Afganistan – trudne negocjacje pokojowe z talibami. Stan aktualny i perspektywy na przyszłość

Opracował: dr Krzysztof Danielewicz, 30.03.2021 r.

18 marca 2021 r. w Moskwie odbyła się konferencja pokojowa z udziałem przedstawicieli afgańskiego rządu, talibów oraz reprezentantów kluczowych dla pokoju w Afganistanie państw, tj. Stanów Zjednoczonych, Rosji, Pakistanu, Iranu, Indii i Chin. Uczestniczyli w niej także główny amerykański wysłannik Zalmay Khalilzad, Abdullah Abdullah (szef Afghanistan National Reconciliation Council) oraz zastępca przywódcy talibów i szef delegacji negocjacyjnej Mullah Baradar. Celem konferencji było wypracowanie sposobu redukcji poziomu przemocy w Afganistanie.

W trakcie uroczystości otwarcia konferencji rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow wyraził nadzieję, że spotkanie pozwoli wypracować warunki dla osiągnięcia postępu w rozmowach pomiędzy przedstawicielami rządu w Kabulu a talibami. Jego zdaniem stworzy to odpowiednie warunki do zawarcia porozumienia, które powinno służyć wszystkim siłom politycznym i grupom etnicznym oraz wspierać rozwój kraju[1].

Konferencja była pierwszą z trzech zaplanowanych do 1 maja 2021 r., tj. terminu wycofania sił amerykańskich z Afganistanu. Chociaż ustalił go już w lutym 2020 r. Donald Trump, to obecny prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden powiedział 17 marca tego roku, że cały czas pracuje nad ostatecznym wycofaniem ostatnich służących w Afganistanie 2500 amerykańskich żołnierzy. Obawy Bidena mają związek ze wzrostem poziomu przemocy i aktywności talibów, zauważalnym po nieudanych wewnątrzafgańskich negocjacjach pokojowych, prowadzonych w Doha w Katarze[2].

Po spotkaniu Stany Zjednoczone, Rosja, Chiny i Pakistan we wspólnym oświadczeniu wezwały wszystkie strony konfliktu do redukcji poziomu przemocy w kraju, a samych talibów – do niewszczynania kolejnej wiosennej ofensywy: „Wzywamy uczestników wewnątrzafgańskich negocjacji do natychmiastowego rozpoczęcia dyskusji na temat fundamentalnych kwestii, takich jak rozwiązanie konfliktu i stworzenie fundamentów przyszłego pokoju i stabilizacji Afganistanu. Porozumienie pokojowe powinno zawierać ochronę praw wszystkich Afgańczyków, włączając w to kobiety, mężczyzn, dzieci, ofiary wojny, mniejszości i być odpowiedzią na pragnienia Afgańczyków dotyczące ekonomicznego, społecznego, politycznego i prawnego rozwoju”. Pomimo wydania 1 tryliona dolarów przez stronę amerykańską i kolejnego 1 tryliona dolarów przez społeczność międzynarodową na ten najdłuższy w historii USA konflikt w Afganistanie w dalszym ciągu obecne są komórki
Al-Kaidy, a dodatkowo coraz aktywniejsze jest Państwo Islamskie (Islamic State’s Khorosan Province – ISIS-K)[3].

Zdjęcie 1. Radziecki sprzęt wojskowy składowany w koszarach 209 Korpusu Afgańskich Narodowych Sił Zbrojnych w Mazar-i-Sharif. Znajduje się on kilkaset metrów od wyposażenia amerykańskiego, co jest bardzo symboliczne.

W konferencji prasowej, która odbyła się 19 marca po zakończeniu oficjalnych obrad, ze strony talibów udział wzięli Khairullah Khairkhwa[4], Suhail Shaheen oraz Mohammad Naeem, rzecznik ich biura politycznego. W swoim wystąpieniu ostrzegli Stany Zjednoczone przed niedotrzymaniem obiecanego terminu wycofania swoich wojsk i zagrozili wzrostem liczby ataków. Prezydent Biden w wywiadzie dla telewizji „ABC” miał powiedzieć, że termin 1 maja 2021 r. może zostać dotrzymany, ale nie będzie to łatwe. Dodał, że jeżeli konieczne okaże się jego przesunięcie, to na pewno nie o długi okres. Suhail Shaheen oświadczył, że przyszły rząd Afganistanu musi być islamski, nie wyjaśniając jednak, jak miałby on wyglądać i czy będzie tak opresyjny jak wcześniejszy rząd talibski. Wspomniał tylko, że obecna władza Ashrafa Ghaniego nie wpisuje się w definicję rządu islamskiego. W wypowiedzi Shaheena zabrakło również informacji na temat praw kobiet, ich dostępu do miejsc pracy czy prawa dziewczynek do edukacji, a także zamiaru przeprowadzania wyborów. We wcześniejszych wypowiedziach talibowie twierdzili, że mogliby pozwolić na edukację dziewczynek czy kobietom na pracę oraz życie publiczne, ale jednocześnie musiałoby się to odbywać zgodnie z prawem islamskim, nie precyzując jednak, co to dokładnie znaczy. Odrzucili z kolei możliwość sprawowania urzędu prezydenta Afganistanu przez kobietę – mogłyby one za to być sędziami, poza piastowaniem stanowiskiem szefa sprawiedliwości. Talibowie w swoim końcowym oświadczeniu odrzucili możliwość dania obietnicy nierozpoczynania wiosennej ofensywy. Khairullah Khairkhwa oświadczył, że rozpoczął dżihad wiele lat temu, aby wyrzucić obce wojska z Afganistanu i ustanowić islamski rząd i będzie go kontynuował, dopóki nie osiągnie zakładanego celu w ramach porozumienia politycznego[5].

Zdjęcie 2. Amerykański sprzęt wojskowy pozostawiony w koszarach 209 Korpusu Afgańskich Narodowych Sił Zbrojnych w Mazar-i-Sharif, stojący kilkaset metrów od radzieckiego.

W obliczu całkowitego wycofania sił amerykańskich afgański minister spraw wewnętrznych Masoud Andarabi w trakcie wywiadu z „Associated Press” w Kabulu 13 marca oświadczył, że afgańskie siły bezpieczeństwa są w stanie utrzymać kontrolę nad Afganistanem nawet bez wsparcia sił USA. Wypowiedź ta miała związek z listem amerykańskiego sekretarza stanu Antonego Blinkena do prezydenta Afganistanu Ashrafa Ghaniego, w którym sugerował konieczność zwiększenia wysiłków na rzecz zawarcia porozumienia pokojowego z talibami i wyrażał obawy, że nieobecność Amerykanów spowoduje gwałtowne pogorszenie się sytuacji bezpieczeństwa oraz przejęcie kontroli nad Afganistanem przez talibów. Andarabi oświadczył, że siły afgańskie utrzymają terytorium, ale w przypadku oddalonych baz, bez amerykańskiego wsparcia z powietrza, będzie się to wiązało z dużymi stratami. Zapewnił, że siły rządowe obronią Kabul i inne duże miasta, znajdujące się obecnie pod kontrolą tych sił. Obecnie talibowie nie atakują sił zagranicznych, co wynika z porozumienia sił amerykańskich i NATO, ale siły afgańskie ponoszą poważne straty. Według ministra relacje talibów z Al-Kaidą nie zostały nadszarpnięte, a szybkie opuszczenie Afganistanu przez Amerykanów utrudni globalną walkę z terroryzmem. Do chwili obecnej siły afgańskie z poparciem Amerykanów skutecznie zwalczały grupy terrorystyczne w Afganistanie, w tym ISIS-K[6].

Konferencja w Moskwie nie była pierwszą taką rosyjską inicjatywą – wcześniejsza odbyła się w dniach 4-5 lutego 2019 r. Tamto spotkanie należy uznać za wydarzenie symboliczne, szczególnie jeżeli weźmie się pod uwagę, że zorganizowano je 30 lat od daty wycofania sił radzieckich z Afganistanu. Rozmowy pomiędzy przedstawicielami rządu afgańskiego i talibów w zamyśle Rosjan mają pomóc w jak najszybszym wyrzuceniu z Afganistanu Amerykanów. Wielkim nieobecnym na konferencji był prezydent Afganistanu Ashraf Ghani, który krytykował spotkanie w Moskwie, traktując je jako afront mający na celu podkopanie autorytetu jego rządu i Afganistanu. Ghani znajdował się w bardzo niekomfortowej pozycji, uważając, że Amerykanie za szybko dążą do porozumienia, a niektórzy z afgańskich elit za bardzo im wierzą. Powiedział m.in.: „Co ustalą i z kim? Gdzie jest ich siła sprawcza? Mogą organizować setki takich spotkań, ale dopóki rząd afgański, afgański parlament, jako legalne instytucje, tego nie zatwierdzą, to jest to tylko porozumienia na papierze”.

Delegacja, której przewodniczył Hamid Karzaj, składała się prawie całkowicie z byłych członków władz afgańskich, przedstawicieli partii politycznych, członków parlamentu afgańskiego, w tym tylko dwóch kobiet. Media społeczne wypełniły się informacjami krytykującymi osoby biorące udział w imieniu Afganistanu w szczycie w Moskwie, uważając, że nie mają oni żadnej legitymacji. Z kolei jeden z uczestników Atta Muhammad Noor – były gubernator prowincji Balkh, zdymisjonowany przez prezydenta Ghaniego – oświadczył, że walczyli oni 40 lat o Afganistan i mają większe wpływy niż Ghani w Afganistanie. Obrady w Moskwie zostały otwarte tydzień po zakończeniu przez amerykańskich dyplomatów i reprezentantów talibów trwających sześć dni negocjacji w Doha w Katarze. W Rosji starano się stwarzać pozory, że rozmowy organizowała diaspora afgańska, a nie rząd, który stanowił tylko przykrywkę. Ważne jest w tym kontekście to, że Rosja wpisała talibów na listę organizacji terrorystycznych w 2003 r., kiedy Putin uznał ich za zagrożenie dla bezpieczeństwa Rosji. Jednak po latach rosnącego napięcia i nowej zimnej wojny pomiędzy Rosją a USA Rosjanie zabezpieczyli swoje interesy, otwierając kanał łączności z talibami. Dlatego też wyrazili zgodę na udział w szczycie w Moskwie ich dziesięcioosobowej delegacji, mimo że w dalszym ciągu uznawani są za terrorystów. Prezydent Karzaj, który swoje stanowisko uzyskał dzięki USA, od momentu ustąpienia w 2014 r. wielokrotnie udawał się w podróż do Moskwy. Obecnie jego poglądy na temat konieczności opuszczenia przez siły amerykańskie Afganistanu są zbieżne z rosyjskimi[7].

Warto w tym miejscu przypomnieć warunki podpisanego 29 lutego 2020 r., po 18 miesiącach negocjacji, porozumienia pokojowego. Cztery najważniejsze ustalenia to:

  • Zaprzestanie ataków na USA: Talibowie gwarantują, że uniemożliwią wykorzystanie terytorium Afganistanu przez grupy terrorystyczne do prowadzenia ataków na cele USA i jej sojuszników. Amerykanie z kolei mają usuwać liderów talibów z czarnych list USA i ONZ osób objętych sankcjami[8].
  • Wycofanie sił USA: USA zgadzają się na wycofanie wszystkich obcych wojsk z Afganistanu, przy założeniu, że w ciągu pierwszych 135 dni siły amerykańskie zostaną zredukowane z 13 000 do 8600 żołnierzy. Pozostałe siły zostaną wycofane do końca kwietnia 2021 r.
  • Wymiana więźniów: Stany Zjednoczone oświadczają, że jednym z elementów budowy zaufania będzie podjęcie natychmiastowej współpracy ze wszystkimi zainteresowanymi stronami w zakresie wymiany 5000 talibów i 1000 więźniów rządowych do 10 marca 2020 r.
  • Rozmowy pokojowe wewnątrzafgańskie: Talibowie zgadzają się na rozpoczęcie do 10 marca 2020 r. bezpośrednich rozmów z rządem afgańskim[9].

Jeszcze dzień przed podpisaniem porozumienia w Sheraton hotel w Doha talibski szef propagandy powiedział, że jest to historyczny moment do ogłoszenia „porażki arogancji Białego Domu w obliczu białych turbanów”. Jednak w trakcie ceremonii podpisywania porozumienia amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo ostrzegał talibów przed zbyt wczesnym świętowaniem. Powiedział: „Wiem, że będzie próba ogłoszenia zwycięstwa, ale zwycięstwo dla Afgańczyków może być osiągnięte tylko wtedy, kiedy będą mogli żyć w pokoju i dobrobycie”[10].

W trakcie podpisywania dokumentu talibowie skandowali „Allahu Akbar” (Bóg jest wielki) i płakali z radości. Porozumienie sygnowali amerykański wysłannik ds. Afganistanu Zalmay Khalizad oraz lider talibów w Doha Mullah Abdul Ghani Baradar.Wtym samym czasie amerykański sekretarz obrony Mark T. Esper przebywał z wizytą w Kabulu, gdzie starał się łagodzić obawy rządu afgańskiego. Wspólnie z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergem zapewniali, że Stany Zjednoczone pomogą utrzymać afgańskie siły zbrojne. Esper podkreślił, że jeśli talibowie naruszą postanowienia porozumienia, USA nie zawahają się go anulować. Ashraf Ghani poprosił o minutę ciszy, aby uczcić ofiary wojny w Afganistanie. Według prezydenta podpisane porozumienie to nie tylko kwestia wycofania sił amerykańskich, ale głównie szansa zakończenia ponad 20-letniego konfliktu, który zaczął się od wkroczenia wojsk radzieckich do jego kraju[11].

Ciekawe, że przez cały czas negocjacji trwały walki pomiędzy talibami a siłami rządowymi. W ostatnim kwartale 2019 r. talibowie przeprowadzili 8204 ataki – najwięcej w historii. Amerykanie w 2019 r. zrzucili najwięcej bomb od 2006 r., tj. 7423 bomby i pociski. W ciągu ostatnich pięciu lat śmierć poniosło 50 000 członków ANSF, a dziesiątki tysięcy odniosły rany. Życie straciło 3550 żołnierzy ISAF, z czego 2400 to Amerykanie[12].

Opublikowana wersja porozumienia pokojowego nie zawierała informacji na temat zobowiązania talibów do redukcji ataków na siły rządowe, dodano natomiast niejawny załącznik. Według rzecznika armii amerykańskiej de facto jest to przepis, który mówi, że liczba zamachów zostanie zmniejszona o 80%. Po 10 tygodniach od daty podpisania porozumienia główne zobowiązania pomiędzy talibami i USA zostały wypełnione.

W ciągu 12 miesięcy przed podpisaniem porozumienia ACLED odnotował prawie 100 ataków przeprowadzonych przez talibów, skierowanych przeciwko siłom koalicyjnym w Afganistanie. Od podpisania porozumienia nie zaatakowali ich ani razu, co świadczy, że liderzy ugrupowania kontrolują sytuację i podległe im jednostki. Jakiekolwiek bezpośrednie ataki mogłyby zatrzymać proces wycofywania sił amerykańskich i koalicyjnych z tego kraju. 9 marca 2020 r. decydenci amerykańscy ogłosili początek pierwszej fazy wycofywania sił amerykańskich z Afganistanu[13].

W ciągu 24 godzin od podpisania porozumienia z talibami, którego strona rządowa nie była sygnatariuszem, prezydent Ashraf Ghani oświadczył, że nie zgadza się na wymianę więźniów. Decyzja prezydenta nie stanowiła niespodzianki, ponieważ słusznie obawiał się on, że uwolniona grupa 5000 talibów dołączy do walki przeciwko siło rządowym. Dodatkowo działanie to pozbawiłoby rząd jednego z najważniejszych argumentów w przyszłych rozmowach pokojowych pomiędzy samymi Afgańczykami. Aby jednak nie pozbawiać USA pełnego sukcesu, 11 marca 2020 r. Ghani wydał dekret o zwolnieniu z więzień 1500 talibów – po 100 dziennie. Pozostałe 3500 miało być wypuszczonych po rozpoczęciu rozmów pokojowych i ograniczeniu poziomu ataków na siły rządowe. Pomiędzy 10 marca a 8 kwietnia 2020 r. uwolniono 1000 talibów, ci natomiast zwolnili 260 więźniów. Później proces został zatrzymany, ponieważ talibowie zostali oskarżeni przez rząd, że tylko 105 ze zwolnionych więźniów było członkami afgańskich sił bezpieczeństwa[14].

Konflikt w Afganistanie jest porównywany do wojny w Wietnamie, gdzie Amerykanie zaangażowali ogromne siły i po wielu latach wycofali się, niczego nie osiągając. Podobnie w Afganistanie, w którym planowano zbudować system demokratyczny, zabezpieczyć prawa kobiet i mniejszości, po wycofaniu sił Amerykanów i przejęciu władzy przez talibów można spodziewać się wycofania dziewczynek ze szkół, a kobiet z życia publicznego. W kraju panoszy się korupcja, instytucje rządowe są niewydolne, a państwo w ogromnej większości stało się uzależnione od pomocy Amerykanów i środowiska międzynarodowego. Wycofanie pozostałych żołnierzy amerykańskich jest w dużej mierze uzależnione od wypełnienia przez talibów głównego warunku, który był przeszkodą od lat, jakim jest zerwanie kontaktów
z Al-Kaidą i innymi organizacjami terrorystycznymi[15]. Według dostępnych danych 72% z 37 milionów Afgańczyków żyje poniżej granicy ubóstwa za mniej niż 1,90 dolara na dzień, natomiast bezrobocie wynosi 30%. W kraju szerzy się przestępczość, zabójstwa i zamachy bombowe stanowią codzienność, a sami Afgańczycy pozbawieni są wsparcia ze strony afgańskich sił bezpieczeństwa, z których 70% skupia się na walce z talibami – każdego dnia muszą zmagać się z ponad 100 atakami. W kraju produkuje się także 4000 ton opium rocznie, co także ma związek z ograniczonymi siłami bezpieczeństwa, które są kierowane głównie do walki z talibami[16].

Dużą naiwność Amerykanów i brak znajomości historii Afganistanu potwierdzają słowa byłego już prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa, który powiedział: „Spotkam się osobiście z liderami talibów w niedalekiej przyszłości i mam nadzieję, że będą robić to, co mówią. Będą zabijać terrorystów. Będą zabijać bardzo złych ludzi. Będą kontynuowali tę walkę”. Bardziej ostrożny w ocenach był amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo – stwierdził on m.in.: „Porozumienie nic nie będzie znaczyło – i dzisiejsze dobre odczucia nie będą trwały – jeżeli nie podejmiemy konkretnej akcji dotyczącej tego, co zostało powiedziane i obiecane”[17].

O tym, że powyższe obawy są zasadne, świadczą dane dotyczące liczby ofiar cywilnych w Afganistanie. Natychmiast po podpisaniu porozumienia pokojowego nastąpił dramatyczny wzrost przemocy w tym kraju. Według danych ONZ z UNAMA (The United Nations Assistance Mission in Afghanistan) w pierwszym kwartale 2020 roku w wyniku walk śmierć poniosło ponad 500 cywilów, w tym 150 dzieci. Była to najwyższa liczba ofiar od 2012 r. Ponad połowa – ok. 55% – to konsekwencja działań elementów antyrządowych, tj. głównie talibów i komórek ISIS-K, z czego talibowie są odpowiedzialni za 39% ofiar, a ISIS-K – za 13%. Talibowie odrzucili dane UNAMA – ich rzecznik Zabihullah Mujahid oświadczył, że powołano specjalną komisję ds. zapobiegania cywilnym ofiarom, której działalność pozwoliła zredukować do zera liczbę cywilów. Mujahid oświadczył, że działająca w ich strukturach komisja (Commission for the Prevention of Civilian Casualties) będzie walczyła z każdym, kto odpowiada za ofiary wśród cywili i postawi takie osoby przed sądem[18].

Z drugiej jednak strony nie można wykluczyć, że talibowie będą chcieli okazać się poważnymi graczami, co przyda im się w przypadku chęci pozyskania wsparcia finansowego na odbudowę zniszczonego Afganistanu. Warto tu przytoczyć słowa Sirajuddina Haqqaniego, lidera tzw. Sieci Haqqaniego i syna słynnego Jalaluddina Haqqaniego, który gościł u prezydenta Ronalda Regana w trakcie wojny ze Związkiem Radzieckim i którego uznawano za najbardziej zaufanego człowieka Amerykanów.

W swoim artykule, który ukazał się w „New York Times”, Sirajuddin Haqqani stwierdził, że kiedy w 2018 r. rozpoczynali negocjacje z Amerykanami, ich wiara w osiągnięcie jakiegokolwiek rezultatu była zerowa. Wynikało to z wcześniejszych prób negocjacji, które zakończyły się porażką. Pomimo tego spróbowali ponownie. Prowadzona wojna skutkowała ogromnymi kosztami po każdej ze stron. Przez dziesiątki lat cały czas ginęli i byli okaleczani Afgańczycy, co musi się skończyć. Każda rodzina straciła kogoś bliskiego w tej niekończącej się wojnie. Według Haqqaniego talibowie nie wybrali wojny z USA i ich sojusznikami, ale zostali zmuszeni, aby się bronić. Wycofanie obcych wojsk było i jest dla nich najważniejszym żądaniem. Dlatego obecnie stoją na progu porozumienia z USA, które jest małym krokiem milowym. Negocjacje prowadzone przez Mullaha Abdula Ghani Baradara i Sher Mohameeda Abas Stanekzai trwały 18 miesięcy i uczyniły porozumienie pokojowe możliwym. Negocjatorzy talibscy zmagali się z wewnętrznym oporem, spowodowanym kampanią bombardowań prowadzonych przez USA. Nawet kiedy prezydent Trump odwołał negocjacje, oni byli otwarci na porozumienie, ponieważ to Afgańczycy cierpią najbardziej.

Haqqani przyznał, że jest świadom obaw i pytań w Afganistanie o to, jaki rząd powstanie po wycofaniu obcych wojsk. Według niego zależeć to będzie od porozumienia pomiędzy samymi Afgańczykami. Rozmowy powinny być prowadzone bez nacisków i obecności sił obcych – pierwszy raz od dawna. Nikt nie powinien zawczasu ustalać żadnych warunków wstępnych. Sami talibowie są skłonni pracować i rozmawiać z każdą ze stron na zasadach konsultacji, tak aby nowy system polityczny stał się odzwierciedleniem głosu wszystkich Afgańczyków.

Zdaniem Haqqaniego po wyzwoleniu Afganistanu z obcej dominacji i interwencji Afgańczycy razem znajdą drogę do budowy islamskiego systemu, w którym wszyscy mają równe prawa, a prawa kobiet są zagwarantowane przez islam: od prawa do edukacji do prawa do pracy. Będą one chronione, a zasługi staną się podstawą do równych szans. Talibowie są świadomi obaw związanych z możliwością wykorzystania Afganistanu przez różne groźne grupy zbrojne do zagrażania bezpieczeństwu na świecie, ale według Haqqaniego są one przesadzone i pompowane przez zwolenników wojny. Nikt nie jest zainteresowany, aby Afganistan został przez te grupy opanowany i zamieniony w pole bitwy, ponieważ kraj już wycierpiał wiele w związku z zagraniczną interwencją. Wspólnie z innymi Afgańczykami talibowie znajdą sposób, aby nowy Afganistan stał się bastionem stabilności, gdzie nikt nie będzie czuł się zagrożony. Na tym etapie najważniejsze jest znalezienie pomysłu na to, aby różne grupy razem zdefiniowały wspólną przyszłość. Haqqani jest przekonany, że to się uda. Jeżeli potrafili osiągnąć porozumienie z zagranicznym wrogiem, to muszą być w stanie rozwiązać wewnętrzne konflikty poprzez rozmowy.

Innym wyzwaniem może okazać się utrzymanie zainteresowania Afganistanem środowiska międzynarodowego. Wsparcie zagraniczne jest bowiem kluczowe dla stabilizacji i rozwoju Afganistanu. Talibowie są gotowi do okazywania szacunku międzynarodowym partnerom na długiej drodze budowania pokoju i rekonstrukcji. Po wycofaniu USA mogą one w dalszym ciągu może odgrywać znaczącą rolę w powojennej odbudowie Afganistanu. Haqqani zapewnia, że przywiązują dużą wagę do utrzymywania przyjacielskich relacji z wszystkimi krajami i szanują ich obawy w zakresie bezpieczeństwa. Afganistan nie może żyć w izolacji. Nowe państwo musi stać się odpowiedzialnym członkiem środowiska międzynarodowego i będzie przestrzegać wszystkich międzynarodowych konwencji tak długo, jak długo będą one zgodne z islamskimi zasadami. Talibowie oczekują, że inne kraje będą szanowały jego niezależność i stabilizację, co da podstawę do współpracy, a nie wojny czy konkurencji. W najbliższym czasie dużym wyzwaniem stanie się wprowadzanie w życie zapisów porozumienia pokojowego. Poziom wzajemnego zaufania z USA był budowany w trakcie rozmów pokojowych w Doha w Katarze, jednak USA nie ufa talibom całkowicie, tak jak i talibowie nie ufają USA. Dopiero całkowite zaufanie stworzy podstawy do przyszłej owocnej współpracy, a nawet partnerstwa. Talibowie zamierzają przestrzegać wszystkich wynegocjowanych zapisów porozumienia. Afgańczycy wkrótce będą świętowali podpisanie dokumentu, a ci, którzy są za granicą, wrócą do swojego kraju[19].

Biorąc pod uwagę, że efektem wojny w Afganistanie w latach 1978-1989 było powstanie Al-Kaidy, a wojny w Iraku – Państwa Islamskiego, to strach pomyśleć, jakie mogą być długofalowe konsekwencje przejęcia władzy w Kabulu przez talibów. Pełnia władzy w Kabulu sprawowana przez talibów oraz swoboda działania komórek Al-Kaidy i ISIS-K gwarantuje raczej wzrost zagrożenia terrorystycznego na całym świecie, co najlepiej widać na przykładzie Afryki.

Autor niniejszego artykułu uważa, że pełne wycofanie się Amerykanów z Afganistanu będzie skutkowało stopniowym zanikiem zainteresowania społeczności międzynarodowej sytuacją w Afganistanie. W konsekwencji w perspektywie dwóch – trzech lat od wycofania Amerykanów talibowie przejmą pełnię władzy. Stworzenie warunków do swobodnego szkolenia tysięcy terrorystów zmusi do podjęcia ponownej interwencji w Afganistanie. Przyszła interwencja może być już wspólnym działaniem Stanów Zjednoczonych i Rosji, której południowe krańce, w tym Kaukaz, staną się jednym z celów działalności terrorystycznej
Al-Kaidy i ISIS-K.


[1] Afghan Peace Conference Opens In Moscow, „Radio Free Europe, Radio Liberty”, 18.03.2021, https://www.rferl.org/a/afghanistan-russia-us-taliban-conference/31157014.html?mc_cid=d0ffb3cce6&mc_eid=a7a8c36c57, 18.03.2021.

[2] Planowane jest także spotkanie regionalnych graczy w kwietniu w Turcji, zwołane na wniosek Khalilzada przez ONZ. ONZ wyznaczyła swojego nowego przedstawiciela do rozmów pokojowych, którym został Francuz Jean Arnault. Będzie on współpracował z pochodzącą z Kanady szefową UNAMA Deborah Lyons (United Nations Assistance Mission in Afghanistan). Tamże.

[3] V. Isachenkov, Russia Hosts Afghan Peace Conference, Hoping to Boost Talks, „Military.com”, 18.03.2021, https://www.military.com/daily-news/2021/03/18/russia-hosts-afghan-peace-conference-hoping-boost-talks.html, 18.03.2021.

