Opracował: dr Krzysztof Danielewicz

20 kwietnia mija 21. rocznica masakry w amerykańskiej szkole Columbine High School w Littleton w stanie Kolorado. To, że atak przeprowadzono w rocznicę śmierci Hitlera, było raczej przypadkiem, ponieważ pierwotnie planowano go w rocznicę zamachu w Oklahoma City[1], który wydarzył się 19 kwietnia 1995 r. Warto przyjrzeć się genezie, przebiegowi oraz konsekwencjom tego tragicznego zdarzenia, a przy tym zastanowić się, czy nasze polskie dzieci są bezpieczne w szkołach i czy nasz spokój nie wynika tylko z braku świadomości zagrożeń. Jeżeli spojrzy się na stan przygotowania polskich szkół na wypadek takich zagrożeń, które już zdarzyły się w naszym kraju, widać, że jest on całkowicie bezpodstawny…

Do strzelaniny w Columbine High School w Littleton, Colorado doszło 20 kwietnia 1999 r. W wyniku masakry dokonanej przez dwóch uczniów tej szkoły – Dylana Klebolda (17 lat) i Erica Harrisa (18 lat) – zginęło 13 osób, a 20 innych zostało rannych[2]. Na miejsce zamachu przyjechali osobnymi samochodami około 11.10. Następnie zanieśli dwie torby do kafeterii, w której w tym czasie gromadziło się średnio około 500 osób spożywających posiłek. W każdej znajdowała się bomba wykonana na bazie 20-funtowej butli gazowej z propanem. Obie zostały nastawione na godzinę 11.17. Po przetransportowaniu obu bomb nastolatkowie wrócili do samochodu, gdzie czekali na ich wybuch[3].

Pierwotnie atak był planowany jako zamach bombowy, a nie strzelanina. Po wybuchu obu bomb Klebold i Harris zamierzali strzelać do osób uciekających z miejsca eksplozji. Kolejna miała nastąpić w tłumie tych, co przetrwali – tj. pracowników służb ratowniczych i mediów – na skutek wybuchu samochodów. W każdym z nich znajdowały się po dwie
20-litrowe butle gazowe oraz ponad 20 litrów benzyny, a także inne niebezpieczne i łatwopalne składniki. Na szczęście żadna z bomb nie wybuchła, zadziałał tylko detonator jednej bomby rurowej, która także nie eksplodowała.

Korzystając z wiedzy zdobytej w internecie, skonstruowali w sumie 99 urządzeń wybuchowych o różnych rozmiarach. Dodatkowo Harris uzbroił się w strzelbę Savage-Springfield 67H oraz karabinek Hi-Point 9 mm z 13 magazynkami. Klebold miał przy sobie półautomatyczny pistolet ręczny 9 mm Intratec TEC-9 z jednym 52-, jednym 32- i jednym
28-strzałowym okrągłym magazynkiem oraz 12-strzałowym Stevensem 311D – dwulufową spiłowaną strzelbą[4]. Lufy karabinów zostały przecięte, aby ułatwić ich ukrycie pod płaszczem.

Ponieważ pierwsze ładunki umieszczone w kafeterii nie eksplodowały, o 11.19 obaj, ubrani w skórzane płaszcze, weszli na teren szkoły i zaczęli strzelać do swoich kolegów, którzy byli na zewnątrz budynku. Następnie weszli do środka, gdzie zabili wiele osób znajdujących się m.in. w bibliotece i kafeterii[5]. Klebold próbował jeszcze odpalić bomby za pomocą koktajlu mołotowa, a Harris strzelał do butli ze swojej broni palnej. Do jednej z nich przyczepiona była butla z benzyną[6]. Oszacowano, że jeśli jakakolwiek bomba umieszczona w kafeterii zdetonowałaby się prawidłowo, naruszyłaby strukturę budynku i pociągnęła za sobą setki ofiar. Po wejściu do szkoły Harris zdjął prochowiec i wystrzelił w kierunku trzech młodszych nastolatków, później do kolejnych pięciu. Klebold zszedł po schodach w stronę kafeterii, strzelając do przypadkowo napotkanych po drodze osób. Niektórym z nich udało się uciec, wielu jednak odniosło poważne obrażenia. Zamachowcy ruszyli w kierunku zachodniego wejścia, rzucając bomby rurowe, z których tylko kilka eksplodowało. Jedna z nauczycielek zauważyła zamieszanie i udała się w kierunku zachodniego wejścia z 16-letnim uczniem. Gdy zorientowała się, że to jest prawdziwa strzelanina, napastnicy zdążyli ją postrzelić. Uciekła korytarzem do biblioteki, ostrzegając wszystkich o niebezpieczeństwie i nakazując ukrycie się pod biurkami oraz zachowanie ciszy[7].

Zdjęcie 1. Columbine High School. Źródło: Gettyimages.com.

Pierwszą reakcją dyrektora szkoły na informacje od sekretarki, że w szkole jest strzelanina, była myśl, że to jest żart, że to się nie może wydarzyć w jego szkole. Mężczyzna wyszedł ze swojego biura i zobaczył na własne oczy napastnika idącego w jego kierunku – pamięta jego białą koszulkę, długą broń i czapkę bejsbolówkę odwróconą przodem do tyłu. Napastnik strzelił do niego, ale nie trafił. Zobaczył też ok. 20 dziewczyn, które wybiegły z szatni i chciały uciec do hali sportowej – niestety, drzwi były zamknięte, a one znalazły się w środku strzelaniny, co w połączeniu ze zbliżającymi się odgłosami strzałów wywołało u nich ogromną panikę. W tej niesamowicie stresującej sytuacji dyrektor wyjął z kieszeni swój pęk kluczy z 35 kluczami i jakimś cudem otworzył halę za pierwszym razem. Po wyjściu z budynku chciał do niego wrócić i ratować innych, ale nie mógł, ponieważ zgodnie z protokołem nikt nie mógł wejść do środka, zanim nie przybędzie SWAT[8].

Do godziny 11.35 napastnicy zdążyli zabić 12 uczniów i nauczyciela, a także ranić 20 innych osób. Krótko po 12.00 obaj popełnili samobójstwo. Wszystkie ofiary poza jednym nauczycielem miały pomiędzy 14 a 18 lat. Na podstawie późniejszego dochodzenia wiadomo, że cele zamachowców były wybierane przypadkowo[9]. W trakcie ataku Harris i Klebold wystrzelili w sumie 37 sztuk amunicji ze strzelby oraz 151 z broni półautomatycznejrazem 188 sztuk amunicji przy 13 osobach zabitych. Poza bombami i bronią strzelecką byli uzbrojeni także w noże[10].

Zdjęcie 2. Część broni wykorzystana zamachu. Źródło: Gettyimages.com.

Przed tym zdarzeniem Klebold nagrał film wideo, na którym chwalił się, że chcą spowodować największe straty śmiertelne w historii USA. Na innym filmie obaj zamachowcy napastnicy opowiedzieli o swoich planach i przepraszali za to swoich rodziców. Zamierzali dokonać wręcz apokaliptycznych i dewastujących zniszczeń, aby cały świat odczuwał dreszcze na myśl o ich sile. Miał to być największy zamach w szkole w historii[11]. Gdyby niesłabo przygotowany system inicjujący odpalenie bomb gazowych, śmierć poniosłoby nawet 600 osób[12].

Geneza zamachu i symptomy

Po tak dramatycznym wydarzeniu pojawia się naturalne pytanie: czy można było tej tragedii uniknąć? Czy były symptomy zbliżającego zagrożenia? W większości tego typu zdarzeń takie oznaki się pojawiają. Niestety w zdecydowanej większości szkół na świecie brak skutecznego systemu, który byłby w stanie je zebrać, przeanalizować i wyciągnąć prawidłowe wnioski, a następnie na ich podstawie podjąć skuteczne działania. Tak było i w tym przypadku.

W 2016 r. matka Klebolda, Sue Klebold, udzieliła pierwszego wywiadu telewizyjnego na temat zamachu z udziałem jej syna. Stwierdziła m.in., że nigdy nie myślała, że jej syn może dokonać czegoś tak strasznego. Zawsze była pewna, że gdyby pojawiły się jakiekolwiek symptomy ostrzegawcze, to na pewno by je zauważyła. Gdyby rozpoznała, że syn ma problemy psychiczne, na pewno by mu pomogła, i nie dopuściła do tego, co się stało. Razem z mężem nie mogą zrozumieć, jak do tego doszło. Ich syn miał dobre dzieciństwo, problemy zaczęły się później[13].

Dziennikarz śledczy Dave Cullen, autor książki Columbine, ustalił później, że pomysłodawcą zamachu był Harris. Bezpośrednio po tym zdarzeniu opinia publiczna miała dwie teorie na temat jego przyczyn: 1) brak jakiegokolwiek powodu; 2) zemsta wyrzutków w płaszczach na szkole za złe oceny. Jednak trzy miesiące po zamachu odbyło się bardzo ciekawe i ważne dla sprawy spotkanie w Leesburgu w Wirginii. Wzięli w nim udział m.in. psychiatra dr Frank Ochberg (Michigan State University) oraz specjalny agent FBI Dwayne Fuselier (dochodzeniowiec FBI, kliniczny psycholog). Pierwszy raz od zamachu podzielili się publicznie swoimi wnioskami z dochodzenia.Wszystkie wcześniejsze teorie, głównie medialne, zostały odrzucone. W większości sprawcy strzelanin w szkołach działają impulsywnie, wybierając swoje ofiary w stanie silnego wzburzenia, wściekłości. W przypadku Harrisa i Klebolda atak był planowany rok wcześniej, obaj marzyli o czymś wielkim. Szkoła posłużyła jako środek do osiągnięcia wielkiego końca, do sterroryzowania całej nacji poprzez zaatakowanie symbolu amerykańskiego życia. Celowanie do uczniów i nauczycieli nie wynikało z jakichś złych emocji czy urazów. Był to raczej wygodny cel, który ucierpiał przy okazji. W czasie ataku napastnicy śmiali się i zachowywali tak, jakby to była niewinna szkolna zabawa w strzelanki[14].

Obaj zamachowcy mieli różne osobowości, inne motywacje i pozostawali w różnej kondycji psychicznej. Łatwiej zrozumieć Klebolda, który był bardziej typowym nastolatkiem – o gorącej głowie, z depresyjną naturą i skłonnościami samobójczymi. Za swoje problemy winił tylko siebie. Harris stanowi większe wyzwanie. Zarówno dorośli, jak i inni uczniowie opisywali go jako miłego człowieka. Klebold cierpiał wewnątrz, natomiast Harris był zimny, wykalkulowany i zbrodniczy, pragnął zadawać cierpienie innym. Nie był niewinnym dzieciakiem w kłopotach, lecz psychopatą[15].

Zdjęcie 3. Zamachowcy z Columbine High School – Dylan Klebold i Eric Harris. Źródło: Gettyimages.com.

Wielu ludzi potocznie uważa, że każdy morderca to zwariowany psychopata. Tak naprawdę takie osoby rzadko zabijają. To nie są ludzie zdezorientowani, którzy utracili kontakt z rzeczywistością. Psychopaci to osoby racjonalne w swoich działaniach, świadome tego, co chcą robić i dlaczego. Zachowanie psychopatów jest rezultatem ich wyboru i wolną decyzją. Psychopata nie rozumie też takich uczuć, jak miłość, nienawiść czy strach, ponieważ nigdy ich nie doświadczył. Na takich osobach zabijanie i torturowanie ludzi robi takie samo wrażenie, co sprawianie kury na obiad[16].

Harris nienawidził ludzi i pogardzał nimi, miał ich za kretynów i pragnął ich poniżyć, czuł się lepszy od innych. Jego prywatny dziennik otwierało zdanie: „Nienawidzę tego pieprzonego świata”. Ponadto nieustannie kłamał – nawet bez powodu, jedynie dla przyjemności. Innymi cechami psychopatycznymi Harrisa były fałsz i brak jakiejkolwiek empatii. Kiedy obaj z Kleboldem zostali złapani na włamaniu do samochodu[17] w styczniu 1998 r., uniknęli postępowania karnego, zgadzając się na prace społeczne w zamian za karę, w ramach programu dla młodocianych. Harris napisał list do ofiary, wyrażający empatię, ale niezawierający przeprosin. Kłamanie przychodziło mu z ogromną łatwością. W tym samym czasie pisał w swoim dzienniku teksty pełne pogardy wobec amerykańskiego systemu i samej ofiary, wyrażając poparcie dla teorii naturalnej selekcji… Kiedy strzelał do swoich ofiar, przyglądał się im i kpił z ich potwornego cierpienia, a następnie dobijał. Dla jego psychopatycznego umysłu nie miało żadnego znaczenia, co czują ludzie, którzy dla niego stawali się tylko celem realizacji własnych potrzeb. W układzie z Kleboldem Harris był osobą dominującą, stanowili dla siebie coś w rodzaju układu komplementującego się nawzajem. Psychiatrzy uważają, że gdyby nie Columbine, Klebold mógłby nigdy nie popełnić ciężkiej zbrodni – może zostałby zatrzymany na małe przewinienia, ukarany i naprawiony przez system. Z kolei Harris był bezpowrotnie utracony: idealny morderca, pozbawiony sumienia, poszukujący najbardziej wyimaginowanych i brutalnych sposobów na zabijanie. Gdyby jeszcze pożył kilka lat, aż strach pomyśleć, co mógłby jeszcze zrobić. Być może jego śmierć w Columbine powstrzymała go przed dokonaniem czegoś gorszego[18].

Harris zaczął prowadzić dziennik w kwietniu 1998 r. Pragnął wstąpić do Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych, ale jego wniosek został odrzucony na krótko przed strzelaniną, ponieważ zażywał antydepresant – fluwoksaminę – lek, który musiał przyjmować w ramach zorganizowanej przez sąd terapii agresji. Wśród ekspertów zdania są podzielone. Niektórzy twierdzą, że za niskie dawki terapeutyczne leku mogły zaostrzyć skłonność Harrisa do agresji. W kwietniu 2009 r. profesor Aubrey Immelman opublikował książkę Columbine: A True Crime Story, która zawiera profil osobowości Erica Harrisa, opracowany na podstawie jego osobistego dziennika. W raporcie pojawiają się takie określenia jak „patologiczny narcyzm”, „antyspołeczne zachowania”, „paranoidalne cechy” i „niepohamowana agresja”. Nieco inaczej prowadził pamiętnik Dylan Klebold. Chociaż pisał, że wraz z Harrisem są bardziej rozwinięci niż inni, dużo miejsca poświęcał opisywaniu swoich intencji samobójczych i skrytej miłości do Robyn Anderson. Obaj – Klebold i Harris – mieli trudności z opanowaniem gniewu, ale ten pierwszy znacznie bardziej go uzewnętrzniał. Wściekał się na nauczycieli i swojego szefa w Blackjack Pizza. Pisał, że życie nie jest zabawne bez odrobiny śmierci i że chciałby spędzić ostatnie chwile w szarpiącym nerwy rozlewie krwi, by później opuścić świat, którego nienawidził, i udać się w lepsze miejsce. Klebold został opisany jako „gorliwy, ale depresyjny i ze skłonnościami samobójczymi”[19].

Zdjęcie 4. Materiały użyte do konstrukcji bomb, umieszczonych w kafeterii. Źródło: Gettyimages.com.

Harris i Klebold nie mieli wielu przyjaciół w szkole, a ze względu na noszone długie płaszcze nazywali się „mafią długich płaszczy” („Trenchcoat Mafia”). Koledzy z klasy wspominali, że obaj padali ofiarą żartów, czasami bardzo niewybrednych. Otaczano ich, oblewano keczupem i wyzywano od pedałów. Według Browna – byłego przyjaciela Erica Harrisa – Eric urodził się z łagodnym wklęśnięciem klatki piersiowej, więc nie chciał zdejmować koszulki na zajęciach gimnastycznych. Inni uczniowie naśmiewali się z niego. Zdaniem matki Dylana najgorszym wydarzeniem w jego życiu był atak starszych kolegów, którzy obrzucili dwóch przyjaciół tamponami oblanymi keczupem[20].

Harris – chociaż Klebold także – do chwili zamachu znaleźli się kilkanaście razy w materiałach policji. Do najważniejszych incydentów należy zaliczyć: 30 stycznia 1998 – obrabowanie vana, 15 lutego 1998 – znalezienie plastikowej bomby rurowej przy ścieżce rowerowej (nigdy oficjalnie nieprzypisane Harrisowi) 3 km od miejsca zamieszkania Harrisa, 18 marca 1998 – groźby w internecie wobec kolegi Brooksa Browna, dodatkowo na nagraniu Harrisa wspomnienie o bombie rurowej, 11 kwietnia 1998 – ponowne groźby w stronę Browna. Od lutego 1997 r. Harris kilkakrotnie dzwonił do Browna i groził mu telefonicznie, co zostało uznane za nękanie. W lutym 1997 r. był także odpowiedzialny za zbicie przedniej szyby w samochodzie Browna[21].

