Opracował: dr Krzysztof Danielewicz

Niniejszy tekst jest fragmentem książki autora „Przeżyć szkołę, bezpieczeństwo w szkole teoria i praktyka”, Warszawa 2021 r.

Rola policji w zapewnieniu bezpieczeństwa w szkołach jest kluczowa i obejmuje trzy obszary:

● prowadzenie szkoleń i pogadanek;

● aktywną współpracę z dyrekcją szkół w zakresie identyfikacji symptomów zagrożeń i skuteczne reagowanie na stwierdzone zagrożenia;

● działanie na wypadek bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia społeczności szkolnej.

Prowadzenie szkoleń dla dzieci

W różnych państwach funkcjonują różne systemy w zakresie angażowania policji w kwestię bezpieczeństwa w szkołach. Od prowadzenia szkoleń na zaproszenie dyrekcji czy filmów instruktażowych odnośnie do postępowania w sytuacji niebezpiecznej, jak w Polsce, do stałej obecności uzbrojonych policjantów na terenie szkoły, jak w Stanach Zjednoczonych.

Już na przykładzie kilku filmów, które można znaleźć YouTubie[1], widać, że w naszym kraju nie funkcjonuje spójny system zachowania się w przypadku wtargnięcia do szkoły osoby niebezpiecznej. Po pierwsze, filmy te można znaleźć dopiero po wpisaniu hasła „terroryzm w szkole”, co sugeruje, że sytuacje niebezpieczne w szkołach mają związek głównie z terroryzmem. Problematyczna jest też ich zawartość. Sugerowanie, że sytuacja niebezpieczna ma związek głównie z terroryzmem, sprawia, że część dyrektorów i nauczycieli ma lekceważący stosunek do kwestii bezpieczrństwa, uważając, że w Polsce taka sytuacja nie będzie miała miejsca, ponieważ zagrożenie terrorystyczne jest znikome. O ile faktem jest, że zagrożenie terrorystyczne jest bardzo niskie, to ryzyko wystąpienia sytuacji wtargnięcia do szkoły aktywnego strzelca już wysokie, o czym świadczą zdarzenia wcześniej przedstawione w niniejszym opracowaniu. Błędna jest nawet definicja terrorysty podawana przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, które w swoim rekomendowanym opracowaniu „Bezpieczna szkoła, zagrożenia i zalecane działania profilaktyczne w zakresie bezpieczeństwa fizycznego i cyfrowego uczniów” definiuje terrorystę jako „osobę posługującą się bronią, eliminującą lub próbującą wyeliminować osoby znajdują­ce się na określonym obszarze, w obiekcie lub budynku”[2]. Definicja ta nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.

Już po krótkiej analizie kilku filmów widać, że są one oderwane od rzeczywistości i nie zostały poprzedzone wnikliwą oceną zdarzeń, do jakich dochodzi na całym świecie. W materiałach napastnikiem jest osoba lub kilka osób z zewnątrz, tymczasem statystyki pokazują, że w zdecydowanej większości przypadków napastnik to obecny lub były uczeń. Często mylona jest sytuacja zakładnicza z aktywnym strzelcem, widać także wiele innych błędów. Materiały te w żaden sposób nie pomagają osobom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo placówek oświatowych, na dodatek gdyby prezentowane w nich metody zostały zastosowane w praktyce, wprowadziłyby zamieszanie mogące powodować ofiary.

Podobnie wygląda problem ze szkoleniem dzieci przez policjantów. Bardzo często ogranicza się ono do pogadanek, podczas których nieprzygotowani policjanci przekazują nakazane im treści lub wprost informują, że taka czy inna sytuacja na pewno się nie wydarzy. Trudno za taki stan winić samą policję; jest to raczej ogólnopolskie podejście do kwestii bezpieczeństwa, co może dziwić, szczególnie gdy weźmie się pod uwagę zagrożenia i gotowe rozwiązania wypracowane w innych państwach, często okupione życiem dziesiątek osób.

Niestety zarówno pogadanka, jak i przekazane materiały w żaden sposób nie przygotowują szkoły do postępowania w sytuacji niebezpiecznej. Dyrektorzy i nauczyciele nie mają wiedzy w zakresie procedur postępowania w sytuacji niebezpiecznej. W większości szkół procedury w takiej czy innej formie występują, jednak są to tylko „martwe” dokumenty, często niespójne, nielogiczne i niemożliwe do realizacji. Jak pokazuje życie, w sytuacji krytycznej mamy od kilku sekund do kilku minut na wprowadzenie procedury, która często dotyczy więcej niż tysiąca dzieci i nauczycieli jednocześnie.

Jak pokazuje przytoczony wcześniej przypadek szkolenia w Barczewie, policja często nie interesuje się tym, co dzieje się w szkole, a co w konsekwencji, w przypadku wystąpienia sytuacji niebezpiecznej, będzie angażowało jej siły i środki. Jak się okazało, szkolenie zostało bardzo źle przeprowadzone, a sama policja początkowo wypierała się, że wiedziała o szkoleniu. Później przyznano, że pismo ze szkoły w sprawie szkolenia wpłynęło, ale nie zawierało prośby o pomoc w jego przeprowadzeniu. Tłumaczenie takie autor pozostawia bez komentarza…[3] Policja po tym zdarzeniu nie prowadziła w sprawie żadnych czynności, uznając, że nie doszło do narażenia życia lub zdrowia dzieci.

Warto też przypomnieć niefortunne szkolenie z Pabianic i znamienne słowa prezesa Fundacji SPAP (Fundacja Byłych Funkcjonariuszy Policyjnych Pododdziałów Antyterrorystycznych), który stwierdził, że „musi być element zaskoczenia, bo tak to nie ma sensu takie szkolenie. Bo jeżeli przyjdzie ktoś zły, to nie będzie informował, że wejdzie do szkoły”. Według niego, szkolenia fundacji w realnych okolicznościach mają pokazywać, jak się zachowujemy i jak powinniśmy się zachować w razie zagrożenia. Podkreślił, że takie szkolenia fundacja prowadzi od półtora roku w wielu szkołach, zawsze wyglądały podobnie i nigdy nie było problemu[4]. Oczywiście należy zgodzić się, że szkolenia powinny być jak najbardziej realne, ale po wcześniejszym przygotowaniu do ćwiczenia całej społeczności szkolnej. Nie należy także mylić treningu z ćwiczeniem. Jeśli uczeń lub nauczyciel nie ma wiedzy teoretycznej i praktycznej w zakresie procedur postępowania, to postawiony w sytuacji realnego zagrożenia, nigdy nie zachowa się w prawidłowy sposób, ponieważ takie zachowania nie są naturalne i muszą zostać wytrenowane w długim procesie dobrze przygotowanych szkoleń metodycznych. Nie wspominając o tym, że powinno się przygotować szkoły na zagrożenia realne, a nie potencjalne, jakim jest sytuacja zakładnicza, którą, poza Biesłanem, nie zdarzają się w krajach nieobjętych wojną. Jeżeli tak poważne błędy metodyczne są popełniane przez przedstawicieli jednostek specjalizujących się w bezpośrednim zwalczaniu zagrożeń w tym terrorystycznych, to trudno oczekiwać profesjonalizmu i specjalistycznej wiedzy od szeregowych policjantów.

W Polsce ciągle pokutuje tzw. kampanijność, tzn. szybkie i nieprzemyślane działania, niepoprzedzone dogłębną analizą problemu, a także całkowity brak konsekwencji w ich skutecznym wprowadzaniu. Jeżeli w danym mieście funkcjonuje kilkanaście szkół, dyrektor każdej z nich może wprowadzić swoje własne procedury. Bardzo często osobami, które podtrzymują stary nielogiczny system procedur i szkolenia w szkołach, są inspektorzy BHP, którzy często przez 20–30 lat prowadzą te same nielogiczne ewakuacje, które w sytuacji realnej mogą spowodować dodatkowe ryzyko śmierci dzieci i pracowników szkoły. Większość inspektorów BHP nie prowadzi żadnych analiz sytuacji bezpieczeństwa i nie dostosowuje procedur do realnego zagrożenia.

W jednej ze szkół podstawowych w Wielkopolsce zaplanowane przez dyrekcję szkolenie zostało odwołane przez radę rodziców, w skład której wchodzili także policjanci. Niestety jasny powód nie został przedstawiony, i to mimo że szkoła poza rutynową ewakuacją nigdy nie trenowała innych procedur.

Współpraca policji ze szkołami powinna być bardzo bliska, ponieważ to właśnie w szkole widać pierwsze symptomy problemów psychicznych czy oznak agresji u dzieci i młodzieży, które w krótszym lub dłuższym czasie mogą skutkować niebezpiecznymi zachowaniami czy wręcz przestępstwami. Brak reakcji na agresję w szkole podstawowej i jej tolerowanie może skończyć się dokonywaniem bardzo groźnych przestępstw w przyszłości. Na to nakładają się problemy z dostępem do specjalistów psychologów i częsty brak woli rodziców do współpracy ze szkołą w skutecznym reagowaniu na pierwsze symptomy.

W USA 9 na 10 szkół prowadzi już takie szkolenia – według The National Center for Education Statistics. Uczniowie uczą się, jak barykadować drzwi, jak się chować czy rzucać przedmiotami w trakcie strzelaniny. Ciekawe, że po ataku w Newtown Biuro Prokuratora z Ohio opublikowało raport, w którym zachęcano, aby w sytuacji zagrożenia życia być bardziej agresywnym. Jeżeli napastnik rozpocznie strzelaninę w szkole, to każda akcja mająca na celu jego zatrzymanie jest usprawiedliwiona. Prawie 4200 szkół w dystryktach i 3500 departamentów policji ma wyszkolony personel w zakresie prowadzenia szkoleń na wypadek aktywnego strzelca. W dalszym ciągu w całych Stanach nie ma jasnej wizji, jak takie treningi powinny wyglądać, np. stan Missouri wymaga, aby szkolenia były prowadzone przez policję. W Nowym Orleanie prowadzi się takie szkolenia od lat, przy czym na końcu, w pustym budynku, trenuje się wspólne działania oficerów bezpieczeństwa z policją[5]. Podobnie było w Virginia Tech, gdzie różne jednostki policji trenowały razem m.in. takie procedury jak sposób postępowania na wypadek aktywnego strzelca. Zgodnie z przepisami, treningi takie odbywały się także na terenie uczelni, co miało umożliwić policjantom poznanie rozkładu i specyfiki szkoły. Przed zamachem w Virginia Tech wielu specjalistów policjantów pytanych o prawidłowość działań władz uczelni twierdziło, że zamknięcie całego kampusu, tj. 35 tys. osób jest niewykonalne. Obecnie, niestety już po zamachu, zajmuje ono tylko kilka minut.

Reagowanie na symptomy

Drugim, moim zdaniem, najważniejszym obszarem współpracy policji ze szkołami jest działanie w zakresie identyfikacji zagrożeń w szkołach i ich neutralizacja na wczesnym etapie identyfikacji. Obszar ten jest kluczowy z kilku powodów: po pierwsze, w okresie szkolnym uczniowie przejawiają zachowania, które, źle zdiagnozowane lub zignorowane, mogą prowadzić do wielu poważnych konsekwencji, jak próby samobójcze czy zachowania agresywne wobec innych uczniów; po drugie, jak widać na przykładzie opisanych w pierwszym rozdziale zamachów, praktycznie w każdym przypadku zamachowcy przed atakiem przejawiali symptomy wskazujące, że mogą się oni dopuścić aktów przemocy wobec społeczności szkolnej; po trzecie, zachowania agresywne w okresie szkolnym pozostawione bez należytej pomocy specjalistycznej bardzo często prowadzą do czynów przestępczych w wieku dorosłym.

Problem wczesnej identyfikacji zagrożeń w szkole i ich aktywna neutralizacja dotyczy nie tylko polskich szkół. Krótko po zamachu w Columbine High School, 28 stycznia 2000 r. gubernator Kolorado powołał komisję, która miała na celu przeanalizowanie tragedii w Columbine i przygotowanie rekomendacji na przyszłość. W zakresie współpracy z policją komisja wnioskowała konieczność poprawy szkolenia policji szkolnych z zakresu reagowania w sytuacjach kryzysowych oraz obiegu informacji związanych z pośrednim i bezpośrednim zagrożeniem wystąpienia aktów przemocy w szkołach[6].

Dramatycznie wyglądają w tej kwestii błędy popełnione przez policję w Finlandii w stosunku do zamachowca z Jokela. W trakcie procedury udzielania mu pozwolenia na broń powinna być przeprowadzona rozmowa. Zachowanie chłopaka uznano za tak przyzwoite, że policja z niej zrezygnowała, oceniając, że nie jest konieczna. Napastnik z Jokela o swoim hobby i zakupie broni poinformował także swoich przyjaciół, natomiast rodzina nie wiedziała o tym, że posiada on broń. W trakcie zamachu podpalił szkołę, co, jak się okazało, było zgodne z jego planem[7].

Podobnie sprawa wyglądała w przypadku zamachowca z Parkland. Policja i FBI miały wiele informacji dotyczących zamachowca, prowadzono wobec niego nawet dochodzenie stanowe, w którego trakcie niczego konkretnego nie stwierdzono. W ciągu kilku lat przed zamachem policja w Parkland otrzymała 20 zgłoszeń o możliwych zamachach na szkołę, nie tylko dotyczących Cruza. Okres, w którym doszło do zamachu, był szczególnie trudny dla FBI ze względów politycznych, co także mogło się przełożyć na te tragiczne błędy w działaniu[8].

W 2018 r. w związku z kolejnymi przypadkami strzelanin w amerykańskich szkołach rodzice, nauczyciele i politycy ponownie zainteresowali się obecnością policjantów w szkołach. Dane z 2018 r. mówiły, że w dwóch trzecich szkół średnich w USA stale obecny jest policjant. W większości przypadków są to szkoły w południowych stanach, gdzie jest duży odsetek czarnoskórych i latynoskich dzieci. Zwolennicy obecności policjantów w szkołach twierdzą, że tworzą oni bezpieczną przestrzeń w szkole oraz powstrzymują uczniów przed przestępczością i innymi problematycznymi zachowaniami. Z kolei według przeciwników, policja robi bardzo mało w kwestii powstrzymywania od przestępstw oraz może kryminalizować takie zachowania uczniów, co do których brakuje policji wiedzy i doświadczenia. W Stanach Zjednoczonych nie ma zbyt wielu badań jasno pokazujących, jaki wpływ na zmniejszenie przestępczości i zmianę agresywnych i niebezpiecznych zachowań u uczniów ma obecność policjantów w szkołach. Jedno z badań z 2013 r.[9] mówi, że w szkołach, w których obecna jest policja, miała miejsce większa wykrywalność przestępstw związanych z narkotykami, bronią oraz więcej meldunków na temat umiarkowanych zachowań agresywnych do policji i organów sprawiedliwości. Wcześniejsze badania[10] wskazywały, że w szkołach tych miało miejsce więcej zatrzymań w związku z nieprawidłowym zachowaniem, ale mniej związanych z napadami i bronią. Jeszcze inne wcześniejsze badanie[11] wskazuje, że poprawy bezpieczeństwa w związku z obecnością policji nie stwierdzono. Obecność policji w połączeniu z takimi rozwiązaniami w zakresie bezpieczeństwa jak monitoring, wykrywacze metali czy kod ubioru poprawiają bezpieczeństwo. W każdym ze stanów największa szansa na obecność policji jest w szkołach średnich 67 proc.; w szkołach gimnazjalnych to 45 proc., a w podstawowych – 19 proc. Więcej policji jest w szkołach, gdzie jest więcej czarnoskórych i latynoskich uczniów niż tam, gdzie jest ich niewielu. Liczba szkół z obecnością policji różni się w zależności od stanów; w stanach południowych szkół takich jest nawet 90 proc.[12]

Wypracowany przez lata system poprawy bezpieczeństwa w szkołach został zaprzepaszczony w 2020 r. na fali protestów związanych z zastrzeleniem przez policję czarnoskórego George’a Floyda. W czerwcu 2020 r. w Stanach Zjednoczonych miało miejsce wiele gwałtownych demonstracji przeciwko brutalności policji wobec Afroamerykanów. Przy okazji rozgorzała dyskusja na temat zasadności obecności policji w szkołach. Wiele dystryktów podjęło decyzję o zerwaniu współpracy z policją, uważając, że policjanci przechadzający się po korytarzach szkół są bardziej zagrożeniem niż ochroną. Tak obiecały zrobić m.in. szkoły w Minneapolis, Seattle czy Portland. Niektórzy przedstawiciele departamentów twierdzili, że uzbrojony policjant uniemożliwia uczniom czucie się naprawdę bezpiecznym.

Decyzję o usunięciu policjantów ze szkoły podjęły dwa z trzech największych szkolnych dystryktów w USA, tj. Los Angeles i Chicago. Niektórzy afroamerykańscy nauczyciele i uczniowie twierdzili, że policja w szkołach jest źródłem zagrożenia, a nie przeszkodą w przestępczości, od bójek, poprzez handel narkotykami do masowych strzelanin. Na dowód takich twierdzeń przedstawiano wybrane sytuacje, kiedy policjanci nadużywali przemocy wobec uczniów i zostali zwolnieni. Według innych opinii, ataki takie jak w Parkland czy Newtown są rzadkie, a przemoc w szkołach w ostatnich latach zmalała. Policjantom zarzuca się brutalne traktowanie szczególnie uczniów o kolorze skóry innym niż biały, nawet w razie popełnienia zwykłych przewinień.

Przeciwnicy usuwania policji ze szkół z kolei uważają, że może to pogorszyć stan bezpieczeństwa w szkołach. Szkolni policjanci są lepiej wyszkoleni, wyposażeni i mają lepsze kwalifikacje do pracy z dziećmi i młodzieżą. Jeśli w szkole nie będzie policjantów, trzeba będzie częściej wzywać policjantów z miasta. Burmistrz Chicago odrzucił żądanie związku nauczycieli w sprawie wycofania policji ze szkół; jak to określił, „są tam potrzebni dla zapewnienia bezpieczeństwa”. Niektórzy przedstawiciele systemu edukacyjnego słusznie nie widzą związku pomiędzy zabiciem Floyda a polityką szkolną w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa przez obecność policji w szkołach. Policjanci bardzo często działają jako nauczyciele i doradcy, którzy uczą i zapobiegają takim zagrożeniom i patologiom, jak m.in. alkoholizm czy narkotyki. Nadużycia w zakresie traktowania nie-białych uczniów bardzo często są popełniane przez policjantów z miasta, którzy są wzywani do interwencji i nie znają środowiska szkolnego. Nie należy wylewać dziecka z kąpielą – mówią zwolennicy pozostawienia policji w szkole.

W obliczu spodziewanych cięć budżetów szkolnych spowodowanych koronawirusem pojawiają się opinie, że do rozwiązywania problemów z alkoholem i narkotykami lepiej zatrudnić psychologów, niż wyszkolonego policjanta. Według raportu Congressional Research Service z 2013 r., nie ma jasnych i niepodważalnych dowodów na pozytywny związek pomiędzy obecnością policji w szkole a spadkiem przestępczości. Planowane jest przeniesienie środków przeznaczonych na policjantów na badania etniczne czy doradztwo[13].

Podsumowując, we współpracy szkoły z policją ważne są dwa elementy: społeczność szkolna musi zdawać sobie sprawę z konieczności współpracy z policją w sprawach związanych z identyfikacją symptomów zagrożeń, a policjanci powinni przejść odpowiednie szkolenie w zakresie prawidłowej oceny symptomów i procedur działania w sytuacji ryzyka wystąpienia sytuacji niebezpiecznej.

W warunkach polskich obciążanie dzielnicowych odpowiedzialnością za współpracę ze szkołami jest systemem całkowicie nieefektywnym ze względu na ograniczone możliwości czasowe policjantów oraz znikomą wiedzę w zakresie specyfiki szkolnej. Z drugiej jednak strony nawet stała obecność policjanta na terenie szkoły będzie nieefektywna, jeśli w działania związane z identyfikacją podejrzanych symptomów nie włączy się społeczność szkolna. Tylko osoby doskonale znające specyfikę danej szkoły są w stanie zidentyfikować symptomy czy sytuacje potencjalnie niebezpieczne.

Konsekwencje braku działań profilaktycznych są bardzo dramatyczne, a ich koszty wielokrotnie przekraczają koszty przygotowania i wprowadzenia odpowiedniego systemu identyfikacji i neutralizacji zagrożeń. W większości państw na świecie system amerykański, tj. stała obecność policjanta w szkole, jest raczej niemożliwy, ale już stała współpraca z przygotowanymi do tej działalności policjantami jest jak najbardziej możliwa i wskazana, np. w ramach stałego zespołu oceny zagrożeń. Tylko dzięki działaniom profilaktycznym można zneutralizować realne zagrożenie, zanim pojawią się pierwsze ofiary. Wszystkie działania podejmowane po zaistnieniu sytuacji niebezpiecznej będą polegały na minimalizowaniu strat i usuwaniu skutków zamachu.

Reakcja policji w trakcie zamachu

W reakcji policji na realne zdarzenie w szkole ważnych jest kilka czynników:

● szybkość przekazania informacji do policji i jej prawidłowe przyjęcie przez służbę dyżurną;

● dostępność jednostek policji mogących podjąć natychmiastową interwencję,

● znajomość obiektu, na którego terenie doszło do zdarzenia,

● odpowiedni do zagrożenia sposób postępowania.

Od szybkości przekazania informacji policji zależy czas, jaki upłynie do przybycia jednostki policji na miejsce zdarzenia. W miastach czas ten będzie nieporównywalnie krótszy niż w małych miejscowościach. Sposób przekazania informacji jest bardzo ważny. W sytuacji, kiedy życie osób znajdujących się w miejscu ataku jest zagrożone, osoba dzwoniąca często pod wpływem stresu nie jest w stanie precyzyjnie i szybko przekazać niezbędnych informacji, co przedłuża czas reakcji policji. Zgłaszając atak, w pierwszej kolejności należy podać miejsce zdarzenia i rodzaj zagrożenia, dopiero w dalszej kolejności szczegóły dotyczące np. liczby napastników, charakterystyki zagrożenia czy nazwisko osoby dzwoniącej. W przypadku Virginia Tech[14] identyfikacja odgłosów jako wystrzałów z broni palnej i wykonanie telefonu zajęło około jednej minuty. Sytuację ułatwiało to, że osoba odbierająca zgłoszenie doskonale orientowała się w układzie obiektu, co w wypadku dużych szkół jest bardzo ważne. W warunkach dużego stresu i braku wyznaczonych osób funkcyjnych może dojść do sytuacji, że nikt nie zadzwoni na policję, licząc, że zrobił to ktoś inny. W Virginia Tech policja przybyła pod budynek, w którym doszło do strzelaniny, w ciągu trzech minut, kolejną minutę zajęło zorientowanie się w sytuacji. Szczęśliwie się złożyło, że policjanci byli przeszkoleni w zakresie reakcji na zagrożenia typu aktywny strzelec[15]. Orientacja w sytuacji jest ważna, ponieważ martwy policjant nikomu nie pomoże.

Podczas strzelaniny w Erfurcie patrol policji przybył na miejsce w ciągu pięciu minut od rozpoczęcia zamachu. Policja natychmiast przystąpiła do akcji, niestety napastnik, strzelając przez okno, zastrzelił policjantkę[16]. To sprawiło, że drugi policjant wycofał się i trzeba było czekać na przybycie wyspecjalizowanych jednostek policji. Ci z kolei dostali błędną informację, że napastników jest dwóch, przez co sprawdzali salę po sali, co z kolei opóźniało rozpoczęcie działań przez służby ratownicze[17]. Obecnie po zmianach policja w Niemczech ma obowiązek natychmiastowego wejścia do budynku i niezwłocznej neutralizacji zamachowca[18].

W przypadku zamachu w Jokela policjanci już w drodze na miejsce zdarzenia na bieżąco otrzymywali informacje o miejscach pobytu ofiar oraz aktywności zamachowca. Kiedy dojechali na miejsce, nie mieli opisu napastnika ani nie znali możliwych miejsc jego pobytu. Informacja o tym, że jest jeden napastnik, nie była potwierdzona. W związku z tym policjanci musieli brać pod uwagę obecność kolejnych zamachowców i przygotować się na to[19] – w określaniu działań należy uwzględniać wszystkie braki informacyjne. To wszystko sprawia, że bez względu na rodzaj zagrożenia czas niezbędny do rozpoczęcia skutecznej akcji wynosi od 5 do 10 minut; w przypadku sytuacji aktywnego strzelca konsekwencją może być bardzo duża liczba ofiar, szczególnie gdy szkoła nie ma procedur bezpieczeństwa.

Z kolei jak pokazuje przykład z Parkland, nawet obecność policjanta na terenie szkoły nie gwarantuje skutecznej i szybkiej interwencji. Obecny tam etatowy policjant Peterson nie dość, że sam nic nie zrobił, to jeszcze opóźniał działania przybyłych na miejsce policjantów[20]. Nawet w Columbine policjanci z okolicznych posterunków dotarli do szkoły w ciągu kliku minut. Niestety zgodnie z procedurami nie podjęli działania, czekając na przybycie wyspecjalizowanej jednostki SWAT. Obecnie policja ma obowiązek natychmiastowego podjęcia działań, bez względu na liczbę funkcjonariuszy obecnych na miejscu zdarzenia i zobowiązana jest zawsze wozić ze sobą długą broń, hełmy i kamizelki kuloodporne. Należy przy tym pamiętać, że pierwsi interweniujący policjanci nie będą pomagać rannym, tylko całkowicie skupią się na neutralizacji napastnika[21].

 W przypadku interwencji policji może dojść także do takiej sytuacji, jaka miała miejsce w Parkland, gdzie napastnik opuścił miejsce zamachu siedem minut po rozpoczęciu strzelaniny, czego nikt nie zauważył. Służby, nie wiedząc, czy zamachowiec jest w środku, czy nie, rozpoczęły działanie, przy czym ratownicy udzielający pierwszej pomocy byli eskortowani przez policję[22].