[4] Były gubernator Heratu i jeden z pięciu uwolnionych talibów z Guantanamo, w ramach wymiany więźniów na amerykańskiego żołnierza Bowe Bergdahla.

[5] V. Isachenkov, K. Gannon, Taliban expect US withdrawal, vow to restore Islamic rule, „APNews”, 19.03.2021, https://apnews.com/article/joe-biden-peace-process-afghanistan-moscow-taliban-11b6c90cdb3bb4f28334d1a9da74fddd?, 23.03.2021.

[6] K. Gannon, Minister Says Afghan Forces Can Hold Their Own, „Military.com”, 14.03.2021, https://www.military.com/daily-news/2021/03/14/ap-interview-minister-says-afghan-forces-can-hold-their-own.html, 18.03.2021.

[7] Rosja po swoich doświadczeniach z lat 80. XX w. nie angażuje się w konflikt w Afganistanie, przynajmniej wojskowo, ale chętnie widzi duże ofiary po stronie amerykańskiej czy NATO-wskiej, powodowane przez talibów. A. Higgins, M. Mashal, In Moscow, Afghan Peace Talks Without the Afghan Government, „The New York Times”, 4.02.2019, https://www.nytimes.com/2019/02/04/world/asia/afghanistan-taliban-russia-talks-russia.html, 30.06.2020.

[8] Ciekawe, że w tym samym czasie Haqqani Network, która na masową skalę prowadziła akcję ataków samobójczych i jest na liście organizacji terrorystycznych, znajdowała się także w strukturach talibów. Sirajuddin Haqqani jest zastępcą lidera talibów ds. wojskowych. M. Mashal, Taliban and U.S. Strike Deal to Withdraw American Troops from Afghanistan, „The New York Times”, 29.02.2020, https://www.nytimes.com/2020/02/29/world/asia/us-taliban-deal.html, 28.05.2020.

[9] A. Mehvar, The US-Taliban peace deal: 10 weeks on, https://acleddata.com/2020/05/22/the-us-taliban-peace-deal-10-weeks-on/, 21.06.2020.

[10] M. Mashal, Taliban and U.S. Strike Deal…

[11] Tamże.

[12] Tamże.

[13] A. Mehvar, The US-Taliban peace deal…

[14] Tamże.

[15] Tamże.

[16] K. Gannon, Minister Says Afghan…

[17] M. Mashal, Taliban and U.S. Strike Deal…

[18] T. Joscelyn, UN finds ‘disturbing increase in violence’ following U.S.-Taliban deal, „Long War Journal”, 27.04.2020, https://www.longwarjournal.org/archives/2020/04/un-finds-disturbing-increase-in-violence-following-u-s-taliban-deal.php, 9.05.2020.

[19] S. Haqqani, What We, the Taliban, Want, „New York Times”, 20.02.2020, https://www.nytimes.com/2020/02/20/opinion/taliban-afghanistan-war-haqqani.html, 9.06.2020.

Znaczenie tłumaczy we współczesnych konfliktach zbrojnych

Opracował: dr Krzysztof Danielewicz

Wstęp

Dla mieszkańców krajów zachodnich oraz innych mających aspiracje odgrywania ważnej roli w środowisku międzynarodowym wyzwaniem jest znajomość języków obcych. Ważnym czynnikiem determinującym to wyzwanie stała się aktywność w ramach wojny z globalnym terroryzmem. Często w wielomilionowych aglomeracjach miejskich należy zidentyfikować jedną lub kilka osób, których terrorystyczna działalność może spowodować setki, a nawet tysiące ofiar, jak podczas zdarzeń w Paryżu czy Brukseli.

Kraje o dużym odsetku mniejszości narodowych, w tym muzułmańskiej niechętnej asymilacji, nie są w stanie zdobywać informacji o zagrożeniach bez personelu odpowiednio przygotowanego językowo. Zarówno w kwestiach bezpieczeństwa wewnętrznego, jak i prowadzenia operacji wojskowych szczególną rolę odgrywają tłumacze wojskowi posługujący się rzadkimi językami obcymi.

W trakcie misji wojskowych w Iraku czy Afganistanie przez cały czas brakowało w odpowiedniej liczbie tłumaczy posługujących się takimi językami jak arabski, pasztu czy dari. Dotyczyło to zwłaszcza rozpoznania wojskowego, w tym służb specjalnych, które z racji wykonywanych zadań potrzebowały tłumaczy najwyższej kategorii bezpieczeństwa, tj. mających poświadczenie bezpieczeństwa osobowego o klauzuli ściśle tajne. Przykładowo, w latach 2006–2008 roku amerykańska FBI nie była zdolna przejrzeć i przeanalizować około 7,2 mln informacji zdobytych przez kontrwywiad tylko dlatego, że nie zostały one przetłumaczone[1].

W miastach zamieszkałych przez kilka mniejszości narodowych czy religijnych sama znajomość języka niekiedy nie wystarczała. Niezbędni byli tłumacze z każdej mniejszości, w przeciwnym wypadku uzyskanie informacji czy zrozumienie tłumaczonych treści było niemożliwe.

W Stanach Zjednoczonych agencje rządowe cały czas borykają się z problemem znalezienia w wystarczającej liczbie osób, które mogłyby uczyć dyplomatów języków, tłumaczyć dokumenty czy śledzić media do celów wywiadowczych. Nie dość, że w USA liczba kandydatów mówiących w różnych językach jest ograniczona, to często są oni przejmowani przez prywatnych kontraktorów, którzy oferują wyższe wynagrodzenie niż agencje rządowe. Nie wszyscy tłumacze mogą też pozyskać poświadczenie bezpieczeństwa osobowego o odpowiedniej klauzuli lub nie chcą pracować dla sił bezpieczeństwa ze względu na zagrożenie, jakie niesie ze sobą takie zadanie. Problem braku odpowiednich tłumaczy dotyczy także innych państw, i to w szerszym zakresie niż w wypadku Stanów Zjednoczonych. W większości mniejszych państw europejskich, które biorą udział w różnego rodzaju operacjach wojskowych w Iraku czy Afganistanie, praktycznie nie ma mniejszości narodowych, spośród których można by werbować tłumaczy. Z kolei szkolenie językowe specjalistów wojskowych trwa wiele lat, a na to często po prostu nie ma czasu.

Celem artykułu jest ukazanie rzeczywistej roli tłumaczy we współczesnych konfliktach zbrojnych oraz w działaniach zapobiegających terroryzmowi. Niewystarczająca liczba tłumaczy oraz ich nie zawsze dobre przygotowanie w wielu przypadkach utrudniają osiągnięcie planowanych celów strategicznych misji, a w skrajnych przypadkach całkowicie uniemożliwiają ich osiągnięcie.    

Problem badawczy pozwalający wyjaśnić istotę tytułowego zagadnienia można sformułować w formie pytań: Co decyduje o tym, że tłumacze odgrywają kluczową rolę w skutecznym rozwiązywaniu współczesnych konfliktów zbrojnych? Jakie czynniki mają wpływ na ich skuteczne wykorzystanie? W uzyskaniu odpowiedzi na te pytania może być pomocna następująca hipoteza: odpowiednio przygotowani i w wystarczającej liczbie tłumacze, zwłaszcza podczas misji ekspedycyjnych, zapewniają niezbędną ilość wartościowych informacji rozpoznawczych, koniecznych do osiągnięcia sukcesów we wszystkich zaplanowanych liniach operacyjnych oraz zwiększają bezpieczeństwo żołnierzy i cywilów w rejonie konfliktu.

Proces badawczy zdeterminowany przez wymienione czynniki metodologiczne wymaga wykonania zespołu zadań badawczych, takich jak:

  • określenie zadań wykonywanych przez tłumaczy we współczesnych konfliktach zbrojnych, z uwzględnieniem ograniczeń wynikających z dostępu do informacji niejawnych;
  • ustalenie najważniejszych zasad pracy z tłumaczami, które mają zasadnicze znaczenie dla efektywności pracy tłumacza;
  • zdefiniowanie zagrożeń dla tłumaczy wynikających z pracy dla sił zewnętrznych;
  • zdefiniowanie złożoności sytuacji tłumaczy po wycofaniu wojsk z rejonu operacji;
  • sformułowanie wniosków i rekomendacji.

Znaczenie i podział tłumaczy

Znaczenia tłumaczy nie sposób przecenić, a początków tej profesji należy upatrywać u zarania ludzkości. Już pierwsze konflikty czy kontakty między różnymi grupami narodowościowymi wymagały tłumaczy. Również wszelkie umowy międzynarodowe czy konflikty terytorialne nie mogły się obejść bez tłumaczy znających języki obu zaangażowanych stron.

Przygotowanie w odpowiedniej liczbie tłumaczy na wypadek wojny jest niezbędne, ale trudne ze względu na to, że niełatwo przewidzieć każdy konflikt. Przykładowo, w okresie kwiecień 1943–kwiecień 1944 roku Amerykanie przeprowadzili 500 intensywnych kursów językowych około 30 języków obcych. Mimo to po wybuchu wojny amerykańsko-japońskiej zauważyli, że brakuje im tłumaczy języka japońskiego. W tym celu zostali zmuszeni korzystać z pomocy Amerykanów japońskiego pochodzenia, którzy byli zamknięci w obozach dla podejrzanych obywateli[2].

Tłumacze są także niezbędni w czasie międzynarodowych misji wojskowych czy dla sprawnego funkcjonowania jednostek wojskowych o charakterze wielonarodowym. Problem ten został zauważony już w trakcie wojny domowej w Hiszpanii w latach 1936–1939. W czerwcu 1953 roku tylko dla 8 Armii amerykańskiej pracowało 228 tłumaczy – cywilów koreańskich. Obecnie w Korei w celu zapewnienia funkcjonowania sojuszu amerykańsko-koreańskiego na wypadek wojny jest przygotowanych 1800 oficerów tłumaczy służących w armii koreańskiej[3].

Posługiwanie się rzadkim językiem miało także pozytywny aspekt. W czasie drugiej wojny światowej Amerykanie wykorzystywali do szyfrowania meldunków między innymi żołnierzy Indian wywodzących się z plemion Nawahów i Komanczów. Strona przeciwna nie miała tłumaczy, którzy mogliby przetłumaczyć przechwycone meldunki. Problemem stawało się samo odróżnienie języka obcego od szyfru[4]. W okresie zimnej wojny, kiedy istniał jasno określony przeciwnik (Związek Radziecki), można było przez lata wyszkolić tysiące żołnierzy znających język rosyjski[5].

O konieczności zatrudniania tłumaczy czy znajomości języków obcych przekonują zwłaszcza misje międzynarodowe. W misję stabilizacyjną w Bośni i Hercegowinie (BiH) w latach dziewięćdziesiątych XX wieku zaangażowało się ponad 30 krajów. Każdy żołnierz musiał więc znać przynajmniej jeden język obcy na wysokim poziomie[6], aby móc wspólnie pracować (np. w sztabie operacji).

Większość tłumaczy zaangażowana w konflikt w BiH w latach 1992–1995 wywodziła się ze środowiska nauczycielskiego lub uczniów i studentów języków obcych. W niektórych przypadkach byli to lekarze i prawnicy. Większość tych ludzi uważała pracę tłumacza za opłacalną ze względu na gratyfikacje w tzw. twardej walucie. Przykładowo, brytyjski 22nd Regiment, który przybył na teatr, potrzebował dla wypełniania swoich obowiązków 15 tłumaczy o najwyższym dostępie do informacji niejawnych. Anglicy mieli swoich wojskowych tłumaczy, jednak w niewystarczającej liczbie. Rekrutowali różnych tłumaczy, mających korzenie zarówno serbskie, chorwackie, jak i muzułmańskie. Inny batalion – 1st Battalion Duke of Wellington’s Regiment, który stacjonował w środkowej Bośni w Bugojno, w latach 1993–1994 zatrudniał 41 tłumaczy[7].

Współczesne konflikty zbrojne, jak w Iraku, a później w Afganistanie, różnią się od wcześniejszych konwencjonalnych konfliktów zbrojnych, są bowiem konfliktami typu COIN. W obowiązującej nomenklaturze sojuszniczej operacja typu COIN (counterinsurgency), czyli przeciwpartyzancka, skierowana jest zarówno przeciwko powstańcom, jak i do lokalnej ludności. Ma na celu głównie neutralizowanie warunków mogących przyczyniać się do rozwoju ruchów powstańczych lub sprzyjać im[8]. W związku z tym koniecznością stają się kontakty z lokalną ludnością czy siłami państwa gospodarza. Operacji COIN nie da się przeprowadzić bez odpowiedniej znajomości języka lokalnego czy udziału odpowiednio licznej grupy sprawdzonych tłumaczy. Bez znajomości języka żołnierze prowadzący patrol nie są w stanie zrozumieć, czy są świadkami zwykłej kłótni sąsiedzkiej, czy stanowi ona wynik, na przykład, zabójstwa. W takich konfliktach jak w Iraku czy Afganistanie, żołnierze są zmuszeni prowadzić działania w krańcowo różnych warunkach od tych, w jakich funkcjonują w swoich krajach. Bez wsparcia tłumaczy nie byliby w stanie zrozumieć środowiska, języka gestów, kultury, mentalności itd. Wtedy straty po stronie sił koalicyjnych byłyby dużo większe, a cele misji na pewno nie zostałyby osiągnięte[9]. Tłumacz często staje się więc także doradcą kulturowym, wyjaśnia lokalne zwyczaje oraz wierzenia[10].

Tłumacze zazwyczaj zamieszkują w tych samych rejonach, w których zlokalizowane są bazy wojskowe. W miastach, w godzinach pozasłużbowych, często mieszkają wspólnie ze swoimi rodzinami. Prowadząc normalne życie, lepiej niż żołnierze z zewnątrz rozumieją, czym żyje miasto i jakie sytuacje mogą mieć wpływ na poziom bezpieczeństwa w rejonie operacji. Z tego powodu są także ważnym źródłem informacji. Pokonując drogę z i do pracy, są świadkami różnych sytuacji, a często zwykły napis na murze czy budynku stanowi istotną informację, nieczytelną dla żołnierzy. Pracując w danym środowisku, sami przekazują informacje o zagrożeniach ze strony, na przykład, irackich czy afgańskich sił bezpieczeństwa. Ich przedstawiciele potrafią być tak samo niebezpieczni jak talibowie czy terroryści, co widać po liczbie ataków Green on Blue (GoB)[11]. Niestety, ci zatrudniani na miejscu w Afganistanie rzadko zarabiają więcej niż 1000 dolarów, a przy tym narażają siebie i bliskich na zemstę talibów[12].

Tłumacze są także wykorzystywani do wykonywania bardziej skomplikowanych zadań. W czasie operacji zabicia Osamy bin Ladena w Pakistanie, którą prowadzono w rejonie gęsto zamieszkałym, tłumacz wraz z psem krążył na zewnątrz miejsca operacji. Po 15 minutach od rozpoczęcia operacji strzały z broni oraz odgłosy śmigłowców wywołały zaciekawienie lokalnej ludności. Tłumacz poinformował ją, w języku pasztu, że jest to operacja sił porządkowych i nakazał powrót do domów. Dzięki temu nikt z ludności nie podejrzewał, że jest to operacja amerykańskich sił specjalnych[13].

Amerykanie i ich sojusznicy zostali przerzuceni w rejony Iraku czy Afganistanu, których nie znali. Wiedzę o tych państwach mieli ograniczoną, a świadomość kultury islamskiej – tylko książkową, i to w ograniczonym zakresie. Założenia COIN wymagają pracy z ludnością lokalną i dla niej, to zaś wymaga doskonałej orientacji w lokalnym środowisku. Przykładowo, w 2007 roku amerykański zespół zadaniowy, tzw. Task Force (TF) Dragon, został przerzucony w gęsto zaludniony – mieszkało tam około 400 tys. ludzi – rejon miejski południowo-wschodniego Bagdadu. Wówczas było to obszar bardzo niebezpieczny ze względu na walki sunnicko-szyickie. Aby móc podjąć jakąkolwiek operację, Amerykanie musieli najpierw rozpoznać strukturę społeczną i ekonomiczną ludności (chodziło o dokładne rozpoznanie, jakie grupy zamieszkują daną miejscowość oraz jaki jest ich przekrój społeczny)[14]. W takich sytuacjach każdy żołnierz amerykański czy sił koalicyjnych po opuszczeniu bazy stawał się kompletnie bezbronny wobec braku zrozumienia otaczającego go środowiska. Użycie broni bez dogłębnej znajomości zagrożenia prowadziło tylko do eskalacji konfliktu. 

Można było sądzić, że Amerykanie nie będą się borykać z problemem tłumaczy ze względu na dostęp do wielu grup etnicznych. Pierwsze lata wojny w Iraku jednak temu zaprzeczyły. Amerykanie podejmowali nawet tak desperackie kroki jak wykorzystywanie żołnierzy kuwejckich do pracy na stanowiskach tłumaczy. Jeszcze przed wojną szacowano, że w pierwszym okresie działań trzeba będzie przesłuchać 200 tys. irackich jeńców wojennych i 400 tys. przesiedleńców. Oceniono, że ich obsługą powinno się zająć około 850 tłumaczy, tymczasem w armii amerykańskiej było ich około 70, i to nie wszyscy mogli pojechać do Iraku[15]. Amerykanie mieli średnio dwóch tłumaczy na liczącą 150 osób kompanię wojska.

Ograniczona liczba tłumaczy – to tylko jeden problem. Drugi wynikał z wpajanego żołnierzom braku zaufania do tłumaczy, szczególnie do tych zatrudnionych już na miejscu. Jeszcze inną kwestię stanowiły małe honoraria proponowane tłumaczom. To z kolei wynikało z faktu, że prywatny kontraktor podpisał kontrakt z armią amerykańską i praktycznie miał monopol na ich zatrudnianie na teatrze. Trudno było zmotywować kogoś do ryzykowania życiem za kwotę 400 dolarów, jeśli mógł on zarobić dużo więcej w prywatnym sektorze zajmującym się wydobyciem ropy naftowej. Amerykanin mówiący biegle po arabsku zarabiał nawet 200 tys. dolarów rocznie, co wydaje się dużą kwotą. Środki te były jednak dobrą inwestycją, jeżeli spojrzymy na przydatność tłumaczy w Iraku oraz liczbę ocalonych amerykańskich żołnierzy. W przypadku śmierci żołnierza Amerykanie musieli wypłacać rodzinie odszkodowanie w wysokości 500 tys. dolarów, a w przypadku ciężko rannych żołnierzy kwota ta mogła być wielokrotnie wyższa. Jeszcze inną kwestię stanowi przydatność tłumaczy w tłumaczeniu zdobytych materiałów. W Iraku zdarzało się, że elementy rozpoznawcze czekały kilka miesięcy na przetłumaczenie zdobytych w czasie operacji ważnych dokumentów, które – przesłane do USA – długo leżały niewykorzystane z powodu braku tłumaczy[16].

Trudności z zapewnieniem tłumaczy spowodowały, że Amerykanie 10 kwietnia 2003 roku zaakceptowali nową specjalność wojskową, oznaczoną symbolem MOS 09L (Military Occupational Speciality – Translator Aide). Ustanowiono stanowiska tłumaczy dla osób posługujących się takimi językami jak arabski, dari i pasztu oraz innymi bliskowschodnimi dialektami języka arabskiego. Tłumacze ci mieli być wykorzystywani w trakcie misji stabilizacyjnych i wojny. W 2004 roku rozpoczęto pilotażowe szkolenie pierwszych kandydatów. Początkowo zamierzano pozyskać w ten sposób 250 rekrutów rocznie – aż do liczby 700 – i utrzymać ich w wojsku. W okresie lipiec–wrzesień 2004 roku pierwszych 14 słuchaczy tego programu pełniło służbę w Iraku i Afganistanie, natomiast następnych 25 miało ukończyć szkolenie 19 września 2004 roku[17].

Kilka miesięcy później, 1 lutego 2005 roku, zorganizowano także konferencję naukową poświęconą problematyce znajomości języków obcych przez obywateli USA. Udział w niej wzięli przedstawiciele środowisk naukowych, a także wojska i agencji federalnych. Dyskusję nad koniecznością znajomości języków obcych wymusił atak terrorystyczny 9/11. Rezultatem konferencji była tzw. biała księga, w której zarekomendowano zwiększenie wysiłków w celu rozwoju kompetencji językowych społeczeństwa amerykańskiego. W przyszłości przełożyłoby się to na większą skuteczność działań rozpoznawczych i dyplomatycznych oraz miałoby pomóc w prowadzeniu operacji wojskowych. Znajomość języków ma także służyć pogłębieniu świadomości kulturowej Amerykanów. W odniesieniu do wojska podkreślano, że obecnie znajomość języków obcych jest wymogiem w stosunku do żołnierzy, ponieważ bezpośrednio wpływa ona na osiągnięcie sukcesów militarnych, zwłaszcza w czasie misji koalicyjnych lub w okresie budowania stabilizacji po zakończeniu działań wojennych[18].

Generalnie można wyróżnić trzy kategorie tłumaczy[19]:

  • I – osoby z reguły zatrudniane w miejscu konfliktu, bez poświadczenia bezpieczeństwa osobowego, znające język angielski lub inny narodowy jako drugi język;
  • II – osoby wychowane na terenie USA czy innego państwa sponsora znające język angielski tak jak język państwa, na terenie którego występuje konflikt, mają poświadczenie bezpieczeństwa do klauzuli „tajne”;
  • III – osoby o takich samych kwalifikacjach jak osoby zaliczone do kategorii II, z tą różnicą, że mają poświadczenie pozwalające na dostęp do informacji „ściśle tajne”[20].

Tłumacze kategorii I nie są wykorzystywani przez elementy rozpoznawcze z powodów bezpieczeństwa. Tłumacze kategorii II mają ten sam poziom dopuszczenia co większość żołnierzy na teatrze. Do pracy z najwyższymi dowódcami czy prowadzenia wrażliwych operacji z reguły są wykorzystywani tłumacze z dostępem do informacji „ściśle tajne”[21].

W języku angielskim tłumaczy dodatkowo różnicuje się na osoby wykorzystywane do prowadzenia rozmów (interpreter) oraz osoby, które zajmują się tłumaczeniem dokumentów i innych materiałów (translator).

Zasady pracy z tłumaczami

Podczas misji wojskowych rzadko są zatrudniani tłumacze zawodowi. W większości przypadków tłumaczami zostają cywile, którzy znają odpowiednie języki obce. Przed wybuchem wojny ludzie ci prowadzili zupełnie inną działalność, np. byli prawnikami, nauczycielami czy lekarzami. Przed skierowaniem ich jako tłumaczy w rejon konfliktów zbrojnych, trzeba było ich odpowiednio przygotować. Chodzi nie tylko o sposób realizacji samych tłumaczeń, lecz także o słownictwo wojskowe czy też niebezpieczne środowisko pracy[22].

Tłumacze zatrudniani na miejscu konfliktu muszą przechodzić cyklicznie, co kilka miesięcy, procedurę sprawdzeniową podobną do tej, jaką przechodzi większości pracowników lokalnych zatrudnionych na miejscu. Procedura ta, zwana vettingiem, jest prowadzona przez kontrwywiad wojskowy lub inne wyspecjalizowane elementy[23]. Sam proces vettingu zazwyczaj polega na sprawdzeniu baz danych pod kątem przeszłości kryminalnej kandydata, jego wykształcenia, poprzednich miejsc pracy czy zamieszkania. W trakcie rozmowy dąży się do poznania przeszłości kandydata i wyjaśnienia nieścisłości w jego życiorysie. Wszelkie negatywne informacje, jak: brak szczerości, popełnione przestępstwa czy zbrodnie wojenne, zażywanie narkotyków, powiązania z organizacjami terrorystycznymi, opozycyjnymi organizacjami paramilitarnymi czy też przypadki korupcji mogą stanowić podstawę do negatywnego zaopiniowania kandydata do pracy w nowych strukturach bezpieczeństwa[24].

Od 2009 roku szkoleniem takich tłumaczy – i to zarówno w aspekcie profesjonalnym, jak i umiejętności zachowania się w sytuacji ryzyka utraty życia – zajmują się odpowiednie organizacje międzynarodowe, w tym: The International Association of Conference Interpreters (AIIC), The Red T i The International Federation of Translators (FIT). Wydały one między innymi specjalny poradnik dla tłumaczy pracujących w rejonach konfliktów zbrojnych[25]. Zdefiniowano w nim prawa i obowiązki tłumaczy oraz zasady pracy z nimi. Zgodnie z tym dokumentem tłumacze powinni mieć prawo do:

  • ochrony zarówno w trakcie wykonywania pracy, jak i po jej zakończeniu, dotyczy to jednakowo tłumaczy i członków ich rodzin;
  • środków ochrony osobistej, takich jak hełm czy kamizelka kuloodporna;
  • nienoszenia mundurów, chyba że inne przepisy tak stanowią;
  • zabezpieczenia medycznego i psychologicznego;
  • szkolenia z postępowania w sytuacjach niebezpieczeństwa utraty życia;
  • odpowiednich warunków pracy;
  • znajomości zakresu obowiązków;
  • odmowy wykonywania zadań w przypadku, gdyby naruszało to godność tłumacza i jego zasady etyczne czy narażało jego zdrowie i życie;
  • instruktażu dotyczącego ich miejsca i roli w miejscu pracy;
  • wynagrodzenia odpowiedniego do włożonego wysiłku i ryzyka;
  • określonych godzin pracy, w tym przerw[26].

W dokumencie jako główne obowiązki tłumaczy wymieniono:

  • pracę na rzecz osób i organizacji zgodnie z kontraktem, bez wyrażania prywatnych opinii czy sympatii;
  • przestrzeganie poufności zdobytych w trakcie tłumaczenia informacji i niewykorzystywanie tych informacji w celu osiągnięcia prywatnych korzyści;
  • profesjonalne tłumaczenie całości informacji na drugi język;
  • doskonalenie swoich kwalifikacji tłumacza przez poznawanie technik tłumaczenia oraz nowych wyrazów i znaczeń;
  • podnoszenie wiedzy o mowie ciała, gestach, skrótach, zwyczajach i zależnościach kulturowych w środowisku pracy;
  • wykonywanie notatek, jeżeli wymaga tego sytuacja;
  • niemodyfikowanie tłumaczonych treści;
  • żądanie dodatkowych wyjaśnień dotyczących tłumaczonych treści czy zmiany tempa tłumaczenia itp.[27]

Praca z tłumaczem nie jest czynnością prostą i wymaga odpowiedniego przygotowania także od osoby korzystającej z jego usług. Dla początkujących żołnierzy jest to często zajęcie stresujące, a popełniane przez nich błędy mają wpływ nie tylko na komfort pracy tłumacza, lecz także na jakość wykonywanych przez niego tłumaczeń. Oczywiście w pracy z tłumaczem należy uwzględnić wszystkie jego prawa i obowiązki. Ważne jest już samo usytuowanie przy stole w trakcie rozmowy. Miejsca należy zająć w taki sposób, aby wszystkie osoby się widziały i słyszały. Należy pamiętać, że tłumacz pracuje dla nas. Zdania wypowiadane powinny być krótkie, a treści – precyzyjne. Tłumacz nie będzie w stanie zapamiętać całości materiału do tłumaczenia, jeśli zdania będą długie i skomplikowane. Ważne jest również tempo samego tłumaczenia, należy unikać sloganów, trudnych wyrazów czy zwrotów niejasnych dla rozmówcy z innego kręgu kulturowego. Nie są wskazane żarty, które ze względu na różnice kulturowe mogą być trudne do przetłumaczenia. Rozmówca korzystający w trakcie rozmowy z usług tłumacza musi mieć gwarancję, że całość wypowiadanych kwestii jest zrozumiała dla rozmówcy. Tłumacz natomiast powinien unikać prywatnych konwersacji z rozmówcą, ma bowiem tylko i wyłącznie dokładnie tłumaczyć wypowiadane zdania. Oczywiście, jeżeli zażyczy sobie tego rozmówca, może skomentować przebieg rozmowy czy dodać swoje własne informacje, ale powinno to nastąpić już po zakończeniu spotkania[28].