Rodzice i rodziny ofiar twierdzą, że zamachu można było uniknąć, gdyby biuro szeryfa Jefferson County Sheriff’s Department dokonało przeszukania mieszkania Harrisa. Notatka na ten temat została sporządzona w 1998 r. przez dwóch policjantów wspomnianego biura, po tym, jak matka Brooksa Browna, ucznia z tej samej szkoły, poinformowała, że Harris straszył jej syna śmiercią. Matka dostarczyła policji 12 stron obraźliwych materiałów z internetu, które zostały zamieszczone przez Harrisa. Jedna z informacji brzmiała: „Wszystko, czego chcę, to zabić i ranić tak wielu z was… ilu tylko będę mógł, szczególnie niektórych ludzi, jak Brooks Brown”. Harris napisał także, że umieścił ładunki wybuchowe wokół miasta i zdetonował je. Opisał je jako bomby rurowe, z których jedna, jak już wspomniano w materiale, została znaleziona w polu w Jefferson County w lutym 1998 r. Wniosek o przeszukanie nigdy nie został skierowany do sądu w celu zapoznania się z nim i zatwierdzenia. Niemniej uzyskane informacje pozwoliły uznać Harrisa za podejrzanego na długo przed zamachem. Niektórzy rodzice ofiar wprost zarzucali służbom, że nie został on objęty kontrolą, ponieważ jego rodzina miała znajomości w policji[22]. W związku z tymi zaniedbaniami po zamachu rodziny uzyskały odszkodowania w łącznej wysokości kilku milionów dolarów: w ramach ugody z policją z Jefferson County Sheriff’s Office (dla córki Dave Sanders 1,5 mln USD) oraz od firm ubezpieczeniowych rodziców sprawców i dostawców broni (2,5 mln USD). Także rodziny zamachowców zostały oskarżone o to, że nic nie zrobiły w sprawie zamachu, chociaż zdaniem bliskich ofiar powinni wiedzieć, co ich synowie robią[23].

Zdjęcie 5. Materiały wykorzystane do produkcji bomby umieszczonej w samochodzie Klebolda. Źródło: Gettyimages.com.

Mankamenty w systemie bezpieczeństwa szkoły

Amerykanie doświadczali wcześniej tego typu zdarzeń, ale nigdy na taką skalę. W trakcie zamachu część uczniów otrzymała komendę, aby się schować pod stół. Ci, którzy byli blisko drzwi, wybiegli ze szkoły, inni wyszli na korytarz i stanęli twarzą w twarz z napastnikiem. Część pracowników szkoły, która była na zewnątrz, chciała wrócić do budynku, aby pomóc w ewakuacji innych uczniów, ale policja nakazała pozostawanie w bezpiecznej odległości, a sama czekała na przyjazd grup antyterrorystycznych SWAT. W tamtym czasie w USA policja nie była szkolona, aby wejść i zneutralizować niebezpiecznego napastnika tzw. aktywnego strzelca. Gdyby działania zostały podjęte natychmiast po przyjeździe na miejsce zamachu, prawdopodobnie napastnicy nie dotarliby do biblioteki, gdzie pozostawili bardzo dużo ofiar. Tymczasem stojąc przed szkołą i czekając na SWAT, policja umożliwiła napastnikom swobodne zabijanie uczniów i nauczycieli. Do momentu wejścia SWAT do budynku minęło 48 minut[24].

Kolejnym problemem była niemożliwość zamknięcia drzwi do sal lekcyjnych od wewnątrz – mogła to zrobić tylko osoba pozostająca na korytarzu, narażając tym samym swoje życie[25]. Według dyrektora szkoły Columbine High School zadziwiające jest to, że SWAT dotarł do zamachowców dopiero po czterech godzinach, z czego od trzech obaj już nie żyli, ponieważ popełnili samobójstwo[26].

Pomimo wielu konstruktywnych wniosków oraz zmian proceduralnych, wprowadzonych po zamachu w Columbine High School, przez cały czas amerykańskie szkoły mają niepoważne podejście do kwestii bezpieczeństwa. Bardzo dobrze pokazuje to przypadek zamachu na szkołę Marjory Soneman Douglas High School, Parkland w 2018 r., w wyniku którego śmierć poniosło 17 osób. Dochodzenie wszczęte po zamachu pokazuje szereg nieprawidłowości, a do najważniejszych należy zaliczyć:

  • pootwierane drzwi do budynku szkoły oraz bramy na teren obiektu;
  • brak radiowęzła obejmującego zasięgiem korytarze oraz tereny zewnętrzne, aby ostrzec uczniów i nauczycieli;
  • po strzelaninie napastnik wmieszał się w tłum innych dzieci i opuścił niepostrzeżenie budynek szkoły, a dopiero później został zatrzymany;
  • niewystarczające pokrycie monitoringiem zewnętrznych terenów szkoły;
  • oficer bezpieczeństwa, zamiast zająć się napastnikiem, sam się schował;
  • osoba nadzorująca monitoring zauważyła zamachowca w chwili wejścia do szkoły, prawidłowo rozpoznała broń i oceniła, że może być niebezpieczny, nie podjęła jednak żadnej akcji;
  • rok wcześniej w trakcie dyskusji pracowników szkoły uznano, że jeżeli ktoś kiedyś będzie strzelał w tej konkretnej szkole, to będzie to Cruz, który faktycznie później był sprawcą zamachu[27].

Zdjęcie 6. Część broni wykorzystana w zamachu. Źródło: Gettyimages.com.

Konsekwencje

Zamach w Columbine High School miał swoje bardzo poważne, wielowymiarowe konsekwencje. Do tych bardzo najbardziej negatywnych i niebezpiecznych należy zaliczyć fakt, że szkoła stała się miejscem pielgrzymek osób zakochanych w legendzie obu zamachowców – jak 19-letnia Sol Pais, która przyleciała z Florydy w 2019 r. w rocznicę zamachu. W związku z tym, że pozyskano informacje o planowaniu przez nią zamachu na Columbine High School, była poszukiwana przez setki policjantów, a sama szkoła została profilaktycznie zamknięta. Dziewczynę w końcu znaleziono martwą – popełniła samobójstwo. Pomimo tego, że była poszukiwana, zdążyła po wylądowaniu w Denver kupić legalnie strzelbę typu shotgun i amunicję w sklepie położonym niedaleko szkoły[28].

Praktycznie od dnia tragedii trwają także dyskusje na temat, czy zburzyć i wybudować od nowa szkołę Columbine High School. Związane jest to nie tylko ze wspomnieniami uczniów i rodziców z tamtego dnia, ale przed wszystkim z liczbą osób odwiedzających szkołę jako miejsce zamachu. Należy przypuszczać, że część z nich utożsamia się z zabójcami. Tylko od czerwca 2018 do maja 2019 w rejonie szkoły zatrzymano lub aresztowano 2400 osób, ponieważ ani się tam nie uczyli, ani nie mieszkali w tym obszarze. Ten trend trwa od wielu lat[29].

Najgorszym dniem jest 20 kwietnia, czyli rocznica zamachu. Propozycje przewidują wyburzenie szkoły i postawienie jej w dalszej odległości od obecnych budynków. Zwolennikiem takiego planu jest były dyrektor i szef bezpieczeństwa szkół w gminie. 60% badanych opowiedziało się przeciwko wyburzeniu szkoły i wydatkowaniu 70 mln USD na nowy budynek. Opcją jest też ogrodzenie większego terenu wokół szkoły przy okazji wartego 15 mln USD projektu jej renowacji. Także inne miasta, w których doszło do podobnych incydentów, zmagają się z tą kwestią. Została np. wyburzona szkoła Sandy Hook Elementary School, dystrykt Newtown, Conn, gdzie w 2012 r. zostało zabitych 26 osób. Podobnie Marjory Stoneman Douglas High School, w Parkland, Fla, gdzie zginęło 17 osób, a nowa szkoła ma być otwarta w 2020 r.[30]

Pomimo dużego ryzyka zaistnienia sytuacji niebezpiecznej w miejscu pracy statystyki jasno pokazują, że liczba ofiar aktywnych strzelców w USA znacznie spada od lat 90. XX w. – z 1500 w 1994 r. do 500 w 2014. Oczywiście każde życie się liczy i należy przygotować się na taką sytuację. Po wydarzeniach Columbine, kiedy policjanci z lokalnych posterunków podjechali pod szkołę i nie weszli do niej, aby zneutralizować napastników, zamiast tego czekając na SWAT, a napastnicy w tym czasie dalej zabijali, taktyka działań policji zmieniła się znacznie. Obecnie w takich sytuacjach policjanci wchodzą natychmiast – czy jest ich dwóch, czy więcej – i dążą do szybkiej neutralizacji zagrożenia. Dlatego też wożą ze sobą w samochodach niezbędne wyposażenie i broń o większej sile rażenia[31].

Tego typu zdarzenia mają ogromny wpływ na lokalną społeczność, której życie już nigdy nie będzie takie same. Dyrektor Columbine High School Frank DeAngelis powiedział w wywiadzie dla ABC News, że wcześniej nikt nie wierzył, że coś takiego może się wydarzyć w ich szkole. Zrozumiano to dopiero po tym zamachu[32].

Sam dyrektor szkoły miał ogromne problemy, aby wyjść z traumy i poczucia winy. Jednocześnie musiał pomagać innych nauczycielom i uczniom. Każdy przeżywał to wydarzenia inaczej. Zaprzestano np. serwować w szkole chińskie jedzenie, bo było ono podawane 20 kwietnia, niektórzy uczniowie nie byli w stanie uczestniczyć w treningach przeciwpożarowych, niektórzy nie mogli oglądać filmów wojennych, zakazano też nosić ubrania cywilne w kamuflażach wojskowych. Część uczniów nie potrzebowała pomocy i radziła sobie z traumą samodzielnie. Tak czy inaczej, zapewnienie wsparcia dla wszystkich, w zależności od potrzeb, stało się największym wyzwaniem po zamachu. Problemy ze snem, brak apetytu czy koszmary nocne były standardem. Sam dyrektor w ciągu kilku lat po zamachu wylądował na pogotowiu kilka razy, myląc wewnętrzne ataki niepokoju z zawałem serca. Osobiście korzystał także z wsparcia specjalisty zdrowia psychicznego, co mu bardzo pomogło[33].

Zdjęcie 7. Wieloletni dyrektor Columbine High School Frank DeAngelis. Źródło: Gettyimages.com

Od ponad dwudziestu lat Frank DeAngelis każdy poranek zaczyna od cytowania nazwisk wszystkich uczniów i nauczyciela, którzy ponieśli śmierć w trakcie masakry w Columbine, a następnie się modli. Zamierza tak robić do końca życia. Sam w pewnym momencie stanął twarzą w twarz z napastnikiem, który do niego strzelił, ale chybił. Bezpośrednio po zamachu dyrektor musiał brać udział w setkach spotkań, tłumaczyć wszystkich szczegóły itp. Jednak najcięższe chwile przyszły dopiero później. Jedna z matek, której córka została sparaliżowana w trakcie masakry, popełniła publicznie samobójstwo sześć miesięcy po zamachu. Inny uczeń, który był świadkiem zabicia nauczyciela Dava Sandersa, powiesił się. Jak to dobrze wyraził sam dyrektor: „Zostałem członkiem klubu, do którego nikt nie chce należeć (…) uświadomiłem sobie, że moje życie zmieniło się na zawsze”. W wyniku tych zdarzeń musiał się zmierzyć z poczuciem winy, żalem i innymi wewnętrznymi emocjami, polegał też na wierze w Boga, która się u nim umocniła. Po pewnym czasie sam stał się wsparciem dla innych dyrektorów szkół dotkniętych zamachami – jak Virginia Tech, Sandy Hook i Marjory Stoneman. Napisał też książkę o Columbine – They Call Me „Mr. De”: The Story of Columbine’s Heart, Resilience and Recovery. Doradzał, co i jak robić, jak się zachować w pierwszej fazie powrotu do szkoły, jakie będą problemy emocjonalne, itp.[34]

Następnego dnia po zamachu lider lokalnego kościoła powiedział dyrektorowi, że skoro przeżył, to musiał być jakiś powód, powinien więc skupić się teraz na odbudowie lokalnej społeczności. Początkowo dyrektor chciał pozostać na swoim stanowisku tylko do końca 2002 r., tj. momentu, kiedy młodzież z pierwszej klasy szkoły średniej opuści szkołę. Później stwierdził, że zostanie do chwili, aż każdy, kto był wtedy w pierwszej klasie szkoły podstawowej, opuści szkołę – czyli do 2012 r. W końcu, po namowach innych rodziców, odszedł ze stanowiska w 2014 r., 15 lat po zamachu[35].

Szkolne procedury bezpieczeństwa

Zamach w Columbine High School niewątpliwie wpłynął na większą dbałość o kwestie bezpieczeństwa w całym kraju. W wielu szkołach po zamachu wprowadzono zasadę zero tolerancji wobec każdego, kto wykazuje destruktywne zachowania lub grozi użyciem jakiejkolwiek przemocy wobec innych uczniów[36].

W latach 2014-2016 w USA rocznie doszło do 20 zdarzeń związanych z aktywnym strzelcem oraz 30 zdarzeń w 2017 r. W 2017 r. liczba ofiar wyniosła 729 w porównaniu do 214 rok wcześniej. Ma to związek z atakiem w Vegas, kiedy to śmierć poniosło 58 osób, a 489 zostało rannych[37]. W związku z powyższym, poza wprowadzeniem zasady zero tolerancji dla przemocy, w USA na masową skalę prowadzone są treningi i ćwiczenia w zakresie procedur postepowania na wypadek wtargnięcia do szkoły aktywnego strzelca. Nie jest to nowość w USA. W latach 50. XX w. uczono na masową skalę społeczeństwo amerykańskie zachowań w przypadku ataku jądrowego. Nazywano je duck-and-cover drill, a polegały na tym, aby się błyskawicznie położyć lub klęknąć na ziemię i zakryć głowę lub schować się pod stół. Symbolem tych szkoleń był żółw, który chowa się cały do pancerza w sytuacji zagrożenia. Trenowano także sposób zachowania w przypadku trzęsienia ziemi czy tornado[38].

Obecnie już 95% amerykańskich szkół organizuje treningi procedury azyl (lockdown drills), która jest odpowiednia na wypadek wtargnięcia aktywnego strzelca. W latach 2015-2016 szkół takich było 92%, natomiast w latach 2003-2004 – 79%. 94% szkół posiada także procedury na wypadek alarmu bombowego[39]. Polegają one na ucieczce, błyskawicznym zamknięciu się w sali lekcyjnej, jeżeli to możliwe – barykadowaniu drzwi oraz walce, jeżeli nie ma innego wyjścia. Szkolenia z zakresu procedury azyl prowadzi się bez względu na to, czy szkoła znajduje się w dużym mieście czy na terenach wiejskich. Przed zamachem w Columbine High School tego typu szkoleń raczej się nie realizowało[40].

Nie wszystkie szkolenia są przyjmowane ze zrozumieniem i pełną akceptacją, co często wynika ze złej metodyki ich prowadzenia. Niewątpliwie ich prowadzenie jest bardzo istotne, ponieważ dane jasno pokazują, że sprawcami w większości zdarzeń są pojedyncze osoby, z którymi można sobie poradzić. Z raportu FBI za rok 2018 można się dowiedzieć, że w tym czasie w 16 stanach doszło do 27 zdarzeń klasyfikowanych jako aktywny strzelec. W wyniku tych zdarzeń poszkodowanych było 213 osób, zginęło 85, nie wliczając sprawców, dwóch funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa, 128 odniosło rany. Na 27 sprawców opisywanych zdarzeń 23 było mężczyznami, 3 – kobietami, jedna osoba zbiegła. Spośród sprawców dziesięcioro popełniło samobójstwo, jedenaścioro zatrzymała policja, czworo zostało zabitych przez policję, jedną osobę zabił obywatel, jedna zbiegła, dziewięć przypadków zakończyło się wymianą ognia pomiędzy sprawcami a policją. W 26 przypadkach napastnik działał sam…[41] Według danych profesor Jaclyn Schildkraut z Criminal Justice w SUNY Oswego do pięciu najbardziej śmiercionośnych zamachów w historii Stanów Zjednoczonych doszło: w 2018 – Marjory Stoneman Douglas High School (Florida), 17 osób; w 2012 – Sandy Hook Elementary School (Connecticut) – 26 osób; w 2007 – Virginia Tech University – 32 osoby; w 1999 – Columbine High School (Colorado) – 13 osób; w 1966 – University of Texas Austin – 14 osób. W każdym z tych zdarzeń zamachowcem był były lub obecny uczeń, a wszyscy sprawcy wcześniej wysyłali sygnały ostrzegawcze[42].