Ostatnim elementem po zneutralizowaniu napastnika i udzieleniu pomocy rannym jest ewakuacja wszystkich pozostałych uczniów i pracowników z budynku szkoły. Niektóre czynności mogą być realizowane równolegle, jak udzielanie pomocy rannym i poszkodowanym oraz ewakuacja części osób. Jednak, jak pokazują doświadczenia, część osób zabarykadowanych w salach może przez dłuższy czas bać się otworzyć drzwi. W Parkland w niektórych salach uczniowie otworzyli drzwi dopiero po 45 minutach[23]. W Sandy Hook policja musiała wkładać pod drzwi legitymacje służbowe, by potwierdzić swoją tożsamość[24]. Rozwiązanie to należy uznać za bardzo ciekawe i praktyczne. Osoby znajdujące się w zamkniętych salach muszą same ocenić, czy sytuacja na zewnątrz pozwala na opuszczenie sal. Policja w takich wypadkach po zneutralizowaniu napastnika może przez głośniki poinformować, że sytuacja jest opanowana i zagrożenie minęło. Uczniowie zabarykadowani w salach lekcyjnych mają dostęp do okien, więc słysząc takie komunikaty i widząc wielu policjantów, mogą nabrać pewności, że już jest bezpiecznie. Najgorszym rozwiązaniem jest ustalanie sygnałów odwoławczych procedury Azyl. Jeżeli sygnał taki znany jest wszystkim uczniom, a napastnikami bardzo często są uczniowie, to zostanie to z całą pewnością wykorzystane przez napastnika do wywabienia ofiar z zamkniętych pomieszczeń. Czas pozostawania w zamkniętym pomieszczeniu nie jest już istotny, jeżeli napastnik został zneutralizowany.


[1] https://www.youtube.com/watch?v=2jw8a6Auk-g, https://www.youtube.com/watch?v=UveHH3sR6zg, https://www.youtube.com/watch?v=nisKsExBeqU

[2] Bezpieczna Szkoła, zagrożenia i zalecane działania profilaktyczne w zakresie bezpieczeństwa fizycznego i cyfrowego uczniów, Ministerstwo Edukacji Narodowej, Warszawa 2020, wydanie IV uaktualnione, s. 21.

[3] Komenda Miejska Policji w Olsztynie wydała oświadczenie, że 8 listopada 2019 r. do komendanta Komisariatu Policji w Barczewie wpłynęło jednak pismo informujące o planowanych ćwiczeniach z udziałem pozorantów. Jednak zaprzeczono, aby w piśmie zwracano się do policjantów z prośbą o udział w ćwiczeniach lub konsultacje w tej sprawie. Śledztwo po symulacji ataku terrorystycznego w szkole w Barczewie…

[4] Byli antyterroryści wtargnęli do szkoły w Pabianicach…

[5] A. Fernandez Campbell, After Parkland…

[6] Jokela School Shooting on 7 November 2007…, s. 94–96.

[7] Tamże, s. 44–47.

[8] Pokryło się to także z oskarżeniami pod adresem biura o nieudolność w trakcie wyborów prezydenckich w USA z 2016 r. i działań rosyjskich. FBI nie była w stanie także zapobiec strzelaninie w Fort Hood w Teksasie w 2009 r, pomimo posiadania informacji o zamachowcu. FBI znało jednego z dwóch braci odpowiedzialnych za zamach na maratonie w Bostonie (Boston Marathon) w 2013 r. Podobnie było w wypadku ataku na klub nocny w 2016 r., dokonanym przez Omara Mateena w Orlando, podczas którego zginęło 49 osób, a sprawca był rozpracowywany przez FBI. K. Benner, P. Mazzei, A. Goldman, F.B.I. Was Warned…

[9] Police Officers in Schools: Effects on School Crime and the Processing of Offending Behaviors, „Justice Quarterly”, Volume 30, 2013, Issue 4, p. 619–650, https://doi.org/10.1080/07418825.2011.615754

[10] M.T. Thieriot, School resource officers and the criminalization of student behavior, „Journal of Criminal Justice”, Volume 37, Issue 3, May–June 2009, p. 280–287.

[11] K.P. Brady, S. Balmer, D. Phenix, School–Police Partnership Effectiveness in Urban Schools: An Analysis of New York City’s Impact Schools Initiative, „Sage Journals”, August 1, 2007, https://doi.org/10.1177/0013124507302396

[12] C.A. Lindsay, V. Lee, T. Lloyd, The prevalence of police officers in US schools, Urban.org, 21.06.2018 r., https://www.urban.org/urban-wire/prevalence-police-officers-us-schools#:~:text=In%20every%20state%2C%20high%20school,school%20with%20a%20police%20officer., dostęp: 16.06.2020 r.

[13] D. Goldstein, Do Police Officers Make Schools Safer or More Dangerous?, „New York Times”, 12.06.2020 r., https://www.nytimes.com/2020/06/12/us/schools-police-resource-officers.html?searchResultPosition=2, dostęp: 14.06.2020 r.

[14] Mass Shootings at Virginia Tech…, s. 89–99.

[15] Tamże.

[16] 15 shootings that changed the law…

[17] Robert Steinhäuser, Murderpedia…

[18] How a school shooting 15 years ago changed Germany…

[19] Jokela School Shooting on 7 November 2007…, s. 23–27.

[20] J.K. Brown, Scathing Parkland shooting report…

[21] The Truth Behind the Run-Hide-Fight Debate…

[22] A. Blinder, P. Massei, R. A. Oppel Jr., In School Shooting’s Painful…

[23] Tamże.

[24] R. Sanchez, Conn. police release final report…

Opracował: dr Krzysztof Danielewicz

Niniejszy tekst jest fragmentem książki autora „Przeżyć szkołę, bezpieczeństwo w szkole teoria i praktyka”, Warszawa 2021 r.

Często powtarzanym argumentem w przypadku zamachów czy niebezpiecznych wydarzeń w szkołach z udziałem uczniów jest twierdzenie, że jednym z głównych powodów agresji u dzieci i młodzieży są brutalne gry komputerowe. Sprawcy z Columbine byli fanami tzw. strzelanki Doom, która została wydana w 1993 r. Do zamachu wszyscy grali w gry i nie było w tym nic dziwnego. Po zamachu w niektórych szkołach miała miejsce stygmatyzacja uczniów noszących czarne skórzane płaszcze, mimo że poza strojem nie przejawiali żadnych podejrzanych symptomów. Niektórzy byli po prostu fanami filmu „Matrix” i gier komputerowych. Podobnie było w Niemczech, kiedy to bezpośrednio po zamachu w Erfurcie politycy niemieccy obciążali winą za zamach brutalne gry komputerowe i programy telewizyjne. Kanclerz Gerhard Schroeder spotkał się nawet w tej sprawie z nadawcami, by przedyskutować problem[1].

Media, internet czy gry komputerowe są jednak nieodłączną częścią życia dzieci i młodzieży. Wzbogacanie życia o te obszary aktywności może mieć na młodych ludzi pozytywny wpływ, m.in. pomaga nawiązywać relacje z rówieśnikami i budować kapitał społeczny. Pozytywne efekty gier komputerowych były przedmiotem wielu badań. W ostatnim czasie przeprowadzono badania wpływu gier zawierających przemoc na młodych ludzi. Według nich, u 16-letnich chłopców, którzy w ogóle nie grają w gry komputerowe, wzrasta ryzyko problemów społecznych w porównaniu do ich grających rówieśników umiarkowanie często lub często. Nastolatkowie, którzy grają regularnie, mają wyższą samoocenę, bliższe relacje z rodzicami niż ci, którzy nie grają w ogóle.

Dzieci i młodzież są szczególnie narażeni na negatywne skutki rozrywek pełnych przemocy. Skutki są szczególnie bolesne dla młodych ludzi, którzy są słabi psychicznie, społecznie wykluczeni i wykazują oznaki brutalnych zachowań. Głównym problemem jest obojętnienie gracza na przemoc i utożsamianie się bardziej ze sprawcą niż ofiarą. Kolejnym problemem jest ograniczanie spektrum społecznego w efekcie spędzania coraz większej ilości czasu na graniu.

Niestety często badania dotyczące negatywnego wpływu brutalnych gier komputerowych na dzieci i młodzież są sprzeczne. Zwolennicy gier komputerowych zarzucają badaniom, że są one dalekie od wiarygodności, a wyniki badań są sztuczne. Niektórzy badacze rozwinęli teorię, według której media pełne przemocy zwiększają tendencję do brutalnych zachowań, niepokoju, agresywności i tworzą warunki do zachowań niebezpiecznych. Według nich, granie w gry przez dłuższy czas ma wpływ na zmianę osobowości, która z kolei wpływa na jego najbliższe środowisko. Osoba taka może dążyć do kontaktów z grupami skłonnymi do stosowania przemocy. Agresywna osobowość i środowisko prowadzą do większego zapotrzebowania na pełne przemocy media, co staje się swojego rodzaju błędnym kołem. W jednym z badań dzieci były monitorowane przez okres od dwóch do sześciu miesięcy. Okazało się, że dzieci grające w gry pełne przemocy przejawiały tendencję do widzenia świata w bardziej agresywnym świetle. Poza tym mówiły i zachowywały się w bardziej agresywny sposób. Ich mniej prospołeczne zachowania sprawiały, że dzieci zaczęły być stopniowo odrzucane przez grupę rówieśniczą. Bez względu na poglądy wszyscy zainteresowani zgadzają się, że dzieci i młodzież powinny być chronieni przed grami pełnymi brutalnych scen[2].

Bruce Bartholow, profesor psychologii na University of Missouri, oraz jego zespół w 2011 r. przeprowadzili ciekawy eksperyment. Profesor poddał badaniu 70 młodych ludzi, którzy przez 25 minut grali w brutalne i zwykłe gry wideo. Natychmiast po zakończeniu gry badani oglądali różne zdjęcia neutralne, np. chłopiec na rowerze lub brutalne, np. mężczyzna, który trzyma pistolet w ustach innego człowieka. Następnie badani mieli zacząć krzyczeć. Poziomem hałasu mierzono agresję. Badacze zauważyli, że osoby, które grały w brutalne gry jak: Call of Duty, Hitman, Killzone czy Grand Theft Auto, wydawali głośniejsze dźwięki od tych, którzy grali w gry bez agresji i przemocy. Dodatkowo osoby grające w gry pełne przemocy wykazywały niższą reakcję mózgu na brutalne zdjęcia niż ich koledzy grający w neutralne gry. Im niższa była reakcja mózgu, tym bardziej agresywny był badany. Ci, którzy przed badaniami bardzo dużo grali w brutalne gry, mieli niższy poziom reakcji na brutalne zdjęcia, bez względu na to, w co grali podczas badania. Prof. Bartholow stwierdził, że osoby te już zobojętniały na obrazy pełne przemocy i kolejne bodźce i testy nie powodują u nich większych zmian. Innym powodem mogą być naturalne skłonności do gier pełnych przemocy i obojętności na przemoc, które są trudno mierzalne. Według innych badań, dzieci w szkole podstawowej spędzają na grach średnio 40 godzin tygodniowo. Poza spaniem, jest to dla nich druga co do ważności czynność. To sprawia, że ich młode mózgi mogą przyzwyczajać się do przemocy, są w ten sposób „formatowane”. Według prof. Bartholowa, gry są doskonałym narzędziem edukacji, ponieważ natychmiast wynagradzają za pewne zachowania. Niestety wiele z nich to gry pełne przemocy i brutalności[3].

Bartholow stwierdził, że jednorazowe granie w takie gry nie prowadzi do przemocy, ale zobojętnienie na przemoc może potrwać jakiś czas. Według niego, może istnieć realne połączenie pomiędzy graniem w gry pełne przemocy i agresywnymi zachowaniami na krótki okres. Aby określić, czy ten krótkotrwały efekt może się kumulować w dłuższej perspektywie, potrzebne są dodatkowe badania. Agresja jest bardzo skomplikowanym procesem i byłoby dużym uproszczeniem stwierdzenie, że gry wideo mogą prowadzić do agresywnych zachowań takich jak masowe strzelaniny w szkołach. Okazjonalne granie w brutalne gry wideo nie prowadzi do masowych morderstw. Jednak, zdaniem Bartholowa, jeżeli ktoś grałby przez cały czas w gry, efekt braku reakcji na brutalność z okresu krótkiego, może doprowadzić do zmian długotrwałych. Z kolei Amerykańskie Stowarzyszenie Psychologiczne (The American Psychological Association) przeanalizowało wiele badań łączących fakt grania w brutalne gry wideo z aktami przemocy, walką w szkole czy zachowaniami kryminalnymi jak rabunki, ale żadne nie udowadniały takiego związku[4].

Problem wpływu gier pełnych przemocy na agresję był już szeroko omawiany po zamachu w Columbine. Z dyskusji tych wynika, że większość ludzi, którzy grają w brutalne gry, nie staje się z tego powodu agresywna. Musi wystąpić komponent choroby psychicznej czy innych zaburzeń psychicznych. Jednym z argumentów było to, że przemoc wśród młodych występuje od co najmniej 40 lat, czyli od czasów, kiedy jeszcze nie było gier komputerowych, a aktywnymi strzelcami bywają też osoby 50–60-letnie i w ich wypadku trudno za przyczynę uznać wpływ gier wideo na zamachowca. Dr Ferguson, zajmujący się badaniem wpływu gier na psychikę młodych ludzi, uważa, że nonsensem jest postawienie znaku równości pomiędzy graniem przez Lanzę (Sandy Hook) w gry wideo a zamachem i twierdzenie, że można było tragedii zapobiec. Podał także bardzo ciekawy argument związany z Breivikiem. 32-letni Breivik, jak sam się przyznał, także grał w gry wideo: Call of Duty i World of Warcraft. Swoje umiejętności strzeleckie miał testować w grach. Równocześnie w swoim manifeście zawarł dużo więcej informacji na temat imperium bizantyjskiego i ekspansji muzułmanów – czy to oznacza, że powinno się zakazać książek historycznych? Stwierdził, że część społeczeństwa jednak oskarża gry wideo o negatywny wpływ na psychikę, podobnie jak w latach 50. oczerniano komiksy. Według Fergusona, niektórzy ludzie odczuwają moralną panikę w takich sytuacjach i chcą kontrolować coś, czego nie da się kontrolować[5].


[1] Family of German killer apologises, CNN, 2.05.2002 r., http://archives.cnn.com/2002/WORLD/europe/05/02/germany.massacre/index.html, dostęp: 13.06.2020 r.

[2] Jokela School Shooting on 7 November 2007…, s. 104–105.

[3] B. Bartholow, Violent Video Games Reduce Brain Response to Violence and Increase Aggressive Behavior, University of Missouri Study Finds, 25.05.2011 r., https://munewsarchives.missouri.edu/news-releases/2011/0525-violent-video-games-reduce-brain-response-to-violence-and-increase-aggressive-behavior-university-of-missouri-study-finds/, dostęp: 12.05.2020 r.

[4] R. Jaslow, Violent video games make kids…

[5] Tamże.

Opracowała: Natalia Jurkiewicz, 25.11.2023 r.

Słownik pojęć

Algorytm rekomendacji –szereg czynników mapujących i rozpoznających zachowania użytkownika czy interakcje, w jakie wchodzi, m.in.: jakie konta obserwuje, a które ukrywa czy usuwa z listy obserwowanych, jakie i gdzie zamieszcza komentarze, którym treściom poświęca uwagę i reaguje na nie, a jakie są dla niego mało interesujące, które materiały udostępnia, kiedy i ile czasu korzysta z platformy, ile czasu poświęca na obejrzenie treści, czy ogląda materiał do końca, jakie materiały generuje na swoim koncie. Algorytm zbiera, analizuje i wykorzystuje informacje, które użytkownicy platformy wpisują w wyszukiwarkę – jakie materiały zostały przez nich wybrane i obejrzane, jakie elementy użytkownik oznaczył jako interesujące, jakie dźwięki, efekty specjalne, hasztagi czy trendy zyskują szybko na popularności i są obiektem wielu interakcji. Analizie algorytmu poddawane są również informacje o używanym urządzeniu (język, region użytkowania, model telefonu).

Instagram –platforma społecznościowa, która opiera się na przekazie wizualnym: użytkownicy mogą udostępniać zdjęcia czy grafiki w formie postów, krótkich filmów, stories czy organizować transmisje na żywo. Użytkownicy platformy tworzą profile, na których przedstawiają swoją codzienność, dzielą się przemyśleniami, opiniami czy wiedzą. Serwis umożliwia natychmiastową edycję treści, którą użytkownik chce opublikować, oferując setki filtrów zmieniających rysy twarzy, dodatkowe elementy, tła, ale również muzykę, która jest zgodna z aktualnymi trendami. Użytkownicy Instagrama tworzą społeczności, obserwując innych użytkowników, umożliwiają także obserwowanie treści, które sami publikują, zachęcając innych do wchodzenia w interakcje z nimi. Każdy z użytkowników Instagrama może polubić treści publikowane przez innych użytkowników, pisać wiadomości prywatne do autora treści, komentować, zapisywać je, aby mieć później możliwość szybkiego powrotu, udostępniać innym użytkownikom czy tworzyć autorskie remiksy.

Koroner – urzędnik państwowy w Wielkiej Brytanii, którego jedną z kompetencjijest ustalanie powodu śmierci na podstawie zgromadzonych dowodów, zeznań świadków czy sekcji zwłok. Urząd koronera może prowadzić dochodzenie w sprawie śmierci, jeśli uzna to za konieczne, w tym także na wniosek rodziny zmarłej osoby. Koroner może publikować raporty i rekomendacje, których celem jest zapobieżenie kolejnym zgonom z podobnych do ustalonych przyczyn. W biurze koronera wydawane są orzeczenia i oceny.

Kryzys presuicydalny – określany również jako zespół przedsamobójczy; jest specyficznym stanem osób, które mają wrażenie znajdowania się w sytuacji bez wyjścia i niemożności uzyskania pomocy, których myśli i dążenia skierowane są na obszar samobójstwa. Osoba znajdująca się w kryzysie presuicydalnym przechodzi zazwyczaj przez dwie fazy – wyobrażeniową, której towarzyszą myśli samobójcze czy wyobrażenia własnej śmierci w różnych scenariuszach, oraz pragnieniową, skupioną wokół planowania aktu samobójstwa, porządkowania spraw i przygotowywania siebie na śmierć.

Meta Platforms –amerykański konglomerat technologiczny, założony przez Marka Zuckerberga (dziś pełni on funkcję prezesa) wraz z Eduardem Saverinem, Andrewem McCollumem, Dustinem Moskovitzem i Chrisem Hughesem. Oprócz serwisów społecznościowych Facebook i Instagram w posiadaniu Meta znajdują się m.in.: Messenger, WhatsApp, Giphy, Oculus czy FacebookWatch.

Pinterest –platforma społecznościowa, opierająca się na wizualnych pomysłach i inspiracjach, które zamieszczane są przez użytkowników. Użytkownicy mogą udostępniać, komentować i zapisywać filmy, zdjęcia, grafiki, pliki audio czy GIF-y (kilkusekundowa animacja).

Pin –zapisywane przez użytkowników Pinteresta filmy, zdjęcia, grafiki, pliki audio, GIF-y. Zgromadzone przez danego użytkownika piny tworzą jego tablicę.

Snapchat –aplikacja mobilna należąca do firmy Snap Inc., która służy do przesyłania wybranym znajomym zdjęć i filmików nazywanych „snapami”, a także udostępniania My Story, czyli materiału widocznego dla wszystkich obserwujących (podobnie jak stories na Instagramie). Dane na stronie creators.snap.com wskazują, że z aplikacji korzysta 293 mln aktywnych użytkowników na całym świecie, docierając do 90% osób w wieku 13–24 lata. Snapchat, podobnie jak Instagram, zachęca do podejmowania interakcji, umożliwia też urozmaicanie udostępnianych treści poprzez filtry czy podkład muzyczny.

Stories i IGTV –stories to krótkie treści wideo nagrywane przez użytkowników Instagrama, które znikają z profilu po 24 godzinach. Na stories użytkownicy nagrywają to, co aktualnie robią, gdzie są czy o czym myślą, sprawiając, że obserwatorzy uczestniczą w życiu danego użytkownika. IGTV umożliwia użytkownikom publikowanie dłuższych niż stories filmów.

Tweet/retweet –tweet to post, który użytkownik platformy X (dawniej Twitter) udostępnia na swoim profilu. Retweet to odpowiednik udostępnienia czyjegoś postu, z możliwością skomentowania go. Udostępnienie czyjegoś postu sprawia, że jest on widoczny dla obserwatorów danego użytkownika. Na tweety i retweety można odpowiadać, reagować, komentować je i udostępniać, podobnie jak na innych platformach społecznościowych.

Tablica (Pinterest) – sposób organizacji treści. Udostępniane przez użytkowników platformy Pinterest materiały zorganizowane są w tablice. W ustawieniach powiadomień każdy użytkownik może wyrazić zgodę na otrzymywanie powiadomień o korespondujących z jego zainteresowaniami materiałach z tablic innych użytkowników poprzez e-mail, aplikację czy powiadomienia typu push (komunikaty wyświetlane na urządzeniu, np. „Masz nową wiadomość w serwisie Pinterest” itp.). Jeden użytkownik może stworzyć do 500 tablic. Istnieje możliwość zarządzania widocznością tablic, udostępniając możliwość wglądu do nich wybranym użytkownikom.

X (dawniej Twitter) –platforma społecznościowa, której główną ideą jest formułowanie zwięzłych, jasnych i konkretnych komunikatów. Na początku działania platformy użytkownik mógł stworzyć tweet z liczbą do 140 znaków, dziś została ona podwojona. Funkcjonowanie na X różni się znacznie od korzystania z Instagrama czy Facebooka – serwis nie umożliwia tworzenia wizualnie rozbudowanych profili użytkowników (galerie zdjęć czy materiałów wideo). Główną zawartością platformy są krótkie tweety, wokół których niejednokrotnie toczą się dyskusje. Zmiana nazwy z Twitter na X nastąpiła 24 lipca 20024 roku.

Śmiertelnie niebezpieczne algorytmy mediów społecznościowych

Czy ekspozycja na negatywne treści w mediach społecznościowych może stać za podjęciem decyzji o powzięciu próby samobójczej przez nastolatkę cierpiącą na depresję? Niniejszy materiał jest pierwszym z serii dotyczących wpływu mediów społecznościowych na młodych ludzi i przybliża historię brytyjskiej nastolatki, Molly Rose Russell, która wpadła w sidła algorytmów Pinteresta, Twittera i Instagrama.

21 listopada 2017 roku koroner Andrew Walker wszczął dochodzenie w sprawie śmierci Molly Rose Russell, a 1 grudnia bieg rozpoczęło oficjalne śledztwo, które zakończyło się 30 września 2022 roku[1]. Ustalenia śledczych wykazały, że Molly Russell zmarła w wyniku aktu samookaleczenia, cierpiąc z powodu depresji oraz negatywnych skutków ekspozycji na treści online[2]. Orzeczenie urzędu koronera było zaskakujące dla opinii publicznej, ponieważ pewnym stopniem odpowiedzialności za śmierć nastolatki zostało obarczone środowisko mediów społecznościowych i platform streamingowych, w których nastolatka narażona była na treści zagrażające jej bezpieczeństwu i życiu. W trakcie przebiegu śledztwa ustalono, że sposób działania algorytmów platform, na których Molly posiadała konta oraz subskrybowała treści, umożliwiał wyświetlanie zdjęć, grafik, materiałów wideo czy tekstów dotyczących depresji, samookaleczeń i samobójstwa, które nie powinny być wyświetlane czternastoletniemu dziecku. Część materiałów pojawiła się bez intencji nastolatki – zarekomendowały je algorytmy, które zaskakująco doskonalone i szybko dobierają treści do zainteresowań użytkownika, dosłownie podsuwając posty, filmy i wpisy korespondujące tematyką do wcześniej wyświetlanych. Badania aktywności w mediach społecznościowych i platformach, na których Molly była aktywna, wskazały, że materiały proponowane do wyświetlania idealizowały samookaleczenia i samobójstwa, komunikowały, że podjęcie próby samobójczej jest naturalną drogą wyjścia ze stanu depresji, z którego nie można wyzdrowieć, zachęcały do izolowania się i wycofywania z relacji interpersonalnych. Część materiałów, które algorytmy podsyłały Molly, normalizowały jej pogarszający się stan psychiczny, ale zdarzały się również materiały zachęcające do poszukiwania pomocy (jak się później okazało, sposoby te miały znikome szanse na osiągnięcie sukcesu). Wydany po zakończeniu śledztwa raport wskazywał, że zagrażające treści, które Molly oglądała podczas aktywności w mediach społecznościowych, w bardziej niż minimalny sposób przyczyniły się do jej śmierci[3].

Molly Russell w momencie odebrania sobie życia w dniu 21 listopada 2017 roku miała 14 lat.Nastolatka cierpiała z powodu depresji, będąc znacznie bardziej podatną na różne zagrożenia obecne w jej najbliższym środowisku niż jej zdrowi rówieśnicy. Ciągła ekspozycja na szkodliwe treści wyświetlane w mediach społecznościowych nie sprzyjała zatem polepszaniu się stanu jej zdrowia psychicznego, ponieważ algorytmy platform społecznościowych ciągle rekomendowały jej treści zorientowane na depresję, samouszkodzenia i samobójstwo. W jednym ze spotkań biegłych, powołanych przez koronera Walkera do śledztwa, brał udział psychiatra dziecięcy, który określił materiały oglądane przez Molly jako wysoko niepokojące i stresujące, mogące powodować trudności w radzeniu sobie z ich przekazem nawet przez osoby dorosłe[4]. Podczas prezentacji filmów o samobójstwach, zapisanych na profilu instagramowym Molly, salę opuszczali dorośli, którzy byli na niej obecni, ponieważ ich treść była zbyt drastyczna. W ciągu 6 miesięcy poprzedzających decyzję o zakończeniu życia Molly polubiła, udostępniła lub zapisała[5] 16 300 filmików lub postów na Instagramie, z czego 2100 związanych było bezpośrednio z drastycznymi samookaleczeniami, depresją i samobójstwami[6]. Analiza aktywności nastolatki w różnych serwisach społecznościowych wykazała, że przez pół roku poprzedzające jej śmierć tylko przez 12 dni nie angażowała się w tematykę związaną z zagrażającymi treściami[7]. Jej tablica na Pintereście zawierała 469 zdjęć nawiązujących do samookaleczeń, depresji i samobójstwa, Molly dostawała powiadomienia z serwisu typu 10 tablic dotyczących depresji, które mogą Ci się spodobać ale również Depresyjna dziewczyna czy 10 sposobów na wyzdrowienie z depresji[8]. Nastolatka zapisała 5793 pinów innych użytkowników, których tematyka nawiązywała do depresji, samookaleczeń i samobójstwa[9].