Zagrożenia dla tłumaczy

Problemem w pracy z tłumaczem może być ich wcześniejsze doświadczenie i pochodzenie. Jeżeli tłumacze są zatrudnieni na miejscu i pochodzą z tego miasta czy rejonu, to na pewno świetnie orientują się w lokalnych zależnościach, a ponadto znają ludzi i miejsca. Ze względu na rodzinne powiązania często narażają się na szantaż zbrojnych ugrupowań[29]. Żołnierze zazwyczaj pełnią służbę przez sześć miesięcy, przebywając z reguły w miarę bezpiecznych bazach, natomiast tłumacze służą, bez większych przerw, rok, dwa lata i więcej. W zależności od warunków tłumacze mieszkają na terenie baz wojskowych lub w swoich domach poza bazami. W tym drugim przypadku są szczególnie narażeni na niebezpieczeństwo. Zdarzały się przypadki zatrzymania tłumaczy przez talibów, a następnie ich zamordowania z powodu znalezienia jakiegokolwiek dokumentu, np. listu polecającego (letter of recommendation), potwierdzającego związki tłumacza z siłami ISAF[30].

Nietrudno ustalić adres tłumacza, który po zakończonej pracy wraca do swojej rodziny. W przypadku rejonów miejskich liczba dróg dotarcia z domu do pracy i z powrotem jest ograniczona. Dla zdeterminowanej siatki terrorystycznej prowadzącej działania operacyjne ustalenie takich szczegółów nie jest problemem. Sytuowanie dużej liczby baz w miastach, jak podczas działań w Iraku czy Afganistanie, powodowało, że cały personel cywilny – w tym lokalny – można było szybko sfotografować i zidentyfikować. Tłumacz – często będąc szantażowanym – zamiast służyć pomocą, stwarzał zagrożenie. 

Jak twierdzą sami tłumacze, charakter ich pracy, tj. ciągłe kontakty z lokalną ludnością czy rodzinami więźniów (w przypadku tłumaczy pracujących w afgańskich więzieniach), zwiększał groźbę zemsty talibów. Niektórzy tłumacze przez całe lata pracowali w patrolach, co narażało ich na ostrzał bądź wybuchy improwizowanych ładunków wybuchowych (Improvised Explosive Devices – IED). Często na drzwiach domów tłumaczy są przybijane listy zawierające groźby utraty życia w przypadku kontynuowania pracy dla sił ISAF[31].

Priorytetem dla talibów było i jest zabijanie tłumaczy. Swoim bojownikom często mówili: „Strzelajcie w ich oczy”, co oznaczało nawoływanie do zabijania tłumaczy, którzy dla sił koalicyjnych stanowili swego rodzaju „oczy” i „uszy”. Z tego względu tłumacze i ich rodziny byli zmuszeni rezygnować z normalnego życia, wspólnych uroczystości rodzinnych itp.[32]

Tłumacze nie mają broni, dlatego stają się łatwym celem dla strony przeciwnej. W Iraku ryzyko utraty życia w wypadku tłumaczy było dziesięciokrotnie większe niż w wypadku żołnierzy, których tłumacze wspierali. Nie jest znana dokładna liczba tłumaczy zabitych w Iraku i Afganistanie, ale większość źródeł mówi o 300 tłumaczach zabitych w Iraku i 80 w Afganistanie[33]. W 2009 roku w Iraku dla sił amerykańskich pracowało 2000 tłumaczy[34]. Według innych danych, w Iraku śmierć poniosło około 250 tłumaczy – to o 100 osób więcej niż liczba zabitych w Iraku żołnierzy brytyjskich[35]. Z danych BBC wynika, że na 600 tłumaczy pracujących dla Wielkiej Brytanii w Afganistanie życie straciło 20, a dziesiątki innych odniosło rany[36].

W Afganistanie rzecznik talibów Zaibullah Mujahid powiedział, że tłumacze będą zabijani na równi z żołnierzami sił koalicyjnych. Utratą życia grozili tłumaczom, ze względu na ich pracę na rzecz sił koalicyjnych, także przedstawiciele afgańskich sił bezpieczeństwa. Talibowie często wyrażają opinię, że tłumacze szpiegują na rzecz sił koalicyjnych. Sugestia ta jest tak powszechna, że nawet członkowie rodzin tłumaczy odsuwają się od nich, uważając ich zachowanie za naganne[37]. Część tłumaczy w czasie pracy nosiła maski, co miało utrudnić rozpoznanie[38]. Oczywiście noszenie takiej maski po pracy, poza bazą, było niemożliwe.

Problem tłumaczy dotyczy także sposobu, w jaki byli oni i są traktowani przez siły koalicyjne. Przykładowo, w Iraku Amerykanie zakazywali tłumaczom noszenia masek na twarzy, co pozwoliłoby im ukryć swoją prawdziwą tożsamość. Ponadto nie zadbano o takie elementarne kwestie, jak możliwość nocowania tłumaczy na terenie baz, co zapewniałoby im bezpieczeństwo i eliminowało ryzyko wpadnięcia w ręce terrorystów. Traktowanie tłumaczy w sposób przedmiotowy skutkowało brakiem zaufania, to zaś przekładało się na jakość pracy czy wręcz brak lojalności wobec pracodawców. Amerykanie często odmawiali tłumaczom kamizelek kuloodpornych, mimo że były one standardowym wyposażeniem żołnierzy, z którymi na co dzień służyli. Z kolei kontraktor zatrudniający tłumaczy dla amerykańskiej armii, firma Titan Corporation, odmawiał tłumaczom odszkodowań w przypadku ran poniesionych w trakcie eksplozji na ulicach irackich miast. W 2009 roku Joshua Foust opisał w dzienniku „The New York Times” przypadek afgańskiego tłumacza Basira Ahmeda, który został wyrzucony z pracy z powodu nieobecności. Dla pracodawcy nieistotny okazał się fakt, że przyczyną owej nieobecności była rana nogi spowodowana wybuchem ładunku domowej roboty, której doznał w trakcie patrolu z amerykańskimi żołnierzami niedaleko pakistańskiej granicy[39].

Inaczej wyglądały relacje zwykłych żołnierzy z tłumaczami. Ze względu na długi okres wspólnej pracy często utrzymywali oni ze sobą dobre stosunki. Tłumacze stawali się przyjaciółmi, z którymi razem ryzykowali życie czy wręcz je sobie wzajemnie ratowali. Niejednokrotnie ci żołnierze później starali się o wizy dla swoich byłych tłumaczy[40].

W Iraku obowiązki tłumaczy wykonywały także kobiety. Dla niektórych skończyło się to tragicznie – gwałtem i śmiercią. Środowisko tłumaczy zakładało różne zrzeszenia i domagało się ochrony oraz zwiększenia bezpieczeństwa swojego i rodzin. W celu uniknięcia odpowiedzialności za bezpieczeństwo tłumaczy Amerykanie podpisywali umowy z kontraktorami, np. z firmą Titan Corporation, którzy tłumaczy zatrudniali. W takich sytuacjach władze amerykańskie twierdziły, że zapewnienie bezpieczeństwa tłumaczom nie należy do ich obowiązków[41].

Praca tłumaczy była niebezpieczna, jednak zarobki nie należały do niskich – najlepsi zarabiali nawet 200 tys. dolarów rocznie. Dotyczyło to niestety tylko tłumaczy, którzy przyjechali ze Stanów Zjednoczonych. Zatrudnieni na miejscu tłumacze iraccy zarabiali 1200–1400 dolarów miesięcznie[42]. Dla porównania, w 2014 roku afgańscy tłumacze lokalni, którzy pracowali z żołnierzami amerykańskimi w warunkach bojowych, zarabiali około 980 dolarów. Oczywiście zarobki te różniły się w zależności od państwa, dla którego pracowali[43].

Sytuacja tłumaczy po zakończeniu konfliktu

Po zakończeniu wojny, kiedy to żołnierze wracają do swoich krajów, tłumacze i ich rodziny są skazani na ucieczkę z dotychczasowego miejsca zamieszkania i zmuszeni do szukania azylu. Posiadanie wizy do jednego z krajów europejskich może stanowić o ich życiu i śmierci. Polityka wizowa w odniesieniu do tłumaczy różni się w zależności od kraju[44].

Uzyskanie wizy wyjazdowej jest sukcesem dla tłumacza, jednak wiąże się to z koniecznością pozostawienia w kraju rodziny. Tłumacze często uzyskują bowiem zgodę na wyjazd tylko dla siebie i swojej najbliższej rodziny. Decyzja o wyjeździe oznacza dużą niepewność i konieczność budowania życia od początku. W niektórych przypadkach tłumacze muszą wcześniej pracować z wojskiem przez kilka lat, co wiąże się z ogromnym stresem i ryzykiem utraty życia[45]. Nierzadko o wizę dla danego tłumacza ubiegał się żołnierz, z którym wcześniej tłumacz walczył lub uratował mu życie – w przeciwnym razie uzyskanie takiej wizy byłoby trudne lub wręcz niemożliwe.

W przypadku tłumaczy pojawiały się obawy, że zostaną oni potraktowani przez Amerykanów podobnie jak ich byli sojusznicy w Azji Południowo-Wschodniej w Wietnamie. Jak wiadomo, setki tysięcy z nich zostało zamordowanych przez siły Vietkongu po wycofaniu się Amerykanów[46].

Tłumacze pracujący dla Amerykanów w Iraku i w Afganistanie otrzymywali wizy w ramach specjalnego programu „The Special Immigrant Visa” (SIV). Niestety w Afganistanie przyznano mniej wiz w niż w Iraku (w Iraku około 25 tys. wiz, w Afganistanie – tylko 9 tys.). Sam proces uzyskania wizy mógł trwać nawet 5 lat. W momencie składania wniosku wizowego ubiegający się o nią byli tłumacze musieli od nowa przechodzić całą procedurę sprawdzeniową, mimo iż była ona przeprowadzana co kilka miesięcy w trakcie ich pracy. Musieli między innymi udowodnić, że są Afgańczykami, że pracowali dla Amerykanów, że ich służba była wartościowa oraz że ich życie jest zagrożone ze względu na pracę dla Amerykanów. Musieli także nosić ze sobą teczki z takimi dokumentami jak: listy polecające, formularze z danymi osobowymi, listy z ambasady amerykańskiej, certyfikaty zdrowia, zdjęcia. Za wszystkie dokumenty płacili sami, a przykładowo tylko certyfikat zdrowia kosztował 1500 dolarów i był ważny sześć miesięcy. Niekiedy tłumacze musieli płacić za certyfikat kilka razy ze względu na przedłużającą się procedurę. Mimo tych wysiłków i kosztów tylko około 30% wszystkich wniosków rozpatrywano pozytywnie. Zdarzało się, że tłumaczy informowano, iż pozytywie przeszli całą procedurę, a po kilku tygodniach z ambasada amerykańska przesyłała im e-mail z wiadomością o nieprzyznaniu wizy bez podania przyczyn[47]. Część tłumaczy narzekała, że w trakcie starania się o wizę nie zaliczała testu na wariografie przeprowadzanego przez kontrwywiad, choć wcześniej test ów zaliczała bez problemów[48].

W wyniku nacisków na Kongres Stanów Zjednoczonych i władze liczba wiz przyznanych w ramach SIV znaczenie wzrosła. W okresie październik 2013–czerwiec 2014 wizy otrzymało 2,3 tys. Afgańczyków[49]. W 2013 wizy otrzymało 3 tys. Irakijczyków i tylko 1.5 tys. Afgańczyków. W związku z tym Kongres przedłużył możliwość starania się o wizę do USA do 30 września 2015 roku, jednak wniosek należało złożyć do 30 września 2014 roku. W 2014 roku około 5 tys. Irakijczyków i Afgańczyków czekało na wizy, a czas biegł na ich niekorzyść[50]. W latach 2008–2013 roku wizy otrzymało w sumie 6 tys. Irakijczyków[51]. W przypadku Stanów Zjednoczonych przez cały okres trwania konfliktów w Iraku i Afganistanie przewinęło się łącznie 2 miliony żołnierzy[52]. W przypadku rozpatrywania wiz Afgańczyków problemem było to, że zatrudniali ich nie tylko Amerykanie, lecz także koalicjanci (International Security Assistant Force – ISAF)[53], to zaś dla amerykańskich biurokratów stanowiło problem[54].

Ustanowiono także inny program – „The Refugee Crisis in Iraq Act”, w ramach którego tłumacze mogli wyjeżdżać do USA. Planowano wydanie 5 tys. wiz rocznie Irakijczykom pracującym dla USA przez co najmniej jeden rok, którzy mogli udowodnić, że praca ta miała wpływ na zagrożenia ich życia. Program trwał 5 lat. Podobny program – „The Afghan Allies Protection Act” – powstał w 2009 roku dla Afganistanu i w jego ramach miano wydać 1,5 tys. wiz rocznie przez 5 lat. Ostatecznie w ramach irackiego programu udało się wykorzystać tylko 22% wiz, a afgańskiego – 12%. Do 2011 roku wszystkie wizy dotyczące Afgańczyków były wydawane przez amerykańską ambasadę w Pakistanie, co w oczywisty sposób ograniczało liczbę osób mających szansę na uzyskanie takiego dokumentu. Według informacji niepotwierdzonych przez amerykański Departament Stanu w październiku 2012 roku wizy otrzymało tylko 32 na 5,7 tys. Afgańczyków, którzy złożyli kompletny wniosek wizowy[55].

Oddzielne programy wizowe miały także inne państwa biorące udział w misjach w Iraku i w Afganistanie. Nowa Zelandia, która wysłała do Afganistanu 145 żołnierzy, przyznała wizy 23 tłumaczom afgańskim i 50 innym osobom. Dania, wysłała 545 żołnierzy do Iraku, udzieliła azylu 120 tłumaczom wraz z ich rodzinami. Kanada, która miała w Afganistanie 3 tys. żołnierzy, udzieliła 550 wiz dla tłumaczy[56].

Szacuje się, że żołnierzom Wielkiej Brytanii w Afganistanie pomagało co najmniej 450 tłumaczy, którzy następnie ubiegali się o wizy. Część, mimo uzyskania wizy wyjazdowej do Wielkiej Brytanii, musiała w sądach walczyć o prawo ściągnięcia swoich rodzin, które w dalszym ciągu pozostawały w Afganistanie. Tłumacze z Iraku, którzy przepracowali w tym charakterze przynajmniej jeden rok, otrzymali prawo wyboru – jednorazowy pakiet finansowy albo tymczasowy lub stały wyjazd do Wielkiej Brytanii. W przypadku Afganistanu prawo wyjazdu do Wielkiej Brytanii uzyskali tylko ci, którzy pracowali dla Anglików w prowincji Helmand przez minimum 12 miesięcy i byli zatrudnieni w grudniu 2012 roku. Inni musieli starać się o wyjazd w ramach tzw. polityki dużego zagrożenia. Tylko jeden tłumacz otrzymał wizę brytyjską ze względu na ryzyko, jakie mu groziło. Prawnicy broniący interesów Afgańczyków w sądach w Wielkiej Brytanii uważali za niesprawiedliwy system, który nie dawał tłumaczom afgańskim takich samych praw, jakie mieli tłumacze iraccy. Dodatkowo przyznawanie prawa tylko tym tłumaczom, którzy pracowali w grudniu 2012 roku w Helmandzie, jawnie naruszało prawa setek tłumaczy pracujących dla Anglików wcześniej[57].

Wiosną 2015 roku pojawiły się informacje, że tylko 77 afgańskich tłumaczy, którzy pracowali dla Anglików w Afganistanie, uzyskało wizy i prawo wyjazdu do Wielkiej Brytanii. Brytyjski minister obrony Mark Francois potwierdził, że z 395 lokalnie zatrudnionych pracowników, którzy złożyli wnioski wizowe, 77 wyjechało do Anglii. Sprawa była o tyle ciekawa medialnie, że jeszcze w 2012 roku David Cameron obiecał, że spośród 1,2 tys. osób wspierających Anglików w Helmandzie, połowa ma szansę na wizy. Sprawa stała się medialna zwłaszcza w 2013 roku, kiedy to wnuk Winstona Churchilla, Alexander Perkins, zebrał 100 tys. podpisów pod petycją do premiera o uszanowanie poświęcenia afgańskich robotników. Powiedział między innymi: Tłumacze ponosili ogromne ryzyko, aby nam pomóc, ryzykując nie tylko swoje życie, ale także życie swoich rodzin – a obecnie rząd Wielkiej Brytanii odwrócił się tyłem do tłumaczy[58]. Większość tłumaczy, która nie miała możliwości przeprowadzenia się do Wielkiej Brytanii, otrzymała instruktaż, że powinna zmienić numer telefonu i wracać do domu innymi drogami[59].

W przypadku Francji większość tłumaczy została pozostawiona sama sobie po wycofaniu sił francuskich z Afganistanu w 2012 roku. Na 258 tłumaczy, którzy wystąpili o wizy, tylko 73 otrzymało prawo wjazdu do Francji. Osoby, które nie otrzymały wiz, wyjeżdżały z Afganistanu na własną rękę, często miesiącami włócząc się bez pracy po ulicach Paryża czy innych miast Europy. Niektórzy tłumacze zaczynali swoją pracę u boku sił koalicyjnych jako czternastoletni chłopcy, przy nich dorastali i kształtowali swoje poglądy. Całe ich życie było postawione na jedną kartę. 5 marca 2015 roku doszło nawet do demonstracji przed ambasadą francuską około 30 tłumaczy, którzy domagali się przyznania wiz. Personel ambasady poinformował protestujących o braku możliwości zmiany decyzji władz francuskich co do przyznania wiz. Dopiero interwencja dziennikarzy popchnęła sprawę do przodu. Ostatecznie 21 kwietnia 2015 roku francuski minister spraw zagranicznych Laurent Fabius ogłosił, że wnioski wizowe 54 Afgańczyków zostaną ponownierozpatrzone. W tym przypadku wzięto pod uwagę trzy kryteria, tj. ryzyko utraty życia, możliwości asymilacji we Francji oraz jakość pracy dla armii francuskiej[60].

Samo uzyskanie wizy nie rozwiązuje problemów tłumaczy. Kwalifikacje Afgańczyków w niektórych państwach, na przykład w Wielkiej Brytanii, nie są uznawane, nie mają oni także prawa do podejmowania pracy, a ich świadectwa szkolne nie pozwalają na kontynuowanie kształcenia w większości krajów, do których emigrują. Obecnie Afgańczycy stanowią 14% wszystkich emigrantów przybywających do Europy, a w 2014 roku byli największą grupą emigrantów na świecie (około 2,6 mln ludzi). Większość wyemigrowała do Iranu i Pakistanu[61].

Zakończenie

Problem braku tłumaczy nie jest łatwy do rozwiązania. Z jednej strony wydaje się zasadne masowe uczenie żołnierzy różnych języków obcych, co zapewniłoby w odpowiedniej liczbie wyszkolonych i odpowiednio sprawdzonych tłumaczy, z drugiej jednak nauka języka obcego zajmuje lata i często może okazać się nietrafioną inwestycją.

Często jest tak, że państwa wysyłają żołnierzy w rejony, w których nie mają swoich interesów, a ich zaangażowanie wynika ze zobowiązań sojuszniczych. Dodatkowo większość współczesnych operacji zbrojnych ma charakter misji zaprowadzania i utrzymania pokoju, co z kolei implikuje konieczność utrzymywania wzorowych relacji z ludnością lokalną i siłami państwa gospodarza. Z całą pewnością żadne państwo na świecie nie jest zdolne przygotować odpowiednio liczną grupę tłumaczy spośród swoich obywateli, tak aby całkowicie uniezależnić się od zatrudniania tłumaczy lokalnych.

Podczas planowania konkretnej operacji wojskowej państwa w niej uczestniczące powinny więc przygotować jasne przepisy dotyczące zatrudniania tłumaczy, stworzyć im odpowiednie warunki pracy w zakresie zarówno logistycznym, jak i bezpieczeństwa oraz mieć koncepcję postępowania z tłumaczami po wycofaniu swoich wojsk z miejsca konfliktu.

Nie wolno dawać nadziei tłumaczom na otrzymanie wizy wyjazdowej w sytuacji, gdy już wcześniej wiadomo, że będzie to niemożliwe. W wypadku pojawienia się takiej możliwości należy określić uczciwe warunki ich przyznawania. W przeciwnym razie pozostaje złudzenie, że po wykorzystaniu tłumaczy do realizacji własnych interesów zostawia się ich skazanych na łaskę i niełaskę terrorystów czy nowych, często opozycyjnych, sił w danym kraju.


[1] N. Kelly, Interpreters’ Accomplishments Fail to Translate Into Visas, „The New York Times” [online], 14.02.2013, http://atwar.blogs.nytimes.com/2013/02/14/interpreters-accomplishments-fail-to-translate-into-visas [dostęp: 12.11.2015].

[2] W 50 takich obozach wewnętrznych na terenie USA było osadzonych 600 tys. Włochów, 300 tys. Niemców i 100 tys. Japończyków. Wszyscy oni byli zarejestrowani jako sojusznicy wrogów Ameryki. J. Baigorri-Jalón, Wars, languages and the role(s) of interpreters, HAL [online], 10.06.2011, https://www.google.pl/search?q=interpreters+at+war&ie=utf-8&oe=utf-8&gws_rd=cr&ei=MslEVoLOI4T5UrrXspgL [dostęp: 12.11.2015].

[3] Ibidem.

[4] C. Baker, The care and feeding of linguists: the working environment of interpreters, translators and linguists during peacekeeping in Bosnia-Herzegovina, „War & Society” Vol. 29 No. 2 http://core.ac.uk/download/pdf/24965.pdf  [dostęp: 12.11.2015].

[5] Military Interpreting: For many interpreters the least known part of the profession, The Professional Interpreter [online], 10.11.2014, https://rpstranslations.wordpress.com/2014/11/10/military-interpreting-for-many-interpreters-the-least-known-part-of-the-profession/, [dostęp: 12.11.2015].

[6] C. Baker, The care and feeding…, op.cit.

[7] Pierwszym tłumaczem była kobieta, zatrudniona za 200 marek niemieckich. W celu zapewnienia bezpieczeństwa tłumaczom wynajmowano domy. Nie wszyscy jednak decydowali się w nich zamieszkiwać, więc część była namierzana i zabijana przez przeciwników porozumienia pokojowego. C. Baker, The care and feeding…, op.cit.

[8] W operacji COIN uwzględniane są także takie elementy jak: rozwój gospodarczy, inwestycje w naukę, rozwój demokracji przez promocję instytucji demokratycznych i inne mające na celu przekonanie lokalnej ludności do poparcia sił COIN. Counterguerilla Operations, FM 90-8/MCRP 3-33A, U.S. Marine Corps, 29 August 1986, s. 1–5.

[9] C. Salhani, Understanding Cultures: A vital Tool in War, Crisis Resolution, and Peace, „Military Professional Bulletin”, January–March 2010, s. 58.

[10]  N. Kelly, Interpreters’ Accomplishments Fail…

[11] Określenie „Green on Blue” było używane na określenie zamachów, w czasie których przedstawiciele na przykład afgańskich sił bezpieczeństwa atakowali żołnierzy lub pracowników ISAF. Nazwa ta ma związek z kolorami używanymi do oznaczenia: sił własnych jako „niebieskich” (Blue), przeciwnika – jako „czerwonych” (Red) oraz sojuszników afgańskich jako „zielonych” (Green). Do zamachów typu GoB może dochodzić w innych konfliktach. Nazwa ta jest coraz powszechniej używana jako określenie konkretnego rodzaju zagrożeń dla wojsk koalicyjnych. Więcej w: K. Danielewicz, Green on Blue Attacks Threaten ISAF Mission Success, „Transformation Through Training”, The Magazine of the Joint Force Training Centre, Bydgoszcz, nr 3 z marca 2013 r., str. 33-38, http://www.jftc.nato.int/JFTC%20Magazine3/index.html

[12] B. Anderson, The Interpreters, https://www.amazon.com/Interpreters-Stories-interpreters-served-military-ebook/dp/B00LI764G8,  s. 4, [dostęp: 12.11.2015].

[13] N. Schmidle, Getting Bin Laden, What happened that night in Abbottabad, „New Yorker” [online], 8.08.2011, http://www.newyorker.com [dostęp: 20.11.2015].

[14] Proces ten nazywa się human-terrain mapping (HTM). J. Marr et al., Human Terrain Mapping, A critical First Step to Winning the COIN Fight, „Military Review”, March–April 2008, s.18–24.

[15] Translator shortage presaged Gitmo arrests, U.S. officials warned of lack of reliable, American-born interpreters, „WorldNetDaily” [online], 25.09.2003,  http://www.wnd.com/2003/09/20964 [dostęp: 30.01.2013].

[16] T.X. Hammes, Lost in Translation, „The New York Times” [online], 24.08.2005, http://www.nytimes.com/2005/08/24/opinion/25xhammes.html, [dostęp: 30.01.2013].

[17] Strukturą odpowiedzialną za rozwój zawodowy, planowanie kariery i planowanie szkoleń było centrum szkolenia rozpoznania – The U.S. Army Intelligence Center and Fort Huachuca (USAIC&FH). Co prawda, wcześniej istniała specjalność MOS 97L, ale nie spełniała ona oczekiwań szczebla taktycznego. Kandydaci – Amerykanie odpowiedniego pochodzenia narodowościowego – musieli zdać test z języka angielskiego (English Language Comprehension Test – ECLT) i uzyskać minimum 80 pkt. Następnie przechodzili podstawowe szkolenie wojskowe (Basic Combat Training –  BCT) oraz zaawansowane szkolenie indywidualne (Advanced Individual Training – AIT). Osoby, które nie uzyskały 80 pkt, przechodziły dodatkowe szkolenie z języka angielskiego, aż osiągnęły wymagane minimum. Szkolenie AIT trwało 6 tygodni i dotyczyło takich zagadnień jak podstawy tłumaczenia dokumentów oraz rozmów, interpretowania tłumaczeń oraz niezbędnego słownictwa wojskowego. P.A. Shaver, Language Action, Military Translators and Interpreters, „Military Intelligence Professional Bulletin”, PB 34-04-3, Vol. 30 Number 3, July–September 2004, s. 79.

[18] P.A. Shaver, Language Action, Update on National Language Priorities — The National Language Conference, Language Transformation Roadmap and The Military Language Conference, „Military Intelligence Professional Bulletin”, PB 34-05-1, Vol. 31, Number 1, January–March 2005, s. 56–57. Szacuje się, że Amerykanie mają około 14 tys. żołnierzy, którzy posługują się przynajmniej jednym językiem obcym. Niemniej jednak w ostatnich latach Amerykanie polegali głównie na zewnętrznych firmach zajmujących się werbunkiem tłumaczy dla wojska. Dla firm specjalizujących się w dostarczaniu usług dla armii to dobry interes. W 2007 r. armia wykorzystywała około 4,5 tys. tłumaczy, co kosztowało 700 mln dolarów. Military Interpreting: For many…, op.cit.