Samej konieczności organizowania szkoleń nikt nie kwestionuje, jednak problemem jest sposób ich prowadzenia. W niektórych przypadkach firmy szkoleniowe starają się wiernie odtworzyć atmosferę takiego zagrożenia, strzelając np. z plastikowych kul do nauczycieli i uczniów. W innych używa się sztucznej krwi, nagranych dźwięków imitujących strzelanie czy krzyków dzieci i młodzieży. Rodzice dzieci argumentują przeciwko tego typu szkoleniom, mówiąc, że zamiast obniżać ryzyko bycia poszkodowanym w trakcie zamachu, powodują one, że uczniowie nie chcą chodzić do szkoły, bojąc się bycia zabitymi[43].

Największe emocje wywołują szkolenia azylu, bez wcześniejszej informacji o ich planowaniu. Niektórzy negują nawet trenowanie takich elementów, jak barykadowanie się w pomieszczeniach, ze względu na przeżywany stres. Trudno się z tym zgodzić, ponieważ tego typu negatywne odczucia dzieci są efektem do złego doboru form i metod prowadzenia. Więcej osób z kolei popiera szkolenia, ale skierowane do samych nauczycieli, porównując je do szkoleń w samolotach przed startem. Pasażerowie nie zwracają uwagi na szczegóły, bo każdy uważa, że załoga jest na miejscu i w sytuacji kryzysowej powie, co i jak robić. Innym argumentem używanym przez krytyków jest fakt, że strzelanin w szkołach jest bardzo mało, tylko 2% zabójców to młodzi ludzie, z czego w latach 1994-2018 w 90% tego typu zdarzeń z użyciem broni strzeleckiej była tylko jedna ofiara. Liczba przypadków, w których ofiar jest więcej, jednak rośnie. Pomimo że są to rzadkie wydarzenia, to jednak efekt jest traumatyczny nie tylko dla dzieci i nauczycieli, ale także dla rodziców i lokalnej społeczności. W szkoleniach ważne jest nauczenie dzieci, co mają zrobić podczas pierwszych 15-20 sekund, które są kluczowe[44].

W związku z tym pojawia się pytanie: czy możliwe jest przygotowanie na sytuację niebezpieczną bez bycia straszonym? Według autora artykułu powodem, dla którego część opinii publicznej ma awersję do szkoleń na wypadek aktywnego strzelca, jest mylenie dwóch pojęć – tj. ćwiczenie i trening. Ćwiczenia zawierają elementy realizmu, jak sztuczna krew, dźwięki, ślepa amunicja, pozoracja itp. Trening zawiera z kolei takie elementy, jak suche powtarzanie pewnych użytecznych zachowań – ewakuacja, zamykanie się w salach, wyciszanie, chowanie itp. Oczywiście można te obie formy zrealizować w jednej szkole, ale nie tego samego dnia. Najpierw należy wypracować świadomość zagrożeń, umiejętności, nawyki, a dopiero później wprowadzić ćwiczenia i raczej nie w szkole podstawowej. Dobrym przykładem są tu treningi zachowania na wypadek pożaru. W takich szkoleniach nikt nie podpala szkoły, aby wiernie odzwierciedlić warunki i przygotować na pożar. Szkolimy się po to, aby robić prawidłowo pewne rzeczy na wypadek sytuacji stresującej i niebezpiecznej[45].

W mediach amerykańskich można znaleźć filmiki z takich szkoleń, które podobnie do polskich są prowadzone nielogicznie. Bardzo często osoby znajdujące się w sali lekcyjnej zatrzaskują (bez zamykania na klucz) lub barykadują ławkami i krzesełkami drzwi, które otwierają się na zewnątrz, co z oczywistych powodów nie ma sensu. W innych przypadkach autorzy takich szkoleń namawiają do natychmiastowego opuszczenia szkoły, co jest bardzo ryzykowne, z uwagi na to, że z reguły nie wiadomo, gdzie znajduje się napastnik. Bardzo często można spotkać wypowiedzi osób, używających terminów „ćwiczenie” i „trening” zamiennie, co jest błędem. Ćwiczenia zawierają bowiem w sobie element realizmu, wprowadzany na bazie szkolenia teoretycznego i praktycznego[46].

W 39 stanach w USA w przypadku wtargnięcia aktywnego strzelca obowiązuje procedura barykadowania się w klasach. Zgodnie z zasadami ustalonymi przez Komisję Edukacyjną Stanów Zjednoczonych (Education Commission of the State) szkolenia z procedur powinny być realizowane dwa razy do roku. Problem polega na tym, że w dalszym ciągu nie wiadomo, jak takie szkolenia powinny przebiegać. Brakuje nawet badań czy szkolenia z użyciem ślepej amunicji i symulacji są bardziej efektywne niż takie, o których uczniowie wiedzą zawczasu. W niektórych przypadkach uczniowie bardzo przeżywają takie szkolenia, szczególnie kiedy trening jest niezapowiedziany. Przeciwnicy takiego rozwiązania z kolei uważają, że uczniowie traktują takie z góry określone ćwiczenia i treningi mniej poważnie[47].

W 2007 r. psycholożki Elizabeth Zhe i Amanda Nickerson ustaliły, że kiedy treningi i ćwiczenia są prowadzone zgodnie z tzw. dobrymi praktykami (best practices), to podnoszą świadomość, jak należy się zachować bez niepotrzebnego stresu. Według Narodowego Stowarzyszenia Psychologów (the National Association of School Psychologists) te dobre praktyki szkoleń z zakresu azylu nie zawierają w sobie elementów krzyków i sztucznej krwi. Uczestnicy treningów/szkoleń i ćwiczeń powinni wiedzieć, że sytuacja, w której się znajdują, jest sztuczna, a nie realna, co pozwala uniknąć traumy. Samo szkolenie i ćwiczenia powinny być dostosowane do wieku uczestników. Nauczyciele zawsze powinni być gotowi do udzielania odpowiedzi na wątpliwości i pytania[48].

Sytuacja bezpieczeństwa w polskich szkołach

Mogłoby się wydawać, że problemy opisane w materiale nie dotyczą Polski, że winna tej sytuacji w USA jest powszechna agresja i łatwy dostęp do broni. Niestety fakty temu przeczą, a wydarzenia z polskich szkół tylko z ostatnich dwóch lat pokazują zupełnie inny obraz stanu bezpieczeństwa w polskich szkołach. Ciekawostką jest też to, że sam zamach w Columbine High School został już na świecie skopiowany kilkanaście razy. Niedużo brakowało, by doszło także do polskiego Columbine.

Jednym z dwóch najbardziej niebezpiecznych wydarzeń była sytuacja w szkole średniej na warszawskiej Pradze. W nocy z 30 na 31 stycznia 2020 r. czterech nastolatków w wieku od 15 do 17 lat, pochodzących z Warszawy i okolic, zostało aresztowanych z związku z podejrzeniem planowania zamachów terrorystycznych na jedną z warszawskich szkół średnich na terenie Warszawy-Pragi. Zatrzymani – aresztowani dzięki pracy policjantów z wydziału do walki z cyberprzestępczością – byli uczniami jednego z praskich techników[49].

Powodem ataku miała być chęć zemsty na rówieśnikach za ich znęcanie się nad nastolatkami. Potencjalni zamachowcy inspirowali się masakrą, do jakiej doszło w Columbine High School. Chcieli bardzo wiernie naśladować swoich amerykańskich pierwowzorów Erica Harrisa i Dylana Klebolda – w tym celu zakupili nawet podobne ubrania, a jeden z zatrzymanych nazwał swój profil społecznościowy „Eric Harris”. Zatrzymani uczniowie zamierzali zdetonować przygotowane przez siebie ładunki wybuchowe. Przepis na konstrukcję tzw. bomby rurowej znaleźli w internecie. Zakupili niezbędne składniki, w tym saletrę i siarkę. Zdołali przygotować trzy ładunki, które próbnie zdetonowali w lesie w Rembertowie. Jeden z trzech testowanych ładunków spełnił oczekiwania zamachowców, natomiast dwa uległy spaleniu[50].

Ciekawe jest to, że według oficjalnych komunikatów ze strony rzecznika prasowego władz Pragi Południe Andrzeja Opali „ani zatrzymani przez policję uczniowie, ani ich rodzice nigdy nie sygnalizowali problemów, które mogłyby skutkować podjęciem przez młodych ludzi tak nierozsądnych i skrajnie niebezpiecznych decyzji”. Dodatkowo, poza pomocą dla rodziców młodych ludzi, 29 stycznia oraz 5 lutego w Dzielnicowym Biurze Finansów Oświaty przy ul. Grochowskiej 262 odbyły się szkolenia dla dyrektorów placówek oświatowych w dzielnicy Praga Południe w zakresie realizacji procedur związanych z informacją o podłożeniu ładunku wybuchowego, sprawdzeniem pirotechnicznym obiektu, wystąpieniem sytuacji kryzysowych, współpracy służb oraz podziału kompetencji. Omówiono także zasady dokonywania zgłoszeń na numer alarmowy 112 oraz działalność Centrum Powiadamiania Ratunkowego[51]. Niestety większość tych szkoleń jest bezużyteczna na wypadek wtargnięcia do szkoły tzw. aktywnego strzelca, a dodatkowo obejmowała tylko dyrektorów placówek oświatowych.

Zdjęcie 8. Szkoła Podstawowa nr 1 w Brześciu Kujawskim.

Innym niebezpiecznym, ale ciekawym zdarzeniem była sytuacja z 27 maja 2019 r., która wydarzyła się w Szkole Podstawowej nr 1 w Brześciu Kujawskim. Tego dnia około godziny 10.00 18-letni były uczeń szkoły, uzbrojony w rewolwer czarnoprochowy oraz sześć ładunków wybuchowych własnej produkcji, pojawił się na drugim piętrze jednego z segmentów szkoły. Do jednej z sal lekcyjnych, która była otwarta, wrzucił ładunek wybuchowy – na szczęście po eksplozji nie zrobił on krzywdy znajdującym się w środku dzieciom. Nauczyciel podjął decyzję o natychmiastowej ewakuacji klasy do toalety z zamiarem zabarykadowania się. W trakcie ewakuacji czworo uczniów (12-latkowie) spanikowało, odłączyło się od grupy i zaczęło zbiegać klatką schodową w dół. Napastnik cały czas stał niedaleko i oddał trzy strzały do ostatniej z dziewczynek, trafiając ją za każdym razem. Dziewczynka pomimo odniesionych ran zbiegła sama do wychowawczyni na parterze. Wcześniej zamachowiec dwukrotnie postrzelił woźną, która przyszła na miejsce zdarzenia, przekonana, że huk był spowodowany upadkiem lampy. W tym czasie wszystkie sale lekcyjne zostały zabarykadowane, ponieważ szkoła miała procedury na wypadek wejścia do szkoły aktywnego strzelca. Szkolenie oraz procedury zostały wprowadzone w trakcie realizacji projektu MEN Bezpieczna Szkoła Bezpieczna Przyszłość. Prawdopodobnie brak paniki i krzyków oraz puste korytarze spowodowały, że napastnik nie wiedział, co ma robić, w konsekwencji poddał się woźnemu i został zatrzymany przez policję. Rzeczywistość i plany napastnika znacznie rozminęły się z jego oczekiwaniami[52].

Zdjęcie 9. Rewolwer czarnoprochowy, podobny do tego użytego przez zamachowca ze szkoły w Brześciu Kujawski.  Szkoła Podstawowa nr 1 w Brześciu Kujawskim.

Niestety takich szkół, jak ta w Brześciu Kujawskim – przeszkolonych i przygotowanych na wypadek wtargnięcia do szkoły osoby z niebezpiecznym narzędziem – jest bardzo mało, może kilka procent. Jeżeli byśmy wzięli pod uwagę szkoły, gdzie szkolone są także dzieci i młodzież, to jest to może ułamek procenta.

Typowa polska szkoła trenuje co roku ewakuację związaną z alarmem przeciwpożarowym – i to pomimo tego, że długo by szukać przypadku poważnego pożaru w polskiej szkole na przestrzeni wielu lat, o ofiarach nie wspominając. W tym samym czasie mamy dziesiątki sytuacji, kiedy do szkoły wchodzą osoby z niebezpiecznym narzędziem, np. nożem i dokonują czynnych napadów na nauczycieli i uczniów. Dochodzi także do zabójstw, jak to w szkole podstawowej w Wawrze, gdzie w maju 2019 r. uczeń zabił nożem innego, któremu wcześniej groził pozbawieniem życia.

Niestety nawet po dwóch wcześniej opisanych wydarzeniach brak jest informacji ze strony policji, jakie były powody i mechanizmy tych wydarzeń, a przecież taka wiedza mogłaby być bardzo cenna dla dyrekcji czy kadry pedagogicznej szkoły w pracy z dziećmi i młodzieżą. Jak życie pokazuje na przykładzie choćby Finlandii, gdzie doszło do dwóch zamachów na szkoły – w 2007 r. w szkole w Jokela oraz 2008 r. w szkole w Kauhajoki – wzorowanych na Columbine High School, prędzej czy później do takiego zdarzenia dojdzie także w Polsce.

Koszty potencjalnego zamachu w porównaniu do kosztów szkoleń teoretycznych i praktycznych są zerowe, natomiast nabyta wiedza może być wykorzystana także w życiu prywatnym.


[1] Zamach w Oklahomie nastąpił 19 kwietnia 1995 r. Pod budynkiem Alfred P. Murrah Federal Building eksplodowała ciężarówka wypełniona materiałem wybuchowym. W wyniku eksplozji śmierć poniosło 168 osób, a setki innych odniosły rany. Bomba został podłożona przez antyrządowego aktywistę Timothy’ego McVeigha, na którym w 2001 r. wykonano wyrok kary śmierci. Jego współpracownik, Terry Nicholas, został skazany na dożywocie. Do 11 września 2001 r. w Nowym Jorku był to najkrwawszy zamach na terenie Stanów Zjednoczonych. Oklahoma City bombing, „History”, 16.12.2009, https://www.history.com/topics/1990s/oklahoma-city-bombing, 04.04.2020.

[2] Columbine Shooting, „History”, 09.11.2009, https://www.history.com/topics/1990s/columbine-high-school-shootings, 03.04.2020.

[3] Columbine Shooting, „History”…

[4] M. Użarowska, Masakra w Columbine, „Rzeczpospolita”, 11.05.2019, https://www.rp.pl/Rzecz-o-historii/305099908-Masakra-wColumbine.html, 03.04.2020.

[5] Columbine Shooting, „History” …

[6] The Columbine Guide, Explore a Decade of Dave Cullen’s Research, The Bombs
The Columbine Attack, https://www.columbine-guide.com/columbine-bombs, 12.04.2020.

[7] M. Użarowska, Masakra w Columbine…

[8] E. Shapiro, Columbine principal reflects on ‘worst nightmare’ 19 years after shooting, „ABC News”, 19.04.2018, https://abcnews.go.com/US/columbine-principal-reflects-worst-nightmare-19-years-shooting/story?id=54540073, 09.04.2020.

[9] Columbine Shooting, „History”…

[10] The Columbine Guide, Explore…

[11] K. Salazar, Report of the Investigation into the 1997 Directed Report and Related Matters Concerning the Columbine High School Shootings in April 1999, 26.02.2004, https://schoolshooters.info/sites/default/files/1997_1998_columbine_report.pdf, 05.04.2020.

[12] The Columbine Guide, Explore…

[13] S. Almasy, Mother of Columbine killer Dylan Klebold gives first TV interview, „CNN”, 13.02.2016, https://edition.cnn.com/2016/02/12/us/sue-klebold-diane-sawyer-interview/, 03.04.2020.

[14] K. Salazar, Report of the Investigation…

[15] Tamże.

[16]Tamże.

[17] Tamże.

[18] D. Cullen, The Depressive and the Psychopath, 20.04.2004, https://slate.com/news-and-politics/2004/04/at-last-we-know-why-the-columbine-killers-did-it.html, 03.04.2020.

[19] M. Użarowska, Masakra w Columbine…

[20] Tamże.

[21] K. Salazar, Report of the Investigation…

[22] Affidavit: Columbine shooter posted threat on Web, „CNN”, 10.04.2001, https://edition.cnn.com/2001/LAW/04/10/columbine.evidence/index.html, 03.04.2020.

[23] Columbine High School Shootings Fast Facts, „CNN”, 3.4.2020, https://edition.cnn.com/2013/09/18/us/columbine-high-school-shootings-fast-facts/index.html, 03.04.2020.

[24] Obecnie większość policjantów w terenie wozi ze sobą cięższą broń oraz kamizelkę i hełm, jest także przeszkolona do natychmiastowej reakcji na wypadek aktywnego strzelca.

[25] E. Shapiro, 20 years after Columbine, what’s changed — and what hasn’t — for school shootings in America, „ABC News”, 20.04.2019, https://abcnews.go.com/US/20-years-columbine-changed-school-shootings-america/story?id=62248885, 09.04.2020.