Śledczy porównali treści, które Molly oglądała i zapisywała zanim zainteresowała się obszarem samouszkodzeń, depresji i samobójstw – związane były z jej zainteresowaniami, muzyką i filmami dla dzieci i młodzieży. Będąc już w depresji, nastolatka obejrzała 138 filmów i seriali, które swoją tematyką nawiązują do głębokiej depresji, samookaleczeń i samobójstw, m.in. serial Trzynaście powodów (13 Reasons Why), którego premiera w USA odbyła się w marcu 2017 roku[10]. Serial, będący ekranizacją książki Jaya Ashera, ukazuje historię nastolatki, która popełniła samobójstwo, zostawiając wybranym znajomym ze szkoły 13 nagranych kaset magnetofonowych – każda z nich dotyczyła jednej osoby, która w znaczący sposób przyczyniła się do podjęcia tragicznej w skutkach decyzji[11]. Odcinek, w którym dziewczyna popełnia samobójstwo, zawiera sceny wiernie oddające tragizm sytuacji. Serial reklamowano jako przedstawiający prawdziwe problemy współczesnych nastolatków – nadużywanie alkoholu, uzależnienie od substancji psychoaktywnych, przeżywanie traumy związanej z napaściami seksualnymi oraz samobójstwami. Zamierzeniem twórców było ukazanie świata młodych ludzi bez filtrów i kompromisów, co miało nieść walor edukacyjny dla jego odbiorców. Serial otworzył przestrzeń do medialnej dyskusji o kondycji psychicznej i doświadczeniach współczesnych nastolatków, jednak towarzyszyła temu ogromna fala krytyki wielu krajowych i międzynarodowych organizacji, które zajmują się obszarem zdrowia psychicznego oraz profilaktyką samobójstw czy samookaleczeń wśród młodzieży. Międzynarodowe Stowarzyszenie Zapobiegania Samobójstwom (International Association for Suicide Prevention, IASP) opublikowało oświadczenie[12], w którym wyrażono zaniepokojenie możliwym negatywnym wpływem treści serialu na młodych ludzi, pozostających obecnie są w kryzysie presuicydalnym lub zmagających się z trudnościami psychicznymi i mogących utożsamiać się z bohaterką serialu. IASP poddaje w wątpliwość wiele elementów serialu, które mogą wpływać na kondycję psychiczną oglądających go dzieci i nastolatków[13], m.in.:

  • podawanie konkretnych szczegółów metod stosowanych przez osoby podejmujące próby samobójcze i ukazywania ich w silnie działający na wyobraźnię sposób, co stwarza zagrożenie wystąpienia zjawiska naśladownictwa;
  • elementy gloryfikowania i romantyzowania zjawiska samobójstwa, co może nie być bez wpływu na osoby bezbronne ze względu na aktualny stan psychiczny lub rozważające podjęcie próby samobójczej czy samookaleczające się;
  • upamiętnianie bohaterki przez uczniów szkoły, do której chodziła, np. sceny robienia sobie selfie przed szkolną szafką, udekorowaną pamiątkami o niej, co może być błędnie interpretowane przez młodych ludzi, którzy rozważają samobójstwo (wywoływanie myśli: „Jeśli odbiorę sobie życie, wszyscy będą o mnie mówić i pamiętać”);
  • racjonalizowanie samobójstwa jako jedynego wyjścia/ucieczki z trudnej sytuacji, co upraszcza zjawiska, które leżą u podstaw kryzysu presuicydalnego, samookaleczeń czy depresji, przez co odbiorcy serialu mogą zacząć postrzegać odebranie sobie życia jako reakcję na zastraszanie przez rówieśników czy konflikty z dorosłymi (twórcy serialu nie wskazują na inne, dostępne i skuteczne sposoby interwencji w sytuacji kryzysowej).

Tygodnik „Journal of the American Medical Association” („JAMA”), wydawany przez Amerykańskie Towarzystwo Medyczne, opublikował wyniki quasi-eksperymentu, który wykazał, że po premierze serialu Trzynaście powodów wyszukiwanie frazy „jak popełnić samobójstwo” było 26% częstsze, frazy „zapobieganie samobójstwom” – 23% częstsze, a frazy „numer infolinii dla samobójców” – o 21% częstsze w stosunku do wyników wyszukiwania przed premierą[14]. Biorąc pod uwagę wyżej wskazane informacje, które stanowią tylko ułamek danych o kontrowersyjnym wpływie serialu na osoby zagrożone podjęciem próby samobójczej czy będących w złej kondycji psychicznej, jego wpływ na plany i samopoczucie Molly mógł być niekorzystny i odwrotny do zamierzonego przez jego twórców.

Telefon Molly, którego używała przez większość czasu spędzanego w internecie, został zbadany przez śledczych, którzy oprócz tysięcy niepokojących treści znaleźli również konto w serwisie Twitter (obecnie X), o którym nie wiedzieli jej rodzice. Nastolatka miała konto na Twitterze, na którym pojawiały się tweety i retweety dotyczące braku sensu istnienia, samotności i możliwości odebrania sobie życia, będąc pamiętnikiem pogarszającego się stanu jej zdrowia[15]. Zdjęciem w tle na Twitterze Molly była grafika dziewczyny, odwróconej tyłem do obserwatora, stojącej za barierkami (podobnie jak osoba mająca za chwilę skoczyć z mostu), zwróconej ku światłu nad rodzajem wejścia/drzwi. Na grafice widniał napis: „Jestem gotowa, by stać się jedną z gwiazd”[16].

Pierwszy wpis Molly to retweet postu o depresji (post został pierwotnie zamieszczony przez nastoletniego użytkownika, który zmagał się z depresją, samookaleczeniami i stanami lękowymi; jego konto obserwowało ponad 200 000 osób), zamieszczony 27 grudnia 2016 roku, który brzmiał: „Jestem zmęczony byciem niechcianym i bezradnym. Nawet pośród przyjaciół, którzy mnie otaczają, czuję się wyrzutkiem”[17]. Ojciec Molly w trakcie śledztwa[18] przyznał, że nazwa jej profilu na Twitterze – „idfc_nomore” – oznaczała prawdopodobnie „I don’t f****** care no more”, co przetłumaczyć można jako: Już mnie to k**** nie obchodzi”[19]. Nastolatka, oprócz zamieszczania tweetów i retweetowania wpisów innych użytkowników, szukała pomocy poprzez Twittera – od lipca 2017 roku pisała wiadomości do:

  • młodej amerykańskiej aktorki Lili Reinhart[20] o treści: „Nie mogę już tego znieść. Muszę się z kimś skontaktować, po prostu nie mogę tego znieść”[21];
  • autorki serii książek o Harrym Potterze J.K. Rowling (15 października 2017 roku): „@jk_rowling od jakiegoś czasu mam myśli samobójcze, ale moją ucieczką jest czytanie HP i świata, który stworzyłaś”[22];
  • youtuberki Salice Rose – pisała: „Nie mogę już tego robić. Poddaję się”, „Nie pasuję do tego świata. Wszystkim będzie lepiej beze mnie…”[23].

Molly miała świadomość swojego pogarszającego się samopoczucia, czuła się zapewne coraz bardziej zdesperowana i zagubiona, dlatego wysyłała wiadomości do osób, z którymi mogła czuć więź – autorki serii książek, które przynosiły jej ukojenie, aktorki, która mówiła otwarcie o zmaganiach z depresją, czy youtuberki, która nagrywała materiały o podjętych próbach samobójczych i procesie zdrowienia z depresji[24]. Zastanawiające jest, dlaczego Molly nie podjęła prób uzyskania pomocy w bliskim i znanym jej środowisku – u rodziny, w szkole czy u zaufanej osoby – jednak trudno jest rozważać możliwe odpowiedzi na to pytanie i kwestionować wybory pogrążonej w depresji i kryzysie presuicydalnym nastolatki.

Ojciec wyrażał swoje zaniepokojenie pogłębiającym się wycofaniem córki, jednak Molly miała twierdzić, że przechodzi właśnie przez jedną z faz swojego życia[25], co można było uznać za komunikat typowy dla czternastolatki. Rodzina dziewczynki zauważyła zmianę w trakcie roku, który poprzedzał tragiczne wydarzenie – Molly wycofała się, samotnie spędzając większą część wolnego czasu, co również zostało uznane za zachowanie typowe dla nastolatki. Działania i komunikaty Molly były jednak cichym odzwierciedleniem treści, które otaczały ją w świecie online, silnie oddziałującym na jej psychikę, co wyszło na jaw zbyt późno.

Czy tragiczna historia Molly Rose Russell jest tylko jedną z wielu podobnych, zdarzających się na całym świecie? Ian Russell, ojciec Molly, stwierdził, że Meta prowadziła jego córkę „obłąkanym szlakiem wysysających życie treści”[26], co było zarzutem dla sposobu działania algorytmu rekomendacji treści podobnych do wcześniejszych preferencji i aktywności użytkownika oraz braku kontroli nad materiałami prezentowanymi dzieciom i młodzieży. Ojciec wskazał również, że giganci mediów społecznościowych interesują się wyłącznie monetyzacją generowanych zasięgów, jednocześnie pomijając obszar bezpieczeństwa i cierpienia, jakie powodują zagrażające treści proponowane przez algorytm osobom, które z różnych przyczyn są na nie bardziej podatne. Znamienna jest wypowiedź ojca Molly, odnosząca się do mediów społecznościowych i miejsc w internecie, które są zagrażające dla dzieci i nastolatków:

To świat, którego nie rozpoznaję. To getto świata online, w które jeśli wejdziesz raz, to algorytm sprawi, że ​​nie możesz uciec, ciągle polecając kolejne treści. Z tego świata nie ma ucieczki”[27].

W celu pozyskania informacji o działaniu platform Meta oraz Pinterest względem niepełnoletnich użytkowników wyżsi szczeblem przedstawiciele firm zostali wezwani do osobistego stawienia się w Londynie, aby złożyć zeznania przed urzędem koronera we wrześniu 2022 roku.

Z ramienia Meta przybyła dyrektor ds. polityki, zdrowia i dobrego samopoczucia w Meta Elisabeth Lagone, która przyznała, że choć niektóre posty i filmy prezentowane Molly naruszały wytyczne Instagrama zabraniające gloryfikowania, promowania i zachęcania do samookaleczeń i samobójstw, to w zasadzie są dopuszczalne ze względu na podnoszenie świadomości na temat stanu psychicznego użytkowników[28]. Stwierdziła, że spośród zaprezentowanych jej postów i filmów, które na Instagramie widziała Molly, co najmniej dwa naruszały obowiązujące ówcześnie na platformie zasady, jednak większość materiałów była bezpieczna i mogła być pokazywana użytkownikom w jej wieku, co stało w sprzeczności z sugestią obrońcy rodziny Russell, który uporczywie wskazywał na zagrożenia związane z niekontrolowanym wyświetlaniem się trzynasto- czy czternastoletnim dzieciom materiałów o samookaleczeniach i samobójstwie[29]. Przedstawicielka Meta oświadczyła, że wpływ treści związanych z depresją, samookaleczeniami i samobójstwem na najmłodszych użytkowników Instagrama nigdy nie był poddawany badaniom. Lagone zapewniła, że władze Meta dopilnują, aby korzystanie z Instagrama było pozytywnym i bezpiecznym doświadczeniem dla wszystkich użytkowników, szczególnie najmłodszych[30].

W imieniu Pinterest przed urzędem koronera stawił się dyrektor ds. działań społecznych Pinterest Judson Hoffman, który przyznał, że treści prezentujące samookaleczenia i samobójstwa naruszają zasady firmy i powodują, że jest ona mniej bezpieczna niż powinna być, a sprawa Molly ukazała niedoskonałość zasad bezpieczeństwa platformy[31]. Hoffman stwierdził, że postów, które Molly oglądała na Pintereście przed śmiercią, na pewno nie pokazałby własnym dzieciom[32].

W raporcie, który ukazał się po zakończeniu śledztwa, starszy koroner Andrew Walker zawarł sekcję z zaleceniami mającymi na celu ograniczać przyszłe zgody spowodowane treściami w mediach społecznościowych. Ich głównymi adresatami były konglomeraty technologiczne: Meta, X, Pinterest, Snapchat oraz rząd brytyjski[33]. Koroner Walker skupił się na sześciu obszarach, które powinny być bezzwłocznie uregulowane prawnie, aby poprawić bezpieczeństwo dzieci i młodzieży w sieci[34]. Zaproponował:

  1. oddzielne platformy społecznościowe dla dzieci i dorosłych;
  2. skuteczną weryfikację wieku przed zarejestrowaniem konta na platformie;
  3. kontrolę nad dostosowaniem dostarczaniem treści do wieku odbiorców;
  4. kontrolę nad algorytmem, który rekomenduje treści dla dzieci i młodzieży;
  5. przegląd i weryfikację reklam, które wyświetlają się w trakcie korzystania z mediów społecznościowych;
  6. kontrolę rodziców/opiekunów nad materiałami, do których dzieci i młodzież mają dostęp, które udostępniają i zapisują na urządzeniach.

Czy zalecenia koronera Walkera, które są bardzo aktualne i trafne, mają szansę na bycie wziętymi pod uwagę w Wielkiej Brytanii, krajach Unii Europejskiej (UE) czy w innych państwach? Warto wspomnieć, że od 25 sierpnia br. w krajach UE obowiązują nowe przepisy unijnego aktu o usługach cyfrowych (DSA – Digital Services Act), który ma chronić bezpieczeństwo w przestrzeni cyfrowej poprzez dbanie o podstawowe prawa użytkowników, ze szczególną uwagą kierowaną na osoby nieletnie[35]. TikTok oraz YouTube do 30 listopada 2023 roku powinny udzielić Komisji Europejskiej odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób nieletni użytkownicy są chronieni przed zagrażającymi ich zdrowiu fizycznemu i psychicznemu treściami[36]. Meta Platforms oraz Snap Inc. powinny odpowiedzieć na podobne pytanie do 1 grudnia[37]. Czas pokaże, czy giganci mediów społecznościowych pochylą się nad pytaniami Komisji Europejskiej, ale co ważniejsze – nad bezpieczeństwem funkcjonowania dzieci i młodzieży na ich platformach.


[1] Regulation 28 Report To Prevent Future Deaths, North London Coroner’s Service, https://www.judiciary.uk/wp-content/uploads/2022/10/Molly-Russell-Prevention-of-future-deaths-report-2022-0315_Published.pdf, 19.11.2023.

[2] „Molly Rose Russell died from an act of self-harm whilst suffering from depression and the negative effects of on-line content”. Ibidem.

[3] Molly Russell inquest findings, 30.09.2022, https://www.nspcc.org.uk/about-us/news-opinion/2022/response-molly-russell/, 18.11.2023.

[4] A. Satariano, British Ruling Pins Blame on Social Media for Teenager’s Suicide, 1.10.2022, https://www.nytimes.com/2022/10/01/business/instagram-suicide-ruling-britain.html, 21.11.2023.

[5] W trakcie przeglądania treści publikowanych w aplikacjach społecznościowych istnieje możliwość zapisywania danego postu/filmu, co umożliwia wrócenie do niego w dowolnej chwili poprzez odpowiednią zakładkę w koncie użytkownika.

[6] D. Milmo, ‘The bleakest of worlds’: how Molly Russell fell into a vortex of despair on social media, 30.09.2022, https://www.theguardian.com/technology/2022/sep/30/how-molly-russell-fell-into-a-vortex-of-despair-on-social-media, 17.11.2023.

[7] K. Beioley, C. Criddle, Social media content ‘likely’ to have contributed to Molly Russell’s death, 30.09.2022, https://www.ft.com/content/3f9e7abc-9fbd-4339-ab11-dac16aac91e3, 18.11.2023.

[8] T. Hussey, Pinterest apologises after schoolgirl Molly Russell, 14, killed herself after looking at suicide posts online, 22.09.2022, https://www.newsbreak.com/news/2757418622478-pinterest-apologises-after-schoolgirl-molly-russell-14-killed-herself-after-looking-at-suicide-posts-online, 18.11.2023.

[9] A. Belanger, Coroner lists Instagram algorithm as contributing cause of UK teen’s death [Updated], 30.09.2022, https://arstechnica.com/tech-policy/2022/09/coroner-lists-instagram-algorithm-as-contributing-cause-of-uk-teens-death/, 24.11.2023.

[10] K. Mahadik, Molly Russell Suicide Inquest: Did a UK Teen Pay the Price for Big Tech Apathy?, 6.10.2022, https://www.thequint.com/explainers/molly-russell-suicide-case-why-all-fingers-point-to-social-media-platforms, 17.11.2023.

[11] Polska wersja serwisu streamingowego Netflix zaleca oglądanie serialu użytkownikom w wieku 16+. Trzynaście powodów, https://www.netflix.com/pl/title/80117470, 26.11.2023.

[12] Briefing In Connection With The Netflix Series ’13 Reasons Why’, https://suicydologia.org/wp-content/uploads/2017/05/Briefing-in-connection-with-the-Netflix-series-13-Reasons-Why.pdf. Oświadczenie zostało opublikowane również przez Polskie Towarzystwo Suicydologiczne.

[13] Ibidem.

[14] J.W. Ayers, PhD, et al., Internet Searches for Suicide Following the Release of 13 Reasons Why, 10.2017, https://jamanetwork.com/journals/jamainternalmedicine/fullarticle/2646773, 21.11.2023.

[15] Pinterest apologises after schoolgirl…

[16] „I’m ready to become one of the stars”. In her own words – Molly Russell’s secret Twitter account, 20.09.2022, https://www.bbc.com/news/uk-62892636, 23.11.2023.

[17] „I’m so tired of being unwanted and helpless. Even with friends surrounding me I feel like an outcast. – rc’. Ibidem.

18 https://www.coronersociety.org.uk/faqs/, 18.11.2023.

[19] J. Wright, ’The world you created is my escape’: Tragic Molly Russell’s tweet to JK Rowling as coroner says 14-year-old 'turned to celebrities for help not realising there was little chance of a reply’ before she killed herself, 30.09.2022, https://www.dailymail.co.uk/news/article-11267723/Molly-Russells-tweet-JK-Rowling-coroner-says-14-year-old-turned-celebrities-help.html, 18.11.2023.

[20] Amerykańska aktorka, która zasłynęła jedną z głównych ról w serialu dla młodzieży „Riverdale”, zmagała się z depresją i otwarcie mówiła, że w pewnym momencie życia czuła się, jakby weszła do czarnego tunelu, z którego nie mogła wyjść.

[21] „I can’t take it any more. I need to reach out to someone, I just can’t take it”, Pinterest apologises after schoolgirl… op.cit.

[22] „@jk_rowling my mind has been full of suicidal thoughts for a while but reading HP and the world you created is my escape”. ’The world you created is my escape’…

[23] „I can’t do it anymore. I give up”, „I don’t fit in this world. Everyone is better off without me…”. Ibidem.

[24] „Overcoming Suicidal Thoughts”. https://www.youtube.com/watch?v=kHcxf_7URr4, 26.11.2023.

[25] Ibidem.

[26] „Demented trail of life-sucking content”. D. Milmo, Social media firms ‘monetising misery’, says Molly Russell’s father after inquest, 30.11.2022, https://www.theguardian.com/uk-news/2022/sep/30/molly-russell-died-while-suffering-negative-effects-of-online-content-rules-coroner, 19.11.2023.

[27] „It’s a world I don’t recognise. It’s a ghetto of the online world that once you fall into it, the algorithm means you can’t escape it and it keeps recommending more content. You can’t escape it”. M. Robinson FCA, Should we feel more excited or scared about AI? Or both!, 7.11.2023, https://www.britsafe.org/safety-management/2023/should-we-feel-more-excited-or-scared-about-ai-or-both, 17.11.2023.

[28] D. Milmo, Meta executive apologises over inappropriate content seen by Molly Russell, 26.09.2022, https://www.theguardian.com/uk-news/2022/sep/26/posts-seen-by-molly-russell-of-self-harm-and-suicide-safe-for-children-meta-says, 24.11.2023.

[29] Ibidem.

[30] Ibidem.

[31] J. Payne, Boss admits Pinterest ‘not safe’ when Molly Russell used site before ending life, Boss admits Pinterest ‘not safe’ when Molly Russell used site before ending life, 22.09.2022, https://finance.yahoo.com/news/boss-admits-pinterest-not-safe-162848948.html?ocid=msedgntp%2Cmsedgntp&guccounter=1&guce_referrer=aHR0cHM6Ly93d3cuZ29vZ2xlLmNvbS8&guce_referrer_sig=AQAAAAgeTr73bzu5UETp2PVxf4biWUWE4gvT5ojPOFg73NquSThsLXhX6AzwRFHmu9POTpbzV8D6TMfdSwmfgUtFz__rGMXO9T5E5zzDJg_GDHnD6bukuySipoIoVpD7942pyuIp88NvWYYI4g2Kjpgm6svUpS_Tqo6xGtZI4Rzb4WdE, 24.11.2023.

[32] Ibidem.

[33] Molly Russell: Coroner’s report urges social media changes, 14.10.2022, https://www.bbc.com/news/uk-england-london-63254635, 17.11.2023.

[34] Ibidem.

[35] Pakiet aktu prawnego o usługach cyfrowych, https://digital-strategy.ec.europa.eu/pl/policies/digital-services-act-package, 24.11.2023.

[36] YouTube, TikTok must detail child protection measures by Nov 30, EU says, 9.11.2023, https://www.reuters.com/technology/cybersecurity/youtube-tiktok-must-detail-child-protection-measures-by-nov-30-eu-says-2023-11-09/, 24.11.2023.

[37] Meta and Snap must detail child protection measures by Dec. 1, EU says, 10.11.2023, https://www.reuters.com/technology/meta-snap-must-detail-child-protection-measures-by-dec-1-eu-says-2023-11-10/, 24.11.2023.

Opracował: dr Krzysztof Danielewicz

Niniejszy tekst jest fragmentem książki autora „Przeżyć szkołę, bezpieczeństwo w szkole teoria i praktyka”, Warszawa 2021 r.

Finlandia, kraj postrzegany jako spokojny o wysokim społecznym zadowoleniu z warunków życia. Kraj, w którym z powodzeniem wprowadza się reformy kształcenia. Finlandia to także, kraj, w którym w 2007 i 2008 miały miejsce dwa tragiczne zamachy na placówki oświatowe.

Jokela Upper Secondary School, Finlandia, 7 listopada 2007 r.

Przebieg zdarzenia

Jokela jest jednym z ośrodków miejskich w prowincji Finlandia Południowa, w gminie Tuusula, około 50 km od Helsinek. Do szkoły prowadzi rzadko uczęszczana droga, na północ od szkoły leżą pola i parking, z tyłu znajduje się Ośrodek Kultury Jokela (Jokela Community Centre) i centrum opieki dziennej. Ludność Jokela to 5300 osób. Na terenie zespołu szkół Jokela (Jokela School Centre) funkcjonowały szkoła podstawowa i średnia (Jokela Upper-Level Comprehensive School and Upper Secondary School). Z wszystkich obiektów korzystały obie szkoły. Uczyło się tam 489 uczniów: 318 w szkole podstawowej i 171 w ogólnokształcącej, w szkole podstawowej pracowało 33 nauczycieli, w średniej – 10. 7 listopada 2007 r. 18-letni Pekka-Eric Auvinen, uczeń szkoły średniej, wszedł w trakcie lekcji do Jokela School Centre i przy użyciu legalnie zakupionej broni zastrzelił sześciu uczniów, nauczyciela i pielęgniarkę szkolną, a następnie popełnił samobójstwo[1].

W dniu zamachu Auvinen nie przyszedł do szkoły. O godzinie 8.37 zaczął przeglądać Internet, o 9.33 zamieścił na YouTubie film, na którym było widać szkołę, a następnie kamera pokazała zamachowca celującego z broni w stronę kamery. Pod film podłożył muzykę. Po godzinie 11 umieścił kolejne filmiki i wiadomości tekstowe na forum „Zabijanie w szkołach” (school killings), mówiące, że historia będzie miała miejsce dzisiaj. Jako datę wybrał 70 rocznicę wybuchu rewolucji październikowej. Wyłączył komputer o godzinie 11.28, po czym rowerem pojechał do szkoły oddalonej o 1,7 km. Do szkoły dotarł o godzinie 11.37 i wszedł do budynku wejściem koło stołówki. W tym czasie trwały zajęcia, a uczniowie szkoły średniej mieli przerwę na lunch. O godzinie 11.42 na korytarzu spotkał swoją pierwszą ofiarę, ucznia szkoły średniej, którego zastrzelił, po czym wszedł do toalety. Kiedy uczniowie zobaczyli leżącego na podłodze kolegę, myśleli, że uderzył się w głowę. Kilku uczniów słyszało strzał, ale nie zidentyfikowali go jako wystrzał z broni. Kiedy uczniowie dzwonili na pogotowie (ERC – Emergency Response Centre), zamachowiec stanął w drzwiach toalety i zastrzelił kolejne dwie osoby. Jeden z uczniów rozpoznał zamachowca. Szkolna pielęgniarka, kiedy zorientowała się, że ktoś został postrzelony, kazała uczniom uciekać na zewnątrz budynku i zadzwonić po pomoc. W tym czasie został zastrzelony czwarty uczeń. Pielęgniarka zaczęła uciekać korytarzem, ale zamachowiec zastrzelił ją oraz kolejnego ucznia. Była godzina 11.46, pierwsze sześć osób napastnik zastrzelił w ciągu czterech minut[2].

Jeden z uczniów niemal natychmiast po rozpoczęciu strzelaniny zadzwonił do ERC i wbiegł po schodach na pierwsze piętro, kierując się do pokoju nauczycielskiego. Mimo że to, co mówił, było bardzo chaotyczne, nauczyciele szybko zorientowali się, że w szkole trwa strzelanina. Jeden z nich przejął telefon ucznia i przekazał dyspozytorowi pogotowia brakujące informacje. Pięciu nauczycieli wybiegło z pokoju nauczycielskiego, żeby ustalić, co się stało. Pierwszy z nich zbiegł na dół i krzyknął do pozostałych, aby zostali tam, gdzie są, bo strzelec jest piętro niżej. Inny nauczyciel pobiegł do kantyny i nakazał znajdującym się tam uczniom opuszczenie budynku. Pozostali nauczyciele zostali w pokoju nauczycielskim i byli w kontakcie telefonicznym z pracownikami ERC, którzy nakazali im pozostać za zamkniętymi drzwiami.