[19] Podział na trzy kategorie występował już w trakcie wojny w Bośni i Hercegowinie. Tylko tłumacze kategorii II i III mogli nosić flagi amerykańskie na rękawie mundurów. Oficerowie rozpoznania z kolei radzili, aby tłumacze z poświadczeniami nie spali w tych samych kwaterach co tłumacze bez poświadczeń. M. Baker, Interpreters and Translators in the War Zone, „The Translator”, Vol. 16, Number 2 (2010), ISBN 978-1-905763-23-8, s. 211, http://www.researchschool.org/intranets/Baker.pdf [dostęp: 12.11.2015].

[19] Interpreters in War Zones, corporatranslations.com [online], 25.01.2015, http://www.corporatranslations.com/blog/interpreters-in-war-zones  [dostęp: 12.11.2015].

[20] J.S. Rovegno, L. Hajdari, D. Perezic, Interpreters in Intelligence Operations, „Military Intelligence Professional Bulletin”, October–December 2003 , s. 25–27, http://www.fas.org/irp/agency/army/mipb/index.html [dostęp: 28.12.2012]

[21] Ibidem.

[22] Interpreters in War…, op.cit.

[23] P. Solotaroff, The Interpreters We Left Behind, http://www.mensjournal.com/magazine/the-interpreters-we-left-behind-20140326?page=4, [dostęp: 12.11.2015].

[24] S. McFate, The Art and Aggravation of Vetting in Post-Conflict Environments, „Military Review”, July–August 2007, nr 4, s. 148–156. Więcej na temat roli kontrwywiadu w realizacji procedury vettingu: K. Danielewicz, Rozpoznanie osobowe HUMINT i kontrwywiad w operacji typu COIN, „Kwartalnik Bellona” 2013 nr 1, s. 178–194.

[25] Interpreters in War…, op.cit.

[26] E. Hertog, Interpreters in conflict zone, Conflict Zone Field Guide for Civilian Translators/Interpreters and Users of Their Services, Lourdes de Rioja.com [online], 6.023.2014, http://lourdesderioja.com/2014/06/02/erik-hertog-interpreters-in-conflict-zone [dostęp: 12.11.2015].

[27] Ibidem.

[28] Ibidem.

[29] W. Grau, Guerrillas, Terrorists, and Intelligence Analysis, Something Old, Something New, „Military Review”, July–August 2004, s. 46–47. 

[30] P. Watson, Afghan interpreter arrives in Canada, thestar.com [online], 29.07.2012, http://www.thestar.com/news/world/2012/07/29/afghan_interpreter_arrives_in_canada.html [dostęp: 12.11.2015].

[31] K. Sieff, In Afghanistan, interpreters who helped U.S. in war denied visas; U.S. says they face no threat, https://www.washingtonpost.com/world/in-afghanistan-interpreters-who-helped-us-in-war-denied-visas-us-says-they-face-no-threat/2013/11/10/af7acfc8-4180-11e3-b028-de922d7a3f47_story.html, [dostęp: 12.11.2015].

[32] C. Paton, Migrant crisis: Afghan translators in the UK are forgotten refugees from Britain’s failed war, International Business Times [online], 3.10.2015, http://www.ibtimes.co.uk/migrant-crisis-afghan-translators-uk-are-forgotten-refugees-britains-failed-war-1522053 [dostęp: 12.11.2015].

[33] N. Kelly, Interpreters’ Accomplishments…, op.cit.

[34] B. Falconer, Military Translators at War, http://www.motherjones.com/politics/2009/03/military-translators-war, [dostęp: 12.11.2015].

[35] Brytyjski minister obrony miał powiedzieć, że zna tylko cztery przypadki śmierci tłumaczy, którzy w chwili śmierci pracowali z brytyjskimi żołnierzami. Niestety, większość z nich została zamordowana w drodze do domu lub pracy, lub we własnych domach. M. Baker, Interpreters and…, op.cit.

[36]  Interpreters in War…, (przypis 19), o czyją pracę chodzi? Tak rozpoczyna się tytuł pracy N. Kelly (przypis np. 33) i E. Hertoga (przypis 26) .

[37] B. Anderson, The Interpreters…, op.cit., s. 7–10

[38] B. Falconer, Military Translators…, op.cit.

[39] M. Baker, Interpreters…, op.cit., s. 205–206

[40] Ibidem.

[40] Interpreters in War…, op.cit.

[41] War participating interpreters, The Union of Communication and Language Professionals, Denmark, June 2006, https://www.google.pl/search?q=interpreters+at+war&ie=utf-8&oe=utf-8&gws_rd=cr&ei=MslEVoLOI4T5UrrXspgL#q=interpreters+at+war&start=10, [dostęp: 12.11.2015].

[42] B. Falconer, Military Translators…, op.cit.

[43] Później część tłumaczy musiała podpisać kontrakty obniżające ich zarobki o 40%, ponieważ firma mająca kontrakt z armią musiała za te same pieniądze zatrudnić tłumaczy w większej liczbie. P. Solotaroff, The Interpreters…, op.cit.

[44] N. Kelly, Interpreters’ Accomplishments …, op.cit.

[45] P. Watson, Afghan interpreter…, op.cit.

[46] P. Solotaroff, The Interpreters…, op.cit.

[47] Wzrost liczby odmów wynikał z opinii amerykańskiego Departamentu Stanu, którego przedstawiciele stwierdzili, że ryzyko dla tłumaczy nie jest wcale takie duże. W jednym przypadku tłumacz pracujący dla amerykańskiej piechoty morskiej został porwany i zamordowany w rejonie Kabulu w sierpniu 2013 r. Kilka dni przed śmiercią wypełniał swój wniosek wizowy. Zdjęcie jego zwłok zostało opublikowane przez talibów na stronie Facebooka, na której tłumacze afgańscy wymieniają się informacjami odnośnie wiz. K. Sieff, In Afghanistan, interpreters….

[48] B. Anderson, The Interpreters…, s. 11–14,

[49] Ibidem.

[50] P. Solotaroff, The Interpreters….

[51] K. Sieff, In Afghanistan, interpreters….

[52] N. Kelly, Interpreters’ Accomplishments…, op.cit.

[53] Z ich usług mogli korzystać żołnierze wszystkich państw ISAF.

[54] K. Sieff, Congress set to vote on visa program for Afghan interpreters, „The Washington Post” [online], 13.06.2013,https://www.washingtonpost.com/world/asia_pacific/congress-set-to-vote-on-visa-program-for-afghan-interpreters/2013/06/13/ea7283b2-d463-11e2-b3a2-3bf5eb37b9d0_story.html  [dostęp: 12.11.2015].

[55] America’s Afghan And Iraqi Interpreters Risk Lives But Wait Years In Danger For Visas, The World  Post [online], 23.06.2013, http://www.huffingtonpost.com/2013/06/23/afghan-iraq-interpreters-siv_n_3481555.html  [dostęp: 12.11.2015].

[56] N. Kelly, Interpreters’ Accomplishments…, op.cit.

[57] Niektórzy tłumacze rozpoznawali w internecie swoich kolegów, którzy byli później ścigani przez talibów jako szpiedzy ISAF. Filmy z tych egzekucji były dostępne w internecie. Tego typu sytuacje powodowały ogromne napięcia w przypadku pozostawienia rodzin w Afganistanie. R. Syal, Afghan interpreter identifies colleagues in beheading footage, http://www.theguardian.com/world/2014/dec/31/afghan-interpreter-colleagues-beheading-footage, [dostęp: 3.01.2015].

[58] T. Batchelor, Fewer than 100 brave interpreters from Afghan War resettled in UK despite Taliban threats, http://www.express.co.uk/news/uk/566315/Afghanistan-interpreters-Britain-War-Taliban-attacks, [dostęp: 12.11.2015].

[59] Ibidem

[60] Publikując odpowiednie materiały w mediach, uczyniły sprawę bardzo medialną, co wywarło presję na władze francuskie, aby zajęły się problemem. W sprawę zaangażowało się także wielu prawników. V. Graff, The Afghan interpreters cut adrift by French army, http://www.france24.com/en/20150502-afghanistan-france-interpreters-cut-adrift-french-army-visas-asylum, [dostęp: 2.05.2015].

[61] C. Paton, Migrant crisis….

Opracował: dr Krzysztof Danielewicz

W czwartek 11 czerwca 2020 r. do zespołu szkół w słowackim mieście Vrutky (220 km na północny wschód od Bratysławy) wtargnął uzbrojony w nóż napastnik[1]. Aby dostać się do szkoły, zbił szybę w drzwiach wejściowych, a następnie otworzył sobie od wewnątrz drzwi. Napastnika próbowali zatrzymać pracownik szkoły oraz wicedyrektor, jednak podczas szamotaniny, jaka się wywiązała, obaj zostali ranni, przy czym wicedyrektor śmiertelnie. Następnie napastnik wbiegł do najbliższej sali lekcyjnej, gdzie ciężko ranił nauczycielkę oraz dwoje uczniów – chłopca i dziewczynkę. Po dokonaniu zbrodni opuścił szkołę i próbował uciec. Pobiegł za nim woźny szkoły, który próbował go zatrzymać. W tym czasie na miejsce zdarzenia przybyła już policja. Napastnik ostatecznie został śmiertelnie postrzelony, kiedy próbował nożem zaatakować interweniujących policjantów.

Sprawcą ataku był 22-letni mieszkaniec pobliskiej miejscowości Martin, były uczeń szkoły. Nieznany jest motyw, jaki nim kierował, wiadomo tylko, że prawdopodobnie cierpiał na chorobę psychiczną. W Słowacji tego rodzaju atak na placówkę oświatową zdarzył się po raz pierwszy. Szkoła została otwarta 1 czerwca, po wielotygodniowym zamknięciu związanym z epidemią koronawirusa.

Osoby ranne zostały zabrane do szpitala w Martinie, gdzie jedna z ofiar walczy o życie. Najcięższe obrażenia, klatki piersiowej i brzucha, ma zaatakowana nauczycielka. Jedno z dzieci ma obrażenia szyi, a drugie zostało ugodzone w brzuch i klatkę piersiową. Na miejsce zdarzenia wysłano wsparcie psychologiczne, którzy pracują z uczniami i ich rodzicami.

Czy musiało do tego dojść…?

Pojawia się pytanie, czy musiało do tego dojść i czy szkoła mogła w jakiś sposób przygotować się na tego typu zdarzenie.

Prawdopodobnie tak jak i w Polsce, typowa słowacka szkoła trenuje co roku ewakuację związaną z alarmem przeciwpożarowym, pomimo że przypadki pożarów w szkołach należą do rzadkości. Po reakcji obsługi szkoły jasno widać, że nie było w szkole procedury azyl, która powinna zostać uruchomiona natychmiast po wtargnięciu do szkoły osoby z niebezpiecznym narzędziem. Procedura polega na natychmiastowym zamknięciu lub zabarykadowaniu się wszystkich uczniów i pracowników szkoły w bezpiecznych miejscach oraz powiadomieniu policji. W zaistniałej sytuacji, kiedy napastnik zbijał szybę i został zauważony, był czas, aby uruchomić odpowiednie procedury. Zabarykadowanie się wszystkich w bezpiecznych miejscach odcięłoby napastnika od dostępu do potencjalnych ofiar. W takich jak ta sytuacjach walkę z napastnikiem podejmuje się tylko wtedy, kiedy nie ma możliwości ucieczki i znalezienia bezpiecznego schronienia. Obezwładnienie, bez odpowiedniego przygotowania, uzbrojonego w nóż i zdeterminowanego napastnika jest wyjątkowo trudne. W słowackim przypadku, gdyby napastnik miał wolę kontynuowania ataku, mógłby łatwo zabić lub ranić dziesiątki kolejnych dzieci. W takich krajach jak Stany Zjednoczone, które doświadczyły podobnych lub gorszych sytuacji, wprowadza się na masową skalę zarówno procedury, jak i treningi praktyczne z ich stosowania.

Obecnie już 95% amerykańskich szkół organizuje treningi procedury azyl (lockdown drills), która jest odpowiednia na wypadek wtargnięcia aktywnego strzelca. W latach 2015-2016 szkół takich było 92%, natomiast w latach 2003-2004 – 79%[2]. Polegają one na ucieczce, błyskawicznym zamknięciu się w sali lekcyjnej, jeżeli to możliwe – barykadowaniu drzwi oraz walce, jeżeli nie ma innego wyjścia. Szkolenia z zakresu procedury azyl prowadzi się bez względu na to, czy szkoła znajduje się w dużym mieście czy na terenach wiejskich[3].

Z kolei w Polsce, po kilku podobnych do słowackiego doświadczeniach, nadal nie podchodzi się do procedur bezpieczeństwa w sposób poważny. Można tu przypomnieć tylko dwa tragiczne zdarzenia z ostatniego czasu. 27 maja 2019 r. do Szkoły Podstawowej nr 1 w Brześciu Kujawskim wszedł 18-letni były uczeń szkoły, uzbrojony w rewolwer czarnoprochowy oraz sześć ładunków wybuchowych własnej produkcji, i ciężko ranił dwie osoby. W nocy z 30 na 31 stycznia 2020 r. czterech nastolatków w wieku od 15 do 17 lat, pochodzących z Warszawy i okolic, zostało aresztowanych z związku z podejrzeniem planowania zamachów terrorystycznych na jedną z warszawskich szkół średnich na terenie Warszawy-Pragi[4].

Typowa polska szkoła trenuje co roku ewakuację związaną z alarmem przeciwpożarowym – i to pomimo tego, że długo by szukać przypadku poważnego pożaru w polskiej szkole na przestrzeni wielu lat, o ofiarach nie wspominając. W tym samym czasie mamy dziesiątki sytuacji, kiedy do szkoły wchodzą osoby z niebezpiecznym narzędziem, np. nożem, i dokonują czynnych napadów na nauczycieli i uczniów. Dochodzi także do zabójstw, jak to w szkole podstawowej w Wawrze, gdzie w maju 2019 r. uczeń zabił nożem innego, któremu wcześniej groził pozbawieniem życia.


[1] Opracowano na podstawie: Attacker, one adult killed in Slovakia school stabbing, „Al Jazeera”, 11.06.2020, https://www.aljazeera.com/news/2020/06/attacker-adult-killed-slovakia-school-stabbing-200611102111012.html, 12.06.2020; Slovakia: Deadly knife attack at primary school in Vrutky, „BBC”, 11.06.2020, https://www.bbc.com/news/world-europe-53006785, 12.06.2020; N. Makarewicz, Atak nożownika na Słowacji. 22-latek już wcześniej stwarzał problemy policji, „RMF24.Pl”, 11.06.2020, https://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-atak-nozownika-na-slowacji-22-latek-juz-wczesniej-stwarzal-p,nId,4548714, 12.06.2020.

[2] Violence prevention, National Center of Educational Statistics, https://nces.ed.gov/fastfacts/display.asp?id=54, 09.04.2020.

[3] E. Shapiro, 20 years after Columbine, what’s changed – and what hasn’t – for school shootings in America, „ABC News”, 20.04.2019, https://abcnews.go.com/US/20-years-columbine-changed-school-shootings-america/story?id=62248885, 09.04.2020.

[4] Warszawa: grupa nastolatków mogła planować zamach na szkołę, „Interia.pl”, 03.02.2020, https://fakty.interia.pl/mazowieckie/news-warszawa-grupa-nastolatkow-mogla-planowac-zamach-na-szkole,nId,4305757?fbclid=IwAR3jqfXw3Hf975k5L773FIdigXBBQ8XlSEVxzCv5Qpehshz7O6QTO2tvz6Q#utm_source=fb&utm_medium=fb_share&utm_campaign=fb_share&iwa_source=fb_share, 03.02.2020; Policja zatrzymała nastolatków. Planowali zamach w szkole w stolicy? „Polskie Radio RDC”, 03.02.2020, https://www.rdc.pl/informacje/czterech-nastolatkow-moglo-planowac-zamach-w-jednej-z-warszawskich-szkol-zatrzymala-ich-policja/, 04.02.2020.

W dniach 21-22 lutego 2020 r. w Zespole Państwowych Szkół Muzycznych w Kielcach odbyła się I Pedagogiczno-Mundurowa Krajowa Konferencja Naukowa „Bezpieczeństwo a edukacja w świetle współczesnych zagrożeń”. Organizatorami i współorganizatorami konferencji byli: Konsorcjum Naukowo-Edukacyjne, Wyższa Szkoła Finansów i Zarządzania w Białymstoku (Centrum Edukacji Mundurowej), Wydział Wojskowy Akademii Sztuki Wojennej, Wydział Pedagogiki i Psychologii UMCS oraz Wydział Prawa i Nauk Społecznych Uniwersytetu im. Jana Kochanowskiego w Kielcach. Podstawowym celem konferencji stało się prowadzenie rozważań na temat naczelny: „Bezpieczeństwo a edukacja w świetle współczesnych zagrożeń”. Na podstawie wystąpień prelegentów można śmiało wyciągnąć wnioski, że zróżnicowane źródła zagrożeń, jakie występują we współczesnym świecie, dotyczą już nie tylko sfery politycznej czy państwowej, ale także w coraz większym zakresie każdego obywatela. Problematyka bezpieczeństwa nie jest już dzisiaj wyłącznie domeną służb mundurowych, ale także środowiska cywilnego i wykracza daleko poza ramy konwencjonalnych zagrożeń oraz stawia zupełnie nowe wyzwania przed polską edukacją.

Szkoły nie są bezpieczne. W Kielcach zastanawiano się, jak to poprawić

Opracował: dr Krzysztof Danielewicz

20 kwietnia 2021 r. minęła 22. rocznica masakry w amerykańskiej szkole Columbine High School w Littleton w stanie Kolorado. Był to jeden z najgłośniejszych zamachów w Stanach Zjednoczonych i najbardziej tragiczny, jeżeli chodzi o placówki oświatowe. W wyniku masakry dokonanej przez dwóch uczniów tej szkoły – Dylana Klebolda (17 lat) i Erica Harrisa (18 lat) – zginęło 13 osób, a 20 zostało rannych[1].

Mogłoby się wydawać, że problem zamachów na placówki oświatowe nie dotyczy Polski, że winne tej sytuacji w USA są powszechna agresja i łatwy dostęp do broni. Niestety fakty temu przeczą, a wydarzenia z polskich szkół tylko z ostatnich dwóch lat pokazują zupełnie inny obraz stanu bezpieczeństwa. Znamienne jest też to, że sam zamach w Columbine High School został na świecie skopiowany już kilkanaście razy. Niewiele brakowało, by doszło także do polskiego Columbine.

Jednym z dwóch najbardziej niebezpiecznych wydarzeń była sytuacja w szkole średniej na warszawskiej Pradze. W nocy z 30 na 31 stycznia 2020 r. czterech nastolatków w wieku od 15 do 17 lat, pochodzących z Warszawy i okolic, zostało aresztowanych z związku z podejrzeniem planowania zamachu bombowego na jedną z warszawskich szkół średnich na terenie Warszawy-Pragi. Zatrzymani – aresztowani dzięki pracy policjantów z wydziału do walki z cyberprzestępczością – byli uczniami szkoły, którą chcieli zaatakować[2].

Ze względu na rosnącą agresję, problemy psychiczne dzieci i młodzieży, powszechny dostęp do broni i innych niebezpiecznych narzędzi liczba zamachów na szkoły stale rośnie i nie należy oczekiwać zatrzymania tego trendu w najbliższym czasie. Negatywny wpływ na to będzie miało także wielomiesięczne izolowanie dzieci i młodzieży w domach z powodu COVID-19. Nie bez znaczenia jest również wzrost zagrożenia terroryzmem na świecie – pojawiają się tezy, że do ataków będzie dochodzić także w szkołach. Różnego rodzaju projekty mają na celu przygotowanie ich na wypadek zaistnienia takiego zdarzenia, chociaż ryzyko to – zarówno w kraju, jak i poza granicami – jest jak na razie hipotetyczne.

W 2016 r. matka jednego z zamachowców z Columbine, Sue Klebold, w pierwszym wywiadzie telewizyjnym na temat zamachu stwierdziła, że nigdy nie myślała, iż jej syn może dokonać czegoś tak strasznego. Zawsze była pewna, że jeśli pojawiłyby się jakiekolwiek symptomy ostrzegawcze, na pewno by je zauważyła. Gdyby dostrzegła, że syn ma problemy psychiczne, pomogłaby mu i nie dopuściła do tego, co się stało. Razem z mężem nie mogą zrozumieć, jak do tego doszło. Ich syn miał dobre dzieciństwo, problemy zaczęły się później[3].

Słowa te są bardzo znamienne. W 2002 r. U.S. Secret Service przedstawił analizę 37 szkolnych strzelanin. Podstawowym wnioskiem tej i innych publikacji jest opinia, że bardzo trudno scharakteryzować jeden profil potencjalnego zabójcy w szkole. Nie udało się też wytypować czy zidentyfikować jednego wspólnego mianownika, który pozwoliłby odpowiednio wcześnie przewidzieć potencjalny zamach. Niemniej jednak wyodrębniano indywidualne i społeczne czynniki łączące wszystkie zamachy, a mianowicie:

● zamachowiec czuje się zmarginalizowany lub wykluczony ze społeczności;

● zamachowiec ma problemy psychiczne i jest wrażliwy jako jednostka, co tylko zaostrza jego słabe zdolności do radzenia sobie z problemami;

● występuje element fascynacji bronią i atakiem przy jej użyciu jako wyjściem z sytuacji marginalizowania; często kult broni inspirowany jest mediami, brutalnymi filmami czy innymi strzelaninami w szkołach;

● zamachowiec ma brutalne wizje i tworzy brutalne produkty lub wysyła inne sygnały ostrzegawcze, które nie zostały zauważone wystarczająco wcześnie lub z którymi nie postępowano odpowiednio;

● zamachowiec ma broń lub łatwy do niej dostęp;

● wszyscy zamachowcy to mężczyźni, uczniowie lub byli uczniowie szkół, które zaatakowali[4].

Zamach w Columbine High School wpłynął na większą dbałość o kwestie bezpieczeństwa w placówkach oświatowych w USA. W wielu szkołach wprowadzono wtedy zasadę zero tolerancji wobec każdego, kto wykazuje destruktywne zachowania lub grozi użyciem jakiejkolwiek przemocy wobec innych uczniów[5]. Dodatkowo na masową skalę prowadzone są treningi i ćwiczenia w zakresie procedur postępowania na wypadek wtargnięcia do szkoły aktywnego strzelca[6]. Obecnie już 95 proc. amerykańskich szkół organizuje treningi procedury Azyl (lockdown drills), która jest odpowiednia w takiej sytuacji. W latach 2015–2016 szkół takich było 92 proc., natomiast w latach 2003–2004 – tylko 79 proc.[7]

Zamach na szkołę w Erfurcie, Niemcy, 26 kwietnia 2002 r.

Grafika 1. Budynek szkoły w Erfurcie.

Przebieg zamachu

Zamach w Erfurcie, który miał miejsce 26 kwietnia 2002 r., różnił się od wszystkich pozostałych opisanych w niniejszej pracy tym, że był skierowany przeciwko konkretnej grupie ludzi – nauczycielom szkoły, w której uczył się Robert Steinhäuser, oskarżający swoje ofiary o zrujnowanie mu życia. W lutym tego samego roku został z niej usunięty, o czym jego rodzice nie wiedzieli, a on codziennie udawał, że wychodzi na lekcje. Z tego powodu na dokonanie zemsty wybrał dzień egzaminów maturalnych, ponieważ ogłoszenie ich wyników ujawniłoby prawdę[8].

Zanim wszedł do szkoły – krótko przed godziną 11.00 – około godziny palił papierosy na boisku szkolnym. Następnie w toalecie przebrał się w strój tzw. nindża – czarny płaszcz i czarną maskę narciarską, podobnie jak zamachowcy z Columbine High School[9]. Był uzbrojony w pistolet 9 mm Glock 17C oraz 12-nabojową strzelbę Mosseberg 590 Mariner. Wcześniej zgromadził ogromne ilości amunicji – około 1000 sztuk. Już po zamachu policja znalazła w szkolnej toalecie jeszcze 500 sztuk amunicji w pozostawionej tam torbie[10].

Przebrany i uzbrojony Steinhäuser udał się do sali 209, gdzie trwał egzamin z matematyki. Po cichu otworzył drzwi akurat w momencie, kiedy nauczyciel kazał odwrócić kartki z testem. Chłopak powiedział, że nie zamierza niczego zdawać i zastrzelił nauczyciela. Po pierwszym wystrzale część uczniów z innych sal myślała i żartowała między sobą, że to sztuczne ognie z okazji zakończenia egzaminu[11]. Tymczasem zamachowiec chodził po szkole od sali do sali i patrząc w oczy uczniom, strzelał do stojących obok nauczycieli. Uczniowie chowali się pod stoły, jeśli tylko mogli, uciekali lub zamykali się w innych pomieszczeniach, np. w magazynkach. Według świadków chłopak miał przekrwione oczy wyrażające nienawiść. W salach nikt nie rozmawiał, a uczniowie wysyłali sobie SMS-y. Uciekając, informowali napotkanych nauczycieli i pracowników sekretariatu o tym, co się dzieje. Napastnik strzelał m.in. do nauczycieli schowanych w toalecie stojących na muszli, w sekretariacie i pokoju nauczycielskim[12].

Policja po otrzymaniu telefonu o strzelaninie o godz. 11.05 wysłała patrol z dwoma policjantami. W trakcie interwencji 42-letnia policjantka została śmiertelnie postrzelona w głowę, kiedy z partnerem chcieli wejść do budynku[13]. Zamachowiec po ostrzelaniu policji przez okno schował się w budynku szkoły. Sekretarka zadzwoniła ponownie na policję i powiedziała, że nastolatek wziął ludzi jako zakładników[14].

Pistolet Glock 17 z dedykowaną amunicją kalibru 9mm x 19.

Kiedy jeden z nauczycieli, Rainer Heise, usłyszał głośny wystrzał i zobaczył uciekających uczniów, pomyślał w pierwszej chwili, że miała miejsce eksplozja w sali chemicznej. Po chwili jednak stanął twarzą w twarz z zamaskowanym zamachowcem. Ten strzelał w powietrze, po czym krzyknął, że musi załadować broń. Wyjął z kieszeni amunicję i zaczął ją ładować. Wtedy nauczyciel wykorzystał szansę i pobiegł do sekretariatu, jednak drzwi były zamknięte. Zaczął pukać i krzyczeć, po chwili dyrektor otworzył mu drzwi i go wpuścił. W środku Heise zobaczył zastrzeloną asystentkę dyrektora i leżącą na ziemi sekretarkę. Zaproponował, że wyjdzie na korytarz zobaczyć, czy wszyscy uczniowie opuścili budynek szkolny. Będąc w jednej z sal, otworzył okno i krzyknął, że potrzebne są cztery karetki, a zamachowiec w dalszym ciągu jest w budynku. Policja kazała mu odsunąć się od okna, więc zamknął się w sali lekcyjnej i czekał. Po około 60 sekundach usłyszał hałas na korytarzu, więc otworzył drzwi, myśląc, że to jakiś zabłąkany uczeń, stanął jednak twarzą w twarz z zamachowcem, który nagle zdjął maskę. Wtedy nauczyciel go rozpoznał i powiedział: „Robert, dlaczego to wszystko? Czy ty strzelasz?”. I dodał, że jeżeli zamierza go zabić, to niech patrzy mu w oczy. W tym momencie chłopak opuścił broń i spokojnie powiedział do nauczyciela: „Nie, panie Heise, wystarczy na dzisiaj”. Wtedy nauczyciel zaproponował, aby weszli do sali, by porozmawiać o tym, co zrobił, i grzecznie puścił chłopaka przodem. Kiedy Steinhäuser przekroczył próg sali lekcyjnej, został wepchnięty do środka i zamknięty. Chwilę później popełnił samobójstwo[15].