[26] Część zdarzeń ze szkoły w Columbine była emitowana na żywo przez TV, co wprowadziło USA w nową erę zagrożeń i możliwości ich relacjonowania. E. Pilkington, ‘It’s just America’: Columbine’s former principal on gun control and trauma, „The Guardian”, 19.04.2019, https://www.theguardian.com/us-news/2019/apr/18/columbine-principal-20th-anniversary-frank-deangelis, 13.04.2020.

[27] E. Francis, Security failures in Parkland school shooting included unlocked doors, no PA system, 29.12.2018, https://abcnews.go.com/US/security-failures-parkland-school-shooting-included-unlocked-doors/story?id=60056864, 09.04.2020.

[28] E. Pilkington, ‘It’s just America’…

[29] J. Paul, Citing lack of consensus, Jeffco Public Schools abandons idea to tear down and rebuild Columbine High School, 24.07.2019, https://coloradosun.com/2019/07/24/columbine-high-school-tear-down-decision/, 06.04.2020.

[30] J. Healy, Columbine High School Will Not Be Torn Down and Rebuilt,The New York Times”, 24.07.2019, https://www.nytimes.com/2019/07/24/us/columbine-tear-down.html, 03.04.2020.

[31] The Truth Behind the Run-Hide-Fight Debate, 25.08.2014, https://www.psychologytoday.com/us/blog/the-act-violence/201408/the-truth-behind-the-run-hide-fight-debate, 07.04.2020.

[32] E. Shapiro, Columbine principal…

[33] Tenże, 20 years after Columbine…

[34] Columbine principal still recites victims’ names every morning, „Reuters”, 17.04.2019, https://nypost.com/2019/04/17/columbine-principal-still-recites-victims-names-every-morning/, 12.04.2020.

[35] E. Shapiro, Columbine principal…

[36] Mark Manes, który sprzedał Harrisowi broń i 100 sztuk amunicji dzień przed zamachem, trafił do więzienia na sześć lat. Inny mężczyzna – Philip Duran, który poznał Harrisa i Klebolda z Manesem – także trafił do więzienia. Columbine Shooting, „History”, 09.11.2009, https://www.history.com/topics/1990s/columbine-high-school-shootings, 03.04.2020.

[37] C. Sandell, E. Shapiro, A. Stone, B. Perlow, ‘There’s never a safe place’: Colorado school training kindergartners to high schoolers to respond to an active shooter, 18.09.2019, https://abcnews.go.com/US/safe-place-colorado-school-training-kindergartners-high-schoolers/story?id=65123554, 07.04.2020.

[38] J. Schidkraut, Do lockdown drills do any good?, 22.11.2019, https://phys.org/news/2019-11-lockdown-drills-good.html, 03.04.2020.

[39] Violence prevention, National Center of Educational Statistics, https://nces.ed.gov/fastfacts/display.asp?id=54, 09.04.2020.

[40] E. Shapiro, 20 years after Columbine…

[41] Active Shooter Incidents in the United States in 2018, Raport U.S. Department of Justice, Federal Bureau of Investigation, April 2019, https://www.fbi.gov/file-repository/active-shooter-incidents-in-the-us-2018-041019.pdf/view, 08.04.2020.

[42] J. Schidkraut, Do lockdown drills…

[43] Tamże.

[44] C. Sandell, E. Shapiro, A. Stone, B. Perlow, ‘There’s never a safe…

[45] Niniejsza opinia poparta jest kilkuletnim doświadczeniem autora w prowadzeniu szkoleń całych szkół jednocześnie – zarówno na wypadek pożaru, jak i wtargnięcia do szkoły aktywnego strzelca. Szkoleniami, które nie powodują żadnych negatywnych emocji, zostało objętych już kilkanaście tysięcy dzieci i młodzieży.

[46] J. Schidkraut, Do lockdown drills…

[47] C. Thompson, Parents question whether shooting drills traumatize kids, 10.02.2019, https://apnews.com/e8ea3acddb574f07ad3b6b3cf2278711, 08.04.2020.

[48] J. Schidkraut, Do lockdown drills…

[49] Warszawa: grupa nastolatków mogła planować zamach na szkołę, „Interia.pl”, 03.02.2020, https://fakty.interia.pl/mazowieckie/news-warszawa-grupa-nastolatkow-mogla-planowac-zamach-na-szkole,nId,4305757?fbclid=IwAR3jqfXw3Hf975k5L773FIdigXBBQ8XlSEVxzCv5Qpehshz7O6QTO2tvz6Q#utm_source=fb&utm_medium=fb_share&utm_campaign=fb_share&iwa_source=fb_share, 03.02.2020; Policja zatrzymała nastolatków. Planowali zamach w szkole w stolicy? „Polskie Radio RDC”, 03.02.2020, https://www.rdc.pl/informacje/czterech-nastolatkow-moglo-planowac-zamach-w-jednej-z-warszawskich-szkol-zatrzymala-ich-policja/, 04.02.2020.

[50] K. Zasada, To miało być polskie Columbine. Znamy szczegóły planu niedoszłego zamachu w warszawskim technikum, „RMF24.pl”, 05.02.2020, https://www.rmf24.pl/fakty/news-to-mialo-byc-polskie-columbine-znamy-szczegoly-planu-niedosz,nId,4307829, 05.02.2020; także: M. Bereza, Nastolatkowie planowali zamach w szkole? „Inspirowali się sprawcami z Ameryki”, „RadioZet”, 03.02.2020, https://wiadomosci.radiozet.pl/Polska/Warszawa/Warszawa-Nastolatkowie-mogli-planowac-zamach-w-jednej-ze-szkol-Zostali-zatrzymani, 03.02.2020.

[51]Mieli planować zamach w szkole, bo czuli się szykanowani. „Nigdy nie sygnalizowali problemów”, „TVN24”, 06.02.2020, https://tvn24.pl/tvnwarszawa/najnowsze/warszawa-oswiadczenie-wladz-pragi-poludnie-w-sprawie-nastolatkow-oskarzonych-o-zamach-3808973, 16.03.2020; także: Oświadczenie Zarządu Dzielnicy Praga-Południe m.st. Warszawy, 06.02.2020, https://www.pragapld.waw.pl/oswiadczenie-zarzadu-dzielnicy-praga-poludnie-m.st.-warszawy.html#start, 16.03.2020.

[52] Materiały własne. Autor, wspólnie z kolegami, miał okazję prowadzić szkolenie w Szkole Podstawowej nr 1 w Brześciu Kujawskim w ramach projektu finansowanego przez MEN Bezpieczna Szkoła Bezpieczna Przyszłość, a realizowanego przez Karkonoski Sejmik Osób Niepełnosprawnych.

Opracował: dr Krzysztof Danielewicz

14 czerwca w rosyjskim mieście Wołgograd zatrzymano podejrzanego o przygotowywanie ataku na szkołę czternastolatka. Policjanci znaleźli przygotowaną gotową bombę, 18 koktajli Mołotowa, elementy odłamkowe, broń białą oraz wiele innych elementów urządzeń wybuchowych, mogących służyć do ataku na szkołę. Znaleziono także środki łączności, odręczne notatki zawierające wskazówki, jak wykonać bombę domowej roboty oraz notatki z informacjami na temat organizacji ataków zbrojnych na placówki edukacyjne. Według nastolatka wszystkie materiały miały zostać wykorzystane tylko w celach rozrywkowych, a nie do ataku na szkołę. Przedstawiciele rosyjskiego komitetu śledczego mają jednak podstawy, aby sądzić, że materiały miały być wykorzystane w trakcie aktu zemsty na nauczycielu i jednym z rówieśników, z którymi nastolatek pozostawał w konflikcie.

Nastolatek od połowy 2019 r. był objęty indywidualnym tokiem nauczania i zajęcia odbywały się u niego w domu. Wychowywał się bez ojca, z którym miał jedynie okazyjne kontakty. Został zatrzymany 11 sierpnia pod zarzutem nielegalnego przygotowywania materiałów wybuchowych oraz przygotowania do zabójstwa dwóch lub więcej osób. Nie jest wykluczone, że działał w porozumieniu z innymi osobami, Jednym z elementów sugerujących, że mógł przygotowywać atak na szkołę, było znajdujące się na pulpicie jego komputera zdjęcie Władisława Rosliakowa, który w październiku 2018 r. dokonał zamachu na szkołę w Kierczu[1].

Warto w tym miejscu przybliżyć tamto wydarzenie. 17 października 2018 r. Rosliakow wszedł do swojej szkoły – technikum w Kerczuna Krymie – i zastrzelił z zimną krwią 21 uczniów i nauczycieli, a ponad 40 osób ranił. W trakcie zdarzenia chodził po szkole i z całkowitym spokojem strzelał do spanikowanych uczniów i nauczycieli ze strzelby typu shotgun. Miał także doprowadzić do eksplozji kilku ładunków wybuchowych, pozostałe zostały rozbrojone przez rosyjskich saperów. Po przyjeździe policji popełnił samobójstwo.

Z analizy ran osób poszkodowanych wynikało, że większość z nich ucierpiała w wyniku raz postrzałowych, a nie odłamków umieszczonych w ładunku wybuchowym. Na materiałach wideo można zobaczyć, że napastnik ubrany jest na wzór jednego z zamachowców z Columbine High School z 1999 r., Erica Harrisa, który ze swoim kolegą dokonał zamachu na szkołę w 1999 r. Atak z Columbine High School miał zresztą w kolejnych latach kilku naśladowców w USA i innych krajach[2], w tym w Polsce – w szkole średniej w Warszawie w 2020 r., na szczęście przerwany na etapie przygotowań.

Władisław Rosliakow miał 18 lat i uczył się w czwartej klasie. Naukę rozpoczął w 2015 r. Analizując media społecznościowe, z których korzystał, wynika, że lubił muzykę rockową, gry wideo, popierał też aneksję Krymu przez Rosję, idee Novorosiji i Putina. Przed zamachem usunął swoje profile z tych stron. Zdaniem świadków był zamknięty w sobie, reprezentował też typ maniaka. Główny motyw zamachu stanowiła chęć zemsty na nauczycielach, których nienawidził. Jego rodzice byli po rozwodzie, ale chłopak rzadko odwiedzał ojca. Matka pracowała jako pielęgniarka na oddziale onkologii w szpitalu, do którego trafili po zamachu ranni uczniowie – tego dnia była tam w pracy[3].

Rosliakow do ataku wykorzystał strzelbę, na którą uzyskał legalne pozwolenie pomimo restrykcyjnych przepisów dotyczących wydawania pozwoleń na broń, oraz 150 sztuk amunicji. Po ataku pojawiły się wątpliwości na temat zabezpieczeń w rosyjskich szkołach. W tym budynku była tylko portiernia, bez ochrony[4]. Padały też pytania, dlaczego pogotowie dojechało dopiero po 40 minutach, dlaczego nie reagowała ochrona z zakładu, który znajdował się po przeciwnej stronie ulicy Voikova, dlaczego nikt nie chronił szkoły przed zamachem osoby niebezpiecznej, dlaczego w mieście są tylko 2-3 karetki pogotowia, i w końcu – dlaczego w szkole nie było żadnych procedur bezpieczeństwa na wypadek tego typu sytuacji[5].

Był to najgorszy zamach tego typu w Rosji. W 2017 r. w rosyjskich szkołach doszło do 12 ataków[6], natomiast 2018 r. było ich 5. 10 maja 2018 r. siedemnastoletni uczeń z technikum w Lunina wszedł do szkoły z bronią i zastrzelił kolegę, a następnie popełnił samobójstwo. Ostatnie ataki spowodowały tworzenie w Rosji systemów ochrony wzorowanych na tych z USA, tj. używanie wykrywaczy metali, kamer czy wynajmowanie ochrony[7].

Pomimo zewnętrznych zabezpieczeń fizycznych na przykładzie szkoły w Kierczu jasno widać, że uczniowie nie szkolą się z procedur postępowania w takich sytuacjach. Rosliakow bez problemu wchodził do każdej sali lekcyjnej i strzelał do uczniów i nauczycieli. W żadnej z sal lekcyjnych drzwi nie były zabarykadowane, co z całą pewnością znacznie zmniejszyłoby liczbę ofiar. Zamach w Kierczu nie był też specjalnie omawiany w mediach rosyjskich, co wynikało z kampanii medialnej w rosyjskich mediach, które obwiniały za podobne zamachy w amerykańskich szkołach, liberalne podejście do dostępu do broni. Po sytuacji w Kierczu widać, że takie sytuacje mogą się wydarzyć w każdej szkole na całym świecie, a narzędziem zbrodni nie musi być broń palna, o czym świadczy choćby ostatni przypadek ze Słowacji.


[1] Na podstawie: У волгоградского подростка, планировавшего напасть на школу, могут быть сообщники, „Vesti.ru”, 15.06.2020, https://www.vesti.ru/doc.html?id=3273611, 15.06.2020; Подросток, готовивший нападение на школу в Волгограде, учился дома с 2019 года, „Interfax.ru”, 15.06.2020, https://www.interfax.ru/russia/713190, 15.06.2020; Волгоградский подросток планировал взорвать однокашника и работника школы, „Vesti.ru”, 15.06.2020, https://www.vesti.ru/doc.html?id=3273556, 15.06.2020; W Wołgogradzie zatrzymano nastolatka, który planował atak na szkołę, „Sputniknews.com”, 15.06.2020, https://pl.sputniknews.com/swiat/2020061512585587-w-wolgogradzie-zatrzymano-nastolatka-ktory-planowal-atak-na-szkole-sputnik/, 15.06.2020.

[2] A. Roth, Crimea college attack: student carries out mass shooting in Kerch, „The Guardian”, 17.10.2018, https://www.theguardian.com/world/2018/oct/17/crimea-college-rocked-by-deadly-bomb-blast-kerch, 10.02.2020.

[3] What we know and don’t know about the Kerch college shooting, 20.10.2018, http://uacrisis.org/69183-college-shooting, 10.02.2020.

[4] Police: Student gunman kills 19 at school in Crimea, „Mercury News”, 17.10.2018, https://www.mercurynews.com/2018/10/17/police-student-gunman-kills-19-at-school-in-crimea/, 10.02.2020.

[5] A. Nemtsova, The Crimea School Massacre Reminds Russians How Much Their Government Has Lied to Them, „The Daily Beast”, 22.10.2018,https://www.thedailybeast.com/the-crimea-school-massacre-reminds-russians-how-much-their-government-has-lied-to-them, 10.02.2020.

[6] What we know and don’t know about the Kerch college shooting, 20.10.2018, http://uacrisis.org/69183-college-shooting, 10.02.2020.

[7] R. Arnold, The ‘Russian Columbine’ Shooting in Crimea Highlights Youth Radicalization, Proliferation of Firearms, “Jamestown”, Eurasia Daily Monitor Volume: 15 Issue: 149, https://jamestown.org/program/the-russian-columbine-shooting-in-crimea-highlights-youth-radicalization-proliferation-of-firearms/, 10.02.2020.

Opracował: dr Krzysztof Danielewicz

Virginia Tech – przed zamachem

Zamach w Virginia Polytechnic Institute and State University (Virginia Tech) różni się od pozostałych tego typu wydarzeń ze względu na jego dwuetapowość oraz wielkość placówki.

Virginia Tech jest instytucją stanową, jej główny kampus składał się z 131 budynków rozmieszczonych na ogromnym obszarze. Placówka jest miejscem łatwo dostępnym dla osób z zewnątrz – w ciągu dnia na teren kampusu każdy może wejść czy wjechać samochodem (samych bram samochodowych jest 16.) W momencie zamachu na uczelni w wielu miejscach trwały remonty i budowy nowych obiektów, co powodowało hałas. Na terenie kampusu przebywało wtedy 34 500 osób, z czego 26 370 studentów, 7133 pracowników oraz 1000 osób z zewnątrz, takich jak odwiedzający, kontraktorzy, pracownicy tymczasowi.

W kampusie na stałe funkcjonowała jednostka policji, która należała do jednych z najlepiej wyszkolonych – miała m.in. zespół natychmiastowego reagowania (ERT – Emergency Response Team) działający na zasadach jednostek specjalnych policji (SWAT – Special Weapons and Tactics Team). Szef jednostki podlegał bezpośrednio wiceprezydentowi uniwersytetu. Departament Policji Virginia Tech (VTPD – Virginia Tech Department Police) odpowiada głównie za utrzymanie porządku na terenie kampusu, pomoc i wsparcie w wypadku fałszywych alarmów bombowych, które zdarzają się dość często, reaguje na informacje otrzymane od studentów, ma dostęp do danych studentów na podstawie Family Educational Rights and Privacy Act (FERPA), wspiera plany bezpieczeństwa i oceny zagrożeń. Według stanu w dniu zamachu, VTPD liczył 35 osób; na 41 etatów 6 było nieobsadzonych. W normalnych warunkach pięć osób pracowało w terenie na dziennej zmianie plus dziewięć w biurze w godzinach od 8 do 17, co dawało średnio czternastu pracowników służb w dzień powszedni.

Na mapie oznaczono miejscowość Blacksburg, w której doszło do zamachu.