W tym czasie zastępczyni dyrektorki pobiegła do dyrektorki szkoły z informacją o tym, co się dzieje. O godzinie 11.47 dyrektorka przez radiowęzeł nakazała wszystkim pozostanie w salach lekcyjnych i kategorycznie zabroniła je opuszczać. Po tonie dyrektorki wszyscy wyczuli, że coś się dzieje, jednak część uczniów myślała, że są to ćwiczenia. Zamknięto drzwi do sal lekcyjnych i drzwi pożarowe prowadzące z holu na korytarz. Niektórzy nauczyciele i uczniowie schowali się w toaletach i magazynach. Jeden z nauczycieli powiedział uczniom, którzy znajdowali się na korytarzu, aby schowali się do sal lekcyjnych i pozamykali w środku. Inny nauczyciel po usłyszeniu komunikatu opuścił salę lekcyjną, aby sprawdzić, co się dzieje. Wychodząc, nakazał uczniom pozostać w klasie. W części administracyjnej on i dwaj inni uczniowie znaleźli się twarzą w twarz z napastnikiem, zdołali jednak uciec na zewnątrz. Nauczyciel podbiegł do okna swojej sali lekcyjnej i krzykiem oraz machaniem rękoma dał uczniom znać, że mają opuścić salę. Część z nich pobiegła korytarzem w kierunku napastnika, ale gdy go zauważyli, wbiegli z powrotem do klasy. Napastnik pobiegł za nimi i zaczął strzelać do ludzi i do przedmiotów w sali. Kiedy wyszedł, część uczniów wskoczyła do szybu wentylacyjnego, aby się ukryć[3].

Zamachowiec chodził po korytarzu, wystrzelił co najmniej 53 naboje, cały czas krzyczał, że wszystkich pozabija. Próbował wejść do jednej z klas, ale ponieważ sala była zamknięta, strzelił trzy razy przez drzwi, raniąc jednego z uczniów w stopę. Następnie wszedł na drugie piętro, gdzie natknął się na dwóch uczniów siedzących na ławce na korytarzu. Jeden z nich zdołał uciec, drugi został śmiertelnie ranny. Zamachowiec podszedł do drzwi prowadzących do kantyny, które były zamknięte, zażądał ich otwarcia i zaczął strzelać przez szybkę w drzwiach. W tym czasie uczniowie zdołali już uciec do innych pomieszczeń znajdujących się za kuchnią.

O godzinie 11.54 dyrektorka i inny nauczyciel wyszli z gabinetu i łącznikiem chcieli opuścić szkołę. Nauczyciel uciekł w kierunku parkingu, natomiast dyrektorka została kilkakrotnie postrzelona i poniosła śmierć. Na miejscu znaleziono siedem łusek.

Była godzina 11.57, zamachowiec nadal chodził po szkole i próbował wtargnąć do kilku klas; udało mu się dostać tylko do jednej otwartej sali, w której znajdowali się uczniowie. Wymierzył w nich broń i powiedział, że jest rewolucja i mają niszczyć przedmioty. Wystrzelił dwa razy, ale nikogo nie zabił[4].

Następnie wycofał się na korytarz i oblał podłogę i ściany łatwopalną cieczą, którą przyniósł ze sobą w 1,5-litrowych plastikowych butelkach. Była to mieszanka benzyny ze smarem. Podpalenie szkoły realizował zgodne ze swoimi planami, które opisał w pamiętniku: „Atak na ludzkość będzie wspaniały: ludzie umierają, niektórzy w panice, inni uciekają przed siebie, niektórzy okaleczeni, dym wydobywający się ze szkoły, rozszerzający się ogień…”[5]. Na szczęście podpalenie budynku mu się nie udało.

W niektórych klasach uczniowie i nauczyciele wybili okna i ewakuowali się na zewnątrz (około 150–200 uczniów z 7–8 sal opuściło je dopiero po śmierci zamachowca, gdy przybyła policja i ich ewakuowała). Od początku strzelaniny minęło około 30 minut. Uczniowie wiedzieli, kto jest napastnikiem, dzwonili do siebie nawzajem na komórki i do osób poza szkołą. Część uczniów informacje o tym, co się stało, dostawała z zewnątrz jeszcze w trakcie zamachu[6].

Około godziny 12.04 do budynku weszli pierwsi policjanci. Zamachowiec oddał do nich kilka strzałów, po czym poszedł do toalety, gdzie popełnił samobójstwo. W sumie wystrzelił 75 naboi, 328 kolejnych znaleziono w jego plecaku, kieszeniach, w szkole i w domu[7].

ERC w Uusimaa informację o tym, że coś się dzieje w szkole, otrzymała o godzinie 11.43. Dzwoniący przekazał, że na korytarzu leży uczeń, z którego głowy leci krew, prawdopodobnie w wyniku uderzenia, nie było mowy o strzelaninie. Zgłoszenie zostało zaklasyfikowane jako B1, co oznaczało natychmiastowe wysłanie karetki, ale bez lekarza, który wysyłany jest dopiero przy zgłoszeniu kategorii A, kiedy występuje zagrożenie życia. Gdy zgłoszenie było przyjmowane, było już słychać strzały. Do godziny 11.44 zostały już poinformowane dwie karetki. Do godziny 11.46 dyspozytor ERC już wiedział, że zdarzenie jest związane z użyciem broni. Inny dyspozytor otrzymał zgłoszenie o 11.45, z którego jednoznacznie wynikało, że w szkole ma miejsce strzelanina. Łącznie wysłano 12 zespół ratunkowych.

O godzinie 11.46.18 pogotowie poinformowało o sytuacji policję; dwa patrole, które znajdowały się w odległości 10 i 13 kilometrów od szkoły, natychmiast podjęły interwencję. O 11.46.38 zgłoszenie zostało przeklasyfikowane na A; to sprawiło, że zaalarmowano kolejne jednostki, w tym śmigłowiec ratunkowy. Odwołano z ćwiczeń jednostkę specjalną policji, która o godzinie 12.10 w pełnym wyposażeniu udała się na miejsce zdarzenia[8].

Pierwsza jednostka policji dotarła na miejsce o godzinie 11.55, w tym samym momencie, co karetka pogotowia. W drodze policjanci na bieżąco otrzymywali informacje o ofiarach i aktywności zamachowca, nie mieli jednak opisu napastnika ani informacji o możliwych miejscach jego pobytu. Informacja o tym, że napastnik jest jeden, nie była potwierdzona, w związku z tym policjanci musieli brać pod uwagę obecność innych zamachowców i przygotować się na to. Pierwszą rzeczą, którą policja musiała zrobić, to ustalić, gdzie jest i jak wygląda napastnik oraz zabezpieczyć szkołę przed wejściem na jej teren osób postronnych. Policjanci widzieli z zewnątrz grupy rozhisteryzowanych dzieci i młodzieży, którzy chcieli wychodzić przez okna. Niektórych okien nie można było otworzyć od wewnątrz, więc policjanci wybijali szyby i pomagali w ewakuacji. O godzinie 12.04 policjanci zauważyli pomiędzy budynkami A i D, w wejściu głównym, mężczyznę ubranego na czarno z plecakiem na ramieniu. Kiedy polecili mu wyjść na zewnątrz, ten zapytał: „Co się tutaj stało?”, następnie wszedł do budynku, a po chwili ponownie się pokazał. Policjanci powtórzyli swój komunikat, po chwili zauważyli broń skierowaną w ich stronę, następnie padły dwa strzały. Policjanci wzywali napastnika do wyjścia, ten jednak schował się za drzewem przy wejściu głównym. Policjanci znajdowali się około 45 metrów od niego, co było odległością za dużą na oddanie bezpiecznego strzału. Po uszczelnieniu szkoły policjanci dostali rozkaz sprawdzenia dziedzińca, co było ryzykowne, ponieważ byliby wtedy widoczni dla napastnika.

Wokół szkoły w odległości 300 metrów od niej ustawiono kordon; zgromadziło się przy nim wielu pracowników szkoły i uczniów.

Cały czas przyjeżdżały kolejne jednostki policji. Kilka minut później przy wejściu do budynku D znaleziono ciało dyrektorki szkoły. Świeżo przybyli policjanci otrzymali zadania odszukania ludzi w budynkach C, B i A, ewakuacji wszystkich oraz zidentyfikowania napastnika lub napastników. W związku z tym, że część pomieszczeń była zamknięta, przeszukiwanie szkoły się przedłużało. Do godziny 13.38 znaleziono w szkole sześć ciał, z których większość miała wiele ran postrzałowych. O godzinie 13.54 policjanci odnaleźli zamachowca, a obok niego pistolet. Ponieważ wydawało się, że chłopak żyje, została podjęta reanimacja. Okazało się jednak, że jest martwy i lekarz stwierdził zgon.

Do godziny 14.29 ze szkoły wyprowadzono wszystkie znajdujące się w niej osoby, budynek został sprawdzony, a o godzinie 15.40 zakończyła się druga inspekcja, ostatni uczeń został ewakuowany o 15.17. Następnie na miejsce przybyły jednostki i specjaliści odpowiedzialni za zbieranie dowodów, śladów, prowadzenie śledztwa czy identyfikację zwłok[9].

Symptomy

Pekka-Eric Auvinen mieszkał z rodziną w Jokela od 10 lat. Przez sześć lat uczęszczał do szkoły podstawowej nieopodal swojego domu, następnie do szkoły średniej w zespole szkół Jokela. W momencie zamachu był uczniem trzeciej klasy szkoły ponadpodstawowej. Z opinii wynika, że był pracowitym uczniem, rzadko nieobecnym w szkole. Nie miał problemów z nauką ani z rówieśnikami, zachowywał się bez zarzutu. Po ukończeniu szkoły średniej planował studiowanie historii, nauk politycznych lub psychologii. W pierwszych latach szkoły podstawowej miał przyjaciół, w szkole średniej było ich mniej, natomiast oceny zaczęły się pogarszać. Był niezły z historii, filozofii, nauk społecznych i psychologii. Gorzej było z matematyką i wychowaniem fizycznym.

Jego matka, ojciec i młodszy brat spędzali dużo czasu w domu. W rodzinie nie było konfliktów, wspólną pasją wszystkich była muzyka. Rodzice dbali o dzieci i dużo z nimi rozmawiali, interesowali się tym, co dzieci robią w szkole, jak się uczą i co będą robić w życiu. Kładli duży nacisk na zainteresowanie książkami, przestrzegali dzieci przed spędzaniem zbyt dużej ilości czasu przed komputerem i grami komputerowymi, które uważali za brutalne i pełne przemocy[10]. Podstawą posłuszeństwa był niekwestionowany rodzicielski autorytet

Według rodziców, kiedy Pekka-Eric był w czwartej klasie szkoły podstawowej, stał się ofiarą znęcania przez rówieśników. Sytuacja pogorszyła się w piątej i szóstej klasie. W ankiecie zdrowotnej chłopak przyznał się, że znęcanie bardzo go irytuje. Matka kontaktowała się z nauczycielami, ponieważ uważała, że szkoła jest zbyt tolerancyjna i ma lekceważące podejście do przeklinania, złych manier czy przypadków znęcania się.

Ciekawe jest to, że w opinii nauczycieli z tamtego okresu, Pekka-Eric nie był ofiarą jakiegoś szczególnego znęcania. Według nauczycieli metody wychowawcze jego rodziców nie miały zastosowania w pracy ze współczesną młodzieżą i sprawiały, że chłopak miał trudności w relacjach z rówieśnikami. Rodzice chłopaka informowali także innych rodziców, że ich dzieci źle się zachowują. To było irytujące i sprawiało, że rodzice kolegów nakazywali im unikanie kontaktu z Pekką-Erikiem. Niemniej w tamtym czasie problem znęcania nie został oficjalnie zgłoszony i nie był rozpatrywany przez władze szkoły.

W 2002 r. dyrekcja szkoły otrzymała zgłoszenie o znęcaniu się nad Pekką-Erikiem, był to raport wypełniony przez rodziców, w którym chłopak na pytanie, czy jest ofiarą znęcania, miał odpowiedzieć: „tak”. Ponieważ w tamtym czasie nie miał żadnych przyjaciół, nauczyciele podejrzewali, że może być ofiarą. Prawdopodobnie przeprowadzono też spotkanie na temat przypuszczalnego znęcania się nad Pekką-Erikiem, w którym mieli uczestniczyć wszyscy chłopcy z klasy[11].

Według części nauczycieli i uczniów, chłopak był także ofiarą znęcania w szkole średniej, kierowano w jego stronę kpiące uśmiechy i drwiny. Ich powodami miały być jego nienaganny ubiór, odstający od sposobu ubierania się innych nastolatków, zainteresowania i głośno wyrażane opinie odbiegające od wyznawanych przez rówieśników, a także brak zdecydowania i skłonność do czerwienienia się. W czasie nauki w szkole średniej lekarz napisał, że Pekka-Eric jest ofiarą znęcania. Problem trwał latami – jeszcze w 2006 r. chłopak był ofiarą prześladowania, co było omawiane z rodzicami i nauczycielami, sprawą zajmował się także samorząd uczniowski. Odbyło się też spotkanie z udziałem dyrektora szkoły i nauczycieli, podczas którego omawiano m.in. przypadek popychania Pekki-Erica. Jednak chłopak zaprzeczył, jakoby był popychany i oświadczył, że nie chce na ten temat rozmawiać. Uczniowie z jego klasy przyznali, że nikt go nie popychał, tylko czasami odnoszą się do niego grubiańsko[12].

Auvinena bardzo interesowały nauki społeczne, polityka, filozofia, chłopak czytał i poszukiwał wiedzy na temat różnych ideologii, chciał w przyszłości tworzyć lepsze społeczeństwo, ale z czasem zaczął się interesować bardziej radykalnymi trendami i ideologiami – ruchami ekstremistycznymi i w końcu strzelaninami w amerykańskich szkołach. Dyskutował na te tematy w domu, w szkole i w internecie. Był to też czas, kiedy zaczął postrzegać przemoc jako akceptowalną metodę poprawy rozwiązywania swoich problemów. Interesował się także Unabomberem[13].

Kilka miesięcy przed zamachem Auvinen pojechał do Helsinek na strzelnicę i po powrocie zakomunikował, że chciałby strzelać rekreacyjnie. Rodzice nie byli fanami tego hobby, ale mieli nadzieję, że to go „wyciągnie z jego pokoju”. Często grał w gry komputerowe, przez Messengera komunikował się z radykalnymi środowiskami zarówno w Finlandii, jak i zagranicą. Grał w tzw. strzelanki oraz w grupach w internecie w gry strategiczne jak Battlefield, Civilization, JFK – jedną z rzadszych gier opartą na historii zabójstwa prezydenta Johna F. Kennedy’ego. Z kolei inne gry, The Splinter Cell i Hitman, polegały na rozwiązywaniu problemów bez przemocy. Chłopak rozmawiał o szkolnych strzelaninach z co najmniej 12 członkami forum dyskusyjnego, w tym o zamachu w Columbine. Kilku członków forum dyskusyjnego podziwiało strzelaniny w szkołach. Dyskutowanie o tych tematach w internecie nie było w tamtym czasie w Finlandii nielegalne[14].

Auvinen był samotny, nieśmiały i miał problem z mimowolnym czerwienieniem się. To w połączeniu z jego niskim wzrostem sprawiało, że znajdował się w bardzo trudnej sytuacji społecznej. Kiedy miał 16 lat, zwrócił się o pomoc do szkolnego punktu pomocy medycznej. Lekarz zalecił mu ćwiczenia fizyczne i zapisał środek SSRI (Selective Serotonin Reuptake Inhibitor – selektywne inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny), by złagodzić jego wewnętrzny niepokój i obawy. Chłopak zaczął przyjmować lek w małych dawkach od kwietnia 2006 r. i brał do chwili zamachu. Początkowo środek działał, z czasem zaczął tracić skuteczność, więc dawki zostały zwiększone. W 2007 r. Pekka-Eric chodził do lekarza już rzadziej, a recepty zamawiał przez telefon. Ostatnie badania lekarskie zaliczył w trakcie rejestracji do służby wojskowej wiosną 2007 r. Środka SSRI nie powinno się zapisywać nieletnim, a jego ewentualna kontynuacja powinna za każdym razem być związana z wizytą u lekarza. Tymczasem dla chłopaka nawet nie opracowano kompleksowego planu leczenia, nikt na bieżąco nie oceniał jego stanu zdrowia, aby dostosować ilość środka do potrzeb.

Pomiędzy grudniem 2006 a styczniem 2007 r. rodzice Pekki-Erica wnioskowali do lekarza szkolnego o skierowanie go do poradni zdrowia psychicznego dla nastolatków. Wniosek został odrzucony, ponieważ symptomy syna uznano za nieznaczne. Przed skierowaniem do szpitala powinien być leczony przez lekarza pierwszego kontaktu przy wykorzystaniu antydepresantów. Innym powodem braku skierowania na specjalistyczne leczenie była długa kolejka i ograniczone środki, przez co było ono dostępne tylko dla ciężkich przypadków. Pomimo wsparcia rodziców, przepisane środki chłopak brał nieregularnie, a do jesieni 2007 zaprzestał całkowicie ich przyjmowania.

Generalnie chłopak postrzegany był jako osoba spokojna, pokojowo nastawiona, nie zażywał też narkotyków, nie palił, ale podobno pił alkohol. W czasie ataku nie był pod wpływem środków odurzających, alkoholu czy środków medycznych. Był podenerwowany w związku z rejestracją do służby wojskowej w listopadzie 2007 r. Po komisji lekarskiej i teście fizycznym dostał kategorię zdrowia E i odroczono mu służbę na trzy lata. W czasie komisji lekarskiej zachowywał się bardzo rzeczowo, w kwestionariuszu nawet nie wspomniał o symptomach depresji i skłonnościach samobójczych[15].

Pekka-Eric Auvinen planował zamach od co najmniej marca 2007 r., kiedy to napisał w swoim pamiętniku, że chce zapoczątkować operację przeciwko ludzkości, w trakcie której zamierza zabić jak najwięcej osób i spowodować chaos i spustoszenie wokół siebie. Przewidywał, że będzie uzbrojony i gotowy do realizacji zadania najpóźniej jesienią. W marcu napisał także, że może zginie w tej akcji, a jego czyn będzie zapamiętany na zawsze i będzie miał trwały wpływ na świat. Wierzył także, że inni ludzie pójdą w jego ślady. Chłopak podziwiał inne ataki na szkoły na świecie, np. zamach w technikum w Virginii 16 kwietnia 2007 r. Kilka dni później, 20 kwietnia 2007 r., świętował rocznicę zamachu w Columbine. W pamiętniku napisał, że żałuje, że przygotowana przez zamachowców bomba z propanem nie wybuchła. Tego samego dnia napisał prawdopodobnie swój pierwszy komentarz dotyczący strzelaniny w Columbine[16].

Na kilka miesięcy przed zamachem rodzice zauważyli, że Pekka-Eric zaczął na długie godziny zamykać się w swoim pokoju i spędzać ten czas przed ekranem komputera. Latem 2007 r. chłopak poznał przez internet dziewczynę z zagranicy, z którą na jednym z forów dyskusyjnych rozmawiał na tematy szkolnych strzelanin. Jesienią dziewczyna znalazła innego chłopaka do dyskusji i ograniczyła kontakty z Pekką-Erikiem, na co ten zareagował agresywnymi i pełnymi oszczerstw komentarzami. Na forum nazwano go dziecinnym i niedojrzałym. Na dzień przed zamachem przeprosił wszystkich w internecie za swoje niegrzeczne zachowanie i dodał, że wkrótce przyjdzie na niego czas, aby odszedł. Nie ukrywał, że podziwiał strzelaniny w szkołach, ale według innych członków społeczności nie można było wyczuć, czy miał jasne plany oraz gdzie i kiedy mógłby je zrealizować[17].

W maju 2007 r. zaczął pisać swój manifest „Natural Selector”, pod tytułem „How Did Natural Selection Turn into Idiocratic Selection?” (Jak naturalna selekcja doprowadziła do selekcji idiokratycznej). Tekst w języku fińskim i angielskim zamieścił w internecie 5 listopada 2007 r., ale ostatnie słowa manifestu zatrzymał tylko dla siebie, aż do nocy poprzedzającej zamach[18].

Z ustaleń wynika, że 31 sierpnia 2007 r. Auvinen zapisał się do klubu strzeleckiego w Helsinkach, kiedy odwiedził tamtejszą strzelnicę i miał okazję postrzelać. Był to jego pierwszy kontakt z bronią. Do klubu już więcej nie pojechał. 3 października 2007 r. wystąpił o pozwolenie na broń. Wniosek dotyczył zakupu pistoletu Glock 17, chłopak motywował go chęcią trenowania strzelania precyzyjnego na strzelnicy w Helsinkach, raz lub kilka razy w tygodniu. Zadeklarował, że broń będzie przechowywał w zamkniętym pokoju lub w skrzyni. Napisał, że słyszał wiele pozytywnych opinii na temat tej broni i miał okazję już z niej strzelać. Na pytanie, czy zgodziłby się na mniejszy kaliber, odpowiedział, że tak. 12 października 2007 r. funkcjonariusz prowadzący jego wniosek wydał decyzję odmowną, uzasadniając ją dużą siłą ognia Glocka 17 oraz tym, że broń nie nadaje się do precyzyjnego strzelania. Było to zgodne z prawem użycia broni, które pozwała na odmowę w sytuacji, gdy wnioskowana broń nie nadaje się do realizacji celu zawartego we wniosku. Rekomendowano mu zakup broni o kalibrze 5.56.

18 października 2007 r. Pekka-Eric ponownie wystąpił o pozwolenie, tym razem o Rugera MKIII. Na pytanie, czy przy wykorzystaniu broni mniejszego kalibru mógłby realizować swoje hobby, odpowiedział, że nie wydaje mu się, ponieważ większy kaliber byłby lepszy. Po sprawdzeniu, czy wnioskodawca nie był karany, 19 października 2007 r. udzielono zgody na zakup broni. Według policji, postępowanie Auvinena było tak przyzwoite, że zrezygnowano z przewidzianej procedurą bezpośredniej rozmowy z nim. Kiedy 2 listopada 2007 r. chłopak poszedł kupić broń, Rugera MKIII akurat w sklepie nie było, kupił więc Sig Sauera Mosquito z 10-nabojowym magazynkiem i dodatkowo 500 naboi. Było to pięć dni przed zamachem. Z nowej broni strzelał tylko raz – w lesie. W trakcie tego strzelania nagrał wideo, które później zamieścił w internecie. O zakupie broni poinformował swoich przyjaciół, natomiast rodzice nie wiedzieli, że ich syn wszedł w posiadanie broni[19].

W sierpniu 2007 r. dzieci z młodszych klas poinformowały swojego opiekuna, że Pekka-Eric dziwnie się zachowuje. Do końca października 2007 r. pracownik ten otrzymał podobne informacje od kolejnych dzieci. Chłopak straszył młodsze dzieci, że niedługo zginą w rezultacie białej rewolucji. Dzieci bały się go i czuły, że może zrobić im lub komuś innemu krzywdę. Pracownik trzykrotnie rozmawiał na ten temat z Auvinenem, z czego ostatni raz na początku listopada. W trakcie rozmowy chłopak nie wspominał o możliwości realizacji aktu przemocy. Ten sam opiekun dwukrotnie rozmawiał na ten temat z szefem nauczycieli, który stwierdził, że wie, co się dzieje i że będzie miał Auvinena na oku. Ponieważ Pekka-Eric miał ukończone 18 lat, mógł zapobiec temu, by szkoła o wszystkim poinformowała jego rodziców.

Dzień przed treningiem strzeleckim uczestniczył w internetowej grupie dyskusyjnej dotyczącej strzelaniny w Columbine, między innymi publikował swoje zdjęcie zmiksowane z filmem z kamery nagrywającej zamach w Columbine. Dwa dni przed zamachem wdał się z długą dyskusję z jednym z członków forum na Messengerze, któremu powiedział, nawiązując do Columbine, że mógłby wejść do szkoły uzbrojony w broń. Gdy tamten zapytał go, kiedy, odpowiedź nie padła. W nocy przed zamachem napisał kilka informacji tekstowych, w tym pożegnanie z rodziną, w którym stwierdził, że dokonał tego aktu, ponieważ uczyni on społeczeństwo lepszym miejscem do życia. Wyraził nadzieję, że w przyszłości rzeczy będą wyglądały lepiej, aby tego typu akty nie były więcej konieczne[20].

Konsekwencje

W zamachu śmierć poniosło dziewięć osób, łącznie z napastnikiem, a 13 innych odniosło rany. Spośród rannych jedna osoba została postrzelona w stopę, pozostali odnieśli głównie rany tłuczone i cięte spowodowane szybką ewakuacją przez okna. Większość ofiar to uczniowie i nauczyciele ze szkoły średniej. Urazy psychiczne dotyczą wielu osób, w tym rodzin zabitych i będą leczone przez lata, zarówno te indywidualne, jak i całej społeczności Jokela, co będzie wymagało wsparcia psychologicznego. Straty materialne – dzięki temu, że zamachowcowi nie udało się podpalić szkoły – ograniczyły się do 43 tys. euro na renowację budynku. Całkowite koszty zamachu zostały oszacowane na 4,8 mln euro, w tym: wsparcie psychologiczne dla lokalnej społeczności w latach 2007–2018, zatrudnienie 43 specjalistów zapewniających dzieciom i młodzieży niezbędne wsparcie, zatrudnienie 5 nowych opiekunów dla dzieci, projekt mający na celu opracowanie nowych sposobów kontrolowania agresji młodzieży, pogrzeby[21].

Masakra w szkole w Kauhajoki, Finlandia, 23 września 2008 r.

Przebieg zdarzenia

23 września 2008 r. 22-letni Matti Juhani Saari dokonał zamachu na szkołę zawodową (odpowiednik polskiego studium podyplomowego) w mieście Kauhajoki w rejonie Finlandia Zachodnia, po czym popełnił samobójstwo[22]. Napastnik wchodząc do szkoły, uzbrojony był w pistolet Walther P22, miał 10 magazynków oraz 1000 naboi. W trakcie zamachu użył także 1,5-litrowych butelek po oranżadzie wypełnionych benzyną. Nie ustalono dokładnej liczby butelek, ponieważ część spłonęła. Dodatkowo w plecaku miał młotek, którego przeznaczenia nie określono, mógł służyć do krzywdzenia ludzi lub otwierania zamkniętych drzwi[23].