W ciągu 20 minut od pierwszego strzału zamachowiec zdążył zastrzelić 12 nauczycieli, 2 uczennice, sekretarkę i policjantkę[16] i ranić 10 innych osób. Świadkowie mówili, że gdy w jakiejś sali nie znalazł nauczyciela, wychodził. Dwie uczennice zginęły przypadkowo, kiedy strzelał przez zamknięte drzwi do sali lekcyjnej[17]. W większości przypadków ranił osoby z bliskiej odległości, a następnie stawał nad rannym i go dobijał. Na nauczycielkę sztuki natknął się w momencie, gdy wyprowadzała uczniów z sali. Na jego widok zaczęła uciekać, wtedy kopnął ją i przewrócił. Błagała, żeby ją zostawił, ponieważ nigdy nie zrobiła mu nic złego, napastnik jednak stanął nad nią i ją zastrzelił.

Podczas strzelaniny napastnik wystrzelił 71[18] sztuk amunicji[19]. Jednostki specjalne policji dotarły dopiero po pół godzinie i zaczęły przeszukiwać szkołę. Uwolniono 180 z 700 osób, reszta uciekła wcześniej w trakcie strzelaniny. Ponieważ napastnik strzelał w twarz, w niektórych przypadkach stan ofiar utrudniał identyfikację[20].

Policja znalazła dwie ofiary przy wejściu do szkoły, następne na korytarzach i w toaletach. Wewnątrz budynku jednostka specjalna przeszukiwała pomieszczenie po pomieszczeniu, co wynikało z obaw, że gdzieś może znajdować się drugi napastnik przetrzymujący zakładników. Stopniowo wyprowadzano z pomieszczeń pozostałe tam jeszcze osoby. W budynku Federal Labor Court ustanowiono centrum informacyjne dla rodzin. Straż pożarna postawiła namiot na boisku, który służył jako punkt pierwszej pomocy medycznej dla zszokowanych uczniów i nauczycieli. Uczniowie płakali, wzajemnie się obejmując, rodzice natomiast szukali swoich dzieci[21]. Według policji atak zakończył się tylko dzięki odwadze nauczyciela historii Rainera Heise[22].

Symptomy

Zamachowiec Robert Steinhäuser urodził się 22 stycznia 1983 r.[23] Mieszkał ze swoją matką (rodzice byli rozwiedzeni) na obrzeżach Erfurtu, na ulicy Ottostrasse 40. Matka pracowała w klinice dermatologicznej, ojciec był dyrektorem departamentu w firmie Siemens[24].

Nastolatek nie odstawał specjalnie od rówieśników, po prostu był uczniem z problemami, jakich wielu w Niemczech. Jego rodzice, pochodzący z Niemiec wschodnich, również niczym się nie wyróżniali. Po zamachu matka powiedziała, że już w dzieciństwie były z nim niewielkie problemy, ale miała nadzieję, że z wiekiem Robert z tego wyrośnie. Później zdarzało się, że godzinami potrafił się nie odzywać, tylko siedział i słuchał ciągle tych samych nagrań heavymetalowych[25].

Robert poszedł do szkoły w roku, w którym upadł mur berliński, a Niemcy wschodnie musiały zderzyć się z wolnym rynkiem, gdzie nie ma już solidarności, a lepszy standard życia osiągają nieliczni (tak było przynajmniej na początku lat 90. XX wieku). Po zjednoczeniu Niemiec wiele się zmieniło, szczególnie dla Niemców ze wschodu. Większość z nich dotknęło bezrobocie lub stali się tanią siłą roboczą. Po ukończeniu szkoły podstawowej Robert rozpoczął naukę w szkole średniej, w której było bardzo dużo przemocy, w związku z czym rodzice przenieśli go razem z bratem do Gutenberg Gymnasium[26]. Robert miał problem z ukończeniem 11 klasy. Ojciec miał mówić synowi, że musi zdać maturę, nieważne, na jaką ocenę, ponieważ to jedyna droga do znalezienia dobrej pracy i lepszego życia. Później matka stwierdziła, że gdyby nie połączenie Niemiec, Robert by tego nie zrobił i prawdopodobnie zostałby elektrykiem. Oboje rodzice swoje stresy i obawy o przyszłość projektowali na syna. Także szkoła była dla niego źródłem presji, której nie wytrzymywał. Dyrektorka szkoły Michaela Seidel miała powiedzieć, że chłopak nie potrafił żyć z poczuciem porażki[27].

Zdaniem trenera piłki ręcznej, w którą chłopak grał, Robert był całkiem cichym dzieciakiem i niespecjalnie się wyróżniał. Jego kolega powiedział o nim, że nie był głupi, ale bardzo leniwy[28]. Według kolegów, nauczycieli i innych osób, które go znały, jest bardzo prawdopodobne, że nastolatek od bardzo dawna planował zamach i ostrzegał SMS-owo kolegów, żeby tego dnia nie szli do szkoły. W ocenie koleżanki z klasy, Isabell Hartung, był inteligentnym i lubianym przez innych uczniów normalnym chłopakiem, jednak bardzo często walczył z nauczycielami i kłócił się z nimi, miał też złe relacje z rodzicami. Miał jej powiedzieć, że pewnego dnia wszyscy będą znali jego imię i że stanie się sławny[29].

Robert miał podobno upodobania do broni, nazizmu i satanizmu. Należał do Blue RoseCult – internetowej grupy skupiającej samotnych młodych ludzi, którzy słuchali muzyki gothic i czcili szatana. Grupa miała związek z 15 samobójstwami nastolatków we wschodnich Niemczech w ciągu dwóch lat. Niektórzy jej członkowie zabijali zwierzęta jako część satanistycznego rytuału. Często nawzajem motywowali się do popełnienia samobójstwa. Uważali się za nieudaczników, a swoje życie – za bezwartościowe, mieli problemy egzystencjalne[30]. Według „Der Spiegel”, Robert bardzo dużo grał w brutalne gry komputerowe. Jego ulubioną była Counter-Strike, w której jednostki antyterrorystyczne używają masek i walczą do śmierci[31]. Policja po zamachu zarekwirowała m.in. komputer, aby ocenić, czy nastolatek nie należał do klubów i organizacji, które mogły mieć wpływ na jego psychikę i decyzję o zamachu[32].

Robert nie ukrywał się ze swoimi poglądami na temat nazizmu i zamiłowaniem do broni. Nie miał dziewczyny, chodził ubrany na czarno i otaczał się znajomymi ubierającymi się w stylu gothic. Interesował się historią i bronią, miał mnóstwo książek o wojnie. Kiedy zapisał się na strzelnicę, znalazł tam akceptację[33]. Planował zamach na rok przed wydarzeniem, zamierzając zabijać nauczycieli strzałem w głowę. Pozwolenie na broń wyrobił sobie kilka miesięcy po niedopuszczeniu go do egzaminu kończącego szkołę w maju 2001 r. Miał pozwolenie na posiadanie czterech sztuk broni palnej: dwóch krótkich i dwóch długich. Treningi strzeleckie odbywał w dwóch klubach[34].

Policja ustaliła, że często chodził na wagary i przedstawiał podrobione zwolnienia lekarskie – w tym czasie często bywał właśnie na strzelnicy. Nieobecności w szkole i fałszywe zwolnienia lekarskie były głównym powodem, dla którego został skreślony z listy uczniów Gutenberg Gymnasium w lutym 2002 r., co ukrył przed rodziną[35]. Wydalenie ze szkoły oznaczało utratę możliwości dalszej nauki i w przyszłości zdobycie zawodu innego niż pracownik fizyczny.

Na początku maja 2002 r. rodzice i starszy brat zamachowca w liście otwartym wyrazili głębokie kondolencje w związku z brutalnym zamordowaniem 16 osób w niemieckiej szkole. Rodzice ponadto napisali, że nigdy nie widzieli w swoim synu tej nienawiści, która doprowadziła do morderstwa i wciąż zadają sobie pytanie, skąd się to wzięło i dlaczego tego wcześniej nie dostrzegli[36].

Konsekwencje

Po zamachu w pracę z uczniami wymagającymi wsparcia psychologicznego zaangażowanych było 16 psychologów. Do 2012 r. Turyngia, której stolicą jest Erfurt, zatrudniała na etatach w szkołach tylko 35 psychologów. Federal Association – Federalne Stowarzyszenie Psychologów – w 2017 r. oświadczyło, że żaden kraj związkowy nie ma wystarczającej liczby psychologów, aby zapewnić niezbędne wsparcie uczniom. Na każdych 1500 uczniów powinien przypadać jeden psycholog[37].

W związku z tym, że zamachowiec w Erfurcie został usunięty ze szkoły przed egzaminami, co w wieku 19 lat pozbawiło go możliwości zdobycia jakichkolwiek kwalifikacji, zmieniono przepisy w zakresie edukacji w Turyngii. Postanowiono, że nawet jeżeli absolwent szkoły średniej nie zda końcowego egzaminu, może zapisać się do kolegium kształcenia zawodowego. Dodatkowo na szkołę nałożono obowiązek natychmiastowego informowania rodziców pełnoletniego ucznia, który przestał chodzić na zajęcia lub ma problemy dyscyplinarne[38].

Tragedia w Erfurcie wywołała także dyskusję na temat dostępu do broni. Ciekawe, że zamach zdarzył się dzień przed wprowadzeniem w Niemczech bardziej restrykcyjnych przepisów w zakresie przyznawania pozwolenia na broń[39]. Według policji zamachowiec uzyskał je nie do końca legalnie. Popełniono błędy przy rejestracji broni i w samej procedurze wydawania pozwolenia. Po zamachu, od 1 kwietnia 2003 r., zaczęto wprowadzać szereg zmian w niemieckich przepisach dotyczących dostępu do broni. Podniesiono m.in. wiek do 21 lat, a w wypadku broni myśliwskiej – z 16 do 18, dodatkowo osoby poniżej 25. roku życia muszą przechodzić badania psychologiczne. Ograniczono także dostęp do broni dużego kalibru i typu shotgun[40]. Każdy chętny musi też odpowiednio uzasadnić swój wniosek oraz przejść wymagające testy. Na wydanie pozwolenia czeka się rok.

Po wprowadzeniu zmian w prawie w zakresie dostępu do broni w związku z zamachami w 2002 r. (Erfurt) i 2009 r. (Winnenden)[41] liczba ofiar spowodowanych użyciem broni palnej spadła w Niemczech o połowę – do około 50 rocznie. Pomimo drakońskich ograniczeń nie było prawie żadnych protestów przeciwników nowych rozwiązań, a ponad 200 tys. sztuk broni zostało dobrowolnie zwrócone władzom. Po zamachu w Winnenden wprowadzono w Niemczech centralny rejestr, w którym każdy posiadacz broni musi ją zarejestrować. Może on też zostać skierowany na badania psychologiczne, jeżeli np. prowadzi samochód pod wpływem alkoholu czy podejrzanie się zachowuje. Policja ma również prawo wejść bez zapowiedzi do jego mieszkania i sprawdzić, czy broń jest prawidłowo przechowywana, a dostęp do klucza ma tylko właściciel. Niemcy zajmują 14. miejsce na świecie pod kątem liczby sztuk broni, z 5,83 mln sztuk broni w rękach 2,31 mln osób[42]. Wprowadzono także oficjalne licencje klubów sportowych dla ich członków, zakazano używania niektórych rodzajów noży i tzw. gwiazdek do rzucania. Sprzedawcy broni muszą zgłosić każdą transakcję w ciągu dwóch tygodni od jej dokonania. Broń musi być składowana w magazynach rządowych, co ma ograniczyć do niej dostęp[43].

Bezpośrednio po zamachu w Erfurcie politycy w Niemczech przyczyn tego zdarzenia doszukiwali się w brutalnych grach komputerowych i programach telewizyjnych. Ówczesny kanclerz Gerhard Schröder spotkał się w tej sprawie z nadawcami, żeby przedyskutować problem[44]. Część polityków domagała się zakazu sprzedaży tzw. killergames – gier, w których można zabijać, a także kontroli miejsc ich sprzedaży. Wnioskowano o wprowadzenie zasady zero tolerancji dla posiadania narkotyków czy broni w szkole, a także dla zjawiska znęcania się nad innymi, tj. bullyingu[45].

Ostatecznie przygotowano m.in. listę zakazanych gier komputerowych i filmów szczególnie negatywnie wpływających na psychikę młodzieży. Nielegalną uczyniono publikację i dystrybucję materiałów pisanych, nadawanych w radio i innych systemach teleinformatycznych, które akceptowały okrucieństwo i nieludzkie zachowania wobec innych ludzi. Karą za łamanie tych ograniczeń jest więzienie lub grzywna. Dodatkowo inicjowano kampanie mające na celu aktywizację rodziców do kontrolowania i wspierania swoich dzieci w zakresie korzystania z internetu i innych mediów[46].

Na podstawie doświadczeń z Erfurtu zmieniono także taktykę działania policji. W trakcie tego zdarzenia siły specjalne otrzymały informację o drugim zamachowcu, przez co przeszukiwano pomieszczenie po pomieszczeniu, co w konsekwencji opóźniło dostęp służb ratowniczych do osób potrzebujących natychmiastowej pomocy. Obecnie nawet zwykła policja w takiej sytuacji powinna natychmiast wejść i zneutralizować zamachowca[47].


[1] Columbine Shooting, „History”, 9.11.2009 r., https://www.history.com/topics/1990s/columbine-high-school-shootings, dostęp: 3.04.2020 r.

[2] Warszawa: grupa nastolatków mogła planować zamach na szkołę, Interia.pl, 3.02.2020 r., https://fakty.interia.pl/mazowieckie/news-warszawa-grupa-nastolatkow-mogla-planowac-zamach-na-szkole, nId,4305757?fbclid=IwAR3jqfXw3Hf975k5L773FIdigXBBQ8XlSEVxzCv5Qpehshz7O6QTO2tvz6Q#utm_source=fb&utm_medium=fb_share&utm_campaign=fb_share&iwa_source=fb_share, 3.02.2020 r.; Policja zatrzymała nastolatków. Planowali zamach w szkole w stolicy?, Polskie Radio RDC, 3.02.2020 r., https://www.rdc.pl/informacje/czterech-nastolatkow-moglo-planowac-zamach-w-jednej-z-warszawskich-szkol-zatrzymala-ich-policja/, dostęp: 4.02.2020 r.

[3] S. Almasy, Mother of Columbine killer Dylan Klebold gives first TV interview, CNN, 13.02.2016 r., https://edition.cnn.com/2016/02/12/us/sue-klebold-diane-sawyer-interview/, dostęp: 3.04.2020 r.

[4] Kauhajoki School Shooting on 23 September 2008, Report of the Investigation Commission Translation of the Finnish original report, Report and Guidelines 39/2010, 17.02.2010 r., https://schoolshooters.info/sites/default/files/Kauhajoki%20School%20Shooting.pdf, 20.03.2020, s. 105–109.

[5] Mark Manes, który sprzedał Harrisowi broń i 100 sztuk amunicji dzień przed zamachem, trafił do więzienia na sześć lat. Inny mężczyzna – Philip Duran – który poznał Harrisa i Klebolda z Manesem, także trafił do więzienia. Columbine Shooting, „History…”

[6] J. Schidkraut, Do lockdown drills do any good?, 22.11.2019 r., https://phys.org/news/2019-11-lockdown-drills-good.html, dostęp: 3.04.2020 r.

[7] Violence prevention, National Center of Educational Statistics, https://nces.ed.gov/fastfacts/display.asp?id=54, dostęp: 9.04.2020 r.

[8] J. Hooper, Killer’s secret behind revenge attack, „The Guardian”, 29.04.2002 r., https://www.theguardian.com/world/2002/apr/29/schools.education, dostęp: 13.06.2020 r.

[9] 15 shootings that changed the law: Erfurt, 2002, „AOAV”, 17.04.2014 r., https://aoav.org.uk/2014/erfurt-2002/, dostęp: 13.06.2020 r.

[10] Tenże, How teacher stopped the school slaughter, „The Guardian”, 28.04.2002 r., https://www.theguardian.com/world/2002/apr/28/schools.education, dostęp: 13.06.2020 r., także: Germany Mourns, „DW”, 27.04.2002 r., https://www.dw.com/en/germany-mourns/a-507765, dostęp: 20.06.2020 r.

[11] Robert Steinhäuser, „Murderpedia”, https://murderpedia.org/male.S/s/steinhauser-robert.htm, dostęp: 19.06.2020 r.

[12]Tamże.

[13] J. Hooper, How teacher stopped…

[14] Robert Steinhäuser, „Murderpedia”…

[15] Tamże, także w: J. Hooper, Killer’s secret behind revenge attack, „The Guardian”, 29.04.2002 r., https://www.theguardian.com/world/2002/apr/29/schools.education, dostęp: 13.06.2020 r.

[16] Erfurt marks 10-year anniversary of school shooting, „DW”, 26.04.2012 r., https://www.dw.com/en/erfurt-marks-10-year-anniversary-of-school-shooting/a-15911284, dostęp: 20.06.2020 r.

[17] Robert Steinhäuser, „Murderpedia…

[18] Niektóre dane mówią o 40 nabojach wystrzelonych tylko z pistoletu. Brave teacher stopped gun rampage, CNN, 27.04.2002 r., https://edition.cnn.com/2002/WORLD/europe/04/27/germany.shooting/, dostęp: 13.06.2020 r.

[19]15 shootings that changed…

[20]Robert Steinhäuser, „Murderpedia…

[21] 17 Killed in High School Shootout in Germany, „DW”, 27.04.2002 r., https://www.dw.com/en/17-killed-in-high-school-shootout-in-germany/a-507221, dostęp: 19.06.2020 r.

[22] J. Hooper, How teacher stopped…

[23] Robert Steinhäuser, „Murderpedia…

[24] J. Hooper, How teacher stopped…

[25] Robert Steinhäuser, „Murderpedia…

[26] W Niemczech funkcjonują trzy rodzaje szkół średnich, w zależności od tego, co kto planuje robić później, tj.: Hauptschule (podstawowa szkoła), Realschule i Gymnasium – dla tych, którzy chcą iść na studia. Natomiast Abitur to końcowy egzamin, upoważniający do pójścia na studia, nasza matura. D. Henning, Germany: Two years since the Erfurt school shooting, WSWS.ORG, 11.05.2004 r., https://www.wsws.org/en/articles/2004/05/erfu-m11.html, dostęp: 13.06.2020 r.

[27] Tamże.

[28] J. Hooper, How teacher stopped…

[29] Brave teacher stopped…

[30] Tamże.

[31] Brave teacher stopped…

[32] Robert Steinhäuser, „Murderpedia…

[33] Robert Steinhäuser, „Murderpedia”…

[34] Family of German killer apologises, CNN, 2.05.2002 r., http://archives.cnn.com/2002/WORLD/europe/05/02/germany.massacre/index.html, dostęp: 13.06.2020 r.

[35] J. Hooper, How teacher stopped…

[36] Family of German killer…

[37] Podczas konferencji prasowej, która odbyła się 28 kwietnia 2002 r., dyrektorka szkoły Michaela Seidel, z trudem powstrzymując łzy, prosiła władze, aby w tych okolicznościach nie zmuszały młodzieży do ponownego zdawania egzaminu. Minister edukacji odpowiedział, że prawo nie przewiduje takiej sytuacji. J. Hooper, Killer’s secret behind…

[38] How a school shooting 15 years ago changed Germany, „The Local”, 26.04.2017 r., https://www.thelocal.de/20170426/how-a-school-shooting-15-years-ago-changed-germany, dostęp: 20.06.2020 r.

[39] Robert Steinhauser, „Criminal Justice”, http://criminal-justice.iresearchnet.com/crime/school-violence/robert-steinhauser/, dostęp: 19.06.2020 r.

[40]15 shootings that changed…

[41] Tim Kretschmer w Winnenden w 2009 r., mając 17 lat, wziął źle zabezpieczoną broń ojca i zastrzelił dziewięciu uczniów, trzech nauczycieli i dwie inne osoby, zanim popełnił samobójstwo. E. Kirschbaum, After its own mass shootings, Germany beefed up gun control laws. The number of shootings dropped, 15.06.2016 r., „Los Angeles Times”, https://www.latimes.com/world/europe/la-fg-germany-gun-control-20160615-snap-story.html, dostęp: 19.06.2020 r.

[42] Tamże. Liczba osób zabita w wyniku użycia broni palnej w Niemczech maleje od lat, a jednym z głównych czynników jest ograniczenie dostępu do broni. Liczba zabójstw przy wykorzystaniu broni spadła z 106 w 2002 r. do 75 w 2009 i 51 w 2010 r., oraz wzrosła do 61 w 2012 r. Dla porównania w USA było to 10 945 w 2014 r.

[43] 15 shootings that changed the law…

[44] Family of German killer…

[45] Robert Steinhauser, „Criminal Justice”…

[46] Jokela School Shooting on 7 November 2007, Report of the Investigation Commission, Ministry of Justice, Finland, Publication 2009:1, Helsinki 2009 r., https://schoolshooters.info/sites/default/files/Jokela%20School%20Shooting%20Official%20Report.pdf, 24.03.2020 r., s. 94–96.

[47] How a school shooting 15 years ago…

27 lutego 2020 r. Dyrekcja Zespołu Szkół Ponadpodstawowych im. Jana Kasprowicza w Nietążkowie oraz firma Security in practice zorganizowały bardzo ciekawą i ważną społecznie konferencję, dotyczącą kwestii bezpieczeństwa w placówkach oświatowych. Gościli na niej głównie dyrektorzy placówek oświatowych, osoby związane z edukacją oraz lokalni samorządowcy. Do najważniejszych tematów poruszonych w trakcie konferencji należy zaliczyć referaty:

  • „Co jeść, żeby nie chorować? Najczęstsze zagrożenia w żywności” (Żaneta Geltz, prezes stowarzyszenia Happy Evolution Global Association i redaktor naczelna magazynu „Hipoalergiczni”);
  • „Bezpieczeństwo w szkołach, perspektywa historyczna” (płk rez. dr Krzysztof Danielewicz, Security in practice);
  • „Mediacja szkolna – rówieśnicza. Uregulowania prawne warunkujące kwestie bezpieczeństwa w szkołach” (radca prawny Katarzyna Wieczorek-Dubska);
  • „Mankamenty w systemie bezpieczeństwa polskich szkół – fakty i konsekwencje” (płk rez. Maciej Matysiak, Security in practice)
  • „Dzień Bezpieczeństwa w ZSP w Nietążkowie – doświadczenia i wnioski” (płk rez. dr Krzysztof Danielewicz, płk rez. Maciej Matysiak, Security in practice).

Wszystkie poruszone problemy cieszyły się dużym zainteresowaniem zaproszonych gości, którzy aktywnie dzielili się swoimi spostrzeżeniami i doświadczeniami w zakresie poruszanych tematów.

Opracował: dr Krzysztof Danielewicz

24 października 2019 r. w Zespole Szkół nr 1 im. Powstańców Wielkopolskich w Swarzędzu (ZS nr 1) odbyła się bardzo ciekawa konferencja na temat „Bezpieczeństwo w szkołach – oblicza różne”. Organizatorami konferencji byli ZS nr 1 oraz firma Security in practice, natomiast uczestnikami – dyrektorzy szkół i przedszkoli, nauczyciele oraz młodzież. Wyjątkowość konferencji polegała na połączeniu z pozoru bardzo różnych zagadnień, takich jak bezpieczeństwo żywności oraz bezpieczeństwo fizyczne w szkołach. Po wysłuchaniu prelegentów okazało się, że problemy te idą w parze i świetnie się uzupełniają. Zarówno bez bezpiecznej żywności, jak i realnego bezpieczeństwa w życiu codziennym nie da się funkcjonować. W przypadku młodzieży oba te elementy są kluczowe dla ich zdrowego rozwoju, kondycji psychofizycznej czy realizacji własnych aspiracji w bezpiecznym i przyjaznym środowisku. Dopiero te dwa elementy razem wzięte nie tylko poprawiają jakość życia, ale i jego długość.

Wykład inauguracyjny na temat „Co jeść, żeby nie chorować? Najczęstsze zagrożenia w żywności”, wygłosiła Żaneta Geltz, prezes stowarzyszenia Happy Evolution Global Association i redaktor naczelna magazynu „Hipoalergiczni”. Następnie płk rez. dr Krzysztof Danielewicz z Security in practice przedstawił temat „Bezpieczeństwa w szkołach w perspektywie historycznej”. Zaprezentował także wnioski i doświadczenia z realizacji szkolenia praktycznego z zakresu bezpieczeństwa w ramach tzw. Dnia Bezpieczeństwa, zrealizowanego w ZS nr 1 12 września tego roku. „Uregulowania prawne warunkujące kwestie bezpieczeństwa w szkołach” oraz „Mediacje w środowisku szkolnym” omówiła radca prawny Katarzyna Wieczorek-Dubska. Z kolei płk rez. Maciej Matysiak z Security in practice przedstawił najczęściej spotykane „Mankamenty w systemie bezpieczeństwa polskich szkół oraz ich konsekwencje”.

Treści prezentowane w trakcie konferencji spotkały się z dużym zainteresowaniem ze strony zaproszonych gości, stała się ona także doskonałą okazją do wymiany doświadczeń związanych z problemami bezpieczeństwa w polskich szkołach. Zespół Security in practice szczególne podziękowania składa na ręce Pani Dyrektor Anny Cichockiej-Majchrzak za organizację konferencji oraz otwartość na nowe rozwiązania w zakresie szeroko pojętego bezpieczeństwa.

Opracował: Krzysztof Danielewicz, 19.12.2021 r.

30 listopada 2021 r. uczeń amerykańskiej Oxford High School w stanie Michigan, Ethan Crumbley, zastrzelił czterech uczniów i ranił kolejnych siedmiu. Napastnik o godzinie 12.50 poszedł do toalety z plecakiem, wyjął pistolet i zaczął strzelać. Strzelanie rozpoczął w trakcie przerwy, kiedy uczniowie zmieniali miejsca zajęć. Na szczęście zdążyli się oni zabarykadować w klasach, dzięki czemu znaleźli się poza zasięgiem zamachowca. Uczniowie i nauczyciele postąpili zgodnie z wcześniej przeprowadzonymi treningami. Na podstawie analizy monitoringu ustalono, że takie zachowanie było optymalne i pozwoliło uniknąć kolejnych ofiar[1].

Mapa 1. Miejscowość Oxford w stanie Michigan, w której doszło do strzelaniny.

Ciekawe jest, że niektórzy uczniowie w dniu zamachu nie przyszli do szkoły w obawie o swoje życie, brak jednak bardziej szczegółowych informacji. Wynika z tego jednak, że zauważyli symptomy zbliżającego się zagrożenia. Policja otrzymała pierwsze zgłoszenie o strzelaninie o 12.51, w ciągu kilku minut było ich już ponad sto. Pięć minut później pojawili się w szkole – wtedy napastnik się poddał. W trakcie zatrzymania nie padły żadne strzały, nikt nie został ranny[2]. Zdarzenie w Michigan to najbardziej krwawy zamach w kampusie szkolnym od maja 2018 r.

Bardzo istotne jest to, że wcześniej pojawiły się symptomy wskazujące na przygotowania do zamachu. W poniedziałek 29 listopada nauczyciel zauważył u późniejszego zamachowca zdjęcia amunicji w telefonie komórkowym, co spowodowało konieczność zorganizowania spotkania z doradcami szkoły i innymi pracownikami. Uczeń oświadczył wtedy, że ostatnio był z matką na strzelnicy, a strzelanie jest rodzinnym hobby. Nie udało się od razu skontaktować z matką, dopiero następnego dnia oboje rodzice potwierdzili słowa syna. Matka miała napisać do syna: „Nie martwię się o Ciebie. Musisz się nauczyć, jak nie dać się złapać”[3].