W przypadku poważnego incydentu siły te były niewystarczające, w związku z tym VTPD korzystał ze wsparcia Blacksburg Police Department (BPD). Obie jednostki razem odbywały ćwiczenia, m.in. z takich procedur, jak sposób postępowania na wypadek aktywnego strzelca. Zgodnie z przepisami, treningi odbywały się także na terenie uczelni, co miało umożliwić policjantom poznanie rozkładu i specyfiki obiektu. VTPD utrzymywał także świetne relacje z innymi jednostkami policji i służb specjalnych, jak FBI. Zostało to potwierdzone w trakcie reagowania w dniu zbrodni i podczas prowadzenia czynności już po zdarzeniu.

Aby dostać się do budynków uczelni w godzinach od 22 do 10, studenci i pracownicy potrzebowali elektronicznych kart dostępu. Karty studentów dawały dostęp tylko do ich własnych akademików i miejsc, gdzie znajdowały się ich skrzynki pocztowe. Wiele innych budynków traktowano jako pomieszczenia użyteczności publicznej, w związku z czym były ogólnodostępne 24 godziny na dobę. Miejsca te wykorzystywano do odrabiania lekcji, nieformalnych spotkań oraz działania legalnych klubów i grup. Większość sal wykładowych i biur kadry była stale otwarta, mogła je zamknąć tylko obsługa. Nie zamontowano monitoringu ani na korytarzach, ani przy wejściu do budynków – do większości z nich mógł wejść każdy. Część wyposażono w radiowęzły, przeznaczone głównie do przekazania sygnału na wypadek pożaru. Nikt nie planował ich wykorzystania przez policję. Aby z nich skorzystać, należało włączać sygnał przez panel przypisany osobno dla każdego budynku, ponieważ nie utworzono jednego centralnego panelu sterowania sygnałami alarmowymi.

Na amerykańskich uczelniach środki bezpieczeństwa bardzo często zależały od tego, gdzie znajdowała się dana uczelnia – w mieście czy na prowincji. W wybranych uczelniach, głównie w okręgach zurbanizowanych, uczelnie były całkowicie ogrodzone, a przy bramach wjazdowych znajdowali się pracownicy ochrony. W drzwiach budynków i sal wykładowych były zamontowane zamki, ale w większości przypadków działały tylko od strony korytarza. Tylko na niektórych uczelniach drzwi do budynków można było zamknąć od wewnątrz albo funkcjonował centralny przycisk dostępny w biurze bezpieczeństwa, zazwyczaj jednak zamykano je tylko ręcznie. W Virginia Tech Poziom bezpieczeństwa był typowy dla tego typu obiektów w USA, w których poziom przestępczości jest niski, charakterystyczny dla rejonów rolniczych. Różne drzwi były zamykane przez różne osoby, które należało najpierw zlokalizować. Wyjątek stanowiły akademiki – drzwi w nich były automatycznie zamykane w godzinach od 22 do 5. Do 16 kwietnia różne szkoły wyższe w Wirginii stosowały różne środki bezpieczeństwa, ale w większości były to obiekty całkowicie otwarte, co miało dawać poczucie wolności osobistej i wyznawanych poglądów. 16 kwietnia był dla uniwersytetów Wirginii swoistym 11 września, po którym wszystko się zmieniło. Wiele uczelni dokonało przeglądu procedur i rozwiązań w zakresie bezpieczeństwa, a wdrażanie niezbędnych rozwiązań znacznie przyspieszyło[1].

Ciekawe, że w 2004 r. władze stanu poleciły Komisji ds. Przestępczości Stanu Wirginia dokonać przeglądu stanu bezpieczeństwa na wyższych uczelniach. Raport opublikowany 31 grudnia 2005 r. nie sugerował pilnych planów naprawczych, nie było także żadnych wniosków ze strony rodziców, studentów czy pracowników. Większość lubiła otwartą i luźną atmosferę uczelni, mimo drobnych incydentów – rok przed zamachem na jej terenie ukrył się poszukiwany przez policję morderca, doszło także do kilku napadów, przez co część studentów zaczęła nosić broń.

W dniu ataku Virginia Tech była w trakcie wprowadzania nowych rozwiązań z zakresu bezpieczeństwa. Wdrożono m.in. system pozwalający wiceprezydentowi uniwersytetu ds. relacji na wysłanie studentom i pracownikom e-mailem informacji o zagrożeniu; mógł to zrobić z każdego miejsca, w którym miał dostęp do internetu. W przypadku Virginia Tech 96 proc. osób związanych z uczelnią miało pocztę elektroniczną; w systemie znajdowało się 36 tys. adresów mailowych. Dystrybucja sygnałów alarmowych odbywała się z prędkością 10 tys. adresów na minutę. Problem polegał na tym, że chociaż na uczelni znajdowało się wiele komputerów, również przenośnych, to nie każda osoba była w stanie odczytać maila w ciągu kilku minut, a nawet godzin, od jego otrzymania.

Uczelnia miała także stronę internetową, wykorzystywaną do przekazywania informacji innych niż alarmowe, np. związanych z warunkami pogodowymi. Były one tak pozycjonowane na stronie, że każda zalogowana osoba, bez względu na to, co w danej chwili oglądała, miała do nich dostęp. Po zamachu system zanotował 148 tys. wejść w ciągu godziny. Uniwersytet miał też możliwość przekazywania informacji za pomocą mediów. Wiceprezydent ds. relacji miał specjalny kod pozwalający mu na natychmiastowe przesyłanie informacji do stacji radiowych i telewizyjnych, które natychmiast ją nadawały. Proces ten zajmował około 20 minut, ponieważ każda stacja używała innego kodu walidacyjnego. Stacje radiowo-telewizyjne były często wykorzystywane do nadawania ostrzeżeń pogodowych. Dodatkowo w kwietniu 2007 r. 96 proc. studentów miało telefony komórkowe, które na ogół stale znajdowały się przy właścicielach. Komunikat wysłany na „komórki” prawdopodobnie szybciej dotarłby do odbiorców niż wysłany mailem. Jednak nie wszyscy studenci mieli telefon przy sobie, niektóre aparaty były wyłączone itp.

W chwili zamachu cały ten system znajdował się dopiero w trakcie instalacji. Uczelnia miała wprawdzie możliwość wysłania informacji na telefony komórkowe do osób zarejestrowanych w systemie, jednak wiązało się to z wykonaniem 11 osobnych czynności, co czyniło go mało efektywnym w sytuacjach alarmowych. Dodatkowo uczelnia nie ukończyła instalacji sześciu głośników zewnętrznych, które miały być wykorzystane do przekazywania ważnych komunikatów[2].

Przebieg zdarzenia – pierwsze morderstwo

16 kwietnia 2007 r. zamachowiec, student Seung Hui Cho, pochodzący z Korei Południowej, opuścił swój akademik i udał się do innego akademika – West Ambler Johnston (WAJ), położonego o dwie minuty marszu. Ponieważ w tym budynku znajdowała się skrzynka pocztowa Cho, miał on do niego dostęp, ale dopiero od godziny 7.30 – tak była ustawiona jego karta dostępu. Do budynku wszedł wcześniej, prawdopodobnie wykorzystując to, że ktoś z niego wychodził. W tym czasie studentka Emily Hilscher wróciła od swojego chłopaka, studenta Radford University, mieszkającego w Blacksburg, który około godziny 7 odwiózł ją do jej akademika. Cho wcześniej dopuścił się stalkingu wobec innej studentki z piętra Emily Hilscher, jednak nie ma żadnych potwierdzonych informacji, aby kontaktował się z Hilscher. Około godziny 7.15 z jej pokoju dobiegł krzyk ­– na tyle głośny, że opiekun studentów Ryan Clark go usłyszał i poszedł sprawdzić, co się stało. Na miejscu zobaczył Cho, który z bliskiej odległości mierzył z broni do Emily. Chwilę później student postrzelił ją i Clarka.

Strzały zostały zinterpretowane przez mieszkańców akademika jako odgłos upadku osoby z piętrowego łóżka, co się wcześniej zdarzało. Jednak hałas zaniepokoił innych studentów na tyle, że ktoś wezwał policję VTPD, a ta pomoc medyczną, tj. Emergency Medical Service (EMS). Policja otrzymała zgłoszenie o godzinie 7.20, na miejscu przy budynku była o 7.24, EMS – o 7.26, a w pokoju – o ­­­­­7.29. Kiedy policjant zobaczył rannych, zadzwonił po dodatkowe wsparcie. Emily została przetransportowana do Montgomery Regional Hospital, a następnie do Carilion Toanoke Memorial Hospital, gdzie zmarła. Clark był opatrywany w karetce w drodze do szpitala, ale nie było warunków do resuscytacji; jego śmierć stwierdzono krótko po przybyciu do szpitala. W tym czasie niezauważony przez nikogo Cho opuścił budynek. Buty i odzież – znalezione później w jego pokoju – miał zakrwawione, co sprawiło, że wychodząc z pokoju Emily, zostawił krwawe ślady. O godzinie 8 rozpoczęły się zajęcia jego grupy, na których się nie pojawił, nikt jednak nie miał powodu do reagowania na jego nieobecność.

Szef policji VTPD o wydarzeniu dowiedział się o godzinie 7.40, po czym wezwał wsparcie z Blacksburg Police Department (BPD), w tym dochodzeniowca i technika. Kiedy wsparcie dotarło na miejsce zdarzenia, zamknięto budynek i rozpoczęto przesłuchania studentów mieszkających w sąsiednich pokojach. Chwilę później przyszła do pokoju Emily jej koleżanka, z którą razem chodziły na zajęcia i powiedziała policjantom, że dziewczyna miała chłopaka, który często przywoził ją rano do kampusu. Poinformowała, że między nimi nie było żadnych problemów oraz że chłopak ma broń, z której często strzela na strzelnicy. Z uwagi na brak innych poszlak chłopak ofiary stał się głównym podejrzanym, tym bardziej że nikt nie widział, jak Emily wysiadała z jego samochodu.

Ponieważ nie było świadków zdarzenia i dowodów, poza ciałami ofiar, pociskami i śladami butów, obawiano się, że śledztwo może trwać bardzo długo. Na tym etapie policja popełniła błąd, zakładając prawdopodobną winę chłopaka Emily oraz to, że morderca opuścił kampus. W USA rocznie dochodzi do około 16 morderstw na 4 tys. uniwersytetów i innych wyższych uczelni, a w ciągu ostatnich 40 lat tylko raz miało miejsce masowe morderstwo na University of Texas, co usprawiedliwiało sposób dedukcji policji. Natychmiast wezwano do miasta SWAT. Policja przeszukiwała kampus pod kątem złapania mordercy, zakładając, że jest to chłopak ofiary.

Chwilę po godzinie 8 przedstawiciel uczelni wspólnie z policją powołał alarmowo grupę reagowania kryzysowego uczelni, tzw. Policy Group, aby zdecydować, jakie czynności należy podjąć. Do godziny 9.25 nie było w niej żadnego policjanta, a służby porozumiewały się z nią za pomocą telefonu. Policy Group miała bardzo trudne zadanie, posiadając mało informacji i jeszcze więcej pytań. Nie wiedziano, kto jest sprawcą i czy znajduje się na terenie kampusu. Jej członkowie twierdzili później, że z pierwszych informacji uzyskanych od policji wynikało, że mogło to być morderstwo, a następnie samobójstwo. Inna wersja zdarzenia zakładała zabójstwo dokonane przez chłopaka ofiary, który opuścił teren uczelni.

Policja przyjęła wariant, że mordercą jest chłopak Emily, który mieszkał poza kampusem. Nie wzięła pod uwagę, że sprawcą może być ktoś inny, kto nadal może znajdować się na terenie uczelni i należy w związku z tym uwzględnić odwołanie zajęć lub zamknięcie uczelni, nie przygotowała żadnej informacji ostrzegawczej, która miałaby zostać wysłana do wszystkich studentów. Skupiono się na czynnościach związanych z podwójnym morderstwem w WAJ. Obawiano się też wywołania paniki, jaka miała miejsce w sierpniu 2006 r., kiedy z więzienia uciekł Morva[3]. Policy Group musiała podjąć decyzję, czy zamknąć kampus, jak to zrobić bez paniki i jakim kanałem poinformować studentów i pracowników. Ostatecznie na podstawie posiadanych informacji krótko przed godziną 9.30 społeczność Virginia Tech otrzymała następujący mail: „W West Ambler Johnson dziś rano miała miejsce strzelanina. Policja jest na miejscu i prowadzi dochodzenie. Społeczność uniwersytetu jest proszona o ostrożność i kontakt z policją Virginia Tech, jeżeli zaobserwuje cokolwiek podejrzanego lub posiada informacje w tej sprawie. Kontakt do policji Virginia Tech 231-6411. Obserwujcie stronę www.vt.edu. Będziemy informować, gdy tylko otrzymamy więcej informacji”.

Niestety wiadomość była bardzo ogólna, nie było w niej ani słowa o podwójnym morderstwie, tylko o strzelaninie, która równie dobrze mogła być po prostu wypadkiem. Dodatkowo o tej porze odbywały się zajęcia i większość studentów nie miała szansy odczytać informacji w telefonie lub mailu. Gdyby wiadomość została wysłana pomiędzy godziną 8 a 8.30, wielu studentów odebrałoby ją przed udaniem się na kolejne zajęcia o godzinie 9.05.

Chłopak Emily Hilscher został zatrzymany około godziny 9.30. Był zszokowany informacją o śmierci swojej dziewczyny. Chętnie współpracował z policją i pozytywnie przeszedł badania na kontakt z materiałem wybuchowym czy prochem. W dalszym ciągu go podejrzewano, ale jego sprawstwo stawało się coraz mniej prawdopodobne. Zaczęto brać pod uwagę fakt, że morderca nadal jest na wolności. Kiedy informacja ta dotarła do władz uczelni, zaczęto pilnie planować czynności alarmowe, ale w tym momencie było już za późno[4].

Cho wrócił do swojego pokoju o godzinie 7.17 (według odczytu karty dostępu), zmienił zakrwawione ubrania, ale ich nie wyrzucił. Zalogował się do szkolnego maila, usunął zawartość swojej skrzynki, usunął z komputera twardy dysk, wyczyścił telefon komórkowy. Prawdopodobnie chciał zrobić to samo z bronią[5]. Następnie wyszedł, nie zabierając ze sobą żadnego dokumentu tożsamości. Po drodze do budynku Norris Hall wysłał do telewizji manifest razem ze swoim zdjęciem. Dwukrotnie, o godzinie 8.10 i 8.20, mężczyzna o azjatyckich rysach twarzy, później zidentyfikowany jako Cho, był widziany przy zbiorniku wodnym (w którym w toku dalszego śledztwa próbowano, bez powodzenia, znaleźć jego telefon i dysk z jego komputera).

Około godziny 9 Cho poszedł na pocztę w Blacksburg, gdzie rozpoznał go jeden z wykładowców, który określił później jego wygląd jako przerażający. O godzinie 9.01 wysłał paczkę na adres NBC News w Nowym Jorku i list do Wydziału języka angielskiego na Virginia Tech. Paczka została podpisana przez A. Ishmaela. Napis o podobnej treści – A Ishmael – odkryto na ramieniu Cho, kiedy znaleziono jego ciało. Tym samym imieniem podpisywał także część maili. W paczce wysłanej do NBC News znajdowała się m.in. płyta CD, na której było nagranych około 20 filmów z Cho wygłaszającym radykalne skargi wobec świata oraz podpisane przez niego zdjęcia przedstawiające go z bronią i pokazujące przygotowania do masowego mordu społeczeństwa, które źle go traktowało. Starał się na nich wyglądać na silnego „mściciela”, a nawet zbawcę świata. Przesłane zdjęcia i filmy zostały zrobione kilka tygodni wcześniej, w różnym czasie i w różnych okolicznościach: w motelu, wynajętym vanie, internacie. Materiały Cho wykonał samodzielnie, było widać, jak ustawiał kamerę. Wypowiadanych przez niego słów większość znajomych nigdy nie słyszała w rzeczywistości. Chciał, aby znana była jego motywacja, chociaż teksty były niespójne, nie wiadomo także, skąd znalazło się w nich takie rozgoryczenie. Wypowiadane frazy pochodziły z Biblii, literatury i od znanych osób ze środowiska międzynarodowego, raczej bez świadomości ich znaczenia. Starał się pozować na ważną postać dokonującą masowego mordu, a nie zamachowca, który zabija prezydenta czy osobę publiczną. W paczce znajdowały się też spisane teksty, które czytał przed kamerą.

Nie udało się ustalić motywów zamordowania Emily i Clarka – niektórzy uważają, że mógł to być trening przed masowym zabijaniem. W przeszłości niektórzy masowi mordercy tak robili. Zabijając dwie pierwsze ofiary, Cho ryzykował jednak, że może zostać złapany i jego plan nie zostanie zrealizowany. Wiele rzeczy w tym czasie mogło pójść nie tak[6].