Zamachowiec do budynku dostał się przez piwnicę, omijając wejście główne. Był widziany, jak szedł do szkoły z dużą czarną torbą, ubrany na czarno, w kominiarce na głowie. Po wejściu do budynku podszedł do drzwi sali lekcyjnej, chwilę przed nimi stał, po czym cofnął się w głąb korytarza załadować broń. Dokładnie o godzinie 10.40 wszedł do sali, w której znajdowało się 12 uczniów wraz z nauczycielką, i zaczął strzelać. W środku było niewiele osób, ponieważ tego dnia odbywał się test i uczniowie, którzy szybciej go rozwiązali, opuścili już salę.Następnie zamachowiec rozlał benzynę na podłodze, podpalił ją i skierował się do kolejnej sali. Tam nauczycielka, która zorientowała się, co się dzieje, kazała położyć się uczniom na podłodze i zablokować otwierające się do wewnątrz drzwi. Napastnik zaczął strzelać przez małe okno w drzwiach, a także do uczniów przemieszczających się po korytarzu, ale nikogo nie postrzelił. Ponownie wszedł do pierwszej sali i kilka razy strzelił do nauczycielki, raniąc ją, a następnie chodził po klasie i wściekły krzyczał do uczniów schowanych pod stołami czy krzesłami. Strzelał do każdego, kogo zauważył czy usłyszał[24].

Dwóch uczniów z sąsiedniej sali chciało na własne oczy zobaczyć powód hałasu, wyszli na korytarz i zostali zastrzeleni przez zamachowca. W całej szkole wybuchła panika, część uczniów biegła do wyjścia głównego, część skakała z pierwszego piętra. Uczniowie z pomieszczeń, do których wszedł zamachowiec, próbowali się chować pod stołami i innymi meblami, z reguły na próżno. Część została postrzelona, co spowodowało takie uszkodzenia głowy, że niektórych rozpoznano dopiero na podstawie DNA. Wcześniej w kilku miejscach zamachowiec podłożył ogień, przez co chaos był jeszcze większy[25].

Dwóch uczniów skutecznie ukryło się w sali lekcyjnej, jeden z nich około godziny 10.43 wezwał służby. Uczniowie wybili okna wentylacyjne krzesłami, tą drogą uciekli w stronę rzeki i schowali się na jej brzegu. Niektórzy uczniowie pobiegli do innych klas i informowali o sytuacji, dzięki czemu znajdujące się w nich osoby mogły się ewakuować. Z sal lekcyjnych dobiegały głosy wołających o pomoc. Z innych sal uczniowie wychodzili na korytarz, aby się zorientować, co się dzieje. Widzieli, jak napastnik strzela przez okienko do uczniów barykadujących drzwi. Panował chaos, niektórzy zostawali w salach, inni uciekali drzwiami głównymi. W niektórych miejscach w szkole uczniowie w dalszym ciągu realizowali swoje obowiązki, ponieważ nie słyszeli odgłosów trwającej strzelaniny. Kilku uczniów przypadkowo pobiegło do sali, gdzie przebywał napastnik. Część uczniów zamiast natychmiast uciekać, wracała po swoje rzeczy. W szkole został włączony system powiadamiania nakazujący natychmiastowe opuszczenie budynku, ale nie wszyscy go usłyszeli. Nie było wiadomo, gdzie mają się zebrać ewakuowani, niektórzy nie ewakuowali się wcale, ponieważ nie wierzyli w to, co się dzieje. Nauczyciele na podstawie list obecności obdzwaniali uczniów, ustalając, czy wszystko z nimi w porządku. Pojawiły się problemy z wykonywaniem poleceń, ponieważ część myślała, że to fajerwerki, część, że to ćwiczenie, inni, że winda zerwała się z lin i spadła na dół szybu, a jeszcze inni, że to broń na ślepe naboje. Niektórzy uczniowie wracali po ewakuacji do budynku, bo nie wierzyli, że strzelanina jest prawdziwa.

Napastnik po tym, jak zabił i zranił wiele osób, przez godzinę i 15 minut chodził po szkole, wzniecał pożary, strzelał, niszczył przedmioty, jednak nie znalazł już ani jednej ofiary. Później zadzwonił do swojego przyjaciela i opowiedział mu, że zabił 10 osób i nikogo nie ma już w budynku[26].

ERC zostało powiadomione przez jedną z uczennic już o godzinie 10.43, podała ona szczegóły dotyczące miejsca i okoliczności strzelaniny, m.in. nazwę szkoły, liczbę osób w klasie – około 20. Służby poprosiły ją o pozostawienie otwartego połączenia, aby mogły słyszeć, co się dzieje. Później dziewczyna podała nazwisko zamachowca i uciekła z klasy. O godzinie 10.44 ERC przekazało policji w Kauhajoki wiadomość: „Szkoła zawodowa Kauhajoki możliwa strzelanina”. Okazało się, że określenie „szkoła zaoczna” było nieprawidłowe, prawidłowa nazwa to Polytechnic. Policja natychmiast przyjęła zgłoszenie, a ERC zaczęło ściągać jednostki policji z innych miejscowości, informując, że w szkole może być bardzo dużo ofiar. Ponieważ w rejonie Kauhajoki działały tylko służby ochotnicze, ściągano jednostki straży pożarnej z pobliskich miejscowości, a także strażaków, którzy tego dnia mieli wolne. Patrol policji z Kauhajoki Dystrykt Police Department jechał z Teuva, około 10 minut od Kauhajoki. Po korekcie adresu policjanci dotarli do szkoły o godzinie 10.49. Kiedy pytali o szczegóły, dostawali odpowiedź, że prawdopodobnie ma miejsce powtórka ze szkoły w Jokela.

Na miejscu były już jednostki ratownicze i organizowały kordon poza budynkiem. O godzinie 11.22 zamachowiec otworzył ogień w kierunku służb ratowniczych, przez co wszyscy musieli się schować, a pogotowie opuścić teren. Kolejne pięć zastępów służb ratowniczych przybyło między godziną 11.27 a 11.45. O godzinie 11.34 na miejsce przybył dowódca służb ratowniczych i przejął dowodzenie akcją. Służby ratownicze pomagały policji utrzymywać kordon wokół budynku, nie wpuszczano nikogo przypadkowego.

Policjanci zostali poinformowani, że napastnik cały czas znajduje się w budynku. Przez pięć minut spekulowali, że zamachowcem może być ta sama osoba, której pozwolenie na broń było właśnie kwestionowane. Okazało się, że policjant pełniący funkcję dowódcy operacji był osobiście odpowiedzialny za rozpatrywanie unieważnienia pozwolenia na broń zamachowca – o godzinie 11.00 poprosił on o zwolnienie z funkcji dowódcy. Do godziny 11.22 informacja o zdarzeniu dotarła drogą służbową do Centrum Operacyjnego Policji w Helsinkach, razem z prośbą o przysłanie jednostki szybkiego reagowania. W tym czasie straż pożarna przystąpiła do gaszenia pożaru wewnątrz szkoły, mimo że policjanci nie mieli wiedzy, gdzie znajduje się zamachowiec lub zamachowcy, wiedzieli jedynie od ERC, że zdarzenie miało miejsce w sali nr 3, ale nie znali lokalizacji tego pomieszczenia.

O godzinie 11.06 dwóch policjantów ubranych w sprzęt taktyczny zaczęło przemieszczać się w kierunku szkoły, chowając się za tarczą taktyczną. W ich kierunku padły trzy lub cztery strzały, po czym napastnik się schował; to samo zrobili policjanci. W tym czasie samochodami prywatnymi i służbowymi przyjechali funkcjonariusze, którzy akurat byli w okolicy na szkoleniach czy treningach. W sumie zebrało się około 100 osób, które zabezpieczyły budynek od zewnątrz. Zamachowiec krążył po budynku i strzelał do policjantów.

W końcu policjanci dostali się do budynku i o godzinie 12.09 namierzyli na pierwszym piętrze mężczyznę ubranego na czarno. Kiedy do niego podeszli, zamachowiec leżał na podłodze. Okazało się, że ma ranę postrzałową głowy, a obok niego leży broń. O tym, że broń należała do leżącego mężczyzny, upewnił ich fakt, że w jego kieszeni znaleźli magazynek. Była godzina 12.10. Policjanci nie mieli pewności czy napastnik działał sam, a także czy w budynku nie został podłożony materiał wybuchowy.

Ponieważ przez cały czas środki łączności były bardzo obciążone, dopiero o godzinie 12.13 informacja o prawdopodobnym odnalezieniu napastnika dotarła do dwóch zespołów szturmowych (w liczbie 3 i 5 ludzi każdy), które weszły do budynku wcześniej, o godzinie 11.36 i 11.45, z zadaniem przeszukania wszystkich pomieszczeń. Policjanci wynieśli zamachowca na zewnątrz i przekazali pogotowiu ratunkowemu. Jednocześnie zabronili ratownikom wejścia do budynku z uwagi na obecność niebezpiecznych gazów ulatniających się z benzyny i palących się przedmiotów.

Ponieważ maski policyjne nie były przystosowane do ochrony przed oparami tego typu substancji, strażacy użyczyli policjantom swoich specjalistycznych masek SCBA i funkcjonariusze obu służb kontynuowali przeszukiwanie szkoły: policjanci pod kątem ładunków wybuchowych i obecności ludzi, natomiast strażacy gasili pożary. O godzinie 12.42 zameldowano odnalezienie w budynku ciał pięciu ofiar. O godzinie 13.09 przybyły z Helsinek jednostki reagowania, które były odpowiedzialne za m.in. ostateczne przeszukanie budynku szkoły. O godzinie 14.27 zlikwidowano kordon wokół szkoły. O godzinie 15.34 policja potwierdziła liczbę ofiar: 10 osób zabitych i 12 rannych. O godzinie 17.00 policja otrzymała wsparcie psychologiczne, z którego skorzystało około 70 policjantów[27].

Jeszcze w trakcie strzelaniny przeprowadzono ewakuację punktów handlowych i domów znajdujących się w sąsiedztwie szkoły. Wszystkie osoby ewakuowane ze szkoły były kierowane do sąsiedniej szkoły handlowej, do której został skierowany personel znajdującego się w pobliżu domu opieki dziennej. Opiekunowie w pobliskiej Sanssi School dostali polecenie, by zgromadzić dzieci w jednym miejscu i nie opuszczać budynku do chwili, gdy dostaną pozwolenie; nastąpiło to dopiero o godzinie 12.42[28].

Kiedy w szkole zaczęła się strzelanina, w jednej z sal na innym piętrze młodzież uczestniczyła w szkoleniu z pierwszej pomocy, prowadzonym przez paramedyka i jednocześnie kierowcę karetki w lokalnym pogotowiu, który miał wiedzę pozwalającą na udzielanie pomocy w bardzo skomplikowanych sytuacjach. Kiedy do sali, w której odbywało się szkolenie, wpadło dwóch uczniów z informacją, że ma miejsce strzelanina i trzeba się natychmiast ewakuować, ratownik pozwolił uczniom opuścić pomieszczenie, a sam przez sieć VIVRE poinformował ERC o sytuacji; była godzina 10.45.

Dwie pierwsze karetki przybyły na miejsce pomiędzy godziną 10.47 a 10.49, następne sześć pomiędzy 11.04 a 11.12. Błyskawicznie stworzono medyczne centrum operacyjne, którego szef szybko określił zadania dla podległych jednostek w kwestiach transportu rannych, pomocy poszkodowanym, priorytetach przy ocenie stanu poszkodowanych, a także utrzymywał łączność ze szpitalami, informując ich o sytuacji i możliwych potrzebach. Z uwagi na dużą liczbę rannych, w pobliskich szpitalach przesuwano terminy transportu chorych i ściągano karetki z okolicznych miejscowości. W ciągu dwóch godzin do szkoły przybyło 12 karetek pogotowia i pięciu lekarzy, którzy odpowiadali za ocenę stanu rannych i udzielanie pomocy medycznej. Jeden z lekarzy został skierowany do szkoły handlowej, gdzie przybywała ewakuowana młodzież. Inny lekarz zajmował się oceną sytuacji w centrum zdrowia.

Do transportu rannych gotowy był śmigłowiec ratowniczy, dwa Straży Granicznej i cztery wojskowe. W celu zapewnienia transportu medycznego wszystkie niepilne operacje pogotowia zostały przesunięte. Dotyczyło to m.in. transportu osób starszych do centrów zdrowia itp. Posiadano dużo więcej gotowych środków transportu niż osób tego wymagających. Jedna z uczennic, ranna w głowę, która wydostała się przez okno sali lekcyjnej, została przebadana w Seinajoki Central Hospital o godzinie 11.24. Oceniono, że jej stan jest poważny i została niezwłocznie przetransportowana do innego szpitala – Tampere Univeristy Hospital. Jedna osoba była w szoku, dodatkowo po około 1,5 godzinie odnaleziono dwóch chłopców, którzy ukryli się nad rzeką i byli w stałym kontakcie z ERC – dyspozytor mówił do nich i ich uspokajał, ponieważ byli bardzo wystraszeni. Przez ten czas zdążyli przepłynąć rzekę i schować się w lesie. Jeden z chłopców podczas ucieczki przez okno odniósł niegroźne rany.

Zamachowiec został przetransportowany do Tampere University Hospital o godzinie 12.35, o 16.46 oficjalnie stwierdzono jego zgon[29].

Symptomy

Matti Juhani Saari urodził się 20 maja 1986 r. jako drugie dziecko w rodzinie. Ze względu na to, że wolno rósł, był objęty szczególną troską rodziców. Jako małe dziecko szczęśliwy i otwarty, później wycofany, zamknięty i nieśmiały, często płakał. Rodzina była niestabilna i doszło do separacji rodziców, kiedy Matti miał rok. Gdy miał trzy lata, rodzice ostatecznie się rozwiedli[30].

Sześć lat po rozwodzie matka ponownie wyszła za mąż i z drugim mężem miała troje dzieci. Relacje Mattiego z przyrodnimi braćmi były dobre. Kiedy Matti miał 17 lat, jeden z braci zmarł; dla przyszłego zamachowca było to traumatyczne przeżycie. Matka ciężko pracowała, na dodatek ze względu na pracę męża rodzina musiała dwunastokrotnie zmieniać miejsce zamieszkania. Krótko przed 18. urodzinami Matti wyprowadził się z domu do wynajętego mieszkania w Kauhajoki niedaleko szkoły, ale utrzymywał bliski kontakt z rodziną. Z ojcem miał rzadkie kontakty z uwagi na niechęć jego nowej partnerki. Z nowego związku ojciec miał syna i córkę.

W szkole Matti miał wyniki średnie lub dobre, był uznawany za pilnego ucznia. Według opinii nauczyciela z wczesnych lat szkolnych, chłopiec był cichy i grzeczny. Zdaniem matki, w niższych klasach szkoły podstawowej był ofiarą prześladowania rówieśniczego. W starszych klasach był ofiarą fizycznej przemocy, grożono mu zniszczeniem motoroweru. W szkole średniej używano wobec niego obraźliwych przezwisk i rysowano jego karykatury na tablicy. Inny uczeń nawet napluł mu w twarz. W związku z aktami dręczenia kilka razy zdarzyło się, że dzwonił do matki i prosił, aby przyjechała do szkoły i go zabrała. Kiedy był już w starszych klasach szkoły średniej, spędzał wieczory w mieście, matka złapała go też na drobnych kradzieżach, zażywał także środki odurzające. W ankiecie zdrowia, którą wypełniał pomiędzy niższymi a wyższymi klasami szkoły średniej napisał, że cierpiał na: bezsenność, problemy z koncentracją, melancholię, depresję i nieśmiałość. Szkoły średniej nie ukończył w normalnym systemie, tylko w ramach edukacji zaocznej. Miał dobre relacje z kilkoma kolegami, z którymi spędzał wolny czas. Matce i przyjaciołom mówił, że lubi Kauhajoki[31].

Do jego hobby należało pływanie, gra na perkusji elektronicznej, gry komputerowe, słuchanie muzyki, oglądanie filmów wideo oraz materiałów z zamachów w Columbine i Jokela. Chłopak nie miał wyraźnych poglądów społecznych czy religijnych.

10 lipca 2006 r. rozpoczął służbę wojskową w Kajaani i ukończył szkolenie podstawowe. Niemniej jednak jego wyniki testów fizycznych były słabe. Początkowo miał silną motywację do służby wojskowej, jednak po pięciu tygodniach się to zmieniło. Wyszło to na jaw w trakcie wizyty u lekarza, podczas której miał powiedzieć, że został zmuszony, aby się odizolować od kolegów. Przyznał się, że był poniżany nie tylko w wojsku, ale także w szkole średniej. Powiedział, że ma huśtawki nastrojów, myśli samobójcze, problemy ze snem i ataki paniki. Matce powiedział, że ktoś nasikał do jego łóżka. Podobno Saari przyłożył też broń do głowy innego rekruta. Problemy psychiczne spotęgowały się przez kontuzję nogi, która sprawiała mu duży ból podczas ćwiczeń. Stwierdził, że nie jest pewny, czy sobie z tym wszystkim poradzi i chciał przerwać służbę wojskową. Na podstawie opinii służb medycznych i w porozumieniu z dowództwem brygady zaproponowano mu zmianę kategorii zdrowia na E na okres od roku do dwóch lat. Jako podstawę przyjęto kontuzję nogi i problemy adaptacyjne. Matti przerwał służbę wojskową 31 sierpnia 2006 r. Dwa lata później otrzymał wezwanie na komisję w celu ponownego określenia kategorii zdrowia, jej termin został wyznaczony na 12 listopada 2008 r.

Według jego znajomych, Matti dość często wspominał o tym, co zamierza zrobić. Jednemu z kolegów już w 2006 r. pokazał film ze strzelaniny w szkole, mówiąc, że chce zrobić to samo[32].

W 2006 r. chłopak spędził kilka miesięcy na praktyce zawodowej w Wielkiej Brytanii. Po powrocie w styczniu 2007 r. jego zachowanie drastycznie się zmieniło. Według matki, był apatyczny, leżał bez ruchu w łóżku, odmawiał jedzenia i picia. Matka zabrała go do lekarza, który zdiagnozował u niego depresję. Na krótko przed zamachem stwierdzono u niego problemy z sercem. W sierpniu 2007 r. na podstawie specjalnego testu AUDIT (Alcohol Use Disorders Identification Test), który Matti wypełnił, okazało się, że ma umiarkowaną depresję i powinien się leczyć. Koledzy ze szkoły mówili, że kiedy jest pijany i pod wpływem środków odurzających, trudno się z nim komunikować, jest agresywny, skłonny do rękoczynów i mówi bardzo niepokojące rzeczy. Koledzy różnili się w opiniach na temat okresu, w którym w zachowaniu Mattiego nastąpiły wyraźne zmiany: jedni mówili, że było to około dwóch lat przed zamachem, inni, że kilka miesięcy. Wszyscy byli zgodni, że zaczął interesować się strzelaninami w szkołach po zamachu w szkole w Jokela. Wyrażał szacunek i podziw dla sprawcy tamtego zamachu. W sierpniu 2008 r. zrobił sobie zdjęcie z bronią i zmodyfikował je na wzór zdjęcia zamachowca z Jokela. Niektórzy uczniowie uważali jego podziw za nienormalny. Według kolegów, Matti nie mówił dużo o swoim życiu i uczuciach, chyba że był pod wpływem alkoholu[33]. Trzy miesiące po strzelaninie w Jokela powiedział swojej przyrodniej siostrze: „Może powinienem iść do mojej szkoły i zacząć strzelać…”, co siostra potraktowała jako żart[34].

Wiosną 2008 r. razem z kolegami ze szkoły wyjechał na staż na Węgry. Jego zachowanie było na tyle niepokojące, że koledzy napisali w tej sprawie list do opiekuna stażu do Finlandii. Informowali, że Matti spożywa alkohol, często bawi się nożem, wspomina o samobójstwie, wygląda, jakby miał depresję, wypowiada się z podziwem na temat zamachu w Jokela. Jednak po powrocie do Finlandii jego zachowanie wróciło do normy. Matka nie zauważyła żadnych niepokojących symptomów. Matti kupił nowe meble do mieszkania, wziął kota. Natomiast ojciec martwił się jego zdrowiem psychicznym, w rozmowie z żoną powiedział, że ma nadzieję, że syn nie zrobi sobie lub innym osobom niczego złego. Wiosną 2008 r. w obecności przyrodniej siostry Matti miał powiedzieć, że dla wszystkich byłoby lepiej, gdyby zniknął i wspomniał o samobójstwie. Miał też mówić o tym tydzień przed zamachem.

Latem 2008 r. nastąpiły zmiany w jego wyglądzie. Zaczesywał włosy do tyłu, zaczął nosić długi czarny skórzany płaszcz, czym przykuwał uwagę. Był to jeden z powodów, dla których sprzedawca w sklepie z bronią nazwał go naśladowcą. Powiedział też, że miał kamienną twarz, bez żadnej ekspresji i dokładnie przypominał zamachowca z Jokela.

Matti teoretycznie pozostawał pod opieką specjalistów w centrum zdrowia, ale nigdy nie został przebadany przez psychiatrę czy psychologa dla nastolatków. Leki z grupy SSRI przepisał mu na wniosek specjalistycznej pielęgniarki psycholog bez badania. Chłopak nie miał problemów z zażywaniem przepisanych leków, chociaż pielęgniarka zauważyła, że podczas wizyty u niej w gabinecie unikał kontaktu wzrokowego. Przesunął także ostatnią wizytę z piątku poprzedzającego zamach. W czasie zamachu miał we krwi umiarkowane stężenie przepisanych leków[35].

Matti dostał pozwolenie na zakup broni po przepisowej rozmowie z uprawnionym policjantem i 12 sierpnia 2008 r. zamówił broń Walther P22. Zakupił także m.in. 10 magazynków oraz 1000 naboi. 2 września, zgodnie z przepisami, przyszedł na posterunek policji w Kauhajoki okazać kupioną broń. Policjant potwierdził zakup broni, zgodny z pozwoleniem. Policjant w trakcie tych czynności zauważył dziwne zachowanie przyszłego zamachowca: chichotanie i pociąganie nosem. Po jego wyjściu sprawdził, kto wydał pozwolenie, ale gdy okazało się, że zrobił to doświadczony policjant, zostawił sprawę. Jeszcze tego samego dnia miał powiedzieć w obecności kolegów, że ma nadzieję, że nie jest to kolejny szkolny zamachowiec[36].

Kilka dni przed zamachem Matti zaczął zamieszczać w internecie krótkie filmiki ze swoim udziałem. Nie ukrywał swoich planów, wiedział, że świat i tak nie zareaguje na jego ostrzeżenia. Na filmikach przybierał pozycje strzeleckie, chwalił się celnością, kierując broń w stronę obiektywu, mówił: „Zginiecie jako następni”. Pozwolenie na broń otrzymał kilka tygodni przed zamachem. Jednak nie zamierzał czekać zbyt długo z realizacją swojego planu[37].

5 sierpnia 2008 r. Matti pojechał na południe Finlandii i zrobił zdjęcia Jokela School Centre. Niewykluczone, że odwiedził także sklep w Jokela, w którym tamten zamachowiec kupił broń. 17 sierpnia 2008 r. w trakcie uczniowskiej imprezy próbował poderwać jedną z dziewczyn, jednak bez powodzenia; miał potem kilka razy powtarzać, że dziewczyna pożałuje. W czwartek 18 września 2008 r. nieoczekiwanie odwiedził matkę i jej rodzinę, jednak nie przywiózł żadnego prania, jak to miał w zwyczaju. Według kolegów, w weekend poprzedzający zamach był pijany i zatrzymywał ludzi na ulicy, pytając ich, czy nie sądzą, że ludzkość jest przereklamowana i zgniła? To samo pytanie było nadrukowane na koszulce zamachowca z Jokela[38].

W piątek 19 września, kilka dni przed zamachem, jeden z pracowników parku miejskiego w Kauhajoki, idąc do pracy, zauważył przy pustym budynku Kauhajoki Upper Secondary School znicz cmentarny. Nie dawało mu to spokoju i po powrocie do domu zaczął szukać w internecie czegoś na ten temat, wpisując w wyszukiwarkę hasło „Kauhajoki i znicz cmentarny”. Skojarzył, że rok wcześniej zamachowiec z Jokela umieścił w internecie filmy dotyczące strzelaniny w szkole. W rezultacie poszukiwań natknął się na film z młodym człowiekiem strzelającym z pistoletu. Film został umieszczony w sieci 12 godzin wcześniej. Znalazł także inny film, na którym ten sam osobnik był już ubrany w długi czarny skórzany płaszcz. Wpisując imię autora, znalazł jego nazwisko, miejsce zamieszkania, wiek, hobby oraz muzykę, której słowa i dźwięki go przeraziły. O rezultatach swoich poszukiwań poinformował dozorcę szkoły średniej, który natychmiast zgłosił to na policję. Policjanci z Kauhajoki zaczęli zbierać informacje o autorze filmu, którym okazał się późniejszy zamachowiec.

Jednego z policjantów tak zaniepokoiły znalezione materiały, że poinformował o nich zastępcę komendanta, który po obejrzeniu materiałów znalazł podobieństwo do materiałów umieszczonych przed zamachem w Jokela. Natychmiast nakazał swoim ludziom odnaleźć Mattiego i odebrać mu broń. O godzinie 16.00 pojawiła się informacja, że poszukiwanego nie ma w domu. Zapadła decyzja, że policjanci nie będą wchodzić do jego mieszkania, a sprawa zostanie przekazana do Kauhajoki Police Department w poniedziałek. W poniedziałek 22 września 2008 r. w trakcie porannej odprawy omówiono sprawę, odszukano pozwolenie na broń, mówiono też o spostrzeżeniach funkcjonariusza dokonującego inspekcji broni Mattiego. Szef detektywów skontaktował się z chłopakiem telefonicznie. Matti zapewnił, że przyjdzie i wyjaśni sprawę, powiedział też, że nie ma nic wspólnego z umieszczeniem znicza obok szkoły, co było prawdą. Natomiast w kwestii filmów powiedział, że w necie jest mnóstwo filmików ze strzelanin. Policjant nie znalazł podstaw do sporządzenia pisemnego upomnienia czy cofnięcia pozwolenia na broń[39].