We wtorek rano 30 listopada, tj. w dniu zamachu, kilka godzin przed zdarzeniem, rodziców Ethana pilnie wezwano na konsultacje do szkoły w związku ze znalezieniem kilku rysunków i zapisków ich syna typu: „Myśli się nie zatrzymają. Pomóż mi”, „krew wszędzie”, „moje życie jest bezsensowne”, „świat jest martwy”[4]. Ich autor został natychmiast zabrany do biura doradców szkoły (rady rodziców). W trakcie około półtoragodzinnej rozmowy Crumbley stwierdził, że rysunki i zapiski są częścią scenariusza gier wideo, które tworzy jako swoje przyszłe zajęcie. Podczas rozmowy martwił się, że nie może rozliczyć się z zadanej pracy domowej. Po przybyciu rodziców w ich obecności zadano mu kilka pytań. Na podstawie udzielonych odpowiedzi doradca szkoły doszedł do wniosku, że uczeń nie stanowi zagrożenia dla swoich kolegów. Jednocześnie rodzice otrzymali informację, że w ciągu 48 godzin muszą znaleźć pomoc dla swojego syna, w przeciwnym razie zostanie wobec niego zastosowany Child Protective Services. Rodzice mogli zabrać syna do domu, jednak nie chcieli tego zrobić, nie zapytali go też, czy nie ma broni ze sobą i nie sprawdzili jego plecaka [5].

W związku z powyższym oraz tym, że wcześniej nie stosowano żadnych działań dyscyplinarnych wobec Crumbleya, konsultant szkoły zgodził się na powrót ucznia do klasy zamiast odesłać go do pustego domu. Powyższe zostało postanowione w oparciu o uzyskane informacje oraz doświadczenie kliniczne. O swojej decyzji nie poinformował dyrektora czy jego zastępcy. Później okazało się, że prawdopodobnie w trakcie całej tej rozmowy zamachowiec miał broń w swoim plecaku[6].

O godzinie 1.22, już po strzelaninie, do napastnika napisała jego matka, aby „tego” nie robił. O 13.37 ojciec James Crumbley zadzwonił na 911 z informacją, że zniknęła jego broń, którą syn mógł zabrać do szkoły. Zamachowiec wystrzelił ponad 30 naboi, zanim się poddał. Został oskarżony o terroryzm i morderstwo pierwszego stopnia czterech osób, siedem innych zostało rannych[7]. Piętnastoletni zamachowiec Ethan Crumbley będzie sądzony jako dorosły za terroryzm i zabójstwo pierwszego stopnia. Biuro prokuratora posiada także wiele dowodów z mediów, że zamachowiec planował atak na długo przed samym wydarzeniem[8].

W związku ze strzelaniną w szkole wystawiono nakaz aresztowania również rodziców zamachowca, tj. Jamesa i Jennifer Crumbleyów, którym postawiono zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Do zatrzymania doszło 4 grudnia rano w Detroit. Ich prawnik oświadczył, że zamierzali się oddać w ręce policji. Prokurator oskarżył małżeństwo o brak reakcji na sygnały wysyłane przez ich syna, wskazujące, że może dokonać zamachu na rówieśników, oraz pozwolili na swobodny dostęp do broni. Z kolei obrońca stwierdził, że broń była zamknięta.

Użyta podczas zamachu broń została kupiona przez Jamesa Crumbleya 26 listopada w obecności jego syna[9]. Kilka dni przed zamachem Ethan wstawił swoje zdjęcie z bronią na Instagramie z komentarzem: „Właśnie otrzymałem nową piękność dzisiaj. SIG SAUER 9 mm” i z emotikonom serduszka w oczach. Także Jennifer zamieściła zdjęcie w mediach społecznościowych z komentarzem: „Nowy świąteczny prezent”[10]. Postawienie zarzutów rodzicom zamachowca ma głównie na celu wysłanie sygnału medialnego do innych rodziców, aby trzymali broń zamkniętą przed dziećmi, co według amerykańskiego prawa nie jest obowiązkowe. Zamachowiec ze szkoły w Oxford zabrał broń z otwartej skrzyni ojca, która znajdowała się w sypialni.

Szkoła, w której doszło do zamachu, została ponownie otwarta siedem dni po tragicznych wydarzeniach. W tym czasie wprowadzono wiele rozwiązań w zakresie bezpieczeństwa. Przez pierwsze dni nie wolno było do szkoły wnosić plecaków. We wszystkich budynkach służbę pełni ochroniarz lub policjant, zatrudniono też specjalistę ds. traumatycznych przeżyć i odpowiednio przeszkolonego pracownika potrafiącego reagować w sytuacjach traumatycznych. W każdej szkole w dystrykcie do końca roku szkolnego będzie pracował pies przeszkolony w zakresie terapii. W szkole zamachowca zainstalowano także odpowiednie oprogramowanie, które wychwytuje podejrzane treści wysyłane, udostępniane czy umieszczane przez ucznia lub nauczyciela[11].

Na zakończenie warto przypomnieć, że już dawno zauważono pewien mechanizm polegający na tym, że zamachowcy wysyłają sygnały, które wskazują, że może dojść do tragedii. W 2002 r. U.S. Secret Service przedstawił analizę 37 szkolnych strzelanin. Podstawowym wnioskiem tych i innych publikacji jest opinia, że bardzo trudno scharakteryzować jeden profil potencjalnego zabójcy w szkole. Nie udało się wytypować czy zidentyfikować wspólnego mianownika, który pozwoliłby odpowiednio wcześnie przewidzieć potencjalny zamach. Niemniej jednak można pokusić się o wyodrębnienie indywidualnych i społecznych czynników, wspólnych dla wszystkich zdarzeń. Mianowicie, na podstawie badań Amerykanów:

  • zamachowiec czuje się zmarginalizowany lub wykluczony ze społeczności;
  • zamachowiec ma problemy psychiczne i jest wrażliwy jako jednostka, co tylko zaostrza słabe zdolności osoby do radzenia sobie z problemami;
  • występuje element zachwytu nad bronią i atakiem przy jej użyciu jako wyjście z sytuacji marginalizowania napastnika. Często ten kult broni jest inspirowany mediami, brutalnymi filmami czy innymi strzelaninami w szkołach;
  • zamachowiec ma brutalne wizje i tworzy brutalne produkty lub wysyła inne sygnały ostrzegawcze, które nie były zauważone wystarczająco wcześnie lub z którymi nie postępowano odpowiednio;
  • zamachowiec ma broń lub łatwy do niej dostęp.

Pomimo braku jednego spójnego profilu w przypadku amerykańskich zamachów na szkoły kilka cech powtarza się w większości przypadków:

  • wszyscy zamachowcy to mężczyźni, uczniowie lub byli uczniowie szkół, które zaatakowali;
  • napastnik to z reguły nastolatek lub osoba w wieku pomiędzy 11 a 21 lat;
  • według U.S. Secret Service w 93% przypadków osoby te przed dokonaniem zamachu wzbudzały u innych niepokój, wiele z nich doświadczyło prześladowania, odrzucenia, wykluczenia lub zostało w jakiś sposób skrzywdzonych;
  • 78% cierpiało na depresje i miało myśli lub próby samobójcze;
  • 98% z zamachowców doświadczyło poważnej straty, zanim dokonało ataku – dotyczyło to zarówno kogoś bliskiego, jak i własnej pozycji w oczach innych, np. przez publiczne upokorzenie;
  • jedna trzecia z nich miała doświadczenia w popełnieniu czynu brutalnego lub kryminalnego;
  • nieprawdą jest ogólne twierdzenie, że osoby te są zawsze samotnikami, bez przyjaciół – potwierdziło się to tylko w 12% przypadków;
  • jedna trzecia to osoby wycofane z natury[12].

Prawdopodobnie za jakiś czas, po opublikowaniu materiałów ze śledztwa po zamachu w Oxford High School, okaże się, że podobne symptomy jak ww. wystąpiły także w opisanej w materiale sytuacji.

We współczesnych placówkach problem polega na tym, że nikt nie zna tych symptomów, brakuje też skutecznego systemu ich identyfikacji i weryfikacji, aby można było zareagować odpowiednio wcześnie. Więcej na temat bezpieczeństwa w placówkach oświatowych w książce autora „Przeżyć szkołę. Bezpieczeństwo w szkole teoria i praktyka”.


[1] A. Elamroussi, A. Moshtaghian, School district releases details of key events leading up to Michigan shooting, „CNN”, 5.12.2021, https://edition.cnn.com/2021/12/05/us/michigan-oxford-high-school-shooting-sunday/index.html, 6.12.2021.

[2] Michigan school shooting: Student kills four and wounds seven, „BBC News”, 30.11.2021, https://www.bbc.com/news/world-us-canada-59484333?fbclid=IwAR1JkWIY31ZNQ234Waaj5Ud1XVDfXtpaELbH9FQXhk4KsKerNhHHNtF3GqE, 14.12.21.

[3] A. Elamroussi, A. Moshtaghian, School district releases…

[4] Michigan school shooting: Parents of gunman charged with manslaughter, „BBC”, 4.12.2021, https://www.bbc.com/news/world-us-canada-59523682, 6.12.2021.

[5] A. Elamroussi, A. Moshtaghian, School district releases…

[6] Tamże.

[7] J. Healy, Behind the Charges Faced by the Parents of the Michigan Shooting Suspect, „The New York Times”, 3.12.2021, https://www.nytimes.com/2021/12/03/us/crumbley-parents-charged-michigan-shooting.html, 14.12.2021.

[8] Michigan school shooting: Parents…

[9] Tamże.

[10] A. Elamroussi, A. Moshtaghian, School district releases…

[11] Michigan school shooting: District reopens for 1st time with new protocols in place, „ABC News”, 10.12.2021, https://abcnews.go.com/US/michigan-school-shooting-district-reopens-1st-time-protocols/story?id=81672362, 16.12.2021.

[12] Kauhajoki School Shooting on 23 September 2008, Report of the Investigation Commission Translation of the Finnish original report, Report and Guidelines 39/2010, 17.02.2010, https://schoolshooters.info/sites/default/files/Kauhajoki%20School%20Shooting.pdf, s. 105-109.

Opracował: dr Krzysztof Danielewicz, 30.09.2020 r.

We wtorek 29 września 2020 r. w godzinach porannych w V Liceum Ogólnokształcącym w Zielonej Górze[1] uczennica drugiej klasy zaatakowała nożami kuchennymi przypadkowych uczniów. Dwie uczennice zostały ranne w plecy, trzecia miała rozcięty łuk brwiowy. Atakująca została zatrzymana przez nauczycieli.

Wcześniej w mediach społecznościowych zamachowczyni[2] zamieściła wpisy, w których sugerowała, że wkrótce coś się wydarzy: „Jeszcze dwa dni. Pojutrze będzie koniec” czy: „Jutro podłogę pokryje krew”. Na Snapchacie pisała, że będzie rzeźnia w szkole, że podłoga będzie pełna krwi: „Jutro dokładnie o tej porze zacznie się rzeźnia”; „Jutro podłogę pokryje krew”. Zaniepokojeni uczniowie przekazali tę informację nauczycielom, którzy postanowili porozmawiać z uczennicą. Rozmowa odbyła się w obecności m.in. psychologa, wychowawczyni i dyrektora szkoły. Podczas niej uczennica miała poinformować, że wpisy nie są niczym poważnym, że tak sobie chciała po prostu napisać. Mimo to zdecydowano, że nie może zostać na lekcjach.

Kiedy uczennica została sama z psychologiem, uciekła z gabinetu, pobiegła do swojej klasy, wyjęła noże i przystąpiła do zaplanowanego zamachu, atakując przypadkowe osoby. W jednej z sal uczeń rzucił w nią krzesłem, co spowodowało, że opuściła salę. Według TVN 24, kiedy uczniowie zorientowali się, co się dzieje, zaczęli barykadować się w salach lekcyjnych. Wybuchła panika, niektórzy nauczyciele myśleli, że to pożar. Przerwano lekcje. Jedna z nauczycielek wyszła na korytarz, aby zorientować się w sytuacji. Po jakimś czasie wprowadziła zakrwawioną dziewczynę. W innym przypadku nauczycielka wyszła z sali, po chwili wbiegła i zamknęła drzwi na klucz, mówiąc, że po szkole chodzi dziewczyna z nożem. Na korytarzu znajdowało się wielu spanikowanych uczniów, których nauczyciele zaprowadzali do klas. W końcu po obezwładnieniu przez nauczycieli sprawczyni ataku została przekazana policji i przesłuchana w obecności rodziców.

Zdjęcie 1. Oklejenie schodów taśmami przypominającymi o rodzajach sygnałów i określonym zachowaniu, które powinno wystąpić w przypadku ich usłyszenia.

Zdarzenie w Zielonej Górze było typowym zamachem przy wykorzystaniu niebezpiecznego narzędzia – tzw. aktywny strzelec. Do podobnej sytuacji doszło rok temu w Szkole Podstawowej nr 1 w Brześciu Kujawskim. Na podstawie doniesień medialnych można wywnioskować, że zielonogórskie liceum nie posiadało żadnych procedur na taką okoliczność. W sytuacji wtargnięcia do szkoły osoby niebezpiecznej powinna zostać uruchomiona procedura zwana azylem, która pozwala w ciągu kilkunastu sekund odciąć wszystkich uczniów od potencjalnego napastnika.

Już sama ucieczka z gabinetu uczennicy, grożącej zamachem w szkole, powinna wywołać odpowiednie reakcje. Gdyby tak się stało, w szkole nie byłoby żadnych ofiar. Z opisu wydarzeń natomiast wynika, że część uczniów uciekała z budynku, inni barykadowali się w salach lekcyjnych, a jeszcze inni myśleli, że w szkole jest pożar.

Brak procedur nie tylko w szkole w Zielonej Górze, ale w większości polskich szkół wynika głównie z braku świadomości zagrożeń. Bardzo dużo złego zrobiła nagonka medialna związana z zagrożeniem terrorystycznym. Były realizowane nawet duże projekty – na przykład „Bezpieczna Szkoła Bezpieczna Przyszłość” – finansowane z środków MEN, a realizowane w latach 2016-2018. Poświęcono czas i środki na przygotowanie szkół na zagrożenie, które jest znikome.

Rzeczywistość pokazuje jednak, że większość najgroźniejszych zamachów na szkoły jest dokonywana przez obecnych lub byłych uczniów. Według danych profesor Jaclyn Schildkraut z Criminal Justice w SUNY Oswego do pięciu najbardziej śmiercionośnych szkolnych zamachów w historii Stanów Zjednoczonych doszło w takich szkołach, jak: w 2018 – Marjory Stoneman Douglas High School (Florida), 17 ofiar; w 2012 – Sandy Hook Elementary School (Connecticut), 26 ofiar; w 2007 – Virginia Tech University, 32 ofiary; w 1999 – Columbine High School (Colorado), 13 ofiar; w 1966 – University of Texas Austin, 14 ofiar. W każdym z tych zdarzeń zamachowcem był były lub obecny uczeń, a wszyscy sprawcy wcześniej wysyłali sygnały ostrzegawcze[3].

Z kolei w 2002 r. U.S. Secret Service przedstawił analizę 37 szkolnych strzelanin. Podstawowym wnioskiem tych i innych publikacji jest opinia, że bardzo trudno scharakteryzować jeden profil potencjalnego zabójcy w szkole. Nie udało się wytypować czy zidentyfikować jednego wspólnego mianownika, który pozwoliłby odpowiednio wcześnie przewidzieć potencjalny zamach. Niemniej jednak można pokusić się o wyodrębnienie indywidualnych i społecznych czynników, wspólnych dla wszystkich zamachów. Mianowicie, na podstawie badań Amerykanów:

  • zamachowiec czuje się zmarginalizowany lub wykluczony ze społeczności;
  • zamachowiec ma problemy psychiczne i jest wrażliwy jako jednostka, co tylko zaostrza słabe zdolności osoby do radzenia sobie z problemami;
  • występuje element zachwytu nad bronią i atakiem przy jej użyciu jako wyjście z sytuacji marginalizowania napastnika. Często ten kult broni jest inspirowany mediami, brutalnymi filmami czy innymi strzelaninami w szkołach;
  • zamachowiec ma brutalne wizje i tworzy brutalne produkty lub wysyła inne sygnały ostrzegawcze, które nie były zauważone wystarczająco wcześnie lub z którymi nie postępowano odpowiednio;
  • zamachowiec ma broń lub łatwy do niej dostęp[4].

Pomimo braku jednego spójnego profilu w przypadku amerykańskich zamachów na szkoły jest kilka cech powtarzających się w większości przypadków:

  • wszyscy zamachowcy to mężczyźni, uczniowie lub byli uczniowie szkół, które zaatakowali;
  • napastnik to z reguły nastolatek lub osoba w wieku pomiędzy 11 a 21 lat;
  • według U.S. Secret Service w 93% przypadków osoby te przed dokonaniem zamachu wzbudzały u innych niepokój, wiele z nich doświadczyło prześladowania, odrzucenia, wykluczenia lub została w jakiś sposób skrzywdzona;
  • 78% cierpiało na depresje i miało myśli lub próby samobójcze;
  • 98% z zamachowców doświadczyło poważnej straty, zanim dokonało ataku – dotyczyło to zarówno kogoś bliskiego, jak i własnej pozycji w oczach innych, np. przez publiczne upokorzenie;
  • jedna trzecia z nich miała doświadczenia w popełnieniu czynu brutalnego lub kryminalnego;
  • nieprawdą jest ogólne twierdzenie, że osoby te są zawsze samotnikami, bez przyjaciół – potwierdziło się to tylko w 12% przypadków;
  • jedna trzecia to osoby wycofane z natury[5].

W związku z tym, że w Stanach Zjednoczonych szkoły mają większą świadomość realnych zagrożeń, są do nich odpowiednio przygotowane. Obecnie już 95% amerykańskich szkół organizuje treningi procedury azyl. W latach 2015-2016 było ich 92%, natomiast w latach 2003-2004 – 79%[6]. Procedury azylu polegają na ucieczce, błyskawicznym zamknięciu się w sali lekcyjnej, jeżeli to możliwe – barykadowaniu drzwi oraz walce, jeżeli nie ma innego wyjścia. Szkolenia z zakresu procedury azyl prowadzi się bez względu na to, czy szkoła znajduje się w dużym mieście czy na terenach wiejskich[7].

W polskich szkołach w dalszym ciągu mylnie łączy się procedurę azyl z zagrożeniem terrorystycznym, które w naszym kraju w porównaniu z innymi zagrożeniami praktycznie jest marginalne. Niektórzy wprost uważają, że w polskich szkołach jest bezpiecznie… A co na to twarde dane? Według danych Systemu Informacji Oświatowej w roku szkolnym 2017/2018 w szkołach i placówkach systemu oświaty wydarzyło się 54 459 wypadków, w tym 95 ciężkich oraz 14 śmiertelnych[8]. Natomiast w roku szkolnym 2015/2016 doszło do 65 241 wypadków, w tym 151 (0,23%) ciężkich oraz 5 (0,008%) śmiertelnych. W stosunku do poprzedniego roku szkolnego (2014/2015) liczba wypadków zmniejszyła się o 5834, tj. o 8,2%[9].

Przyczynami wypadków w szkołach 2017/208, tak samo jak w latach 2015/2016, były:

  • brak wiedzy na temat aktualnego stanu i potrzeb szkoły w dziedzinie bezpieczeństwa i higieny, brak przeglądów i pomiarów oraz lekceważenie zagrożeń i nieznajomość przepisów;
  • brak środków finansowych pozwalających odpowiednio przygotować się na zagrożenia;
  • niewłaściwa organizacja czasu ucznia w szkole: brak zagospodarowania czasu podczas lekcji i przerw, powodujące u ucznia nudę i poszukiwanie sposobów jej odreagowania;
  • ograniczenia przestrzenne: zagęszczenie, nadmiar bodźców, hałas;
  • niewłaściwy system norm obowiązujących w szkole: niejasny, niespójny, nieprzestrzeganie norm przez osoby znaczące;
  • niewłaściwa reakcja na zachowania uczniów: reakcje niekonsekwentne, bagatelizowanie zachowań, brak reakcji na drobne wykroczenia, brak skutecznej mediacji w przypadku konfliktów;
  • pojawianie się nowych zagrożeń, jak zagrożenia w cyberprzestrzeni czy terroryzm[10].

Należy też zwrócić uwagę na rosnącą z roku na rok liczbę samobójstw – czy nawet ich prób – wśród dzieci i młodzieży. Według danych policyjnych w grupie 7-12-latków w 2013 r. odnotowano w Polsce 9 prób samobójczych, w roku 2015 było ich 12, w 2017 – już 28, a w 2018 – 26. Gorzej sytuacja wygląda w grupie wiekowej 13-18 lat: zamachu na własne życie w 2013 r. podjęło się 348 z nich, w 2015 – już 469, w 2017 – 702, a w 2018 r. – aż 746. W większości przypadków było to próby nieudane, jednak statystyki samobójstw udanych także są bardzo niepokojące. Wśród nastolatków w wieku od 13 do 18 lat w 2013 r. odnotowano ich 144, w 2015 – 114, a w 2018 r. – 92[11].

Pojawia się pytanie: ile jeszcze młodych osób w Polskich szkołach musi zginąć, zanim zmieni się polskie podejście do kwestii bezpieczeństwa? Z całą pewnością brak tolerancji i szacunku dla drugiego człowieka będą powodować tylko pogorszenie obecnej sytuacji.


[1] Zamach w Zielonej Górze został opisany na podstawie artykułów: Zielona Góra. Uczennica liceum zaatakowała nożami koleżanki, „Wiadomości.wp.pl”, 29.09.2020, https://wiadomosci.wp.pl/zielona-gora-uczennica-liceum-zaatakowala-nozami-kolezanki-6559206280723328a, 30.09.2020; „Pisała, że podłoga będzie pełna krwi”. Z nożami zaatakowała w szkole, raniła trzy uczennice, „TVN24”, 29.09.2020, https://tvn24.pl/poznan/zielona-gora-uczennica-zaatakowala-nozem-kolezanki-w-mediach-spolecznosciowych-ostrzegala-ze-podloge-pokryje-krew-4705805, 30.09.2020; 17-letnia uczennica zaatakowała w szkole nożami koleżanki. Uczniowie V LO w Zielonej Górze są w szoku. Ranne trzy osoby i napastniczka, „Gazeta Lubuska”, 29.09.2020, https://gazetalubuska.pl/17letnia-uczennica-zaatakowala-w-szkole-nozami-kolezanki-uczniowie-v-lo-w-zielonej-gorze-sa-w-szoku-ranne-trzy-osoby-i/ar/c16-15204312, 30.09.2020; M. Dobrowolski, V LO w Zielonej Górze. 17-letnia uczennica zaatakowała nożami koleżanki i kolegów. Są ranni, „Zielonagóra.naszemiasto.pl”, 29.09.2020, https://zielonagora.naszemiasto.pl/v-lo-w-zielonej-gorze-17-letnia-uczennica-zaatakowala/ar/c16-7919679, 30.09.2020

[2] Według słownika języka polskiego PWN zamachem nazywamy działanie mające na celu odebranie komuś życia, majątku, praw. https://sjp.pwn.pl/sjp/zamach;2543005.html, 1.10.2020.

[3] J. Schidkraut, Do lockdown drills do any good?, 22.11.2019, https://phys.org/news/2019-11-lockdown-drills-good.html, 3.04.2020.

[4] Kauhajoki School Shooting on 23 September 2008, Report of the Investigation Commission Translation of the Finnish original report, Report and Guidelines 39/2010, 17.02.2010, https://schoolshooters.info/sites/default/files/Kauhajoki%20School%20Shooting.pdf, s. 105-109.

[5] Tamże.

[6] Violence prevention, National Center of Educational Statistics, https://nces.ed.gov/fastfacts/display.asp?id=54, 09.04.2020.

[7] E. Shapiro, 20 years after Columbine, what’s changed – and what hasn’t – for school shootings in America, „ABC News”, 20.04.2019, https://abcnews.go.com/US/20-years-columbine-changed-school-shootings-america/story?id=62248885, 9.04.2020.

[8] Bezpieczna Szkoła, Zagrożenia i zalecane działania profilaktyczne w zakresie bezpieczeństwa fizycznego i cyfrowego uczniów, Warszawa, wrzesień 2019r., Dokument opracowany w Departamencie Wychowania i Kształcenia Integracyjnego Ministerstwa Edukacji Narodowej z udziałem ekspertów, po konsultacji z innymi resortami i instytucjami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo, https://bezpiecznaszkola.men.gov.pl/bezpieczna-szkolaplacowka-zagrozenia-i-zalecane-dzialania-profilaktyczne-w-zakresie-bezpieczenstwa-fizycznego-i-cyfrowego-uczniow/, 19.09.2020.

[9] Bezpieczna Szkoła, Zagrożenia i zalecane działania profilaktyczne w zakresie bezpieczeństwa fizycznego i cyfrowego uczniów, Departament Wychowania i Kształcenia Integracyjnego MEN, sierpień 2017, wersja pdf, s. 4.

[10] Bezpieczna Szkoła, Zagrożenia i zalecane działania profilaktyczne w zakresie bezpieczeństwa fizycznego i cyfrowego uczniów, Warszawa, wrzesień 2019 r., Dokument opracowany w Departamencie Wychowania i Kształcenia Integracyjnego Ministerstwa Edukacji Narodowej z udziałem ekspertów, po konsultacji z innymi resortami i instytucjami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo, https://bezpiecznaszkola.men.gov.pl/bezpieczna-szkolaplacowka-zagrozenia-i-zalecane-dzialania-profilaktyczne-w-zakresie-bezpieczenstwa-fizycznego-i-cyfrowego-uczniow/, 19.09.2020.

[11] T. Necki, Samobójstwa wśród dzieci i młodzieży, „Poradnik zdrowie”, 14.01.2020, https://www.poradnikzdrowie.pl/psychologia/zdrowie-psychiczne/samobojstwa-wsrod-dzieci-i-mlodziezy-aa-M4SZ-yX4a-Uo49.html, 1.10.2020

Opracowanie: dr Krzysztof Danielewicz

Wprowadzenie

20 kwietnia minęła 22. rocznica masakry w amerykańskiej szkole Columbine High School w Littleton w stanie Kolorado. Był to jeden z najgłośniejszych zamachów w Stanach Zjednoczonych i najbardziej tragiczny, jeżeli chodzi o szkoły.

Warto przyjrzeć się genezie, przebiegowi oraz konsekwencjom tego tragicznego zdarzenia, a przy tym zastanowić się, czy nasze polskie dzieci są bezpieczne w szkołach i czy nasz spokój nie wynika tylko z braku świadomości zagrożeń. Jeżeli spojrzy się na stan przygotowania polskich szkół na wypadek takich sytuacji, które już zdarzyły się w naszym kraju, widać, że jest on całkowicie bezpodstawny…

Na przestrzeni tych 22 lat atak z Columbine stał się legendą i był kopiowany już wiele razy, łącznie z naszym krajem, kiedy to w styczniu 2020 r. policja aresztowała czterech młodych ludzi, którzy chcieli dokonać podobnego aktu w jednej z warszawskich szkół.

Celem niniejszego artykułu jest ukazanie, na podstawie analizy przypadku, czynników mających wpływ na bezpieczeństwo w szkołach.