Pomnik ku czci ofiar strzelaniny przed gmachem Virginia Tech.

Przebieg zdarzenia – masakra w Virginia Tech

W chwili głównego zamachu na terenie uczelni od dwóch godzin znajdowało się wielu policjantów przybyłych w związku z pierwszym zabójstwem. Na posterunku Blacksburg Police Department (BPD) przebywały także dwa zespoły szybkiego reagowania policji – ERT, a jeden z kapitanów policji pełnił służbę jako oficer łącznikowy w Virginia Tech Policy Group.

Cho opuścił budynek poczty o godzinie 9.01 (według danych na rachunku) i udał się do budynku Norris Hall. Miał ze sobą plecak, w którym znajdowała się broń: dwa pistolety – Glock 19 i P22 Walther, 400 sztuk amunicji w magazynkach, nóż, ciężki łańcuch i młotek. Ubrany był w lekką kurtkę przykrywającą kamizelkę strzelecką. Nikt nie zwrócił na niego uwagi jako na osobę, która może stanowić zagrożenie, dopóki nie zaczął strzelać.

W budynku Norris Hall Cho założył łańcuchy na troje drzwi wejściowych używanych przez studentów, co miało uniemożliwić interwencję z zewnątrz i zapobiec ucieczce potencjalnych ofiar[7]. Do jednego z łańcuchów dołączył informację, z której wynikało, że jego usunięcie spowoduje wybuch bomby. Wiadomość została znaleziona przez jednego z pracowników uczelni. Zgodnie z instrukcją, powinien on natychmiast powiadomić o tym fakcie policję, niestety nikt nie potraktował tej informacji z należytą podejrzliwością. Gdyby tak się stało, policja mogłaby się pojawić szybciej[8]. Jedna ze studentek, widząc łańcuch, weszła do budynku przez okno. Nie poinformowała o tym nikogo, myśląc, że ma to związek z remontem. Podobnie inni studenci, wychodząc z trzeciego piętra, zauważyli łańcuch na drzwiach, ale także nie powiadomili policji czy władz uczelni.

Zamachowiec, zanim zaczął strzelać, chodził po korytarzu na pierwszym piętrze i zaglądał do różnych sal wykładowych, do niektórych więcej niż raz, co wzbudziło zdziwienie niektórych osób. Ostatecznie wszedł do sali numer 206 prof. G.V. Loganathana, gdzie dokładnie o godzinie 9.40 zastrzelił prowadzącego zajęcia wykładowcę. Na 13 studentów obecnych w sali zastrzelił 9, 2 ranił, a tylko 2 nie ucierpiało w ogóle. Żadna ze znajdujących się w sali osób nie miała szansy wykonać telefonu na policję.

Odgłosy z sali 206 nie zostały przez studentów uczących się w sąsiednich pomieszczeniach od razu zidentyfikowane jako strzały z broni. Dopiero kiedy jeden ze studentów z sali 211 (języka francuskiego) wyszedł na korytarz, zrozumiał, co się dzieje, i natychmiast zadzwonił pod numer 911. Od początku strzelaniny do momentu wykonania tego telefonu minęło około jednej minuty. Operator na centrali nie był zorientowany w rozmieszczeniu budynków na uczelni. Kolejną minutę zajęło ustalenie, że dzwoni ktoś z Virginia Tech – wtedy dyspozytor przekazał informację do VTPD. Pierwsza informacja o strzelaninie w Norris Hall dotarła do policji w Virginia Tech dopiero o godzinie 9.42. Pozostali studenci i wykładowcy także słyszeli odgłosy z sali 206, ale nie zidentyfikowali ich jako strzałów z broni. Niektórzy myśleli, że są to dźwięki z budowy, inni sądzili, że słychać eksperymenty chemiczne z parteru. W międzyczasie wykonywano kolejne połączenia telefoniczne na numer 911 z innych sal i budynków. Jeden z profesorów, słysząc strzały, kazał kontynuować zajęcia. Ponieważ strzały nie milkły, któryś ze studentów wyszedł na korytarz sprawdzić, co się dzieje, i został postrzelony.

W ciągu kolejnych minut rozegrał się prawdziwy horror. Cho po wyjściu z sali 206 wszedł do sali 207, języka niemieckiego. Postrzelił prowadzącego zajęcia prof. Christophera Jamesa Bishopa oraz kilku studentów siedzących najbliżej drzwi, z których czterech oraz prof. Bishop zmarło, natomiast sześciu odniosło rany. Jedna ze studentek chciała zbudować barykadę ze stołów, ale nie zdołała i została ranna. Studenci z sali 211, prof. Jocelyna Couture-Nowaka, po wykonaniu zgłoszenia na 911 podjęli próbę zabarykadowania drzwi stołem wykładowcy. Cho zdołał jednak ich odepchnąć, strzelił do wykładowcy i idąc dalej, strzelał do kolejnych studentów. Jednym z nich był student Collin Goddard, który pierwszy dodzwonił się na 911. Ranna została Emily Haas, która wzięła telefon Goddarda, kiedy ten został postrzelony, i przez cały czas strzelaniny pozostawała na linii. Została dwukrotnie lekko ranna w głowę, mówiła po cichu do dyspozytora. Zgodnie z instrukcjami policji udawała martwą – leżała z zamkniętymi oczami, z telefonem schowanym pod głową. Odzywała się tylko wtedy, gdy napastnik znajdował się poza salą[9].

W sali 205 studenci, słysząc strzały, zabarykadowali drzwi, trzymając je stopami i cały czas pozostając bardzo nisko nad podłogą. Cho, nie mogąc wejść do środka, kilka razy strzelił przez zamknięte drzwi, jednak w tej sali nikt nie został ranny.

Następnie Cho wrócił do sali 207, ale drzwi zabarykadowało dwóch zdrowych i dwóch rannych studentów – trzymali je rękami i nogami, unikając centralnej części drzwi. Kiedy udało mu się na kilka centymetrów uchylić drzwi, oddał pięć strzałów. Nie mogąc jednak wejść do środka, oddalił się.

Następnie wrócił do sali 211, języka francuskiego, i ponownie zaczął strzelać do studentów. Ponownie dwukrotnie strzelił do Goddarda, który cały czas udawał martwego. Ostatecznie w sali 211 zastrzelił 11 studentów i wykładowcę oraz ranił 6 osób. Woźny, który był na pierwszym piętrze, zauważył, jak Cho ładuje broń, i wykorzystał ten moment[10], żeby zbiec na dół. Cho podjął także próbę wejścia do sali nr 204, prof. Liviu Librescu[11] uczącego mechaniki. Librescu zablokował drzwi własnym ciałem i kazał studentom wyskakiwać przez okno na trawę. Studenci wybili szybę i 10 na 16 zdołało uciec. Dwóch podczas wychodzenia przez okno zostało lekko rannych. Niestety prof. Librescu odniósł poważne rany, kiedy zamachowiec strzelał przez zamknięte drzwi. W sali 204 cztery osoby zostały ranne, a jedna zginęła.

Do większości sal Cho wracał więcej niż raz. Strzelał, stojąc w drzwiach lub z bliskiej odległości, chodząc po sali. Nie mógł strzelać tylko do tych, którzy leżeli pod przewróconymi meblami. Studenci mieli bardzo ograniczone możliwości ukrycia się – sale były kwadratowe, bez żadnych zasłon czy przeszkód, w środku znajdowały się tylko lekkie stoliki i krzesełka oraz stół wykładowcy na podwyższeniu. Dodatkowo nie można było zamknąć drzwi od wewnątrz. Nie funkcjonował również żaden system alarmowania o zagrożeniach czy przekazywania informacji, a jedyną możliwość kontaktu z osobami znajdującymi się na zewnątrz stanowiły prywatne telefony studentów i wykładowców. Tylko w salach na drugim piętrze działały telefony stacjonarne.

Strzelanina trwała 10–12 minut – od pierwszego zgłoszenia na 911 i przekazania do VTPD było to jeszcze 9 minut. Cho strzelił sobie w głowę prawdopodobnie gdy usłyszał i zobaczył zbliżających się policjantów[12].

Podsumowując, w ciągu około 10 minut Cho, uzbrojony w dwa pistolety, postrzelił 47 osób, z czego 30 zmarło. Na siedmiu wykładowców śmierć poniosło pięciu – znajdowali się na pierwszej linii, kiedy napastnik wchodził do sal, z wyjątkiem dwóch: jeden został postrzelony przez drzwi, drugi na korytarzu, gdy przyszedł z innego piętra sprawdzić, co się dzieje. W budynku znajdowało się około 120 studentów, z czego 25 zostało zabitych, 17 rannych (ale przeżyło), 6 odniosło obrażenia, skacząc przez okno, 4 ucierpiało z innych powodów. W sali 211 ucierpiało 17 osób, w sali 207 – 11, w sali 206 – 11, w sali 204 – 10, w sali 205 – 1 i w sali 306 – 1. Podczas strzelaniny w budynku znajdowało się co najmniej 75 innych osób: wykładowcy, obsługa, sprzątaczki, woźny – nikt z nich nie ucierpiał. Cho wystrzelił co najmniej 174 naboje 9 mm z dwóch pistoletów, większość do osób w zasięgu ognia bezpośredniego. Na miejscu policja znalazła 17 pustych magazynków, z których każdy mógł pomieścić 10–15 sztuk amunicji, a także 203 sztuki naboi, z czego część w dwóch magazynkach. Gdyby policja nie przybyła tak szybko, Cho, mając jeszcze około 200 sztuk amunicji, mógłby kontynuować strzelanie, tak jak to robił, aż do momentu samobójstwa[13]. Pozostawił ofiary w sześciu salach lekcyjnych i na klatkach schodowych. Świadkowie opowiadali, że był niesamowicie spokojny, nie strzelał do konkretnych osób, a do tych, do których miał możliwość[14]. Praktycznie przez cały czas nic nie mówił.

W związku z porannym morderstwem i obecnością policji na kampusie w ciągu trzech minut od rozpoczęcia strzelaniny w Norris Hall na miejsce przybyły służby, przygotowane i wyszkolone w zakresie reagowania na incydenty aktywny strzelec. Szybko ustalono, że strzały padają tylko w środku budynku. Ponieważ odgłosy wydobywające się z dwóch różnych typów broni, używanych przez napastnika, nieco się różniły, pojawiło się przypuszczenie, że strzelców jest więcej niż jeden. Policjanci pobiegli do drzwi wejściowych, tam jednak był założony łańcuch, który próbowali bezskutecznie przestrzelić. Podobnie sytuacja wyglądała przy drzwiach numer dwa i trzy. Dopiero wejście numer cztery, prowadzące przez pokój sprzątaczek, było zamknięte tylko na zamek. Szybko zostały otwarte – zamek przestrzelono ze strzelby typu shotgun[15]. Do budynku błyskawicznie wbiegło pięciu policjantów. Kilkadziesiąt sekund później w budynku znalazła się druga grupa składająca się z siedmiu policjantów z różnych departamentów. Pierwszy zespół pobiegł na pierwsze piętro korytarzem do sali, skąd dochodziły odgłosy strzałów, drugi – od drugiego końca holu. Po wejściu na przeciwległym końcu zobaczyli pierwszy zespół. Zostali na miejscu, aby uniknąć ognia krzyżowego i czekali, aż Cho wyjdzie z sali lekcyjnej. Następnie pobiegli na drugie piętro.

Pierwszy zespół podążał w kierunku, z którego dobiegały odgłosy strzałów. Po drodze policjanci sprawdzali wszystkie sale i biura, widząc zabitych i rannych, w niektórych salach wyglądało to jak rzeź, wiele osób jeszcze żyło. Chociaż strzelec już został zidentyfikowany, nie było pewności, że nie ma jeszcze jednego napastnika. Jeden z policjantów powiedział później: „Jak jedna osoba mogła tego wszystkiego dokonać przy wykorzystaniu tylko krótkiej broni?”. Po ustaleniu, że zamachowiec już nie żyje, policjanci niezwłocznie rozpoczęli ewakuację rannych, chociaż wciąż nie wiedzieli, czy nie ma drugiego strzelca[16].

Niektórzy twierdzili, że policja powinna szybciej znaleźć się w środku. Jednak nie było to możliwe, ponieważ policjanci nie noszą ze sobą jako standardowego wyposażenia nożyc do cięcia metalu; w normalnych warunkach sprzęt wożony jest przez specjalne pojazdy techniczne. Dodatkowo okna na parterze były za wąskie, aby uzbrojony policjant mógł przez nie wejść.

Na miejsce tragedii, które przedstawiało najgorszy do wyobrażenia widok, przybyli ratownicy medyczni. Uczelnia miała również własną sekcję pierwszej pomocy medycznej – Virginia Tech Rescue Squad (VTRS), która należała do jednej z najstarszych uczelnianych sekcji pierwszej pomocy w całych Stanach Zjednoczonych i liczyła 38 członków. Przybyłe na miejsce zespoły musiały w pierwszej kolejności ustalić, kto żyje, a kto nie, oraz zapewnić pomoc wszystkim rannym. Pomocy rannym i poszkodowanym udzielało w sumie 14 agencji, które wysłały łącznie 27 karetek pogotowia i 120 osób[17].

Symptomy

Seung Hui Cho urodził się w 1984 r. w Seulu w Korei Południowej, mieszkał tam z rodziną w małym dwupokojowym mieszkaniu. Był dzieckiem bardzo nieśmiałym, cichym. Poważne choroby od 9. miesiąca do 3. roku życia spowodowały, że miał wątłą budowę ciała, a zabiegi medyczne, jakich wiele przeszedł w dzieciństwie, sprawiły, że nie lubił dotyku. W 1992 r., kiedy miał 8 lat, jego rodzina wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych i zamieszkała w Maryland, a w 1993 r. przeniosła się do Fairfax County w Wirginii. Jego rodzice pracowali w pralni chemicznej. Kiedy w 1997 r. ukończył 6. klasę, stał się bardzo wycofany. W siódmej klasie korzystał z porad specjalistów w Centrum Usług Międzykulturowych (Multicultural Center for Human Services), które miało pomóc w zwalczaniu jego nieśmiałości. Zdiagnozowano u niego mutyzm wybiórczy[18]. Rodzice podjęli działania mające sprawić, by chłopiec lepiej się socjalizował – wysyłali go na zajęcia pozaszkolne, organizowali spotkania z rówieśnikami, ale to nie zmieniło jego zachowania.

W 1999 r., kiedy Cho był w ósmej klasie, w jednej z jego prac nauczyciel zauważył symptomy wskazujące na to, że chłopiec idealizuje samobójstwa i morderstwa. Znalazły się w niej odniesienia do zamachu w Columbine, który miał miejsce w kwietniu tego samego roku. Szkoła zażądała od rodziców, aby Cho został poddany badaniom psychiatrycznym w Centrum Usług Międzykulturowych. Po badaniach przepisano mu leki antydepresyjne. Cho zareagował na nie pozytywnie i przyjmował je regularnie przez kolejny rok.

Budynek uniwersytecki Virginia Tech.

W 2000 r. rozpoczął naukę w Westfield High School w Fairfax County. Po badaniach u Cho zostały zdiagnozowane zaburzenia emocjonalne co sprawiło, że został objęty indywidualnym programem edukacyjnym (IEP – Individual Educational Program). Miało mu to pomóc w walce z nieśmiałością i niedostosowaniem się do reguł obowiązujących w klasie. Leczony był także jego mutyzm wybiórczy za pomocą terapii sztuką w Centrum Usług Międzykulturowych. W tym czasie Cho nie stwarzał problemów, regularnie zgłaszał się na wizyty u lekarza. Miał dobre oceny i był w stanie całkiem dobrze dostosować się do środowiska szkolnego, choć w dalszym ciągu jego postępy w komunikacji były minimalne.

W 2003 r. ukończył Westfield High School i wbrew radom rodziców postanowił zapisać się na studia do Virginia Tech. Rodzice uważali, że uczelnia jest dla niego za duża i w związku z tym nie będzie mógł liczyć na odpowiednie wsparcie. Na wypadek, gdyby potrzebował pomocy w trakcie studiów, miał numer telefonu do poradni specjalistycznej ze szkoły średniej, jednak nigdy z niego nie skorzystał. Nauka na studiach szła mu dobrze, ale wdał się w spór ze współlokatorami, dotyczący utrzymania czystości i porządku, i w konsekwencji musiał zmienić pokój. Raz w tygodniu odwiedzali go rodzice. Ogólnie Cho był zadowolony z college’u.

W 2004 r. rozpoczął drugi rok studiów. Zaczął angażować się w pisanie, co sprawiało mu ogromną przyjemność. Cho myślał o wydaniu książki, ale jego pomysł na książkę został odrzucony, przez wydawnictwo w Nowym Jorku. Według rodziny wywołało to u niego depresję. W dalszym ciągu nie korzystał ze specjalistycznego wsparcia, ale też nie zachowywał się w sposób stwarzający problemy. Na jakiś czas zamieszkał w wynajętym mieszkaniu, ale w 2005 r. wrócił do akademika. W tym czasie jego problemy zaczęły się pogłębiać. Stracił też chęć do pisania, co według siostry miało być spowodowane odmową wydania książki[19].