Wieczorem na dzień przed atakiem Matti nagrał na strzelnicy film, w którym oświadczył: „Będziecie następni”, „Żegnajcie” i nazwał plik „Masakra w Kouhajoki”. Godzinę przed zamachem film znalazł się w sieci; każdy mógł go pobrać. Do filmu chłopak dołączył także kilka zdjęć, na których pozował z bronią. Pół godziny przed zamachem na portalu IRC Gallery umieścił trzy zdjęcia, na których przyszły zamachowiec mierzył z broni w kierunku boiska szkolnego, i podpisał je: „Więc to jest moja szkoła… jutro… zabiję wiele osób… umrą wszyscy pieprzeni dranie”[40].

Konsekwencje

Gdy zaczął się atak, w szkole znajdowało się 260 osób. W wyniku zamachu zginęło 11 osób: trzech mężczyzn i osiem kobiet, w tym nauczycielka i zamachowiec. W trakcie sekcji zwłok ustalono, że przyczyną śmierci wszystkich ofiar były rany postrzałowe. Ofiary w sumie miały 62 rany postrzałowe. Nawet gdyby udzielono im natychmiastowej pomocy, osoby te nie miały szansy na przeżycie. Ranne zostały trzy osoby. Dodatkowo 30 policjantów ucierpiało od dymu i gazów powstałych w wyniku pożarów, które wzniecił zamachowiec. Do ofiar należy także zaliczyć wiele osób, które ucierpiały psychicznie: przedstawicieli służb, członków rodzin zabitych i rannych oraz uczniów, którzy przeżyli zamach i w wyniku tych strasznych doświadczeń odczuwają stany lękowe spowodowane utratą poczucia bezpieczeństwa.

Atak spowodował także bardzo duże straty materialne. Napastnik podpalił szkołę w kilku miejscach i wystrzelił prawdopodobnie 157 sztuk amunicji, co obliczono na podstawie liczby pustych magazynków. W budynku szkolnym, w oknach, ścianach, drzwiach itp. znaleziono 118 przestrzelin. Łączny koszt odnowienia szkoły wyliczono na 1,1 mln euro, natomiast 100 tys. euro kosztował wynajem sal lekcyjnych na czas remontu.

W kolejnych miesiącach po ataku do policji napływało wiele raportów o różnego rodzaju zagrożeniach. Do końca września było ich 41, w październiku 54, w listopadzie 40, w grudniu – 4, pomiędzy styczniem i kwietniem 2009 r. – 35[41]. W okresie od zamachu w Jokela a kwietniem 2009 w Finlandii zarejestrowano łącznie 225 zgłoszeń o zagrożeniach, z czego połowa zakończyła się zarzutami. Do tego należy doliczyć zgłoszenia przyjmowane przez inne służby lub nierejestrowane z uwagi na małe znaczenie. Niestety część młodych ludzi była także bezpodstawnie oskarżana o stwarzanie zagrożenia[42].

W konsekwencji ataku dokonanego przez Mattiego Juhani Saariego w Kauhajoki sporządzono obszerny raport, który zawierał 28 wniosków i 9 rekomendacji. Napastnik cierpiał na zaburzenia psychiczne, które trwały co najmniej 10 lat, a ewentualna pomoc specjalistyczna mogłaby przynieść dobry efekt. Trudno jednoznacznie określić, dlaczego choroba psychiczna skierowała jego uwagę w stronę fascynacji strzelaniem, agresją i samobójstwem, a wcześniej dokonaniem masowego mordu w szkole. W raporcie stwierdzono także, że powinno się wprowadzić zakaz przepisywania antydepresantów osobom młodszym niż 23 lata, szczególnie bez przeprowadzenia dokładnych badań lekarskich. Powinno się także zwiększyć dostępność pomocy medycznej dla młodych osób, szczególnie w zakresie wsparcia psychologicznego. Duży nacisk położono na poprawę współpracy pomiędzy szkołą a innymi instytucjami, w tym zajmującymi się bezpieczeństwem i wsparciem psychologicznym, zwłaszcza w kwestii wymiany informacji czy procedur postępowania[43].

Ponieważ zamachowiec był w stanie zabić w krótkim czasie dużą liczbę osób z uwagi na rodzaj broni, jaką się posługiwał, komisja rekomendowała zmianę przepisów tak, by broń automatyczna była nielegalna. Podjęto decyzję, że w Finlandii powinny zostać wprowadzone bardziej restrykcyjne przepisy w zakresie wydawania pozwoleń na broń. W Europie najłatwiejszy dostęp do broni mają Finowie i Szwajcarzy; według różnych szacunków, broń ma od 5 do blisko 60 proc. Finów (wliczając w to broń nielegalną nieujętą w rejestrach). W domowych arsenałach są karabiny i pistolety, popularna jest także broń myśliwska (60 proc. pozwoleń). Licencje wydawane są przez policję i aby je uzyskać, należy wprawdzie wskazać powód ubiegania się o broń, ale strzelanie hobbistyczne może być uznane za wystarczające uzasadnienie, a testy psychologiczne nie są wymagane. Na dodatek wielu Finów mieszka z dala od miast lub zwartych wsi i ma broń, by odeprzeć napad ewentualnych intruzów, mimo że tego rodzaju zdarzenia są w Finlandii rzadkie. Po zamachu w Jokela rząd próbował zaostrzyć politykę wydawania pozwoleń, jednak nie udało się podnieść dolnej granicy wieku niezbędnej do starania się o licencję. Próbowano także przeforsować przepis nakazujący deponowanie prywatnych pistoletów i strzelb w klubach strzeleckich. Kluby zaprotestowały, tłumacząc, że ich sejfy będą gratką dla przestępców szukających uzbrojenia. Z diagnoz i posunięć zaradczych wyziera bezradność, podobnie jak w Ameryce .

Środki zaradcze

Na bazie wspomnianych tragicznych wydarzeń Finlandia przeprowadziła szereg badań oraz projektów mających na celu uniknięcie tego typu sytuacji przyszłości.

Badania przeprowadzone w Finlandii jasno pokazują, że ograniczanie przypadków przemocy wśród dzieci ma bardzo pozytywny wpływ na redukcję przemocy i aktów kryminalnych w życiu dorosłym. W Finlandii prowadzi się kilka projektów w zakresie zwalczania przejawów agresji i przemocy u dzieci i młodzieży. Jednym z takich projektów jest The KiVa School Project (KiVa – Kiusaamisem Vastustaminen, co oznacza „zapobieganie przemocy”, kiva oznacza także: miły). Program, sfinansowany przez ministerstwo edukacji, został zainicjowany w 2006 r., a jego celem była redukcja i zapobieganie przemocy w szkole, a także opracowanie systemu środków zapobiegawczych, które zapewnią nauczycielom niezbędne narzędzia do przeciwdziałania przemocy i pozwolą na mierzenie efektywności projektu. Program także dzieciom zapewnił narzędzia pozwalające na zapobieganie temu problemowi i budowanie atmosfery zespołu w klasie. W jego ramach odbywały się zajęcia skierowane na budowanie wzajemnego szacunku. Dopiero na tej bazie omawiano problem przemocy i zagadnienia związane z tym, jak czuje się ofiara znęcania i jak powinna się przed tym bronić. Starano się pokazać różnicę pomiędzy dobrą ze swojej natury kłótnią czy dyskusją a znęcaniem, a także wskazywano, jak wspierać uczniów, którzy zostali zmarginalizowani. Stworzono nawet opartą na tych zagadnieniach grę komputerową.

Dzięki programowi powstał wachlarz środków i porad dla rodziców i nauczycieli. Głównym przesłaniem było to, że prześladowania nie będą tolerowane oraz że istnieją skuteczne sposoby na interweniowanie w takich przypadkach. Jednak, aby osiągnąć dobre efekty, kluczowe jest wczesne reagowanie. W projekcie brało udział 4000 uczniów czwartych, piątych i szóstych klas. W ocenie zarówno uczniów, jak i nauczycieli, osiągnięto pozytywne efekty w każdej grupie. Program podniósł także umiejętności nauczycieli w tym zakresie. W szkołach biorących udział w projekcie w roku szkolnym 2007–2008 liczba zarówno prześladowców, jak i ofiar spadła o 40 proc. Poprawiła się także motywacja uczniów do budowania dobrej atmosfery i uczenia się. Był to program unikatowy na skalę całego świata, ponieważ nigdzie indziej nie wprowadzono systemu testowania i kontroli szkół. Projekt ma zostać wprowadzony w całej Finlandii do końca 2009 r. Wcześniej w roku szkolnym 2008–2009 przetestowano jeszcze klasy 1–3 i 7–8[44].

Oba fińskie zamachy opisane w materiale są też bardzo ciekawymi przypadkami pokazującymi, jak działa odpowiednio poinformowane społeczeństwo, które mając wiedzę i motywację, jest w stanie zauważyć i zgłosić wiele symptomów zachowań, które mogą skończyć się tragicznie.

Po zamachu w Jokela wzrosła wrażliwość społeczeństwa fińskiego na wszelkie symptomy agresji. Od 7 listopada 2007 r. do 23 września 2008 r. policja otrzymała informacje o 86 takich przypadkach, z czego 34 zakończyło się dochodzeniem kryminalnym. Niektóre groźby były pisane na ścianach szkół, na meblach, publikowane w internecie czy osobiście kierowane do nauczycieli i uczniów. Według fińskich mediów, wiele tych gróźb było inspirowanych właśnie zamachem w Jokela. Można było to stwierdzić na podstawie wykorzystywanych w nich tekstów, pseudonimów czy materiałów wideo. Za groźbami stali głównie chłopcy w wieku 14–16 lat. Bardzo często stawały się one powodem zawieszania na jakiś czas działalności szkoły, wywoływały strach wśród uczniów i nauczycieli oraz pojawienie się w innych szkołach obaw o bezpieczeństwo[45].

Z kolei po zamachu w Kauhajoki władze Finlandii rozesłały podstawowe informacje o zagrożeniach do władz wszystkich pięciu prowincji (w większości prowincji, poza Laplandi Oulu, gdzie jest mniej mieszkańców, poziom zagrożenia był bardzo podobny). Dzięki temu w wielu szkołach udało się odpowiednio wcześnie rozpoznać podejrzane symptomy i ewakuować placówki. Osoby podejrzane o kierowanie czy publikowanie gróźb były identyfikowane, przesłuchiwane, a nawet przeszukiwano ich mieszkania, prowadzono rozmowy z ich rodzicami i nauczycielami. W kilku sytuacjach kierowanie gróźb miało związek z zaburzeniami psychicznymi osób dopuszczających się tych czynów. Wielu grożących miało dostęp do broni palnej, która została skonfiskowana. Duża liczba tych gróźb odnosiła się do zamachu w Jokela, a wiele informacji o groźbach dotyczyło rocznicy tego zamachu. Niektóre groźby okazały się źle zrozumianym dowcipem i zakończyły się rozmową wychowawczą, bez wszczęcia formalnej procedury karnej. Po ataku w Kauhajoki policja otrzymała także kilka zgłoszeń o podejrzanych zachowaniach w internecie, co zostało dokładnie zbadane i ocenione[46].

Od zamachu w Jokela do kwietnia 2009 r. policja w Finlandii otrzymała 225 różnego rodzaju zgłoszeń o zagrożeniach, ponad połowa z nich zakończyła się wnioskami karnymi. W okresie tuż po zamachu w Jokela liczba zgłoszeń była znaczna i spadała w miarę upływu czasu, podobnie było po zamachu w Kauhajoki[47]. Dodatkowo w lutym 2009 r. na IRG Galleria (lokalny fiński portal społecznościowy) przeprowadzono sondę, w której zadano pytanie: „Czy byłeś ofiarą znęcania się związanego ze strzelaniem w szkole?”. Na 9255 osób, które wzięło w niej udział, 282 (3 proc.) odpowiedziało, że tak, natomiast 1500 (17 proc.), że zna osobę, która była ofiarą[48].


[1] Jokela School Shooting on 7 November 2007…, s. 14–19.

[2] Tamże.

[3] Tamże, s. 19–21.

[4] Tamże, s. 14–19.

[5] Tamże, s. 44–47.

[6] Tamże, s. 19–21.

[7] Tamże, s. 14–19.

[8] Zgłoszenie kategorii C oznacza normalne wysłanie pomocy, ryzyko jest bardzo niskie, czas wysłania wynosi 30 minut, w wypadku kategorii D czas reakcji wynosi 2 godziny. Tamże, s. 21–22.

[9] Tamże, s. 23–27.

[10] Tamże, s. 47–50.

[11] Tamże, s. 49–50.

[12] Tamże, s. 49–50.

[13] Theodore John Kaczynski, znany jako Ted Kaczynski oraz Unabomber – amerykański matematyk polskiego pochodzenia, terrorysta i anarchista. Przydomek Unabomber powstał z kryptonimu UNABOM, który FBI nadała sprawie Theodora Kaczynskiego.

[14] Tamże.

[15] Tamże, s. 51.

[16] Tamże, s. 14–19.

[17] Tamże, s. 47–50.

[18] Tamże, s. 14–19.

[19] Tamże, s. 44–47.

[20] Tamże, s. 14–19.

[21] Tamże, s. 42–44.

[22] S. Suoninen, B. Young, Student kills nine in Finnish school shooting, Reuters, 23.09.2008 r., https://www.reuters.com/article/us-finland-shooting2/student-kills-nine-in-finnish-school-shooting-idUSTRE48M50U20080923, dostęp: 19.03.2020 r.

[23] Kauhajoki School Shooting on 23 September…, s. 52–53.

[24] Tamże,s. 14–18.

[25] M. Raińczuk, Szkolne masakry – czy będą następne? „Menway”,17.10.2009 r., https://menway.interia.pl/styl-zycia/ciekawostki/news-szkolne-masakry-czy-beda-nastepne,nId,448452,nPack,4, dostęp: 20.03.2020 r.

[26] Kauhajoki School Shooting on 23 September…, s. 14–18.

[27]Tamże, s. 19–23.

[28] Tamże, s. 23–24.

[29] Tamże, s. 24–25.

[30] Matti Juhani Saari, https://criminalminds.fandom.com/wiki/Matti_Juhani_Saari, dostęp: 20.03.2020 r.

[31] Kauhajoki School Shooting on 23 September…, s. 54–58.

[32] Tamże, s. 58–61.

[33] Tamże, s. 54–58.

[34] Tamże, s. 58–61.

[35] Tamże, s. 54–58.

[36] Tamże, s. 51.

[37] M. Raińczuk, Szkolne masakry – czy będą następne…

[38] Kauhajoki School Shooting on 23 September 2008…, s. 58–61, także: Matti Juhani Saari…

[39] Tamże, s. 52–53, także: S. Suoninen, B. Young, Student kills nine in Finnish…

[40] Kauhajoki School Shooting on 23 September…s. 58–61, także: Matti Juhani Saari

[41] Kauhajoki School Shooting on 23 September…s. 43–45.

[42] Tamże, s. 43–45.

[43] Tamże, s. 2–3.

[44] Jokela School Shooting on 7 November 2007…, s. 102–103.

[45] Tamże, s. 44.

[46] Kauhajoki School Shooting on 23 September 2008…, s. 111.

[47] Tamże.

[48] Tamże, s. 43–45.

Opracował: dr Krzysztof Danielewicz

Virginia Tech – przed zamachem

Zamach w Virginia Polytechnic Institute and State University (Virginia Tech) różni się od pozostałych tego typu wydarzeń ze względu na jego dwuetapowość oraz wielkość placówki.

Virginia Tech jest instytucją stanową, jej główny kampus składał się z 131 budynków rozmieszczonych na ogromnym obszarze. Placówka jest miejscem łatwo dostępnym dla osób z zewnątrz – w ciągu dnia na teren kampusu każdy może wejść czy wjechać samochodem (samych bram samochodowych jest 16.) W momencie zamachu na uczelni w wielu miejscach trwały remonty i budowy nowych obiektów, co powodowało hałas. Na terenie kampusu przebywało wtedy 34 500 osób, z czego 26 370 studentów, 7133 pracowników oraz 1000 osób z zewnątrz, takich jak odwiedzający, kontraktorzy, pracownicy tymczasowi.

W kampusie na stałe funkcjonowała jednostka policji, która należała do jednych z najlepiej wyszkolonych – miała m.in. zespół natychmiastowego reagowania (ERT – Emergency Response Team) działający na zasadach jednostek specjalnych policji (SWAT – Special Weapons and Tactics Team). Szef jednostki podlegał bezpośrednio wiceprezydentowi uniwersytetu. Departament Policji Virginia Tech (VTPD – Virginia Tech Department Police) odpowiada głównie za utrzymanie porządku na terenie kampusu, pomoc i wsparcie w wypadku fałszywych alarmów bombowych, które zdarzają się dość często, reaguje na informacje otrzymane od studentów, ma dostęp do danych studentów na podstawie Family Educational Rights and Privacy Act (FERPA), wspiera plany bezpieczeństwa i oceny zagrożeń. Według stanu w dniu zamachu, VTPD liczył 35 osób; na 41 etatów 6 było nieobsadzonych. W normalnych warunkach pięć osób pracowało w terenie na dziennej zmianie plus dziewięć w biurze w godzinach od 8 do 17, co dawało średnio czternastu pracowników służb w dzień powszedni.

Na mapie oznaczono miejscowość Blacksburg, w której doszło do zamachu.

W przypadku poważnego incydentu siły te były niewystarczające, w związku z tym VTPD korzystał ze wsparcia Blacksburg Police Department (BPD). Obie jednostki razem odbywały ćwiczenia, m.in. z takich procedur, jak sposób postępowania na wypadek aktywnego strzelca. Zgodnie z przepisami, treningi odbywały się także na terenie uczelni, co miało umożliwić policjantom poznanie rozkładu i specyfiki obiektu. VTPD utrzymywał także świetne relacje z innymi jednostkami policji i służb specjalnych, jak FBI. Zostało to potwierdzone w trakcie reagowania w dniu zbrodni i podczas prowadzenia czynności już po zdarzeniu.

Aby dostać się do budynków uczelni w godzinach od 22 do 10, studenci i pracownicy potrzebowali elektronicznych kart dostępu. Karty studentów dawały dostęp tylko do ich własnych akademików i miejsc, gdzie znajdowały się ich skrzynki pocztowe. Wiele innych budynków traktowano jako pomieszczenia użyteczności publicznej, w związku z czym były ogólnodostępne 24 godziny na dobę. Miejsca te wykorzystywano do odrabiania lekcji, nieformalnych spotkań oraz działania legalnych klubów i grup. Większość sal wykładowych i biur kadry była stale otwarta, mogła je zamknąć tylko obsługa. Nie zamontowano monitoringu ani na korytarzach, ani przy wejściu do budynków – do większości z nich mógł wejść każdy. Część wyposażono w radiowęzły, przeznaczone głównie do przekazania sygnału na wypadek pożaru. Nikt nie planował ich wykorzystania przez policję. Aby z nich skorzystać, należało włączać sygnał przez panel przypisany osobno dla każdego budynku, ponieważ nie utworzono jednego centralnego panelu sterowania sygnałami alarmowymi.

Na amerykańskich uczelniach środki bezpieczeństwa bardzo często zależały od tego, gdzie znajdowała się dana uczelnia – w mieście czy na prowincji. W wybranych uczelniach, głównie w okręgach zurbanizowanych, uczelnie były całkowicie ogrodzone, a przy bramach wjazdowych znajdowali się pracownicy ochrony. W drzwiach budynków i sal wykładowych były zamontowane zamki, ale w większości przypadków działały tylko od strony korytarza. Tylko na niektórych uczelniach drzwi do budynków można było zamknąć od wewnątrz albo funkcjonował centralny przycisk dostępny w biurze bezpieczeństwa, zazwyczaj jednak zamykano je tylko ręcznie. W Virginia Tech Poziom bezpieczeństwa był typowy dla tego typu obiektów w USA, w których poziom przestępczości jest niski, charakterystyczny dla rejonów rolniczych. Różne drzwi były zamykane przez różne osoby, które należało najpierw zlokalizować. Wyjątek stanowiły akademiki – drzwi w nich były automatycznie zamykane w godzinach od 22 do 5. Do 16 kwietnia różne szkoły wyższe w Wirginii stosowały różne środki bezpieczeństwa, ale w większości były to obiekty całkowicie otwarte, co miało dawać poczucie wolności osobistej i wyznawanych poglądów. 16 kwietnia był dla uniwersytetów Wirginii swoistym 11 września, po którym wszystko się zmieniło. Wiele uczelni dokonało przeglądu procedur i rozwiązań w zakresie bezpieczeństwa, a wdrażanie niezbędnych rozwiązań znacznie przyspieszyło[1].

Ciekawe, że w 2004 r. władze stanu poleciły Komisji ds. Przestępczości Stanu Wirginia dokonać przeglądu stanu bezpieczeństwa na wyższych uczelniach. Raport opublikowany 31 grudnia 2005 r. nie sugerował pilnych planów naprawczych, nie było także żadnych wniosków ze strony rodziców, studentów czy pracowników. Większość lubiła otwartą i luźną atmosferę uczelni, mimo drobnych incydentów – rok przed zamachem na jej terenie ukrył się poszukiwany przez policję morderca, doszło także do kilku napadów, przez co część studentów zaczęła nosić broń.

W dniu ataku Virginia Tech była w trakcie wprowadzania nowych rozwiązań z zakresu bezpieczeństwa. Wdrożono m.in. system pozwalający wiceprezydentowi uniwersytetu ds. relacji na wysłanie studentom i pracownikom e-mailem informacji o zagrożeniu; mógł to zrobić z każdego miejsca, w którym miał dostęp do internetu. W przypadku Virginia Tech 96 proc. osób związanych z uczelnią miało pocztę elektroniczną; w systemie znajdowało się 36 tys. adresów mailowych. Dystrybucja sygnałów alarmowych odbywała się z prędkością 10 tys. adresów na minutę. Problem polegał na tym, że chociaż na uczelni znajdowało się wiele komputerów, również przenośnych, to nie każda osoba była w stanie odczytać maila w ciągu kilku minut, a nawet godzin, od jego otrzymania.

Uczelnia miała także stronę internetową, wykorzystywaną do przekazywania informacji innych niż alarmowe, np. związanych z warunkami pogodowymi. Były one tak pozycjonowane na stronie, że każda zalogowana osoba, bez względu na to, co w danej chwili oglądała, miała do nich dostęp. Po zamachu system zanotował 148 tys. wejść w ciągu godziny. Uniwersytet miał też możliwość przekazywania informacji za pomocą mediów. Wiceprezydent ds. relacji miał specjalny kod pozwalający mu na natychmiastowe przesyłanie informacji do stacji radiowych i telewizyjnych, które natychmiast ją nadawały. Proces ten zajmował około 20 minut, ponieważ każda stacja używała innego kodu walidacyjnego. Stacje radiowo-telewizyjne były często wykorzystywane do nadawania ostrzeżeń pogodowych. Dodatkowo w kwietniu 2007 r. 96 proc. studentów miało telefony komórkowe, które na ogół stale znajdowały się przy właścicielach. Komunikat wysłany na „komórki” prawdopodobnie szybciej dotarłby do odbiorców niż wysłany mailem. Jednak nie wszyscy studenci mieli telefon przy sobie, niektóre aparaty były wyłączone itp.

W chwili zamachu cały ten system znajdował się dopiero w trakcie instalacji. Uczelnia miała wprawdzie możliwość wysłania informacji na telefony komórkowe do osób zarejestrowanych w systemie, jednak wiązało się to z wykonaniem 11 osobnych czynności, co czyniło go mało efektywnym w sytuacjach alarmowych. Dodatkowo uczelnia nie ukończyła instalacji sześciu głośników zewnętrznych, które miały być wykorzystane do przekazywania ważnych komunikatów[2].

Przebieg zdarzenia – pierwsze morderstwo

16 kwietnia 2007 r. zamachowiec, student Seung Hui Cho, pochodzący z Korei Południowej, opuścił swój akademik i udał się do innego akademika – West Ambler Johnston (WAJ), położonego o dwie minuty marszu. Ponieważ w tym budynku znajdowała się skrzynka pocztowa Cho, miał on do niego dostęp, ale dopiero od godziny 7.30 – tak była ustawiona jego karta dostępu. Do budynku wszedł wcześniej, prawdopodobnie wykorzystując to, że ktoś z niego wychodził. W tym czasie studentka Emily Hilscher wróciła od swojego chłopaka, studenta Radford University, mieszkającego w Blacksburg, który około godziny 7 odwiózł ją do jej akademika. Cho wcześniej dopuścił się stalkingu wobec innej studentki z piętra Emily Hilscher, jednak nie ma żadnych potwierdzonych informacji, aby kontaktował się z Hilscher. Około godziny 7.15 z jej pokoju dobiegł krzyk ­– na tyle głośny, że opiekun studentów Ryan Clark go usłyszał i poszedł sprawdzić, co się stało. Na miejscu zobaczył Cho, który z bliskiej odległości mierzył z broni do Emily. Chwilę później student postrzelił ją i Clarka.

Strzały zostały zinterpretowane przez mieszkańców akademika jako odgłos upadku osoby z piętrowego łóżka, co się wcześniej zdarzało. Jednak hałas zaniepokoił innych studentów na tyle, że ktoś wezwał policję VTPD, a ta pomoc medyczną, tj. Emergency Medical Service (EMS). Policja otrzymała zgłoszenie o godzinie 7.20, na miejscu przy budynku była o 7.24, EMS – o 7.26, a w pokoju – o ­­­­­7.29. Kiedy policjant zobaczył rannych, zadzwonił po dodatkowe wsparcie. Emily została przetransportowana do Montgomery Regional Hospital, a następnie do Carilion Toanoke Memorial Hospital, gdzie zmarła. Clark był opatrywany w karetce w drodze do szpitala, ale nie było warunków do resuscytacji; jego śmierć stwierdzono krótko po przybyciu do szpitala. W tym czasie niezauważony przez nikogo Cho opuścił budynek. Buty i odzież – znalezione później w jego pokoju – miał zakrwawione, co sprawiło, że wychodząc z pokoju Emily, zostawił krwawe ślady. O godzinie 8 rozpoczęły się zajęcia jego grupy, na których się nie pojawił, nikt jednak nie miał powodu do reagowania na jego nieobecność.

Szef policji VTPD o wydarzeniu dowiedział się o godzinie 7.40, po czym wezwał wsparcie z Blacksburg Police Department (BPD), w tym dochodzeniowca i technika. Kiedy wsparcie dotarło na miejsce zdarzenia, zamknięto budynek i rozpoczęto przesłuchania studentów mieszkających w sąsiednich pokojach. Chwilę później przyszła do pokoju Emily jej koleżanka, z którą razem chodziły na zajęcia i powiedziała policjantom, że dziewczyna miała chłopaka, który często przywoził ją rano do kampusu. Poinformowała, że między nimi nie było żadnych problemów oraz że chłopak ma broń, z której często strzela na strzelnicy. Z uwagi na brak innych poszlak chłopak ofiary stał się głównym podejrzanym, tym bardziej że nikt nie widział, jak Emily wysiadała z jego samochodu.