Autor poszukuje odpowiedzi na problem badawczy, który został zredukowany do pytań:

  • jakie czynniki mają wpływ na powstawanie sytuacji niebezpiecznych w placówkach oświatowych?
  • czy szkoły są w stanie odpowiednio wcześnie zidentyfikować symptomy pojawiającego się zagrożenia?
  • jakie procedury bezpieczeństwa powinny zostać wprowadzone w szkołach, aby zminimalizować liczbę ofiar w przypadku wystąpienia sytuacji niebezpiecznej w szkole?

Aby odpowiedzieć na powyższe pytania, przede wszystkim przeprowadzono analizę dyskursu medialnego i internetowego. Wykorzystano także praktyczne doświadczenie w zakresie prowadzenia audytów bezpieczeństwa oraz szkoleń w placówkach oświatowych na terenie Polski w latach 2017-2020.

Zamach w Columbine High School – przykład modelowy i jego konsekwencje

Do strzelaniny w Columbine High School w Littleton, Colorado doszło 20 kwietnia 1999 r. To, że atak przeprowadzono w rocznicę śmierci Hitlera, było raczej przypadkiem, ponieważ pierwotnie planowano go w rocznicę zamachu w Oklahoma City[1], który wydarzył się 19 kwietnia 1995 r. W wyniku masakry dokonanej przez dwóch uczniów tej szkoły – Dylana Klebolda (17 lat) i Erica Harrisa (18 lat) – zginęło 13 osób, a 20 innych zostało rannych[2]. Na miejsce zamachu przyjechali osobnymi samochodami około 11.10. Następnie zanieśli dwie torby do kafeterii, w której w tym czasie gromadziło się średnio około 500 osób spożywających posiłek. W każdej znajdowała się bomba wykonana na bazie 20-funtowej butli gazowej z propanem. Obie zostały nastawione na godzinę 11.17. Po przetransportowaniu obu bomb nastolatkowie wrócili do samochodu, gdzie czekali na ich wybuch[3].

Pierwotnie atak był planowany jako zamach bombowy, a nie strzelanina. Po wybuchu obu bomb Klebold i Harris zamierzali strzelać do osób uciekających z miejsca eksplozji. Kolejna miała nastąpić w tłumie tych, co przetrwali – tj. pracowników służb ratowniczych i mediów – na skutek wybuchu samochodów. W każdym z nich znajdowały się po dwie
20-litrowe butle gazowe oraz ponad 20 litrów benzyny, a także inne niebezpieczne i łatwopalne składniki. Korzystając z wiedzy zdobytej w internecie, skonstruowali w sumie 99 urządzeń wybuchowych o różnych rozmiarach. Dodatkowo Harris uzbroił się w strzelbę Savage-Springfield 67H oraz karabinek Hi-Point 9 mm z 13 magazynkami. Klebold miał przy sobie półautomatyczny pistolet ręczny 9 mm Intratec TEC-9 z jednym 52-, jednym 32- i jednym 28-strzałowym okrągłym magazynkiem oraz 12-strzałowym Stevensem 311D – dwulufową spiłowaną strzelbą[4]. Lufy karabinów zostały przecięte, aby ułatwić ich ukrycie pod płaszczem.

Ponieważ pierwsze ładunki umieszczone w kafeterii nie eksplodowały, o 11.19 obaj, ubrani w skórzane płaszcze, weszli na teren szkoły i zaczęli strzelać do swoich kolegów, którzy byli na zewnątrz budynku. Następnie weszli do środka, gdzie zabili wiele osób znajdujących się m.in. w bibliotece i kafeterii[5]. Klebold próbował jeszcze odpalić bomby za pomocą koktajlu Mołotowa, a Harris strzelał do butli ze swojej broni palnej. Do jednej z nich przyczepiona była butla z benzyną[6]. Oszacowano, że jeśli jakakolwiek bomba umieszczona w kafeterii zdetonowałaby się prawidłowo, naruszyłaby strukturę budynku i pociągnęła za sobą setki ofiar. Po wejściu do szkoły Harris zdjął prochowiec i wystrzelił w kierunku trzech młodszych nastolatków, później do kolejnych pięciu. Klebold zszedł po schodach w stronę kafeterii, strzelając do przypadkowo napotkanych po drodze osób. Niektórym z nich udało się uciec, wielu jednak odniosło poważne obrażenia. Zamachowcy ruszyli w kierunku zachodniego wejścia, rzucając bomby rurowe, z których tylko kilka eksplodowało. Jedna z nauczycielek zauważyła zamieszanie i udała się w kierunku zachodniego wejścia z 16-letnim uczniem. Gdy zorientowała się, że to jest prawdziwa strzelanina, napastnicy zdążyli ją postrzelić. Uciekła korytarzem do biblioteki, ostrzegając wszystkich o niebezpieczeństwie i nakazując ukrycie się pod biurkami oraz zachowanie ciszy[7].

Do godziny 11.35 napastnicy zdążyli zabić 12 uczniów i nauczyciela, a także ranić 20 innych osób. Krótko po 12.00 obaj popełnili samobójstwo. Wszystkie ofiary poza jednym nauczycielem miały pomiędzy 14 a 18 lat. Na podstawie późniejszego dochodzenia wiadomo, że cele zamachowców były wybierane przypadkowo[8]. W trakcie ataku Harris i Klebold wystrzelili w sumie 37 sztuk amunicji ze strzelby oraz 151 z broni półautomatycznejrazem 188 sztuk amunicji przy 13 osobach zabitych. Poza bombami i bronią strzelecką byli uzbrojeni także w noże[9].

Geneza zamachu i symptomy

Po tak dramatycznym wydarzeniu pojawia się naturalne pytanie: czy można było tej tragedii uniknąć? Czy były symptomy zbliżającego zagrożenia? W większości tego typu zdarzeń takie oznaki się pojawiają. Niestety w zdecydowanej większości szkół na świecie brak skutecznego systemu, który byłby w stanie je zebrać, przeanalizować i wyciągnąć prawidłowe wnioski, a następnie na ich podstawie podjąć skuteczne działania. Tak było i w tym przypadku.

W 2016 r. matka Klebolda, Sue Klebold, udzieliła pierwszego wywiadu telewizyjnego na temat zamachu z udziałem jej syna. Stwierdziła m.in., że nigdy nie myślała, że jej syn może dokonać czegoś tak strasznego. Zawsze była pewna, że gdyby pojawiły się jakiekolwiek symptomy ostrzegawcze, to na pewno by je zauważyła. Gdyby rozpoznała, że syn ma problemy psychiczne, na pewno by mu pomogła, i nie dopuściła do tego, co się stało. Razem z mężem nie mogą zrozumieć, jak do tego doszło. Ich syn miał dobre dzieciństwo, problemy zaczęły się później[10].

Dziennikarz śledczy Dave Cullen, autor książki Columbine, ustalił później, że pomysłodawcą zamachu był Harris. Bezpośrednio po tym zdarzeniu opinia publiczna miała dwie teorie na temat jego przyczyn: 1) brak jakiegokolwiek powodu; 2) zemsta wyrzutków w płaszczach na szkole za złe oceny. Jednak trzy miesiące po zamachu odbyło się bardzo ciekawe i ważne dla sprawy spotkanie w Leesburgu w Wirginii. Wzięli w nim udział m.in. psychiatra dr Frank Ochberg (Michigan State University) oraz specjalny agent FBI Dwayne Fuselier (dochodzeniowiec FBI, kliniczny psycholog). Pierwszy raz od zamachu podzielili się publicznie swoimi wnioskami z dochodzenia.Wszystkie wcześniejsze teorie, głównie medialne, zostały odrzucone. W większości sprawcy strzelanin w szkołach działają impulsywnie, wybierając swoje ofiary w stanie silnego wzburzenia, wściekłości. W przypadku Harrisa i Klebolda atak był planowany rok wcześniej, obaj marzyli o czymś wielkim. Szkoła posłużyła jako środek do osiągnięcia wielkiego końca, do sterroryzowania całej nacji poprzez zaatakowanie symbolu amerykańskiego życia. Celowanie do uczniów i nauczycieli nie wynikało z jakichś złych emocji czy urazów. Był to raczej wygodny cel, który ucierpiał przy okazji. W czasie ataku napastnicy śmiali się i zachowywali tak, jakby to była niewinna szkolna zabawa w strzelanki[11].

Obaj zamachowcy mieli różne osobowości, inne motywacje i pozostawali w różnej kondycji psychicznej. Łatwiej zrozumieć Klebolda, który był bardziej typowym nastolatkiem – o gorącej głowie, z depresyjną naturą i skłonnościami samobójczymi. Za swoje problemy winił tylko siebie. Harris stanowi większe wyzwanie. Zarówno dorośli, jak i inni uczniowie opisywali go jako miłego człowieka. Klebold cierpiał wewnątrz, natomiast Harris był zimny, wykalkulowany i zbrodniczy, pragnął zadawać cierpienie innym. Nie był niewinnym dzieciakiem w kłopotach, lecz psychopatą[12].

Harris nienawidził ludzi i pogardzał nimi, miał ich za kretynów i pragnął ich poniżyć, czuł się lepszy od innych. Jego prywatny dziennik otwierało zdanie: „Nienawidzę tego pieprzonego świata”. Ponadto nieustannie kłamał – nawet bez powodu, jedynie dla przyjemności. Innymi cechami psychopatycznymi Harrisa były fałsz i brak jakiejkolwiek empatii[13].

W układzie z Kleboldem Harris był osobą dominującą, stanowili dla siebie coś w rodzaju układu komplementującego się nawzajem. Psychiatrzy uważają, że gdyby nie Columbine, Klebold mógłby nigdy nie popełnić ciężkiej zbrodni – może zostałby zatrzymany na małe przewinienia, ukarany i naprawiony przez system. Z kolei Harris był bezpowrotnie utracony: idealny morderca, pozbawiony sumienia, poszukujący najbardziej wyimaginowanych i brutalnych sposobów na zabijanie. Gdyby jeszcze pożył kilka lat, aż strach pomyśleć, co mógłby jeszcze zrobić. Być może jego śmierć w Columbine powstrzymała go przed dokonaniem czegoś gorszego[14].

Harris i Klebold nie mieli wielu przyjaciół w szkole, a ze względu na noszone długie płaszcze nazywali się „mafią długich płaszczy” („Trenchcoat Mafia”). Koledzy z klasy wspominali, że obaj padali ofiarą żartów, czasami bardzo niewybrednych. Otaczano ich, oblewano keczupem i wyzywano od pedałów. Według Browna – byłego przyjaciela Erica Harrisa – Eric urodził się z łagodnym wklęśnięciem klatki piersiowej, więc nie chciał zdejmować koszulki na zajęciach gimnastycznych. Inni uczniowie naśmiewali się z niego. Zdaniem matki Dylana najgorszym wydarzeniem w jego życiu był atak starszych kolegów, którzy obrzucili dwóch przyjaciół tamponami oblanymi keczupem[15].

Harris – chociaż Klebold także – do chwili zamachu znaleźli się kilkanaście razy w materiałach policji. Do najważniejszych incydentów należy zaliczyć: 30 stycznia 1998 – obrabowanie vana, 15 lutego 1998 – znalezienie plastikowej bomby rurowej przy ścieżce rowerowej (nigdy oficjalnie nieprzypisane Harrisowi) 3 km od miejsca zamieszkania Harrisa, 18 marca 1998 – groźby w internecie wobec kolegi Brooksa Browna, dodatkowo na nagraniu Harrisa wspomnienie o bombie rurowej, 11 kwietnia 1998 – ponowne groźby w stronę Browna. Od lutego 1997 r. Harris kilkakrotnie dzwonił do Browna i groził mu telefonicznie, co zostało uznane za nękanie. W lutym 1997 r. był także odpowiedzialny za zbicie przedniej szyby w samochodzie Browna[16].

Rodzice i rodziny ofiar twierdzą, że zamachu można było uniknąć, gdyby biuro szeryfa Jefferson County Sheriff’s Department dokonało przeszukania mieszkania Harrisa. Notatka na ten temat została sporządzona w 1998 r. przez dwóch policjantów wspomnianego biura, po tym, jak matka Brooksa Browna, ucznia z tej samej szkoły, poinformowała, że Harris straszył jej syna śmiercią. Matka dostarczyła policji 12 stron obraźliwych materiałów z internetu, które zostały zamieszczone przez Harrisa. Jedna z informacji brzmiała: „Wszystko, czego chcę, to zabić i ranić tak wielu z was… ilu tylko będę mógł, szczególnie niektórych ludzi, jak Brooks Brown”. Harris napisał także, że umieścił ładunki wybuchowe wokół miasta i zdetonował je. Opisał je jako bomby rurowe, z których jedna, jak już wspomniano w materiale, została znaleziona w polu w Jefferson County w lutym 1998 r. Wniosek o przeszukanie nigdy nie został skierowany do sądu w celu zapoznania się z nim i zatwierdzenia. Niemniej uzyskane informacje pozwoliły uznać Harrisa za podejrzanego na długo przed zamachem. Niektórzy rodzice ofiar wprost zarzucali służbom, że nie został on objęty kontrolą, ponieważ jego rodzina miała znajomości w policji[17].

Sytuacje niebezpieczne w polskich szkołach

Mogłoby się wydawać, że problemy opisane w materiale nie dotyczą Polski, że winne tej sytuacji w USA są powszechna agresja i łatwy dostęp do broni. Niestety fakty temu przeczą, a wydarzenia z polskich szkół tylko z ostatnich dwóch lat pokazują zupełnie inny obraz stanu bezpieczeństwa w polskich szkołach. Ciekawostką jest też to, że sam zamach w Columbine High School został już, jak wspomniano we wstępie, na świecie skopiowany kilkanaście razy. Niedużo brakowało, by doszło także do polskiego Columbine.

Jednym z dwóch najbardziej niebezpiecznych wydarzeń była sytuacja w szkole średniej na warszawskiej Pradze. W nocy z 30 na 31 stycznia 2020 r. czterech nastolatków w wieku od 15 do 17 lat, pochodzących z Warszawy i okolic, zostało aresztowanych z związku z podejrzeniem planowania zamachów terrorystycznych na jedną z warszawskich szkół średnich na terenie Warszawy-Pragi. Zatrzymani – aresztowani dzięki pracy policjantów z wydziału do walki z cyberprzestępczością – byli uczniami jednego z praskich techników[18].

Powodem ataku miała być chęć zemsty na rówieśnikach za ich znęcanie się nad nastolatkami. Potencjalni zamachowcy inspirowali się masakrą, do jakiej doszło w Columbine High School. Chcieli bardzo wiernie naśladować swoich amerykańskich pierwowzorów Erica Harrisa i Dylana Klebolda – w tym celu zakupili nawet podobne ubrania, a jeden z zatrzymanych nazwał swój profil społecznościowy „Eric Harris”. Zatrzymani uczniowie zamierzali zdetonować przygotowane przez siebie ładunki wybuchowe. Przepis na konstrukcję tzw. bomby rurowej znaleźli w internecie. Zakupili niezbędne składniki, w tym saletrę i siarkę. Zdołali przygotować trzy ładunki, które próbnie zdetonowali w lesie w Rembertowie. Jeden z trzech testowanych ładunków spełnił oczekiwania zamachowców, natomiast dwa uległy spaleniu[19].

Innym niebezpiecznym, ale ciekawym zdarzeniem była sytuacja z 27 maja 2019 r., która wydarzyła się w Szkole Podstawowej nr 1 w Brześciu Kujawskim. Tego dnia około godziny 10.00 18-letni były uczeń szkoły, uzbrojony w rewolwer czarnoprochowy oraz sześć ładunków wybuchowych własnej produkcji, pojawił się na drugim piętrze jednego z segmentów szkoły. Do jednej z sal lekcyjnych, która była otwarta, wrzucił ładunek wybuchowy – na szczęście po eksplozji nie zrobił on krzywdy znajdującym się w środku dzieciom.

Zdjęcie 1. Szkoła Podstawowa nr 1 w Brześciu Kujawskim.

Nauczyciel podjął decyzję o natychmiastowej ewakuacji klasy do toalety z zamiarem zabarykadowania się. W trakcie ewakuacji czworo uczniów (12-latkowie) spanikowało, odłączyło się od grupy i zaczęło zbiegać klatką schodową w dół. Napastnik cały czas stał niedaleko i oddał trzy strzały do ostatniej z dziewczynek, trafiając ją za każdym razem. Dziewczynka pomimo odniesionych ran zbiegła sama do wychowawczyni na parterze. Wcześniej zamachowiec dwukrotnie postrzelił woźną, która przyszła na miejsce zdarzenia, przekonana, że huk był spowodowany upadkiem lampy. W tym czasie wszystkie sale lekcyjne zostały zabarykadowane, ponieważ szkoła miała procedury na wypadek wejścia do szkoły aktywnego strzelca. Szkolenie oraz procedury zostały wprowadzone w trakcie realizacji projektu MEN Bezpieczna Szkoła Bezpieczna Przyszłość. Prawdopodobnie brak paniki i krzyków oraz puste korytarze spowodowały, że napastnik nie wiedział, co ma robić, w konsekwencji poddał się woźnemu i został zatrzymany przez policję. Rzeczywistość i plany napastnika znacznie rozminęły się z jego oczekiwaniami[20].

Zdjęcie nr 2. Korytarz, na którym napastnik strzelał do swoich ofiar.

Niestety takich szkół, jak ta w Brześciu Kujawskim – przeszkolonych i przygotowanych na wypadek wtargnięcia do szkoły osoby z niebezpiecznym narzędziem – jest bardzo mało, może kilka procent. Jeżeli byśmy wzięli pod uwagę szkoły, gdzie szkolone są także dzieci i młodzież, to jest to może ułamek procenta.

Fazy zamachu na szkołę[21]

Już tylko na podstawie dwóch opisanych wydarzeń można zauważyć, że każda taka sytuacja będzie przebiegać według pięciu faz:

1) pomysł,
2) planowanie,
3) przygotowanie,
4) wykonanie
5) ewakuacja.

Trzy pierwsze fazy są kluczowe, ponieważ jest to moment, kiedy obiekt został już wyselekcjonowany, ale napastnik potrzebuje czasu, aby zamach dobrze zaplanować i przygotować – np. zdobyć odpowiednie środki i materiały. Te trzy fazy można nazwać etapem identyfikacji i neutralizacji zagrożeń. W opisanych wydarzeniach jasno widać, że napastnicy wysyłali wcześniej wiele sygnałów, które razem zebrane pozwoliłyby ocenić, że dany uczeń może być w perspektywie niebezpieczny. Niestety polskie i inne szkoły nie są przygotowane do wczesnej identyfikacji symptomów potencjalnych zagrożeń, których zebranie i przeanalizowanie mogłoby pozwolić na neutralizację zagrożenia na etapie jego planowania i przygotowywania.

Większość systemów bezpieczeństwa na świecie jest przygotowana niestety do działania dopiero po wystąpieniu zagrożenia, tj. na etapie wykonania i ewakuacji, czyli tak naprawdę jedynie do likwidowania skutków zamachu. Niestety w takiej sytuacji, jak było widać w przykładach, praktycznie zawsze są już pierwsze ofiary. Oczywiście to nie znaczy, że systemy te są całkiem nieskuteczne – zarówna szybka reakcja służb pozwalająca na natychmiastową neutralizację napastnika, jak i niezwłoczne udzielenie pomocy osobom poszkodowanym ograniczają liczbę ofiar.

Schemat nr 1. Fazy zamachu. Opracowanie własne autora.

Identyfikacja symptomów i neutralizacja zagrożenia

Kluczowe na etapie identyfikacji i neutralizacji zagrożeń jest określenie przyczyn, które powodują, że uczniowie dokonują aktów przemocy mogących w skrajnych przypadkach kończyć się ofiarami śmiertelnymi. Bardzo ważnym elementem sprzyjającym przemocy w szkole są przypadki znęcania się uczniów nad swoimi kolegami.

Znęcanie jest definiowane jako systematyczne, intencjonalne i powtarzalne nadużywanie siły. Może mieć charakter dręczenia psychicznego, polegającego na ubliżaniu, oszczerstwach, negatywnych komentarzach i ostracyzmie. Może mieć też charakter znęcania fizycznego, jak bicie czy popychanie ofiar. Według badań nielubiani i słabi uczniowie z tendencjami do samoizolacji społecznej są najczęstszymi ofiarami znęcania się/przemocy. Co ciekawe, niska samoocena nie jest wynikiem prześladowań, a raczej zachętą dla oprawcy. Typowa ofiara jest pasywna, o niskim poziomie agresji, charakteryzuje się uległością. Rzadko prowokuje atak i nie bierze odwetu na swoim oprawcy. Dzieci – ofiary znęcania – są często nieśmiałe i wycofane w obliczu przemocy, za to z jej powodu popadają w depresję. Szczególnie skłonne do agresywnych zachowań są dzieci, które zarówno znęcają się nad innymi/dokuczają, jak i same bywają ofiarami prześladowań. Najczęściej pochodzą one z trudnych rodzin i zazwyczaj stają się też ofiarami domowej przemocy.

W Finlandii przeprowadzono dwie analizy, aby ocenić krótko- i długoterminowy wpływ znęcania się w szkołach. Według rezultatów badań bycie ofiarą w krótkim terminie ma bardzo negatywny wpływ na postrzeganie rówieśników i innych uczniów. W dłuższym – wzrasta ryzyko popadania w depresję i kształtowania się negatywnego stosunku do kolegów. W skrajnych przypadkach depresja może przejawiać się skłonnościami do samodestrukcji. Czynnikami pomagającymi przewidzieć późniejsze kryminalne zachowania są: agresja, problemy behawioralne, hiperaktywność i symptomy depresji w wieku dziecięcym. Młodociani prześladowcy w życiu dorosłym częściej dopuszczają się przestępstw i wykazują antyspołeczne zachowania.

Z przeprowadzonych w Finlandii badań wynika również, że bardzo duże znaczenie dla rozwoju dzieci mają ich geny oraz środowisko. Blisko połowa cech osobowościowych jest dziedziczona, co ma wpływ na inteligencję, charakterystykę psychologiczną, postawy oraz zainteresowania. Oczywiście pozostaje to w korelacji ze środowiskiem, w którym wychowuje się dziecko, i potencjalnie antyspołecznymi zachowaniami w późniejszych latach życia. Na uzyskiwane efekty i sukces dziecka oddziałują atmosfera w domu rodzinnym, relacje między członami rodziny oraz środowisko, w jakim dziecko przebywa. Dla jego rozwoju ważna okazuje się też sąsiedzka kontrola społeczna. Badając czynniki wpływające na zachowania kryminalne w Finlandii, okazało się, że nie tylko znęcanie się nad innymi, ale także bycie ofiarą znęcania się może w niektórych przypadkach powodować przyszłe kryminalne zachowania. Na podstawie 37 przypadków szkolnych strzelanin w USA w 71% sprawcy tych zdarzeń byli przez długie lata ofiarami przemocy i prześladowania[22].

W Finlandii organizacja The National Research and Development Centre for Welfare and Health przeprowadziła badania w fińskich szkołach, dotyczące problemu rówieśniczego znęcania się, wykorzystane później w raporcie Bullying in Upper-level Secondary School 2000–2007. Z badań wynika, że 10% chłopców i 6% dziewczynek było prześladowanych przynajmniej raz w tygodniu, co daje średnią 8% populacji uczniów. Sytuacja wygląda lepiej w szkołach średnich, gdzie 2% młodzieży spotykało się z prześladowaniem przynajmniej raz w tygodniu. Okazało się również, że sprawcami znęcania się częściej są chłopcy niż dziewczynki. Według innych analiz, zamówionych przez Ministerstwo Edukacji, 10% dzieci w szkołach podstawowych co tydzień doświadcza przypadków znęcania się. W tym przypadku badania przeprowadzono wśród 2551 fińskich chłopców urodzonych w 1981 r., sprawdzając ich sytuację od 8. roku życia aż do 16-20 lat. W wieku 8 lat 6,4% z nich było ofiarami znęcania się bardzo często. Według WHO (World Health Organization) wynik Finlandii jest zbliżony do średniej międzynarodowej. W porównaniu z innymi nordyckimi nacjami to Finlandia i Dania charakteryzują się wyższym współczynnikiem agresji niż np. Szwecja i Norwegia.

Formy znęcania także przybierają różne formy. W przypadku chłopców mają one bardziej bezpośredni agresywny charakter i polegają na popychaniu ofiary, pobiciu, powodowaniu sytuacji spięcia. W przypadku dziewczynek są to głównie pomówienia i manipulacje. Z badań wynika także, że rozmiar szkoły czy jej lokalizacja nie mają wpływu na częstotliwość znęcania się. Istotne natomiast są m.in.: surowe kary za najmniejsze przewinienie, brak bliskich przyjaciół, codzienne cierpienie ze względu na negatywne bodźce, depresja, a w przypadku dziewcząt także nadwaga[23].

W polskich szkołach sytuacja wygląda bardzo podobnie. Według Badań Instytutu Badań Edukacyjnych[24] z 2014 r. około 10% polskich uczniów jest systematycznie dręczonych, na co w raporcie zwrócono szczególną uwagę, ponieważ taki długotrwały proces zostawia ślad w psychice ofiar na całe życie. Pojawiło się także nowe zjawisko, jakim jest agresja elektroniczna, czyli tzw. cyberbullying – długotrwałe nękanie z wykorzystaniem nowoczesnych technologii. Ogromnym problemem polskich szkół jest również agresja werbalna oraz relacyjna (rozpowszechnianie szkodzących uczniowi kłamstw, wykluczanie, odtrącenie przez innych).

  • Powyższe statystyki mają szczególne znaczenie w zderzeniu z danymi dotyczącymi charakterystyki profilu typowego zamachowca w szkole. W 2002 r. U.S. Secret Service w 2002 r. przedstawił analizę 37 szkolnych strzelanin. Podstawowym wnioskiem tych i innych publikacji jest opinia, że bardzo trudno scharakteryzować jeden profil potencjalnego zabójcy w szkole. Nie udało się wytypować czy zidentyfikować jednego wspólnego mianownika, który by pozwolił odpowiednio wcześnie przewidzieć potencjalny zamach. Niemniej jednak można pokusić się o wyodrębnienie indywidualnych i społecznych czynników, wspólnych dla wszystkich zamachów. Mianowicie, na podstawie badań przygotowanie uniwersytetów na wypadek wystąpienia zagrożenia typu aktywny strzelec;
  • wprowadzenie systemu powiadamiania o zagrożeniach;
  • bardziej efektywny system służb i szkoleń dla policji;
  • poprawa skuteczności i dostępności wsparcia psychologicznego dla młodzieży;
  • poprawa ochrony danych osobowych i prywatności;
  • bardziej szczegółowe sprawdzanie osób ubiegających się o pozwolenie na broń oraz kontrola obecności broni na terenie kampusów studenckich;
  • poprawa skuteczności służb udzielających pierwszej pomocy medycznej;
    opieka na osobami poszkodowanymi i ich rodzinami:
  • zamachowiec czuje się zmarginalizowany lub wykluczony ze społeczności;
  • zamachowiec ma problemy psychiczne i jest wrażliwy jako jednostka, co tylko zaostrza słabe zdolności osoby do radzenia sobie z problemami;
  • występuje element zachwytu nad bronią i atakiem przy jej użyciu jako wyjście z sytuacji marginalizowania napastnika. Często ten kult broni jest inspirowany mediami, brutalnymi filmami, czy innymi strzelaninami w szkołach;
  • zamachowiec ma brutalne wizje i tworzy brutalne produkty lub wysyła inne sygnały ostrzegawcze, które nie były zauważone wystarczająco wcześnie lub z którymi nie postępowano odpowiednio;
  • zamachowiec ma broń lub łatwy do niej dostęp[25].