Zaczęło się zmieniać jego zachowanie. W czasie jednej z imprez u kolegi Cho przebił nożem dywan. 15 października profesor Nikki Giovanni, zaniepokojony jego zachowaniem w trakcie zajęć, a także przebijającą się w jego pracach agresją, zawnioskował o usunięcie chłopaka z grupy, jednocześnie obiecując mu pomoc w znalezieniu innej. 18 października studenci poinformowali jednego z nauczycieli, że Cho w trakcie lekcji robi im potajemnie zdjęcia i pisze pełne przemocy opowiadania. Dzień później podczas rozmowy z wykładowcami chłopak stwierdził, że jego opowiadania były satyrą, obiecał także, że nie będzie więcej robił nieautoryzowanych zdjęć. Wykładowcy zalecili mu zmianę kierunku studiów i zasięgnięcie porady specjalisty. Podsumowanie rozmowy zostało mu wysyłane mailem. Wykładowca, dr Roy, usunął Cho z grupy i zasugerował nauczanie indywidualne. Ponieważ chłopak nie zgodził się na doradztwo, dr Roy o problemach ze studentem poinformował odpowiednie komórki na uczelni: Wydział do Spraw Studentów Centrum Doradztwa Cooka (Division of Student Affairs Cook Counseling Center – CCC), Centrum Zdrowia Schifferta, policję w Virginia Tech oraz College of Liberal Arts and Human Sciences. Podczas spotkania Virginia Tech Care Team (zespołu odpowiedzialnego za problemy studentów), na którym omawiany był przypadek Cho, dr Roy poinformował o podjętych decyzjach i sugerowanych wyjściach – na tym etapie problem uznano za rozwiązany.

W dniu 2 listopada koledzy z pokoju Cho odnieśli wrażenie, że palił on ogień w pokoju i poinformowali o tym policję. 27 listopada Jennifer Nelson, mieszkająca w akademiku West Ambler Johnston (WAJ), napisała do policji VTPD raport na temat denerwujących ją prób kontaktu, który Cho próbował z nią nawiązać zarówno w internecie, jak i osobiście. Policja przesłuchała chłopaka, jednak nie postawiono mu oficjalnych zarzutów, sugerując rozmowę dyscyplinarną. Sprawa została przekazana do Biura Prawnego odpowiedzialnego za kwestie dyscyplinarne w Virginia Tech, które poinformowało, że postępowanie może być rozpoczęte tylko na podstawie pisemnej skargi, czego dziewczyna jednak ostatecznie nie zrobiła[20].

30 listopada 2005 r. Cho podczas rozmowy telefonicznej powiadomił CCC o swojej rozmowie z VTPD. 6 grudnia inna studentka, Christina Liilizu przekazała informację o tym, że Cho, używając różnych pseudonimów, wysyła jej maile z obrzydliwymi treściami. Cho ponownie, w przebraniu, zaczął nachodzić Jennifer Nelson w jej pokoju w akademiku. Zawiadomienia o tym zostały wysłane do osób odpowiedzialnych za akademiki, wraz z informacją, że Cho ma w pokoju nóż. 9 grudnia chłopak wysłał niechciane maile do Margaret Bowman, zostawił także dla niej informacje na tablicy korkowej w pobliżu jej pokoju – były wśród nich cytaty z Szekspira. Dziewczyna powiadomiła o wszystkim policję VTPD, która przybyła do akademika, ale nie zastała Cho w pokoju.

Dyrektor CCC dr Miller na bieżąco otrzymał informacje o pobycie Cho w szpitalu psychiatrycznym, dodatkowo w styczniu 2006 r. do CCC trafił wypis ze szpitala dotyczący Cho, ale centrum nie podjęło żadnych działań. W lutym dr Miller został zwolniony ze stanowiska dyrektora CCC. Pakując się w pośpiechu, zabrał ze sobą dokumenty dotyczące studentów, między innymi Cho, co odkryto dopiero w lipcu 2009 r.

Kiedy policja opuściła kampus, jego współlokator otrzymał od Cho mail z następującą treścią: „Mógłbym się zabić także teraz”. Współlokator natychmiast powiadomił policję, która niezwłocznie przewiozła Cho do VTPD. Po rozmowie określono go jako osobę stwarzającą bezpośrednie zagrożenie dla siebie i otoczenia, podjęto decyzję o zatrzymaniu i przewieziono go do Carilion St. Albans Psychiatric Hospital na obserwację. Nikt nie skontaktował się z rodzicami Cho. 14 grudnia niezależny specjalista, psycholog Roy Crouse, ocenił stan zdrowia Cho i oświadczył – bez zebrania innych informacji – że nie stwarza on bezpośredniego zagrożenia dla siebie i innych i zalecił jedynie konsultacje okresowe. Cho został zwolniony ze szpitala z poleceniem odbywania regularnych konsultacji psychiatrycznych. Cho umówił się na spotkanie w CCC. Tego samego dnia psychiatra ze szpitala St. Albans napisał, że Cho nie wykazuje symptomów psychozy, skłonności samobójczych i zabójczych.

W kwietniu 2006 r. doszło do konfliktu pomiędzy wykładowcą pisma technicznego Carlem Beanem a Cho, który nie zaliczył pracy; w trakcie dyskusji Cho podniósł głos na wykładowcę. Wiosną 2006 r. jeden z wykładowców kreatywnego pisania scharakteryzował Cho jako osobę, której język pisarski jest pełen przemocy. Przykładem była jedna z jego prac, w której bohater, młody człowiek, nienawidzi innych studentów w szkole i planuje ich zabicie oraz samobójstwo.

 2 lutego 2007 r. Cho zamówił przez internet pistolet Walther P22, który otrzymał 9 lutego. 12 marca wypożyczył prawie na miesiąc samochód typu van. 13 marca kupił kolejny pistolet – Glock 19 oraz paczkę 50 sztuk amunicji. Między zakupem jednej i drugiej broni odczekał miesiąc, co jest zgodne z prawem Wirginii. Sklep, w którym Cho kupował broń, zweryfikował chłopaka na policji, ale w policyjnej dokumentacji nie było informacji na temat jego choroby psychicznej. 22 marca Cho ćwiczył na strzelnicy i kupił dwa magazynki do pistoletu Walther P22 po 10 naboi każdy. 23 marca kupił trzy 10-nabojowe magazynki od innego sprzedawcy. 31 marca kupił kolejne magazynki, amunicję i nóż myśliwski. 7 kwietnia znów kupił amunicję. 8 kwietnia ponownie kupił amunicję, a noc spędził w studiu filmowym, gdzie nagrał swój manifest. 13 kwietnia na uczelni w budynkach Torgersen, Durham i Whittemore ogłoszone zostały anonimowe alarmy bombowe i zarządzona ewakuacja; po zamachu nie znaleziono dowodów łączących te alarmy z Cho, chociaż związek ten nie jest wykluczony. 14 kwietnia mężczyzna, Azjata, ubrany w bluzę z kapturem, był widziany w budynku Norris Hall. 15 kwietnia Cho odbył swoją zwyczajową rozmowę telefoniczną z rodziną w Fairfax County. W jej trakcie nie wykazywał żadnych niepokojących symptomów[21].

Konsekwencje

Trzy dni po masakrze w Virginia Tech gubernator Wirginii Tim Kaine powołał zespół ekspertów do przeprowadzenia niezależnej, kompleksowej i obiektywnej oceny wszystkich informacji związanych z tragedią. Specjaliści mieli przygotować rekomendacje dotyczące poprawy przepisów prawa, procedur, polityki, systemów i instytucji – zarówno prywatnych, jak i rządowych. 18 czerwca 2007 r. gubernator Kaine wydał dyrektywę wykonawczą (Executive Order) 53, potwierdzającą powstanie The Virginia Tech Review Panel oraz precyzującą uprawnienia zespołu w zakresie dostępu do dokumentów i informacji niezbędnych do realizacji tych zadań. Każdemu członkowi zespołu powierzono zadania zgodne z jego specjalizacją, wiedzą i doświadczeniem, łącznie z takimi obszarami, jak zdrowie psychiczne, pierwsza pomoc medyczna, zarządzanie uniwersytetem, bezpieczeństwo publiczne, służby bezpieczeństwa, przepisy prawa, służby odpowiedzialne za obsługę ofiar czy system sprawiedliwości. W czerwcu niezależnej kancelarii prawnej Skadden, Arps, Slate, Meagher & Flom, LLP powierzono obsługę prawną prac zespołu, zapewniono także wsparcie logistyczne. Prawnicy kancelarii nie pobierali za tę pracę wynagrodzenia. Wsparcie kancelarii było kluczowe dla uzyskania dostępu do wrażliwych danych oraz prawidłowego poruszania się po wielu wrażliwych obszarach prawnych podlegających ochronie. Zespół, który rozpoczął pracę w maju 2007 r. i zgodnie z oczekiwaniami gubernatora do końca sierpnia 2007 r. przygotował raport, miał przeanalizować sześć problemów:

1. Dokonać przeglądu wszystkich informacji dotyczących tego, w jaki sposób Seung Hui Cho dokonał morderstwa i masakry, jak pozyskał dostęp do broni oraz ustalić, co spowodowało i zdecydowało o dokonaniu zbrodni.

2. Dokonać przeglądu historii zdrowia psychicznego Cho, jego leczenia i wsparcia zapewnionego przez system oraz symptomów w zachowaniu przed zamachem, które mogły sugerować, że dokona takiego czynu.

3. Dokonać analizy czasowej poszczególnych etapów zdarzenia zarówno w West Ambler Johnston, jak i Norris Hall, w tym działań służb mających na celu jego zatrzymanie po popełnieniu pierwszej ze zbrodni.

4. Dokonać analizy działań wszystkich służb i agencji – zarówno rządowych, jak i prywatnych – realizujących swoje zadania od momentu śmierci sprawcy.

5. Dokonać dodatkowych analiz i badań, które mogą wynikać z bieżących ustaleń.

6. Na podstawie uzyskanych informacji i dokonanych analiz przygotować rekomendacje we wszystkich przedmiotowych obszarach, mające na celu poprawę systemu, zwiększenie jego efektywności oraz uniknięcie błędów na przyszłość[22].

W konsekwencji zamachu Virginia Tech musiała zapłacić 55 tys. dolarów kary za to, że za długo czekano z ogłoszeniem alarmu w trakcie zamachu. Była to najwyższa kara, jaką departament edukacji mógł nałożyć na uczelnię za złamanie federalnego przepisu – tzw. Clery Act, który wymaga szybkiego raportowania o przestępstwach mających miejsce w kampusie. Clery Act nakłada na uczelnie wyższe, które otrzymują federalne dofinansowanie dla studentów, obowiązek meldowania o wszelkich przestępstwach oraz prowadzenia odpowiedniej polityki bezpieczeństwa w zakresie ostrzegania o zagrożeniach. Ponad dwie godziny zajęło wysłanie informacji o strzelaninie do Blacksburg Police Department, co trwało za długo. Ustalono, że wcześniejsza reakcja dałaby większe szanse na podjęcie decyzji, gdzie i w jaki sposób można było bezpiecznie się ukryć. Dodatkowo z informacji nie wynikało, że są ofiary. Władze stanu zawarły z rodzinami ugody w kwestii odszkodowań, które łącznie wyniosły 11 mln dolarów. Dwie rodziny domagały się od uniwersytetu kwoty 10 mln dolarów[23].

Po zamachu na podstawie wniosków wypracowanych przez wspomniany zespół ekspertów w Virginia Tech dokonano szeregu zmian w systemie powiadamiania o zagrożeniach. Nowy system bardzo szybko pokazał swoją skuteczność, kiedy w 2011 r. na uczelni doszło do kolejnego tragicznego wydarzenia. W kampusie znaleziono zwłoki policjanta i innego mężczyzny. Przez kilka godzin w szkole obowiązywała procedura Azyl. Policja szukała zamachowca. Po kilku godzinach odwołano alarm, kiedy okazało się, że za śmierć policjanta odpowiedzialny był drugi z zabitych – zastrzelił funkcjonariusza, kiedy ten podjął interwencję, widząc podejrzanie zachowującego się człowieka na parkingu, a następnie sam popełnił samobójstwo. Dopóki nie odwołano pościgu, przez kilka godzin setki policjantów i agentów FBI przeszukiwało budynek po budynku w poszukiwaniu zabójcy. Jedną z osób obecnych w tym czasie na uczelni był profesor Robert Denton, który przeżył także zamach 16 kwietnia 2007 r. Wspominał później, że myślał o tym, czy to jest powtórka z tamtej sytuacji oraz że wróciły tamte bardzo negatywne emocje.

Po zamachu w 2007 r. na uczelni zostały wprowadzone odpowiednie procedury alarmowe: pięć krótkich sygnałów powoduje, że 40 tys. studentów i pracowników uczelni otrzymuje informację, że ma natychmiast pozamykać się w pomieszczeniach i nie wychodzić na zewnątrz. Alarm jest także dublowany poprzez pojawienie się w ciągu 30 sekund komunikatu na monitorach wszystkich komputerów. Dodatkowo sygnał wysyłany jest na telefony stacjonarne i komórkowe, a także przez radiowęzeł. Uczelnia dwa razy do roku przeprowadza ćwiczenia praktyczne. W czasie tragicznych wydarzeń w 2011 r. cały kampus został zamknięty w ciągu trzech minut[24].


[1] Mass Shootings at Virginia Tech Addendum to the Report of the Review Panel, TriData Division, System Planning Corporation 3601 Wilson Boulevard Arlington, VA 22201, November 2009, https://scholar.lib.vt.edu/prevail/docs/April16ReportRev20091204.pdf, s. 11–19.

[2]Tamże.

[3] Morderca został złapany poza kampusem, ale przez nieporozumienie zarządzono ewakuację w kampusie, przyjechały uzbrojone jednostki SWAT. Pojawił się problem z ewakuacją całego kampusu, przez ponad półtorej godziny samochody stały w korku, a setki innych osób czekały na przystankach autobusowych. Tamże, s. 77–87.

[4]Tamże, s. 77–87.

[5] Osoby chore psychiczne zazwyczaj mają przygotowany plan, który jednak często zmieniają z tylko sobie znanych powodów.

[6]Tamże.

[7] Już po zamachu pojawiła się informacja, że mężczyzna o rysach azjatyckich, ubrany w bluzę z kapturem, był widziany dwa dni przed zamachem pod budynkiem Norris Hall. Prawdopodobnie Cho trenował przed zamachem. Cho działał, wzorując się na zamachowcach z Columbine High School. Wspominał o nich w materiałach wysłanych do NBC News oraz w swoich pracach z okresu szkoły średniej. Pisał o nich, używając ich pierwszego imienia, co jasno sugeruje, że znał przebieg dokonanego przez nich zamachu.Tamże,s. 89–99.

[8] Ciekawe, że na przestrzeni kilku tygodni przed zamachem w trzech różnych budynkach uczelni pojawiły się podobne informacje o bombie. We wszystkich przypadkach zgodnie z procedurą natychmiast zarządzono ewakuację. To mogło spowodować, że kolejna taka informacja nie została potraktowana poważnie. Tamże.

[9] Po wszystkim Emily Haas powiedziała, że przez kolejne 10 minut nie otworzyła oczu, dopóki nie przyjechała policja. W czasie całego dramatu miała świadomość, że Cho może słyszeć głos dyspozytora 911. Wiedziała jednak, że trzymając linię otwartą, pomaga policji w orientowaniu się w przebiegu sytuacji. Tamże.

[10] Ładowanie amunicji do broni trwa zazwyczaj kilka–kilkanaście sekund. W trakcie tej czynności napastnik nie ma możliwości strzelania, co można wykorzystać do prób jego obezwładnienia, ukrycia się lub ucieczki.

[11] Prof. Liviu Librescu to 76-latek, który przeżył Holocaust. Dzięki temu, że zablokował drzwi, uratował życie studentom, ale sam został śmiertelnie ranny. E. MacAskill, S. Goldenberg, Face of the campus killer,„The Guardian”, 18.04.2007 r., https://www.theguardian.com/world/2007/apr/18/highereducation.usa1, dostęp: 20.05.2020 r.

[12] Mass Shootings at Virginia…, s. 89–99, dostęp: 20.05.2020 r.

[13]Tamże.

[14] E. MacAskill, S. Goldenberg, Face of the…

[15] Rodzaj strzelby myśliwskiej lub bojowej palnej, strzelającej śrutem, loftkami lub brenekami. Strzelba przeładowywana w charakterystycznych sposób poprzez przesunięcie ruchomego łoża.

[16]Mass Shootings at Virginia Tech…, s. 89–99.

[17] Tamże, s. 101–103.