Ponieważ nie było świadków zdarzenia i dowodów, poza ciałami ofiar, pociskami i śladami butów, obawiano się, że śledztwo może trwać bardzo długo. Na tym etapie policja popełniła błąd, zakładając prawdopodobną winę chłopaka Emily oraz to, że morderca opuścił kampus. W USA rocznie dochodzi do około 16 morderstw na 4 tys. uniwersytetów i innych wyższych uczelni, a w ciągu ostatnich 40 lat tylko raz miało miejsce masowe morderstwo na University of Texas, co usprawiedliwiało sposób dedukcji policji. Natychmiast wezwano do miasta SWAT. Policja przeszukiwała kampus pod kątem złapania mordercy, zakładając, że jest to chłopak ofiary.

Chwilę po godzinie 8 przedstawiciel uczelni wspólnie z policją powołał alarmowo grupę reagowania kryzysowego uczelni, tzw. Policy Group, aby zdecydować, jakie czynności należy podjąć. Do godziny 9.25 nie było w niej żadnego policjanta, a służby porozumiewały się z nią za pomocą telefonu. Policy Group miała bardzo trudne zadanie, posiadając mało informacji i jeszcze więcej pytań. Nie wiedziano, kto jest sprawcą i czy znajduje się na terenie kampusu. Jej członkowie twierdzili później, że z pierwszych informacji uzyskanych od policji wynikało, że mogło to być morderstwo, a następnie samobójstwo. Inna wersja zdarzenia zakładała zabójstwo dokonane przez chłopaka ofiary, który opuścił teren uczelni.

Policja przyjęła wariant, że mordercą jest chłopak Emily, który mieszkał poza kampusem. Nie wzięła pod uwagę, że sprawcą może być ktoś inny, kto nadal może znajdować się na terenie uczelni i należy w związku z tym uwzględnić odwołanie zajęć lub zamknięcie uczelni, nie przygotowała żadnej informacji ostrzegawczej, która miałaby zostać wysłana do wszystkich studentów. Skupiono się na czynnościach związanych z podwójnym morderstwem w WAJ. Obawiano się też wywołania paniki, jaka miała miejsce w sierpniu 2006 r., kiedy z więzienia uciekł Morva[3]. Policy Group musiała podjąć decyzję, czy zamknąć kampus, jak to zrobić bez paniki i jakim kanałem poinformować studentów i pracowników. Ostatecznie na podstawie posiadanych informacji krótko przed godziną 9.30 społeczność Virginia Tech otrzymała następujący mail: „W West Ambler Johnson dziś rano miała miejsce strzelanina. Policja jest na miejscu i prowadzi dochodzenie. Społeczność uniwersytetu jest proszona o ostrożność i kontakt z policją Virginia Tech, jeżeli zaobserwuje cokolwiek podejrzanego lub posiada informacje w tej sprawie. Kontakt do policji Virginia Tech 231-6411. Obserwujcie stronę www.vt.edu. Będziemy informować, gdy tylko otrzymamy więcej informacji”.

Niestety wiadomość była bardzo ogólna, nie było w niej ani słowa o podwójnym morderstwie, tylko o strzelaninie, która równie dobrze mogła być po prostu wypadkiem. Dodatkowo o tej porze odbywały się zajęcia i większość studentów nie miała szansy odczytać informacji w telefonie lub mailu. Gdyby wiadomość została wysłana pomiędzy godziną 8 a 8.30, wielu studentów odebrałoby ją przed udaniem się na kolejne zajęcia o godzinie 9.05.

Chłopak Emily Hilscher został zatrzymany około godziny 9.30. Był zszokowany informacją o śmierci swojej dziewczyny. Chętnie współpracował z policją i pozytywnie przeszedł badania na kontakt z materiałem wybuchowym czy prochem. W dalszym ciągu go podejrzewano, ale jego sprawstwo stawało się coraz mniej prawdopodobne. Zaczęto brać pod uwagę fakt, że morderca nadal jest na wolności. Kiedy informacja ta dotarła do władz uczelni, zaczęto pilnie planować czynności alarmowe, ale w tym momencie było już za późno[4].

Cho wrócił do swojego pokoju o godzinie 7.17 (według odczytu karty dostępu), zmienił zakrwawione ubrania, ale ich nie wyrzucił. Zalogował się do szkolnego maila, usunął zawartość swojej skrzynki, usunął z komputera twardy dysk, wyczyścił telefon komórkowy. Prawdopodobnie chciał zrobić to samo z bronią[5]. Następnie wyszedł, nie zabierając ze sobą żadnego dokumentu tożsamości. Po drodze do budynku Norris Hall wysłał do telewizji manifest razem ze swoim zdjęciem. Dwukrotnie, o godzinie 8.10 i 8.20, mężczyzna o azjatyckich rysach twarzy, później zidentyfikowany jako Cho, był widziany przy zbiorniku wodnym (w którym w toku dalszego śledztwa próbowano, bez powodzenia, znaleźć jego telefon i dysk z jego komputera).

Około godziny 9 Cho poszedł na pocztę w Blacksburg, gdzie rozpoznał go jeden z wykładowców, który określił później jego wygląd jako przerażający. O godzinie 9.01 wysłał paczkę na adres NBC News w Nowym Jorku i list do Wydziału języka angielskiego na Virginia Tech. Paczka została podpisana przez A. Ishmaela. Napis o podobnej treści – A Ishmael – odkryto na ramieniu Cho, kiedy znaleziono jego ciało. Tym samym imieniem podpisywał także część maili. W paczce wysłanej do NBC News znajdowała się m.in. płyta CD, na której było nagranych około 20 filmów z Cho wygłaszającym radykalne skargi wobec świata oraz podpisane przez niego zdjęcia przedstawiające go z bronią i pokazujące przygotowania do masowego mordu społeczeństwa, które źle go traktowało. Starał się na nich wyglądać na silnego „mściciela”, a nawet zbawcę świata. Przesłane zdjęcia i filmy zostały zrobione kilka tygodni wcześniej, w różnym czasie i w różnych okolicznościach: w motelu, wynajętym vanie, internacie. Materiały Cho wykonał samodzielnie, było widać, jak ustawiał kamerę. Wypowiadanych przez niego słów większość znajomych nigdy nie słyszała w rzeczywistości. Chciał, aby znana była jego motywacja, chociaż teksty były niespójne, nie wiadomo także, skąd znalazło się w nich takie rozgoryczenie. Wypowiadane frazy pochodziły z Biblii, literatury i od znanych osób ze środowiska międzynarodowego, raczej bez świadomości ich znaczenia. Starał się pozować na ważną postać dokonującą masowego mordu, a nie zamachowca, który zabija prezydenta czy osobę publiczną. W paczce znajdowały się też spisane teksty, które czytał przed kamerą.

Nie udało się ustalić motywów zamordowania Emily i Clarka – niektórzy uważają, że mógł to być trening przed masowym zabijaniem. W przeszłości niektórzy masowi mordercy tak robili. Zabijając dwie pierwsze ofiary, Cho ryzykował jednak, że może zostać złapany i jego plan nie zostanie zrealizowany. Wiele rzeczy w tym czasie mogło pójść nie tak[6].

Pomnik ku czci ofiar strzelaniny przed gmachem Virginia Tech.

Przebieg zdarzenia – masakra w Virginia Tech

W chwili głównego zamachu na terenie uczelni od dwóch godzin znajdowało się wielu policjantów przybyłych w związku z pierwszym zabójstwem. Na posterunku Blacksburg Police Department (BPD) przebywały także dwa zespoły szybkiego reagowania policji – ERT, a jeden z kapitanów policji pełnił służbę jako oficer łącznikowy w Virginia Tech Policy Group.

Cho opuścił budynek poczty o godzinie 9.01 (według danych na rachunku) i udał się do budynku Norris Hall. Miał ze sobą plecak, w którym znajdowała się broń: dwa pistolety – Glock 19 i P22 Walther, 400 sztuk amunicji w magazynkach, nóż, ciężki łańcuch i młotek. Ubrany był w lekką kurtkę przykrywającą kamizelkę strzelecką. Nikt nie zwrócił na niego uwagi jako na osobę, która może stanowić zagrożenie, dopóki nie zaczął strzelać.

W budynku Norris Hall Cho założył łańcuchy na troje drzwi wejściowych używanych przez studentów, co miało uniemożliwić interwencję z zewnątrz i zapobiec ucieczce potencjalnych ofiar[7]. Do jednego z łańcuchów dołączył informację, z której wynikało, że jego usunięcie spowoduje wybuch bomby. Wiadomość została znaleziona przez jednego z pracowników uczelni. Zgodnie z instrukcją, powinien on natychmiast powiadomić o tym fakcie policję, niestety nikt nie potraktował tej informacji z należytą podejrzliwością. Gdyby tak się stało, policja mogłaby się pojawić szybciej[8]. Jedna ze studentek, widząc łańcuch, weszła do budynku przez okno. Nie poinformowała o tym nikogo, myśląc, że ma to związek z remontem. Podobnie inni studenci, wychodząc z trzeciego piętra, zauważyli łańcuch na drzwiach, ale także nie powiadomili policji czy władz uczelni.

Zamachowiec, zanim zaczął strzelać, chodził po korytarzu na pierwszym piętrze i zaglądał do różnych sal wykładowych, do niektórych więcej niż raz, co wzbudziło zdziwienie niektórych osób. Ostatecznie wszedł do sali numer 206 prof. G.V. Loganathana, gdzie dokładnie o godzinie 9.40 zastrzelił prowadzącego zajęcia wykładowcę. Na 13 studentów obecnych w sali zastrzelił 9, 2 ranił, a tylko 2 nie ucierpiało w ogóle. Żadna ze znajdujących się w sali osób nie miała szansy wykonać telefonu na policję.

Odgłosy z sali 206 nie zostały przez studentów uczących się w sąsiednich pomieszczeniach od razu zidentyfikowane jako strzały z broni. Dopiero kiedy jeden ze studentów z sali 211 (języka francuskiego) wyszedł na korytarz, zrozumiał, co się dzieje, i natychmiast zadzwonił pod numer 911. Od początku strzelaniny do momentu wykonania tego telefonu minęło około jednej minuty. Operator na centrali nie był zorientowany w rozmieszczeniu budynków na uczelni. Kolejną minutę zajęło ustalenie, że dzwoni ktoś z Virginia Tech – wtedy dyspozytor przekazał informację do VTPD. Pierwsza informacja o strzelaninie w Norris Hall dotarła do policji w Virginia Tech dopiero o godzinie 9.42. Pozostali studenci i wykładowcy także słyszeli odgłosy z sali 206, ale nie zidentyfikowali ich jako strzałów z broni. Niektórzy myśleli, że są to dźwięki z budowy, inni sądzili, że słychać eksperymenty chemiczne z parteru. W międzyczasie wykonywano kolejne połączenia telefoniczne na numer 911 z innych sal i budynków. Jeden z profesorów, słysząc strzały, kazał kontynuować zajęcia. Ponieważ strzały nie milkły, któryś ze studentów wyszedł na korytarz sprawdzić, co się dzieje, i został postrzelony.

W ciągu kolejnych minut rozegrał się prawdziwy horror. Cho po wyjściu z sali 206 wszedł do sali 207, języka niemieckiego. Postrzelił prowadzącego zajęcia prof. Christophera Jamesa Bishopa oraz kilku studentów siedzących najbliżej drzwi, z których czterech oraz prof. Bishop zmarło, natomiast sześciu odniosło rany. Jedna ze studentek chciała zbudować barykadę ze stołów, ale nie zdołała i została ranna. Studenci z sali 211, prof. Jocelyna Couture-Nowaka, po wykonaniu zgłoszenia na 911 podjęli próbę zabarykadowania drzwi stołem wykładowcy. Cho zdołał jednak ich odepchnąć, strzelił do wykładowcy i idąc dalej, strzelał do kolejnych studentów. Jednym z nich był student Collin Goddard, który pierwszy dodzwonił się na 911. Ranna została Emily Haas, która wzięła telefon Goddarda, kiedy ten został postrzelony, i przez cały czas strzelaniny pozostawała na linii. Została dwukrotnie lekko ranna w głowę, mówiła po cichu do dyspozytora. Zgodnie z instrukcjami policji udawała martwą – leżała z zamkniętymi oczami, z telefonem schowanym pod głową. Odzywała się tylko wtedy, gdy napastnik znajdował się poza salą[9].

W sali 205 studenci, słysząc strzały, zabarykadowali drzwi, trzymając je stopami i cały czas pozostając bardzo nisko nad podłogą. Cho, nie mogąc wejść do środka, kilka razy strzelił przez zamknięte drzwi, jednak w tej sali nikt nie został ranny.

Następnie Cho wrócił do sali 207, ale drzwi zabarykadowało dwóch zdrowych i dwóch rannych studentów – trzymali je rękami i nogami, unikając centralnej części drzwi. Kiedy udało mu się na kilka centymetrów uchylić drzwi, oddał pięć strzałów. Nie mogąc jednak wejść do środka, oddalił się.

Następnie wrócił do sali 211, języka francuskiego, i ponownie zaczął strzelać do studentów. Ponownie dwukrotnie strzelił do Goddarda, który cały czas udawał martwego. Ostatecznie w sali 211 zastrzelił 11 studentów i wykładowcę oraz ranił 6 osób. Woźny, który był na pierwszym piętrze, zauważył, jak Cho ładuje broń, i wykorzystał ten moment[10], żeby zbiec na dół. Cho podjął także próbę wejścia do sali nr 204, prof. Liviu Librescu[11] uczącego mechaniki. Librescu zablokował drzwi własnym ciałem i kazał studentom wyskakiwać przez okno na trawę. Studenci wybili szybę i 10 na 16 zdołało uciec. Dwóch podczas wychodzenia przez okno zostało lekko rannych. Niestety prof. Librescu odniósł poważne rany, kiedy zamachowiec strzelał przez zamknięte drzwi. W sali 204 cztery osoby zostały ranne, a jedna zginęła.

Do większości sal Cho wracał więcej niż raz. Strzelał, stojąc w drzwiach lub z bliskiej odległości, chodząc po sali. Nie mógł strzelać tylko do tych, którzy leżeli pod przewróconymi meblami. Studenci mieli bardzo ograniczone możliwości ukrycia się – sale były kwadratowe, bez żadnych zasłon czy przeszkód, w środku znajdowały się tylko lekkie stoliki i krzesełka oraz stół wykładowcy na podwyższeniu. Dodatkowo nie można było zamknąć drzwi od wewnątrz. Nie funkcjonował również żaden system alarmowania o zagrożeniach czy przekazywania informacji, a jedyną możliwość kontaktu z osobami znajdującymi się na zewnątrz stanowiły prywatne telefony studentów i wykładowców. Tylko w salach na drugim piętrze działały telefony stacjonarne.

Strzelanina trwała 10–12 minut – od pierwszego zgłoszenia na 911 i przekazania do VTPD było to jeszcze 9 minut. Cho strzelił sobie w głowę prawdopodobnie gdy usłyszał i zobaczył zbliżających się policjantów[12].

Podsumowując, w ciągu około 10 minut Cho, uzbrojony w dwa pistolety, postrzelił 47 osób, z czego 30 zmarło. Na siedmiu wykładowców śmierć poniosło pięciu – znajdowali się na pierwszej linii, kiedy napastnik wchodził do sal, z wyjątkiem dwóch: jeden został postrzelony przez drzwi, drugi na korytarzu, gdy przyszedł z innego piętra sprawdzić, co się dzieje. W budynku znajdowało się około 120 studentów, z czego 25 zostało zabitych, 17 rannych (ale przeżyło), 6 odniosło obrażenia, skacząc przez okno, 4 ucierpiało z innych powodów. W sali 211 ucierpiało 17 osób, w sali 207 – 11, w sali 206 – 11, w sali 204 – 10, w sali 205 – 1 i w sali 306 – 1. Podczas strzelaniny w budynku znajdowało się co najmniej 75 innych osób: wykładowcy, obsługa, sprzątaczki, woźny – nikt z nich nie ucierpiał. Cho wystrzelił co najmniej 174 naboje 9 mm z dwóch pistoletów, większość do osób w zasięgu ognia bezpośredniego. Na miejscu policja znalazła 17 pustych magazynków, z których każdy mógł pomieścić 10–15 sztuk amunicji, a także 203 sztuki naboi, z czego część w dwóch magazynkach. Gdyby policja nie przybyła tak szybko, Cho, mając jeszcze około 200 sztuk amunicji, mógłby kontynuować strzelanie, tak jak to robił, aż do momentu samobójstwa[13]. Pozostawił ofiary w sześciu salach lekcyjnych i na klatkach schodowych. Świadkowie opowiadali, że był niesamowicie spokojny, nie strzelał do konkretnych osób, a do tych, do których miał możliwość[14]. Praktycznie przez cały czas nic nie mówił.

W związku z porannym morderstwem i obecnością policji na kampusie w ciągu trzech minut od rozpoczęcia strzelaniny w Norris Hall na miejsce przybyły służby, przygotowane i wyszkolone w zakresie reagowania na incydenty aktywny strzelec. Szybko ustalono, że strzały padają tylko w środku budynku. Ponieważ odgłosy wydobywające się z dwóch różnych typów broni, używanych przez napastnika, nieco się różniły, pojawiło się przypuszczenie, że strzelców jest więcej niż jeden. Policjanci pobiegli do drzwi wejściowych, tam jednak był założony łańcuch, który próbowali bezskutecznie przestrzelić. Podobnie sytuacja wyglądała przy drzwiach numer dwa i trzy. Dopiero wejście numer cztery, prowadzące przez pokój sprzątaczek, było zamknięte tylko na zamek. Szybko zostały otwarte – zamek przestrzelono ze strzelby typu shotgun[15]. Do budynku błyskawicznie wbiegło pięciu policjantów. Kilkadziesiąt sekund później w budynku znalazła się druga grupa składająca się z siedmiu policjantów z różnych departamentów. Pierwszy zespół pobiegł na pierwsze piętro korytarzem do sali, skąd dochodziły odgłosy strzałów, drugi – od drugiego końca holu. Po wejściu na przeciwległym końcu zobaczyli pierwszy zespół. Zostali na miejscu, aby uniknąć ognia krzyżowego i czekali, aż Cho wyjdzie z sali lekcyjnej. Następnie pobiegli na drugie piętro.

Pierwszy zespół podążał w kierunku, z którego dobiegały odgłosy strzałów. Po drodze policjanci sprawdzali wszystkie sale i biura, widząc zabitych i rannych, w niektórych salach wyglądało to jak rzeź, wiele osób jeszcze żyło. Chociaż strzelec już został zidentyfikowany, nie było pewności, że nie ma jeszcze jednego napastnika. Jeden z policjantów powiedział później: „Jak jedna osoba mogła tego wszystkiego dokonać przy wykorzystaniu tylko krótkiej broni?”. Po ustaleniu, że zamachowiec już nie żyje, policjanci niezwłocznie rozpoczęli ewakuację rannych, chociaż wciąż nie wiedzieli, czy nie ma drugiego strzelca[16].

Niektórzy twierdzili, że policja powinna szybciej znaleźć się w środku. Jednak nie było to możliwe, ponieważ policjanci nie noszą ze sobą jako standardowego wyposażenia nożyc do cięcia metalu; w normalnych warunkach sprzęt wożony jest przez specjalne pojazdy techniczne. Dodatkowo okna na parterze były za wąskie, aby uzbrojony policjant mógł przez nie wejść.

Na miejsce tragedii, które przedstawiało najgorszy do wyobrażenia widok, przybyli ratownicy medyczni. Uczelnia miała również własną sekcję pierwszej pomocy medycznej – Virginia Tech Rescue Squad (VTRS), która należała do jednej z najstarszych uczelnianych sekcji pierwszej pomocy w całych Stanach Zjednoczonych i liczyła 38 członków. Przybyłe na miejsce zespoły musiały w pierwszej kolejności ustalić, kto żyje, a kto nie, oraz zapewnić pomoc wszystkim rannym. Pomocy rannym i poszkodowanym udzielało w sumie 14 agencji, które wysłały łącznie 27 karetek pogotowia i 120 osób[17].

Symptomy

Seung Hui Cho urodził się w 1984 r. w Seulu w Korei Południowej, mieszkał tam z rodziną w małym dwupokojowym mieszkaniu. Był dzieckiem bardzo nieśmiałym, cichym. Poważne choroby od 9. miesiąca do 3. roku życia spowodowały, że miał wątłą budowę ciała, a zabiegi medyczne, jakich wiele przeszedł w dzieciństwie, sprawiły, że nie lubił dotyku. W 1992 r., kiedy miał 8 lat, jego rodzina wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych i zamieszkała w Maryland, a w 1993 r. przeniosła się do Fairfax County w Wirginii. Jego rodzice pracowali w pralni chemicznej. Kiedy w 1997 r. ukończył 6. klasę, stał się bardzo wycofany. W siódmej klasie korzystał z porad specjalistów w Centrum Usług Międzykulturowych (Multicultural Center for Human Services), które miało pomóc w zwalczaniu jego nieśmiałości. Zdiagnozowano u niego mutyzm wybiórczy[18]. Rodzice podjęli działania mające sprawić, by chłopiec lepiej się socjalizował – wysyłali go na zajęcia pozaszkolne, organizowali spotkania z rówieśnikami, ale to nie zmieniło jego zachowania.

W 1999 r., kiedy Cho był w ósmej klasie, w jednej z jego prac nauczyciel zauważył symptomy wskazujące na to, że chłopiec idealizuje samobójstwa i morderstwa. Znalazły się w niej odniesienia do zamachu w Columbine, który miał miejsce w kwietniu tego samego roku. Szkoła zażądała od rodziców, aby Cho został poddany badaniom psychiatrycznym w Centrum Usług Międzykulturowych. Po badaniach przepisano mu leki antydepresyjne. Cho zareagował na nie pozytywnie i przyjmował je regularnie przez kolejny rok.

Budynek uniwersytecki Virginia Tech.

W 2000 r. rozpoczął naukę w Westfield High School w Fairfax County. Po badaniach u Cho zostały zdiagnozowane zaburzenia emocjonalne co sprawiło, że został objęty indywidualnym programem edukacyjnym (IEP – Individual Educational Program). Miało mu to pomóc w walce z nieśmiałością i niedostosowaniem się do reguł obowiązujących w klasie. Leczony był także jego mutyzm wybiórczy za pomocą terapii sztuką w Centrum Usług Międzykulturowych. W tym czasie Cho nie stwarzał problemów, regularnie zgłaszał się na wizyty u lekarza. Miał dobre oceny i był w stanie całkiem dobrze dostosować się do środowiska szkolnego, choć w dalszym ciągu jego postępy w komunikacji były minimalne.

W 2003 r. ukończył Westfield High School i wbrew radom rodziców postanowił zapisać się na studia do Virginia Tech. Rodzice uważali, że uczelnia jest dla niego za duża i w związku z tym nie będzie mógł liczyć na odpowiednie wsparcie. Na wypadek, gdyby potrzebował pomocy w trakcie studiów, miał numer telefonu do poradni specjalistycznej ze szkoły średniej, jednak nigdy z niego nie skorzystał. Nauka na studiach szła mu dobrze, ale wdał się w spór ze współlokatorami, dotyczący utrzymania czystości i porządku, i w konsekwencji musiał zmienić pokój. Raz w tygodniu odwiedzali go rodzice. Ogólnie Cho był zadowolony z college’u.

W 2004 r. rozpoczął drugi rok studiów. Zaczął angażować się w pisanie, co sprawiało mu ogromną przyjemność. Cho myślał o wydaniu książki, ale jego pomysł na książkę został odrzucony, przez wydawnictwo w Nowym Jorku. Według rodziny wywołało to u niego depresję. W dalszym ciągu nie korzystał ze specjalistycznego wsparcia, ale też nie zachowywał się w sposób stwarzający problemy. Na jakiś czas zamieszkał w wynajętym mieszkaniu, ale w 2005 r. wrócił do akademika. W tym czasie jego problemy zaczęły się pogłębiać. Stracił też chęć do pisania, co według siostry miało być spowodowane odmową wydania książki[19].

Zaczęło się zmieniać jego zachowanie. W czasie jednej z imprez u kolegi Cho przebił nożem dywan. 15 października profesor Nikki Giovanni, zaniepokojony jego zachowaniem w trakcie zajęć, a także przebijającą się w jego pracach agresją, zawnioskował o usunięcie chłopaka z grupy, jednocześnie obiecując mu pomoc w znalezieniu innej. 18 października studenci poinformowali jednego z nauczycieli, że Cho w trakcie lekcji robi im potajemnie zdjęcia i pisze pełne przemocy opowiadania. Dzień później podczas rozmowy z wykładowcami chłopak stwierdził, że jego opowiadania były satyrą, obiecał także, że nie będzie więcej robił nieautoryzowanych zdjęć. Wykładowcy zalecili mu zmianę kierunku studiów i zasięgnięcie porady specjalisty. Podsumowanie rozmowy zostało mu wysyłane mailem. Wykładowca, dr Roy, usunął Cho z grupy i zasugerował nauczanie indywidualne. Ponieważ chłopak nie zgodził się na doradztwo, dr Roy o problemach ze studentem poinformował odpowiednie komórki na uczelni: Wydział do Spraw Studentów Centrum Doradztwa Cooka (Division of Student Affairs Cook Counseling Center – CCC), Centrum Zdrowia Schifferta, policję w Virginia Tech oraz College of Liberal Arts and Human Sciences. Podczas spotkania Virginia Tech Care Team (zespołu odpowiedzialnego za problemy studentów), na którym omawiany był przypadek Cho, dr Roy poinformował o podjętych decyzjach i sugerowanych wyjściach – na tym etapie problem uznano za rozwiązany.

W dniu 2 listopada koledzy z pokoju Cho odnieśli wrażenie, że palił on ogień w pokoju i poinformowali o tym policję. 27 listopada Jennifer Nelson, mieszkająca w akademiku West Ambler Johnston (WAJ), napisała do policji VTPD raport na temat denerwujących ją prób kontaktu, który Cho próbował z nią nawiązać zarówno w internecie, jak i osobiście. Policja przesłuchała chłopaka, jednak nie postawiono mu oficjalnych zarzutów, sugerując rozmowę dyscyplinarną. Sprawa została przekazana do Biura Prawnego odpowiedzialnego za kwestie dyscyplinarne w Virginia Tech, które poinformowało, że postępowanie może być rozpoczęte tylko na podstawie pisemnej skargi, czego dziewczyna jednak ostatecznie nie zrobiła[20].