Pomimo braku jednego spójnego profilu w przypadku amerykańskich zamachów na szkoły jest kilka cech powtarzających się w większości przypadków:

  • wszyscy zamachowcy to mężczyźni, uczniowie lub byli uczniowie szkół, które zaatakowali;
  • napastnik to z reguły nastolatek lub osoba w wieku pomiędzy 11 a 21 lat. Według raportu USA, obejmującego lata 1999-2007, w 3 na 12 przypadków zamachowcem była osoba w wieku 21 lat lub starsza. Z kolei w 3 na 11 przypadkach poza USA napastnikami były osoby w wieku 21 lat lub starsze;
  • według U.S. Secret Service w 93% przypadków osoby te przed dokonaniem zamachu wzbudzały u innych niepokój, wiele z nich doświadczyło prześladowania, odrzucenia, wykluczenia lub została w jakiś sposób skrzywdzona;
  • 78% cierpiało na depresje i miało myśli lub próby samobójcze;
  • 98% z zamachowców doświadczyło poważnej straty, zanim dokonało ataku – dotyczyło to zarówno kogoś bliskiego, jak i własnej pozycji w oczach innych, np. przez publiczne upokorzenie;
  • jedna trzecia z nich miała doświadczenia w popełnieniu czynu brutalnego lub kryminalnego;
  • nieprawdą jest ogólne twierdzenie, że osoby te są zawsze samotnikami, bez przyjaciół – potwierdziło się to tylko w 12% przypadków;
  • jedna trzecia to osoby wycofane z natury[26].

Czynnikami podwyższonego ryzyka jest wiek dojrzewania czy kontakty ze środowiskiem przestępczym bez bycia członkiem takich grup. Typowy szkolny zamachowiec wywodzi się z klasy średniej, nie należy do żadnej mniejszości i nie jest biedny. W szkole zachowuje się na poziomie średnim lub powyżej. Z kolei bardzo często jest celem przemocy i dyskryminacji w szkole, bardzo interesuje się zamachami w szkole, przemocą, tematami śmierci i cierpi z powodu depresji. Zamach prawie zawsze jest planowany, a jego dokonaniu mogą towarzyszyć pozytywne emocje ze strony napastnika. W niektórych przypadkach rodzice nie interesowali się tym, co robią ich dzieci, jak spędzają wolny czas, byli mało zaangażowani w ich życie lub nie mieli z nimi dobrych więzi emocjonalnych.

Jeżeli chodzi o same szkoły, w których istnieje większe ryzyko nastąpienia zamachu i (lub) że zamachowcem okaże się któryś z jej uczniów, to Amerykanie dzielą je na dwie grupy. Do pierwszej zalicza się szkoły o dużym poziomie agresji, obecności gangów, przemocy między uczniami, wielu biednych dzieci, gdzie nauczyciele nie mają autorytetu ani motywacji, czują się bezsilni. Drugą grupę stanowią szkoły elitarne, nastawione na akademicki sukces, gdzie nie przyjmuje się w ogóle faktu obecności jakiś problemów lub się je deprecjonuje, uczniowie nie czują się związani ze szkołą, brak jest też dobrych i bezpiecznych relacji. W obu przypadkach społeczności szkolne cierpią z powodu braku jasnych reguł i planów radzenia sobie z przypadkami znęcania się jednych uczniów nad drugimi. Brakuje procedur zarówno zapobiegania takim sytuacjom, jak i interweniowania w przypadku ich wystąpienia[27].

Procedury bezpieczeństwa

Poza systemem identyfikacji symptomów wskazujących na zbliżające zagrożenie drugim kluczowym elementem, możliwym do realizacji przez szkoły, jest wprowadzenie odpowiednich procedur bezpieczeństwa na wypadek wystąpienia zagrożenia. Dzięki doświadczeniom wyniesionym z zamachu w Brześciu Kujawskim wiadomo, że trenowanie ich odpowiednio wcześnie, w sytuacji realnej będzie miało zasadniczy wpływ na liczbę ofiar oraz przebieg samego zamachu. Z całą pewnością, gdyby uczniowie w Columbine High School zachowali się tak jak uczniowie i nauczyciele w Brześciu Kujawskim, ofiar byłoby znacznie mniej. Z kolei, gdyby uczniowie zgodnie z oczekiwaniami zamachowca z Brześcia Kujawskiego opuścili sale lekcyjne i panikowali, ofiar byłoby bardzo dużo.

Niemniej jednak zamach w Columbine High School niewątpliwie wpłynął na większą dbałość o kwestie bezpieczeństwa w USA. W wielu szkołach wprowadzono wtedy zasadę zero tolerancji wobec każdego, kto wykazuje destruktywne zachowania lub grozi użyciem jakiejkolwiek przemocy wobec innych uczniów[28]. Dodatkowo na masową skalę prowadzone są treningi i ćwiczenia w zakresie procedur postepowania na wypadek wtargnięcia do szkoły aktywnego strzelca. Nie jest to nowość w USA. W latach 50. XX w. na masową skalę uczono społeczeństwo amerykańskie zachowań w przypadku ataku jądrowego. Nazywano je duck-and-cover drill, a polegały na tym, aby się błyskawicznie położyć lub klęknąć na ziemię i zakryć głowę lub schować się pod stół. Symbolem tych szkoleń był żółw, który chowa się cały do pancerza w sytuacji zagrożenia. Trenowano także sposób zachowania w przypadku trzęsienia ziemi czy tornado[29].

Obecnie już 95% amerykańskich szkół organizuje treningi procedury azyl (lockdown drills), która jest odpowiednia na wypadek wtargnięcia aktywnego strzelca. W latach 2015-2016 szkół takich było 92%, natomiast w latach 2003-2004 – 79%[30]. Polegają one na ucieczce, błyskawicznym zamknięciu się w sali lekcyjnej, jeżeli to możliwe – barykadowaniu drzwi oraz walce, jeżeli nie ma innego wyjścia. Szkolenia z zakresu procedury azyl prowadzi się bez względu na to, czy szkoła znajduje się w dużym mieście czy na terenach wiejskich. Przed zamachem w Columbine High School tego typu szkoleń raczej się nie realizowało[31].

Samej konieczności organizowania szkoleń nikt nie kwestionuje, jednak problemem jest sposób ich prowadzenia. W niektórych przypadkach firmy szkoleniowe starają się wiernie odtworzyć atmosferę takiego zagrożenia, strzelając np. z plastikowych kul do nauczycieli i uczniów. W innych używa się sztucznej krwi, nagranych dźwięków imitujących strzelanie czy krzyków dzieci i młodzieży. Rodzice dzieci argumentują przeciwko tego typu szkoleniom, mówiąc, że zamiast obniżać ryzyko bycia poszkodowanym w trakcie zamachu, powodują one, że uczniowie nie chcą chodzić do szkoły, bojąc się bycia zabitymi[32].

Największe emocje wywołują szkolenia azylu, bez wcześniejszej informacji o ich planowaniu. Niektórzy negują nawet trenowanie takich elementów, jak barykadowanie się w pomieszczeniach, ze względu na przeżywany stres. Trudno się z tym zgodzić, ponieważ tego typu negatywne odczucia dzieci są efektem do złego doboru form i metod prowadzenia. Więcej osób z kolei popiera szkolenia, ale skierowane do samych nauczycieli, porównując je do szkoleń w samolotach przed startem. Pasażerowie nie zwracają uwagi na szczegóły, bo każdy uważa, że załoga jest na miejscu i w sytuacji kryzysowej powie, co i jak robić[33].

W związku z tym pojawia się pytanie: czy możliwe jest przygotowanie na sytuację niebezpieczną bez bycia straszonym? Według autora artykułu powodem, dla którego część opinii publicznej ma awersję do szkoleń na wypadek aktywnego strzelca, jest mylenie dwóch pojęć – tj. ćwiczenie i trening. Ćwiczenia zawierają elementy realizmu, jak sztuczna krew, dźwięki, ślepa amunicja, pozoracja itp. Trening zawiera z kolei takie elementy, jak suche powtarzanie pewnych użytecznych zachowań – ewakuacja, zamykanie się w salach, wyciszanie, chowanie itp. Oczywiście można te obie formy zrealizować w jednej szkole, ale nie tego samego dnia. Najpierw należy wypracować świadomość zagrożeń, umiejętności, nawyki, a dopiero później wprowadzić ćwiczenia i raczej nie w szkole podstawowej. Dobrym przykładem są tu treningi zachowania na wypadek pożaru. W takich szkoleniach nikt nie podpala szkoły, aby wiernie odzwierciedlić warunki i przygotować na pożar. Szkolimy się po to, aby robić prawidłowo pewne rzeczy na wypadek sytuacji stresującej i niebezpiecznej[34].

W mediach amerykańskich można znaleźć filmiki z takich szkoleń, które podobnie do polskich są prowadzone nielogicznie. Bardzo często osoby znajdujące się w sali lekcyjnej zatrzaskują (bez zamykania na klucz) lub barykadują ławkami i krzesełkami drzwi, które otwierają się na zewnątrz, co z oczywistych powodów nie ma sensu. W innych przypadkach autorzy takich szkoleń namawiają do natychmiastowego opuszczenia szkoły, co jest bardzo ryzykowne, z uwagi na to, że z reguły nie wiadomo, gdzie znajduje się napastnik. Bardzo często można spotkać wypowiedzi osób, używających terminów „ćwiczenie” i „trening” zamiennie, co jest błędem. Ćwiczenia zawierają bowiem w sobie element realizmu, wprowadzany na bazie szkolenia teoretycznego i praktycznego[35].

W 2007 r. psycholożki Elizabeth Zhe i Amanda Nickerson ustaliły, że kiedy treningi i ćwiczenia są prowadzone zgodnie z tzw. dobrymi praktykami (best practices), to podnoszą świadomość, jak należy się zachować bez niepotrzebnego stresu. Według amerykańskiego Narodowego Stowarzyszenia Psychologów (The National Association of School Psychologists) te dobre praktyki szkoleń z zakresu azylu nie zawierają w sobie elementów krzyków i sztucznej krwi. Uczestnicy treningów/szkoleń i ćwiczeń powinni wiedzieć, że sytuacja, w której się znajdują, jest sztuczna, a nie realna, co pozwala uniknąć traumy. Samo szkolenie i ćwiczenia powinny być dostosowane do wieku uczestników. Nauczyciele zawsze powinni być gotowi do udzielania odpowiedzi na wątpliwości i pytania[36].

Niestety większość procedur w szkołach czy rekomendacji dla służb zewnętrznych wprowadza się z reguły tuż po zamachach.

W Niemczech po zamachu na szkołę w Erfurcie w 2002 (sprawca 19-letni uczeń, 16 ofiar wprowadzono szereg obostrzeń, które w przyszłości mają zapobiec tego typu zdarzeniom. Granica wieku, kiedy osoba może brać udział w zajęciach strzeleckich na strzelnicy, została podniesiona do 21 lat. Wiek wydania pozwolenia na broń do celów myśliwskich podniesiono z 16 do 18 lat. Osoby młodsze niż 25 lat, starające się o pozwolenie na broń większego kalibru, muszą przejść badanie psychologiczne. Broń typu shotgun z uchwytem pistoletowych została zakazana do celów sportowych. Ograniczenia dotknęły także brutalne filmy i gry komputerowe. Przygotowano m.in. listę zakazanych gier komputerowych oraz filmów szczególnie negatywnie wpływających na psychikę młodzieży. Zdelegalizowano publikację i dystrybucję materiałów pisanych, które wyrażały szacunek dla okrucieństwa i nieludzkiego zachowania wobec innych ludzi i ludzkości jako całej. Zakaz dotyczył ich publikacji jako materiałów drukowanych czy nadawanych w radiu i innych systemach telekomunikacyjnych. Za łamanie tych ograniczeń grożą więzienie lub kary finansowe. Dodatkowo inicjowano kampanie w celu aktywizacji rodziców do kontrolowania i wspierania swoich dzieci w zakresie wykorzystania internetu i innych mediów[37].

W USA po zamachu w Virginia Tech z kwietnia 2007 r. (sprawca 23-letni uczeń, 32 ofiary) łącznie przygotowano 70 indywidualnych rekomendacji dla systemu edukacyjnego, uniwersytetów, służb zdrowia psychicznego, sił i służb bezpieczeństwa i sprawiedliwości, systemu powiadamiana o zagrożeniach, władz stanu Virginia i innych. Najważniejsze rekomendacje to:

  • przygotowanie uniwersytetów na wypadek wystąpienia zagrożenia typu aktywny strzelec;
  • wprowadzenie systemu powiadamiania o zagrożeniach;
  • bardziej efektywny system służb i szkoleń dla policji;
  • poprawa skuteczności i dostępności wsparcia psychologicznego dla młodzieży;
  • poprawa ochrony danych osobowych i prywatności;
  • bardziej szczegółowe sprawdzanie osób ubiegających się o pozwolenie na broń oraz kontrola obecności broni na terenie kampusów studenckich;
  • poprawa skuteczności służb udzielających pierwszej pomocy medycznej;
  • opieka na osobami poszkodowanymi i ich rodzinam[38].

Zakończenie

Typowa polska szkoła trenuje co roku ewakuację związaną z alarmem przeciwpożarowym – i to pomimo tego, że długo by szukać przypadku poważnego pożaru w polskiej szkole na przestrzeni wielu lat, o ofiarach nie wspominając. W tym samym czasie mamy dziesiątki sytuacji, kiedy do szkoły wchodzą osoby z niebezpiecznym narzędziem, np. nożem i dokonują czynnych napadów na nauczycieli i uczniów. Dochodzi także do zabójstw, jak to w szkole podstawowej w Wawrze, gdzie w maju 2019 r. uczeń zabił nożem innego, któremu wcześniej groził pozbawieniem życia.

Niestety w Polsce nawet po dwóch wcześniej opisanych wydarzeniach z Warszawy i Brześcia Kujawskiego brak jest informacji ze strony policji, jakie były powody i mechanizmy tych wydarzeń, a przecież taka wiedza mogłaby być bardzo cenna dla dyrekcji czy kadry pedagogicznej szkoły w pracy z dziećmi i młodzieżą.

Większość procedur w szkołach czy rekomendacji dla służb zewnętrznych wprowadza się z reguły tuż po zamachach. Taki sposób rozwiązywania problemów jest krótkowzroczny: po pierwsze – nie zwróci życia niepotrzebnym ofiarom, a po drugie – działa bardzo krótko, tj. do kolejnego tragicznego wydarzenia. Brakuje rozwiązań systemowych obejmujących wszystkie szkoły w taki sposób, aby nabyta w szkole wiedza była także użyteczna w życiu dorosłym. Najciekawsze jest to, że koszty szkoleń i wprowadzania skutecznych systemów wczesnego wykrywania symptomów o zagrożeniach, w porównaniu do kosztów tragicznego zdarzenia, są znikome, natomiast nabyta wiedza może być wykorzystana także w życiu prywatnym.

O prawdziwych kosztach niech świadczy zamach na szkołę w Kauhajoki w Finlandii w 2008 r. Ostatecznie w wyniku zamachu zginęło jedenaście osób: trzech mężczyzn i osiem kobiet, w tym nauczycielka i zamachowiec, a obrażenia od gazów spowodowanych wywołanymi pożarami w szkole odniosło 30 policjantów. Dodatkowo wiele osób ucierpiało psychicznie i rany te będzie trzeba leczyć latami. Do ofiar należy doliczyć inne osoby, jak przedstawiciele służb, członkowie rodzin czy uczniowie, którzy po zamachu mają poczucie braku bezpieczeństwa. Atak spowodował także bardzo duże straty materialne. Napastnik podpalił szkołę w kilu miejscach i wystrzelił prawdopodobnie 157 sztuk amunicji (według liczby pustych magazynków). 118 przestrzelin znaleziono w budynku szkolnym, w oknach, ścianach, drzwiach itp. Łączny koszt renowacji szkoły to 1,1 mln euro oraz 100 tys. euro za wynajem budynków na czas remontu szkoły[39].


Affidavit: Columbine shooter posted threat on Web, „CNN”, 10.04.2001, https://edition.cnn.com/2001/LAW/04/10/columbine.evidence/index.html

Almasy S., Mother of Columbine killer Dylan Klebold gives first TV interview, „CNN”, 13.02.2016, https://edition.cnn.com/2016/02/12/us/sue-klebold-diane-sawyer-interview/

Bereza M., Nastolatkowie planowali zamach w szkole? „Inspirowali się sprawcami z Ameryki”, „RadioZet”, 03.02.2020, https://wiadomosci.radiozet.pl/Polska/Warszawa/Warszawa-Nastolatkowie-mogli-planowac-zamach-w-jednej-ze-szkol-Zostali-zatrzymani

Cullen D., The Depressive and the Psychopath, 20.04.2004, https://slate.com/news-and-politics/2004/04/at-last-we-know-why-the-columbine-killers-did-it.html

Columbine Shooting, „History”, 09.11.2009, https://www.history.com/topics/1990s/columbine-high-school-shootings

Jokela School Shooting on 7 November 2007, Report of the Investigation Commission, Ministry of Justice, Finland, Publication 2009:1, Helsinki 2009, https://schoolshooters.info/sites/default/files/Jokela%20School%20Shooting%20Official%20Report.pdf

Kauhajoki School Shooting on 23 September 2008, Report of the Investigation Commission Translation of the Finnish original report, Report and Guidelines 39/2010, 17.02.2010, https://schoolshooters.info/sites/default/files/Kauhajoki%20School%20Shooting.pdf

Oklahoma City bombing, „History”, 16.12.2009, https://www.history.com/topics/1990s/oklahoma-city-bombing

Policja zatrzymała nastolatków. Planowali zamach w szkole w stolicy? „Polskie Radio RDC”, 03.02.2020, https://www.rdc.pl/informacje/czterech-nastolatkow-moglo-planowac-zamach-w-jednej-z-warszawskich-szkol-zatrzymala-ich-policja/

Przemoc w polskiej szkole – jak naprawdę wygląda, „Instytut Badań Edukacyjnych”, 28.08.2014, http://www.ibe.edu.pl/pl/kontakt/381-przemoc-w-polskiej-szkole-jak-naprawde-wyglada

Salazar K., Report of the Investigation into the 1997 Directed Report and Related Matters Concerning the Columbine High School Shootings in April 1999, 26.02.2004, https://schoolshooters.info/sites/default/files/1997_1998_columbine_report.pdf

Sandell C., Shapiro E., Stone A., Perlow B., ‘There’s never a safe place’: Colorado school training kindergartners to high schoolers to respond to an active shooter, 18.09.2019, https://abcnews.go.com/US/safe-place-colorado-school-training-kindergartners-high-schoolers/story?id=65123554

Schidkraut J., Do lockdown drills do any good?, 22.11.2019, https://phys.org/news/2019-11-lockdown-drills-good.html

Shapiro E., 20 years after Columbine, what’s changed – and what hasn’t – for school shootings in America, „ABC News”, 20.04.2019, https://abcnews.go.com/US/20-years-columbine-changed-school-shootings-america/story?id=62248885

The Columbine Guide, Explore a Decade of Dave Cullen’s Research, The Bombs
The Columbine Attack, https://www.columbine-guide.com/columbine-bombs

Użarowska M., Masakra w Columbine, „Rzeczpospolita”, 11.05.2019, https://www.rp.pl/Rzecz-o-historii/305099908-Masakra-wColumbine.html

Violence prevention, National Center of Educational Statistics, https://nces.ed.gov/fastfacts/display.asp?id=54

Warszawa: grupa nastolatków mogła planować zamach na szkołę, „Interia.pl”, 03.02.2020, https://fakty.interia.pl/mazowieckie/news-warszawa-grupa-nastolatkow-mogla-planowac-zamach-na-szkole,nId,4305757?fbclid=IwAR3jqfXw3Hf975k5L773FIdigXBBQ8XlSEVxzCv5Qpehshz7O6QTO2tvz6Q#utm_source=fb&utm_medium=fb_share&utm_campaign=fb_share&iwa_source=fb_share

Zasada K., To miało być polskie Columbine. Znamy szczegóły planu niedoszłego zamachu w warszawskim technikum, „RMF24.pl”, 05.02.2020, https://www.rmf24.pl/fakty/news-to-mialo-byc-polskie-columbine-znamy-szczegoly-planu-niedosz,nId,4307829

[1] Zamach w Oklahomie nastąpił 19 kwietnia 1995 r. Pod budynkiem Alfred P. Murrah Federal Building eksplodowała ciężarówka wypełniona materiałem wybuchowym. W wyniku eksplozji śmierć poniosło 168 osób, a setki innych odniosły rany. Bomba został podłożona przez antyrządowego aktywistę Timothy’ego McVeigha, na którym w 2001 r. wykonano wyrok kary śmierci. Jego współpracownik, Terry Nicholas, został skazany na dożywocie. Do 11 września 2001 r. w Nowym Jorku był to najkrwawszy zamach na terenie Stanów Zjednoczonych. Oklahoma City bombing, „History”, 16.12.2009, https://www.history.com/topics/1990s/oklahoma-city-bombing, 04.04.2020.

[2] Columbine Shooting, „History”, 09.11.2009, https://www.history.com/topics/1990s/columbine-high-school-shootings, 03.04.2020.

[3] Tamże.

[4] M. Użarowska, Masakra w Columbine, „Rzeczpospolita”, 11.05.2019, https://www.rp.pl/Rzecz-o-historii/305099908-Masakra-wColumbine.html, 03.04.2020.

[5] Columbine Shooting, „History”…

[6] The Columbine Guide, Explore a Decade of Dave Cullen’s Research, The Bombs
The Columbine Attack, https://www.columbine-guide.com/columbine-bombs, 12.04.2020.

[7] M. Użarowska, Masakra w Columbine…

[8] Columbine Shooting, „History…

[9] The Columbine Guide

[10] S. Almasy, Mother of Columbine killer Dylan Klebold gives first TV interview, „CNN”, 13.02.2016, https://edition.cnn.com/2016/02/12/us/sue-klebold-diane-sawyer-interview/, 03.04.2020.

[11] K. Salazar, Report of the Investigation into the 1997 Directed Report and Related Matters Concerning the Columbine High School Shootings in April 1999, 26.02.2004, https://schoolshooters.info/sites/default/files/1997_1998_columbine_report.pdf, 05.04.2020.

[12] Tamże.

[13] Tamże.

[14] D. Cullen, The Depressive and the Psychopath, 20.04.2004, https://slate.com/news-and-politics/2004/04/at-last-we-know-why-the-columbine-killers-did-it.html, 03.04.2020.

[15]M. Użarowska, Masakra w Columbine…

[16] K. Salazar, Report of the Investigation…

[17] Affidavit: Columbine shooter posted threat on Web, „CNN”, 10.04.2001, https://edition.cnn.com/2001/LAW/04/10/columbine.evidence/index.html, 03.04.2020.

[18] Warszawa: grupa nastolatków mogła planować zamach na szkołę, „Interia.pl”, 03.02.2020, https://fakty.interia.pl/mazowieckie/news-warszawa-grupa-nastolatkow-mogla-planowac-zamach-na-szkole,nId,4305757?fbclid=IwAR3jqfXw3Hf975k5L773FIdigXBBQ8XlSEVxzCv5Qpehshz7O6QTO2tvz6Q#utm_source=fb&utm_medium=fb_share&utm_campaign=fb_share&iwa_source=fb_share, 03.02.2020; Policja zatrzymała nastolatków. Planowali zamach w szkole w stolicy? „Polskie Radio RDC”, 03.02.2020, https://www.rdc.pl/informacje/czterech-nastolatkow-moglo-planowac-zamach-w-jednej-z-warszawskich-szkol-zatrzymala-ich-policja/, 04.02.2020.

[19] K. Zasada, To miało być polskie Columbine. Znamy szczegóły planu niedoszłego zamachu w warszawskim technikum, „RMF24.pl”, 05.02.2020, https://www.rmf24.pl/fakty/news-to-mialo-byc-polskie-columbine-znamy-szczegoly-planu-niedosz,nId,4307829, 05.02.2020; także: M. Bereza, Nastolatkowie planowali zamach w szkole? „Inspirowali się sprawcami z Ameryki”, „RadioZet”, 03.02.2020, https://wiadomosci.radiozet.pl/Polska/Warszawa/Warszawa-Nastolatkowie-mogli-planowac-zamach-w-jednej-ze-szkol-Zostali-zatrzymani, 03.02.2020.

[20] Materiały własne. Autor, wspólnie z kolegami, miał okazję prowadzić szkolenie w Szkole Podstawowej nr 1 w Brześciu Kujawskim w ramach projektu finansowanego przez MEN Bezpieczna Szkoła Bezpieczna Przyszłość, a realizowanego przez Karkonoski Sejmik Osób Niepełnosprawnych.

[21] Podobne fazy będą występowały praktycznie w przypadku każdego zamachu terrorystycznego, a także aktu kryminalnego, który jest realizowany jako akt świadomego działania.

[22] Jokela School Shooting on 7 November 2007, Report of the Investigation Commission, Ministry of Justice, Finland, Publication 2009:1, Helsinki 2009, https://schoolshooters.info/sites/default/files/Jokela%20School%20Shooting%20Official%20Report.pdf, 24.03.2020, s. 101.

[23] Tamże.

[24] Przemoc w polskiej szkole – jak naprawdę wygląda, „Instytut Badań Edukacyjnych”, 28.08.2014, http://www.ibe.edu.pl/pl/kontakt/381-przemoc-w-polskiej-szkole-jak-naprawde-wyglada, 20.04.2020.

[25] Kauhajoki School Shooting on 23 September 2008, Report of the Investigation Commission Translation of the Finnish original report, Report and Guidelines 39/2010, 17.02.2010, https://schoolshooters.info/sites/default/files/Kauhajoki%20School%20Shooting.pdf, 20.03.2020, s. 105-109.

[26] Tamże.

[27] Tamże.

[28] Mark Manes, który sprzedał Harrisowi broń i 100 sztuk amunicji dzień przed zamachem, trafił do więzienia na sześć lat. Inny mężczyzna – Philip Duran, który poznał Harrisa i Klebolda z Manesem – także trafił do więzienia. Columbine Shooting, „History…

[29] J. Schidkraut, Do lockdown drills do any good?, 22.11.2019, https://phys.org/news/2019-11-lockdown-drills-good.html, 03.04.2020.

[30] Violence prevention, National Center of Educational Statistics, https://nces.ed.gov/fastfacts/display.asp?id=54, 09.04.2020.

[31] E. Shapiro, 20 years after Columbine, what’s changed — and what hasn’t — for school shootings in America, „ABC News”, 20.04.2019, https://abcnews.go.com/US/20-years-columbine-changed-school-shootings-america/story?id=62248885, 09.04.2020.

[32] J. Schidkraut, Do lockdown drills…

[33] C. Sandell, E. Shapiro, A. Stone, B. Perlow, ‘There’s never a safe place’: Colorado school training kindergartners to high schoolers to respond to an active shooter, 18.09.2019, https://abcnews.go.com/US/safe-place-colorado-school-training-kindergartners-high-schoolers/story?id=65123554, 07.04.2020.

[34] Niniejsza opinia poparta jest kilkuletnim doświadczeniem autora w prowadzeniu szkoleń całych szkół jednocześnie – zarówno na wypadek pożaru, jak i wtargnięcia do szkoły aktywnego strzelca. Szkoleniami, które nie powodują żadnych negatywnych emocji, zostało objętych już kilkanaście tysięcy dzieci i młodzieży.

[35] J. Schidkraut, Do lockdown drills…

[36] Tamże.

[37] Jokela School Shooting on 7 November…

[38] Tamże.

[39] Kauhajoki School Shooting on 23 September…