[18] Mutyzm wybiórczy to zaburzenie lękowe. Dziecko lub osoba dorosła z mutyzmem wybiórczym najczęściej swobodnie rozmawia w domu, ale milczy lub nie rozmawia swobodnie w przedszkolu, szkole czy w innych sytuacjach społecznych. Zaburzenie najczęściej pojawia się między 2. a 5. rokiem życia i powinno być diagnozowane już po miesiącu od wystąpienia pierwszych symptomów. Niestety często jest diagnozowane dopiero, gdy dziecko jest już w szkole podstawowej, w wieku 8–12 lat. Dziecko z mutyzmem wybiórczym może w ogóle nie odzywać się do nauczycieli, rówieśników lub mówić tylko do wybranych osób. Niektóre dzieci z mutyzmem wybiórczym mają problemy z jedzeniem na terenie szkoły i korzystaniem z toalety. Zazwyczaj nie mają trudności dydaktycznych, a często, w sytuacjach, gdy nie jest wymagane mówienie, mogą odnosić sukcesy szkolne. Z mutyzmu wybiórczego się nie wyrasta, ale trzeba nad nim pracować! Dzieci z mutyzmem wybiórczym często mają inne zaburzenia lękowe, ale mieszczą się w normie intelektualnej. Pozostawione bez pomocy, są narażone na fobię społeczną, izolację i depresję. Wczesna diagnoza i odpowiednia terapia mogą przyczynić się do szybszej poprawy funkcjonowania dziecka. Dlatego ważne jest, aby nauczyciele i lekarze rodzinni baczniej przyglądali się dzieciom nieśmiałym i małomównym. Co to jest mutyzm wybiórczy?, http://www.mutyzm.org.pl/czym-jest-mutyzm/, dostęp: 21.05.2020 r.

[19] Mass Shootings at Virginia Tech…, s. 21–24.

[20]Tamże, s. 21–24.

[21]Tamże, s. 24–26.

[22]Tamże, s. 5–6.

[23] Uczelnia uniknęła kary 98 mln dolarów w ramach dotacji, jakie mogła utracić z budżetu federalnego przekazywanego dla uczelni. Roczny budżet Virginia Tech to 1,1 mld dolarów, natomiast liczba stałych studentów to 30 tys. Virginia Tech fined $ 55,000 for 2007 shootings, „The Guardian”, 30.03.2011 r., https://www.theguardian.com/world/2011/mar/30/virginia-tech-fined-for-shootings, dostęp: 20.05.2020 r.

[24] Ch. McGreal, Virginia Tech shooting brings back memories of 4/16, „The Guardian”, 8.12.2011 r., https://www.theguardian.com/world/2011/dec/08/virginia-tech-shooting-memories-4-16, dostęp: 20.05.2020 r.

Opracował: Krzysztof Danielewicz, 22.02.2021 r.

17 lutego Sąd Okręgowy Warszawa-Praga skazał Emila B. na 25 lat więzienia. Emil B. zamordował 10 maja 2019 r. na korytarzu szkolnym, przy innych uczniach, szesnastoletniego Kubę K. Swojej ofierze zadał kilka ciosów nożem. Prokurator zarzucił mu popełnienie zbrodni zabójstwa w zamiarze bezpośrednim. Sąd orzekł wobec siedemnastoletniego dziś Emila B. najwyższy możliwy wymiar kary, czyli 25 lat więzienia. Zgodnie z artykułem 54 paragraf 2 Kodeksu karnego wobec sprawcy, który w czasie przestępstwa nie ukończył osiemnastu lat, nie wymierza się kary dożywotniego pozbawienia wolności. Chłopak będzie musiał także zapłacić 150 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz rodziny ofiary. Wyrok jest nieprawomocny. Biegli orzekli, że odbierając życie koledze, Emil B. nie cierpiał na chorobę psychiczną i nie miał zaburzeń świadomości ani zniesionej poczytalności[1].

Warto w tym miejscu przypomnieć kilka szczegółów dotyczących całego zdarzenia, do którego doszło w SP 195 w warszawskim Wawrze 10 maja 2019 r. około 10.00. Na terenie szkoły, w trakcie przerwy, pod salą do fizyki doszło do kłótni pomiędzy dwoma uczniami. W wyniku zdarzenia zaatakowany szesnastoletni Kuba z trzeciej klasy gimnazjum został dźgnięty dziewięć razy nożem. Pomimo reanimacji zmarł. Do 16 maja 2019 r. w tej sprawie zatrzymano pięć osób. Z informacji TVN wynika, że zamordowany Kuba był wcześniej poszkodowany w innej sprawie – miał zostać pobity i pozbawiony wolności, ponieważ nie spłacił długu. W związku z tamtym zdarzeniem został zatrzymany dwudziestodziewięciolatek. Zdaniem policji obie sprawy nie miały ze sobą związku[2].

Z relacji jednego z uczniów wynika, że Kuba został najpierw pobity, a następnie dźgnięty nożem, m.in. w przeponę i plecy. Zdaniem świadków napastnik był o wiele większy i silniejszy od swojej ofiary. Początkowo doszło do kłótni, przepychania, a następnie do bójki i zabójstwa. Ofiara była winna swojemu oprawcy około 2000 zł. Według uczniów Kuba pożyczył pieniądze na komputer, służący do gier. Grali w Counter-Strike, a komputer Kuby był za słaby. Uczniowie twierdzili, że Kuba nie miał z czego oddać, a Emil pieniądze miał ze sprzedaży telefonu i słuchawek[3].

W dniu zamachu w szkole przebywała matka ofiary, która przyszła, aby zgłosić dyrekcji, że Emil B. grozi jej synowi. Na miejscu tragedii znalazła się, gdy jej syn już nie żył. Kobieta mówiła, że jej syn dostawał groźby, bał się swojego oprawcy i twierdził, że jest on bardzo agresywny. Podkreślała, że nie rozumie, jak – mimo jej ostrzeżeń – do morderstwa mogło dojść w szkole, na oczach wielu osób[4]. Nie wyciągnięto jednak żadnych konsekwencji wobec dyrekcji i grona pedagogicznego. Z początkiem nowego roku szkolnego w szkole pojawił się za to dodatkowy monitoring. Burmistrz Wawra Norbert Szczepański oświadczył, że „jeżeli będą sygnały ze strony policji czy prokuratury, że coś było nie tak, to wtedy będę podejmował adekwatne decyzje”[5].

Po tragedii Emil B. został umieszczony w schronisku dla nieletnich. Dzień po zabójstwie sąd podjął decyzję o przekazaniu sprawy prokuraturze. W tym czasie wpłynęło zażalenie obrońcy na tę decyzję, złożyli je także matka i ojciec sprawcy. Na początku października sąd rejonowy dla Warszawy-Pragi Południe zdecydował, że Emil – który nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu[6] – będzie odpowiadał za zabójstwo jak dorosły.

Proces ruszył 12 marca 2020 r. w Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga. Prokurator w połowie grudnia 2019 r. wniósł akt oskarżenia, w którym zarzucił nastolatkowi popełnienie zabójstwa w zamiarze bezpośrednim. W trakcie śledztwa ustalono m.in., że przygotowywał się on do popełnienia przestępstwa i planował je. Opisywał także w korespondencji telefonicznej – prowadzonej ze znajomymi – spodziewane konsekwencje czynu, którymi miały być pobyt w izbie dziecka i zakładzie poprawczym. W dniu poprzedzającym zdarzenie miał wysłać do ofiary wiadomość SMS o treści: „Jutro będziesz bohaterem mediów”[7]. W trakcie całego zdarzenia napastnik znajdował się pod wpływem substancji psychoaktywnych. Z kolei z opinii sądowo-psychologicznej sporządzonej po obserwacji psychiatrycznej wynika, że dopuszczając się zabójstwa, Emil był w pełni poczytalny. Sąd oddalił także wszystkie zażalenia na postanowienie Sądu Rejonowego, co oznacza, że będzie prowadzone postępowanie i sprawca będzie odpowiadał na zasadach ogólnych przewidzianych w Kodeksie karnym, potocznie mówiąc: jak dorosły. Zabójcy groziło do 25 lat więzienia[8].

Z Emilem problemy wychowawcze były już wcześniej. Kilkakrotnie wzywano go do szkoły z rodzicami, obiecywał poprawę, ale po kilku dniach sytuacja wracała do normy. W dniu zdarzenia miał być także pod wpływem narkotyków. Według jednej z matek innego ucznia kilka miesięcy wcześniej, przy próbie rozdzielenia go z innym chłopcem, popchnął nauczycielkę tak, że ta uderzyła o ścianę. Raz w jego przypadku interweniowała w szkole policja. Przed dokonaniem zabójstwa miał problemy w nauce, w funkcjonowaniu społecznym, lubił przemoc, podejmował próby samobójcze, dokonywał samookaleczenia, nadużywał narkotyków i alkoholu. Mimo zaleceń nie kontynuował terapii[9].

Emil B. był już znany w warszawskiemu wymiarowi sprawiedliwości, ponieważ stawał przed nim dwukrotnie. Za pierwszym razem w 2017 r., gdy miał trzynaście lat, został oskarżony o naruszenie nietykalności cielesnej innej osoby. Rok później ponownie miał sprawę w sądzie – tym razem chodziło o awanturowanie się pod wpływem alkoholu. Za pierwszym razem sąd udzielił Emilowi B. upomnienia, a za drugim razem stwierdził demoralizację, ale postępowanie umorzono. Piętnastolatek nie był pod nadzorem kuratora[10]

Poza Emilem B. w sprawie zatrzymano czterech innych nastolatków. Piętnastoletni wtedy Karol K. miał zdaniem śledczych podżegać Emila B. do zabójstwa. Nastolatek lato spędził w schronisku, jednak na początku listopada 2019 r. śledczy zdecydowali, że może wrócić do szkoły, a kilka tygodni później stwierdzili, że szesnastolatek przestępstwa nie popełnił. Za podżeganie do zabójstwa i również przed sądem dla nieletnich miał odpowiadać piętnastoletni wówczas Adrii H. W tym przypadku postępowanie umorzono. U podejrzanego stwierdzono przejawy demoralizacji i zastosowano nadzór kuratora, a sam Adrii wrócił do szkoły. Wobec pozostałej dwójki (szesnastoletniej Roksany i szesnastoletniego Dawida) została podjęta decyzja o przekazaniu sprawy prokuraturze. Oboje mogli odpowiadać przed sądem za podżeganie do zabójstwa jako dorośli, jednak do tego nie dojdzie. Prokuratura akta nastolatków zwróciła do sądu. Na początku marca Prokuratura Rejonowa Warszawa – Praga Południe przekazała sądowi rodzinnemu sprawy dotyczące dwojga nieletnich, którzy usłyszeli zarzuty w związku z zabójstwem, jakiego dopuścił się Emil B. Prokurator jednak nie sporządził aktu oskarżenia i przekazał sprawę sądowi rodzinnemu. Przesłankami do odstąpienia od skierowania aktu oskarżenia w sprawie Roksany i Dawida był „stopień rozwoju sprawców oraz ich warunki osobiste”[11].

27 lipca 2020 r. prokuratura aresztowała ojca szesnastoletniego Emila B., który wraz z innym podejrzanym dokonał brutalnego ataku późnym wieczorem na trzydziestoletniego mężczyznę. Ofiara była kopana i bita po całym ciele, ugodzona nożem, przed dalszymi ranami uratowała ją ucieczka do pobliskiego lokalu gastronomicznego. Do wydarzenia doszło na tej samej ulicy, gdzie znajduje się szkoła, w której Emil B. dokonał zabójstwa. Według wstępnych ustaleń napad ma bezpośredni związek z zabójstwem dokonanym w maju 2019 r. Zatrzymanym mężczyznom grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności[12].

W związku z opisanym zdarzeniem minister edukacji narodowej wystąpił 11 maja 2019 r. z pismem (znak sprawy DWKI-WPB.5012.25.2019.BK), zobowiązującym dyrektorów wszystkich szkół i placówek oświatowych w Polsce do:

  • „przeprowadzenia rad pedagogicznych na temat obowiązków w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa uczniom, wynikających z przepisów prawa oświatowego, procedur zachowania w sytuacjach kryzysowych i nadzwyczajnych;
  • zorganizowania spotkań z rodzicami uczniów, podczas których zostaną przedstawione procedury bezpieczeństwa obowiązujące na terenie danej placówki oraz osoby i instytucje, do których można zgłosić się o wsparcie w sytuacjach wymagających pomocy psychologiczno-pedagogicznej i wychowawczej;
  • przeprowadzenia godzin wychowawczych z uczniami na temat czynników warunkujących bezpieczeństwo w szkole, procedur zachowania w sytuacji nadzwyczajnej oraz obowiązków wynikających z poszanowania drugiego człowieka;
  • wzmocnienia współpracy pomiędzy szkołą a rodzicami, w tym przez utworzenie formuły tzw. anonimowej skrzynki na sygnały”[13].

Zalecone czynności dyrektorzy mieli zrealizować do końca maja 2019 r., a kontrole ich realizacji miały się zacząć w czerwcu tego samego roku. W naturalny sposób pojawia się pytanie, w jaki sposób i według jakich ujednoliconych procedur przeszkolić około 43 tys. szkół i przedszkoli w Polsce w ciągu dwóch tygodni. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że nawet tak błahy element jak system alarmowania o zagrożeniach w szkole nie jest ujednolicony, to jasno widać, że dokument nie miał na celu realnego podniesienia poziomu bezpieczeństwa w szkołach, a tylko zabezpieczenie się przed zarzutami medialnymi o brak reakcji.


[1] Zabójstwo na szkolnym korytarzu. Nastolatek skazany na 25 lat więzienia,TVN24”, 17.02.2021, https://tvn24.pl/tvnwarszawa/wawer/warszawa-zabojstwo-w-szkole-w-wawrze-jest-wyrok-5022321, 22.02.2021.

[2] Zabójstwo ucznia w szkole w Warszawie. Miesiąc przed śmiercią Kuba był więziony i pobity, „Wprost”, 23.05.2019, https://www.wprost.pl/kraj/10219310/zabojstwo-ucznia-w-szkole-w-warszawie-miesiac-przed-smiercia-kuba-byl-wieziony-i-pobity.html, 9.02.2020.

[3] K. Bogdańska, Warszawa. Dramat w szkole w Wawrze. Szokujące relacje uczniów, „Wp.pl”, 14.05.2019, https://wiadomosci.wp.pl/warszawa-dramat-w-szkole-w-wawrze-szokujace-relacje-uczniow-6380785515136641a, 9.02.2020.

[4] Zabójstwo w szkole w Wawrze. 15-letni Emil B. trafił do aresztu. Nie przyznał się do zadźgania kolegi, „Metrowawarszawa.gazeta.pl”, 31.10.2019, https://metrowarszawa.gazeta.pl/metrowarszawa/7,141637,25367979,zabojstwo-w-szkole-w-wawrze-15-letni-emil-b-trafil-do-aresztu.html, 5.08.2020.

[5] Zabójstwo w szkole w Wawrze. 15-letni Emil B. będzie odpowiadał jak dorosły, „Polsatnews”, 9.10.2019, https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2019-10-09/zabojstwo-w-szkole-w-wawrze-emil-b-bedzie-odpowiadal-jak-dorosly/, 5.08.2020.

[6] Zabójstwo w szkole w Wawrze. Ruszył proces w sprawie Emila B., „RDC”, 12.03.2020, https://www.rdc.pl/informacje/dzis-ruszyl-proces-przeciwko-emilowi-b-15-latek-mial-ranic-smiertelnie-kolege-w-szkole-w-wawrze/, 5.08.2020.

[7] K. Bogdańska, Warszawa. Dramat w szkole w Wawrze…

[8] Tamże.

[9] Zabójstwo na szkolnym korytarzu…

[10] Zabójstwo w szkole w Wawrze. 15-letni Emil…

[11] K. Ziółkowska, Emil B. stanie przed sądem. Co z nastolatkami, którzy mieli „podżegać do zabójstwa”?, „TVN24”, 12.03.2020, https://tvn24.pl/tvnwarszawa/wawer/warszawa-wawer-w-czwartek-proces-emila-b-co-z-pozostalymi-zatrzymanymi-4345651, 6.08.2020.

[12] Szokujący ciąg dalszy zabójstwa w Wawrze. Emil B. zadźgał Kubę w szkole. Teraz jego ojciec też zaatakował nożem przed tą szkołą!,se.pl”, 30.07.2020, https://www.se.pl/warszawa/warszawa-emil-b-zadzgal-kube-teraz-jego-ojciec-zaatakowal-nozem-aa-1WH8-tB1c-5MvV.html, 6.08.2020.[13]Komunikat do dyrektorów szkół i placówek objętych nadzorem pedagogicznym Lubuskiego Kuratora Oświaty, 14.05.2019, http://ko-gorzow.edu.pl/komunikat-do-dyrektorow-szkol-i-placowek-objetych-nadzorem-pedagogicznym-lubuskiego-kuratora-oswiaty/