30 listopada 2005 r. Cho podczas rozmowy telefonicznej powiadomił CCC o swojej rozmowie z VTPD. 6 grudnia inna studentka, Christina Liilizu przekazała informację o tym, że Cho, używając różnych pseudonimów, wysyła jej maile z obrzydliwymi treściami. Cho ponownie, w przebraniu, zaczął nachodzić Jennifer Nelson w jej pokoju w akademiku. Zawiadomienia o tym zostały wysłane do osób odpowiedzialnych za akademiki, wraz z informacją, że Cho ma w pokoju nóż. 9 grudnia chłopak wysłał niechciane maile do Margaret Bowman, zostawił także dla niej informacje na tablicy korkowej w pobliżu jej pokoju – były wśród nich cytaty z Szekspira. Dziewczyna powiadomiła o wszystkim policję VTPD, która przybyła do akademika, ale nie zastała Cho w pokoju.

Dyrektor CCC dr Miller na bieżąco otrzymał informacje o pobycie Cho w szpitalu psychiatrycznym, dodatkowo w styczniu 2006 r. do CCC trafił wypis ze szpitala dotyczący Cho, ale centrum nie podjęło żadnych działań. W lutym dr Miller został zwolniony ze stanowiska dyrektora CCC. Pakując się w pośpiechu, zabrał ze sobą dokumenty dotyczące studentów, między innymi Cho, co odkryto dopiero w lipcu 2009 r.

Kiedy policja opuściła kampus, jego współlokator otrzymał od Cho mail z następującą treścią: „Mógłbym się zabić także teraz”. Współlokator natychmiast powiadomił policję, która niezwłocznie przewiozła Cho do VTPD. Po rozmowie określono go jako osobę stwarzającą bezpośrednie zagrożenie dla siebie i otoczenia, podjęto decyzję o zatrzymaniu i przewieziono go do Carilion St. Albans Psychiatric Hospital na obserwację. Nikt nie skontaktował się z rodzicami Cho. 14 grudnia niezależny specjalista, psycholog Roy Crouse, ocenił stan zdrowia Cho i oświadczył – bez zebrania innych informacji – że nie stwarza on bezpośredniego zagrożenia dla siebie i innych i zalecił jedynie konsultacje okresowe. Cho został zwolniony ze szpitala z poleceniem odbywania regularnych konsultacji psychiatrycznych. Cho umówił się na spotkanie w CCC. Tego samego dnia psychiatra ze szpitala St. Albans napisał, że Cho nie wykazuje symptomów psychozy, skłonności samobójczych i zabójczych.

W kwietniu 2006 r. doszło do konfliktu pomiędzy wykładowcą pisma technicznego Carlem Beanem a Cho, który nie zaliczył pracy; w trakcie dyskusji Cho podniósł głos na wykładowcę. Wiosną 2006 r. jeden z wykładowców kreatywnego pisania scharakteryzował Cho jako osobę, której język pisarski jest pełen przemocy. Przykładem była jedna z jego prac, w której bohater, młody człowiek, nienawidzi innych studentów w szkole i planuje ich zabicie oraz samobójstwo.

 2 lutego 2007 r. Cho zamówił przez internet pistolet Walther P22, który otrzymał 9 lutego. 12 marca wypożyczył prawie na miesiąc samochód typu van. 13 marca kupił kolejny pistolet – Glock 19 oraz paczkę 50 sztuk amunicji. Między zakupem jednej i drugiej broni odczekał miesiąc, co jest zgodne z prawem Wirginii. Sklep, w którym Cho kupował broń, zweryfikował chłopaka na policji, ale w policyjnej dokumentacji nie było informacji na temat jego choroby psychicznej. 22 marca Cho ćwiczył na strzelnicy i kupił dwa magazynki do pistoletu Walther P22 po 10 naboi każdy. 23 marca kupił trzy 10-nabojowe magazynki od innego sprzedawcy. 31 marca kupił kolejne magazynki, amunicję i nóż myśliwski. 7 kwietnia znów kupił amunicję. 8 kwietnia ponownie kupił amunicję, a noc spędził w studiu filmowym, gdzie nagrał swój manifest. 13 kwietnia na uczelni w budynkach Torgersen, Durham i Whittemore ogłoszone zostały anonimowe alarmy bombowe i zarządzona ewakuacja; po zamachu nie znaleziono dowodów łączących te alarmy z Cho, chociaż związek ten nie jest wykluczony. 14 kwietnia mężczyzna, Azjata, ubrany w bluzę z kapturem, był widziany w budynku Norris Hall. 15 kwietnia Cho odbył swoją zwyczajową rozmowę telefoniczną z rodziną w Fairfax County. W jej trakcie nie wykazywał żadnych niepokojących symptomów[21].

Konsekwencje

Trzy dni po masakrze w Virginia Tech gubernator Wirginii Tim Kaine powołał zespół ekspertów do przeprowadzenia niezależnej, kompleksowej i obiektywnej oceny wszystkich informacji związanych z tragedią. Specjaliści mieli przygotować rekomendacje dotyczące poprawy przepisów prawa, procedur, polityki, systemów i instytucji – zarówno prywatnych, jak i rządowych. 18 czerwca 2007 r. gubernator Kaine wydał dyrektywę wykonawczą (Executive Order) 53, potwierdzającą powstanie The Virginia Tech Review Panel oraz precyzującą uprawnienia zespołu w zakresie dostępu do dokumentów i informacji niezbędnych do realizacji tych zadań. Każdemu członkowi zespołu powierzono zadania zgodne z jego specjalizacją, wiedzą i doświadczeniem, łącznie z takimi obszarami, jak zdrowie psychiczne, pierwsza pomoc medyczna, zarządzanie uniwersytetem, bezpieczeństwo publiczne, służby bezpieczeństwa, przepisy prawa, służby odpowiedzialne za obsługę ofiar czy system sprawiedliwości. W czerwcu niezależnej kancelarii prawnej Skadden, Arps, Slate, Meagher & Flom, LLP powierzono obsługę prawną prac zespołu, zapewniono także wsparcie logistyczne. Prawnicy kancelarii nie pobierali za tę pracę wynagrodzenia. Wsparcie kancelarii było kluczowe dla uzyskania dostępu do wrażliwych danych oraz prawidłowego poruszania się po wielu wrażliwych obszarach prawnych podlegających ochronie. Zespół, który rozpoczął pracę w maju 2007 r. i zgodnie z oczekiwaniami gubernatora do końca sierpnia 2007 r. przygotował raport, miał przeanalizować sześć problemów:

1. Dokonać przeglądu wszystkich informacji dotyczących tego, w jaki sposób Seung Hui Cho dokonał morderstwa i masakry, jak pozyskał dostęp do broni oraz ustalić, co spowodowało i zdecydowało o dokonaniu zbrodni.

2. Dokonać przeglądu historii zdrowia psychicznego Cho, jego leczenia i wsparcia zapewnionego przez system oraz symptomów w zachowaniu przed zamachem, które mogły sugerować, że dokona takiego czynu.

3. Dokonać analizy czasowej poszczególnych etapów zdarzenia zarówno w West Ambler Johnston, jak i Norris Hall, w tym działań służb mających na celu jego zatrzymanie po popełnieniu pierwszej ze zbrodni.

4. Dokonać analizy działań wszystkich służb i agencji – zarówno rządowych, jak i prywatnych – realizujących swoje zadania od momentu śmierci sprawcy.

5. Dokonać dodatkowych analiz i badań, które mogą wynikać z bieżących ustaleń.

6. Na podstawie uzyskanych informacji i dokonanych analiz przygotować rekomendacje we wszystkich przedmiotowych obszarach, mające na celu poprawę systemu, zwiększenie jego efektywności oraz uniknięcie błędów na przyszłość[22].

W konsekwencji zamachu Virginia Tech musiała zapłacić 55 tys. dolarów kary za to, że za długo czekano z ogłoszeniem alarmu w trakcie zamachu. Była to najwyższa kara, jaką departament edukacji mógł nałożyć na uczelnię za złamanie federalnego przepisu – tzw. Clery Act, który wymaga szybkiego raportowania o przestępstwach mających miejsce w kampusie. Clery Act nakłada na uczelnie wyższe, które otrzymują federalne dofinansowanie dla studentów, obowiązek meldowania o wszelkich przestępstwach oraz prowadzenia odpowiedniej polityki bezpieczeństwa w zakresie ostrzegania o zagrożeniach. Ponad dwie godziny zajęło wysłanie informacji o strzelaninie do Blacksburg Police Department, co trwało za długo. Ustalono, że wcześniejsza reakcja dałaby większe szanse na podjęcie decyzji, gdzie i w jaki sposób można było bezpiecznie się ukryć. Dodatkowo z informacji nie wynikało, że są ofiary. Władze stanu zawarły z rodzinami ugody w kwestii odszkodowań, które łącznie wyniosły 11 mln dolarów. Dwie rodziny domagały się od uniwersytetu kwoty 10 mln dolarów[23].

Po zamachu na podstawie wniosków wypracowanych przez wspomniany zespół ekspertów w Virginia Tech dokonano szeregu zmian w systemie powiadamiania o zagrożeniach. Nowy system bardzo szybko pokazał swoją skuteczność, kiedy w 2011 r. na uczelni doszło do kolejnego tragicznego wydarzenia. W kampusie znaleziono zwłoki policjanta i innego mężczyzny. Przez kilka godzin w szkole obowiązywała procedura Azyl. Policja szukała zamachowca. Po kilku godzinach odwołano alarm, kiedy okazało się, że za śmierć policjanta odpowiedzialny był drugi z zabitych – zastrzelił funkcjonariusza, kiedy ten podjął interwencję, widząc podejrzanie zachowującego się człowieka na parkingu, a następnie sam popełnił samobójstwo. Dopóki nie odwołano pościgu, przez kilka godzin setki policjantów i agentów FBI przeszukiwało budynek po budynku w poszukiwaniu zabójcy. Jedną z osób obecnych w tym czasie na uczelni był profesor Robert Denton, który przeżył także zamach 16 kwietnia 2007 r. Wspominał później, że myślał o tym, czy to jest powtórka z tamtej sytuacji oraz że wróciły tamte bardzo negatywne emocje.

Po zamachu w 2007 r. na uczelni zostały wprowadzone odpowiednie procedury alarmowe: pięć krótkich sygnałów powoduje, że 40 tys. studentów i pracowników uczelni otrzymuje informację, że ma natychmiast pozamykać się w pomieszczeniach i nie wychodzić na zewnątrz. Alarm jest także dublowany poprzez pojawienie się w ciągu 30 sekund komunikatu na monitorach wszystkich komputerów. Dodatkowo sygnał wysyłany jest na telefony stacjonarne i komórkowe, a także przez radiowęzeł. Uczelnia dwa razy do roku przeprowadza ćwiczenia praktyczne. W czasie tragicznych wydarzeń w 2011 r. cały kampus został zamknięty w ciągu trzech minut[24].


[1] Mass Shootings at Virginia Tech Addendum to the Report of the Review Panel, TriData Division, System Planning Corporation 3601 Wilson Boulevard Arlington, VA 22201, November 2009, https://scholar.lib.vt.edu/prevail/docs/April16ReportRev20091204.pdf, s. 11–19.

[2]Tamże.

[3] Morderca został złapany poza kampusem, ale przez nieporozumienie zarządzono ewakuację w kampusie, przyjechały uzbrojone jednostki SWAT. Pojawił się problem z ewakuacją całego kampusu, przez ponad półtorej godziny samochody stały w korku, a setki innych osób czekały na przystankach autobusowych. Tamże, s. 77–87.

[4]Tamże, s. 77–87.

[5] Osoby chore psychiczne zazwyczaj mają przygotowany plan, który jednak często zmieniają z tylko sobie znanych powodów.

[6]Tamże.

[7] Już po zamachu pojawiła się informacja, że mężczyzna o rysach azjatyckich, ubrany w bluzę z kapturem, był widziany dwa dni przed zamachem pod budynkiem Norris Hall. Prawdopodobnie Cho trenował przed zamachem. Cho działał, wzorując się na zamachowcach z Columbine High School. Wspominał o nich w materiałach wysłanych do NBC News oraz w swoich pracach z okresu szkoły średniej. Pisał o nich, używając ich pierwszego imienia, co jasno sugeruje, że znał przebieg dokonanego przez nich zamachu.Tamże,s. 89–99.

[8] Ciekawe, że na przestrzeni kilku tygodni przed zamachem w trzech różnych budynkach uczelni pojawiły się podobne informacje o bombie. We wszystkich przypadkach zgodnie z procedurą natychmiast zarządzono ewakuację. To mogło spowodować, że kolejna taka informacja nie została potraktowana poważnie. Tamże.

[9] Po wszystkim Emily Haas powiedziała, że przez kolejne 10 minut nie otworzyła oczu, dopóki nie przyjechała policja. W czasie całego dramatu miała świadomość, że Cho może słyszeć głos dyspozytora 911. Wiedziała jednak, że trzymając linię otwartą, pomaga policji w orientowaniu się w przebiegu sytuacji. Tamże.

[10] Ładowanie amunicji do broni trwa zazwyczaj kilka–kilkanaście sekund. W trakcie tej czynności napastnik nie ma możliwości strzelania, co można wykorzystać do prób jego obezwładnienia, ukrycia się lub ucieczki.

[11] Prof. Liviu Librescu to 76-latek, który przeżył Holocaust. Dzięki temu, że zablokował drzwi, uratował życie studentom, ale sam został śmiertelnie ranny. E. MacAskill, S. Goldenberg, Face of the campus killer,„The Guardian”, 18.04.2007 r., https://www.theguardian.com/world/2007/apr/18/highereducation.usa1, dostęp: 20.05.2020 r.

[12] Mass Shootings at Virginia…, s. 89–99, dostęp: 20.05.2020 r.

[13]Tamże.

[14] E. MacAskill, S. Goldenberg, Face of the…

[15] Rodzaj strzelby myśliwskiej lub bojowej palnej, strzelającej śrutem, loftkami lub brenekami. Strzelba przeładowywana w charakterystycznych sposób poprzez przesunięcie ruchomego łoża.

[16]Mass Shootings at Virginia Tech…, s. 89–99.

[17] Tamże, s. 101–103.

[18] Mutyzm wybiórczy to zaburzenie lękowe. Dziecko lub osoba dorosła z mutyzmem wybiórczym najczęściej swobodnie rozmawia w domu, ale milczy lub nie rozmawia swobodnie w przedszkolu, szkole czy w innych sytuacjach społecznych. Zaburzenie najczęściej pojawia się między 2. a 5. rokiem życia i powinno być diagnozowane już po miesiącu od wystąpienia pierwszych symptomów. Niestety często jest diagnozowane dopiero, gdy dziecko jest już w szkole podstawowej, w wieku 8–12 lat. Dziecko z mutyzmem wybiórczym może w ogóle nie odzywać się do nauczycieli, rówieśników lub mówić tylko do wybranych osób. Niektóre dzieci z mutyzmem wybiórczym mają problemy z jedzeniem na terenie szkoły i korzystaniem z toalety. Zazwyczaj nie mają trudności dydaktycznych, a często, w sytuacjach, gdy nie jest wymagane mówienie, mogą odnosić sukcesy szkolne. Z mutyzmu wybiórczego się nie wyrasta, ale trzeba nad nim pracować! Dzieci z mutyzmem wybiórczym często mają inne zaburzenia lękowe, ale mieszczą się w normie intelektualnej. Pozostawione bez pomocy, są narażone na fobię społeczną, izolację i depresję. Wczesna diagnoza i odpowiednia terapia mogą przyczynić się do szybszej poprawy funkcjonowania dziecka. Dlatego ważne jest, aby nauczyciele i lekarze rodzinni baczniej przyglądali się dzieciom nieśmiałym i małomównym. Co to jest mutyzm wybiórczy?, http://www.mutyzm.org.pl/czym-jest-mutyzm/, dostęp: 21.05.2020 r.

[19] Mass Shootings at Virginia Tech…, s. 21–24.

[20]Tamże, s. 21–24.

[21]Tamże, s. 24–26.

[22]Tamże, s. 5–6.

[23] Uczelnia uniknęła kary 98 mln dolarów w ramach dotacji, jakie mogła utracić z budżetu federalnego przekazywanego dla uczelni. Roczny budżet Virginia Tech to 1,1 mld dolarów, natomiast liczba stałych studentów to 30 tys. Virginia Tech fined $ 55,000 for 2007 shootings, „The Guardian”, 30.03.2011 r., https://www.theguardian.com/world/2011/mar/30/virginia-tech-fined-for-shootings, dostęp: 20.05.2020 r.

[24] Ch. McGreal, Virginia Tech shooting brings back memories of 4/16, „The Guardian”, 8.12.2011 r., https://www.theguardian.com/world/2011/dec/08/virginia-tech-shooting-memories-4-16, dostęp: 20.05.2020 r.

Opracował: Krzysztof Danielewicz, 22.02.2021 r.

17 lutego Sąd Okręgowy Warszawa-Praga skazał Emila B. na 25 lat więzienia. Emil B. zamordował 10 maja 2019 r. na korytarzu szkolnym, przy innych uczniach, szesnastoletniego Kubę K. Swojej ofierze zadał kilka ciosów nożem. Prokurator zarzucił mu popełnienie zbrodni zabójstwa w zamiarze bezpośrednim. Sąd orzekł wobec siedemnastoletniego dziś Emila B. najwyższy możliwy wymiar kary, czyli 25 lat więzienia. Zgodnie z artykułem 54 paragraf 2 Kodeksu karnego wobec sprawcy, który w czasie przestępstwa nie ukończył osiemnastu lat, nie wymierza się kary dożywotniego pozbawienia wolności. Chłopak będzie musiał także zapłacić 150 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz rodziny ofiary. Wyrok jest nieprawomocny. Biegli orzekli, że odbierając życie koledze, Emil B. nie cierpiał na chorobę psychiczną i nie miał zaburzeń świadomości ani zniesionej poczytalności[1].

Warto w tym miejscu przypomnieć kilka szczegółów dotyczących całego zdarzenia, do którego doszło w SP 195 w warszawskim Wawrze 10 maja 2019 r. około 10.00. Na terenie szkoły, w trakcie przerwy, pod salą do fizyki doszło do kłótni pomiędzy dwoma uczniami. W wyniku zdarzenia zaatakowany szesnastoletni Kuba z trzeciej klasy gimnazjum został dźgnięty dziewięć razy nożem. Pomimo reanimacji zmarł. Do 16 maja 2019 r. w tej sprawie zatrzymano pięć osób. Z informacji TVN wynika, że zamordowany Kuba był wcześniej poszkodowany w innej sprawie – miał zostać pobity i pozbawiony wolności, ponieważ nie spłacił długu. W związku z tamtym zdarzeniem został zatrzymany dwudziestodziewięciolatek. Zdaniem policji obie sprawy nie miały ze sobą związku[2].

Z relacji jednego z uczniów wynika, że Kuba został najpierw pobity, a następnie dźgnięty nożem, m.in. w przeponę i plecy. Zdaniem świadków napastnik był o wiele większy i silniejszy od swojej ofiary. Początkowo doszło do kłótni, przepychania, a następnie do bójki i zabójstwa. Ofiara była winna swojemu oprawcy około 2000 zł. Według uczniów Kuba pożyczył pieniądze na komputer, służący do gier. Grali w Counter-Strike, a komputer Kuby był za słaby. Uczniowie twierdzili, że Kuba nie miał z czego oddać, a Emil pieniądze miał ze sprzedaży telefonu i słuchawek[3].

W dniu zamachu w szkole przebywała matka ofiary, która przyszła, aby zgłosić dyrekcji, że Emil B. grozi jej synowi. Na miejscu tragedii znalazła się, gdy jej syn już nie żył. Kobieta mówiła, że jej syn dostawał groźby, bał się swojego oprawcy i twierdził, że jest on bardzo agresywny. Podkreślała, że nie rozumie, jak – mimo jej ostrzeżeń – do morderstwa mogło dojść w szkole, na oczach wielu osób[4]. Nie wyciągnięto jednak żadnych konsekwencji wobec dyrekcji i grona pedagogicznego. Z początkiem nowego roku szkolnego w szkole pojawił się za to dodatkowy monitoring. Burmistrz Wawra Norbert Szczepański oświadczył, że „jeżeli będą sygnały ze strony policji czy prokuratury, że coś było nie tak, to wtedy będę podejmował adekwatne decyzje”[5].

Po tragedii Emil B. został umieszczony w schronisku dla nieletnich. Dzień po zabójstwie sąd podjął decyzję o przekazaniu sprawy prokuraturze. W tym czasie wpłynęło zażalenie obrońcy na tę decyzję, złożyli je także matka i ojciec sprawcy. Na początku października sąd rejonowy dla Warszawy-Pragi Południe zdecydował, że Emil – który nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu[6] – będzie odpowiadał za zabójstwo jak dorosły.

Proces ruszył 12 marca 2020 r. w Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga. Prokurator w połowie grudnia 2019 r. wniósł akt oskarżenia, w którym zarzucił nastolatkowi popełnienie zabójstwa w zamiarze bezpośrednim. W trakcie śledztwa ustalono m.in., że przygotowywał się on do popełnienia przestępstwa i planował je. Opisywał także w korespondencji telefonicznej – prowadzonej ze znajomymi – spodziewane konsekwencje czynu, którymi miały być pobyt w izbie dziecka i zakładzie poprawczym. W dniu poprzedzającym zdarzenie miał wysłać do ofiary wiadomość SMS o treści: „Jutro będziesz bohaterem mediów”[7]. W trakcie całego zdarzenia napastnik znajdował się pod wpływem substancji psychoaktywnych. Z kolei z opinii sądowo-psychologicznej sporządzonej po obserwacji psychiatrycznej wynika, że dopuszczając się zabójstwa, Emil był w pełni poczytalny. Sąd oddalił także wszystkie zażalenia na postanowienie Sądu Rejonowego, co oznacza, że będzie prowadzone postępowanie i sprawca będzie odpowiadał na zasadach ogólnych przewidzianych w Kodeksie karnym, potocznie mówiąc: jak dorosły. Zabójcy groziło do 25 lat więzienia[8].

Z Emilem problemy wychowawcze były już wcześniej. Kilkakrotnie wzywano go do szkoły z rodzicami, obiecywał poprawę, ale po kilku dniach sytuacja wracała do normy. W dniu zdarzenia miał być także pod wpływem narkotyków. Według jednej z matek innego ucznia kilka miesięcy wcześniej, przy próbie rozdzielenia go z innym chłopcem, popchnął nauczycielkę tak, że ta uderzyła o ścianę. Raz w jego przypadku interweniowała w szkole policja. Przed dokonaniem zabójstwa miał problemy w nauce, w funkcjonowaniu społecznym, lubił przemoc, podejmował próby samobójcze, dokonywał samookaleczenia, nadużywał narkotyków i alkoholu. Mimo zaleceń nie kontynuował terapii[9].

Emil B. był już znany w warszawskiemu wymiarowi sprawiedliwości, ponieważ stawał przed nim dwukrotnie. Za pierwszym razem w 2017 r., gdy miał trzynaście lat, został oskarżony o naruszenie nietykalności cielesnej innej osoby. Rok później ponownie miał sprawę w sądzie – tym razem chodziło o awanturowanie się pod wpływem alkoholu. Za pierwszym razem sąd udzielił Emilowi B. upomnienia, a za drugim razem stwierdził demoralizację, ale postępowanie umorzono. Piętnastolatek nie był pod nadzorem kuratora[10]

Poza Emilem B. w sprawie zatrzymano czterech innych nastolatków. Piętnastoletni wtedy Karol K. miał zdaniem śledczych podżegać Emila B. do zabójstwa. Nastolatek lato spędził w schronisku, jednak na początku listopada 2019 r. śledczy zdecydowali, że może wrócić do szkoły, a kilka tygodni później stwierdzili, że szesnastolatek przestępstwa nie popełnił. Za podżeganie do zabójstwa i również przed sądem dla nieletnich miał odpowiadać piętnastoletni wówczas Adrii H. W tym przypadku postępowanie umorzono. U podejrzanego stwierdzono przejawy demoralizacji i zastosowano nadzór kuratora, a sam Adrii wrócił do szkoły. Wobec pozostałej dwójki (szesnastoletniej Roksany i szesnastoletniego Dawida) została podjęta decyzja o przekazaniu sprawy prokuraturze. Oboje mogli odpowiadać przed sądem za podżeganie do zabójstwa jako dorośli, jednak do tego nie dojdzie. Prokuratura akta nastolatków zwróciła do sądu. Na początku marca Prokuratura Rejonowa Warszawa – Praga Południe przekazała sądowi rodzinnemu sprawy dotyczące dwojga nieletnich, którzy usłyszeli zarzuty w związku z zabójstwem, jakiego dopuścił się Emil B. Prokurator jednak nie sporządził aktu oskarżenia i przekazał sprawę sądowi rodzinnemu. Przesłankami do odstąpienia od skierowania aktu oskarżenia w sprawie Roksany i Dawida był „stopień rozwoju sprawców oraz ich warunki osobiste”[11].

27 lipca 2020 r. prokuratura aresztowała ojca szesnastoletniego Emila B., który wraz z innym podejrzanym dokonał brutalnego ataku późnym wieczorem na trzydziestoletniego mężczyznę. Ofiara była kopana i bita po całym ciele, ugodzona nożem, przed dalszymi ranami uratowała ją ucieczka do pobliskiego lokalu gastronomicznego. Do wydarzenia doszło na tej samej ulicy, gdzie znajduje się szkoła, w której Emil B. dokonał zabójstwa. Według wstępnych ustaleń napad ma bezpośredni związek z zabójstwem dokonanym w maju 2019 r. Zatrzymanym mężczyznom grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności[12].

W związku z opisanym zdarzeniem minister edukacji narodowej wystąpił 11 maja 2019 r. z pismem (znak sprawy DWKI-WPB.5012.25.2019.BK), zobowiązującym dyrektorów wszystkich szkół i placówek oświatowych w Polsce do:

  • „przeprowadzenia rad pedagogicznych na temat obowiązków w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa uczniom, wynikających z przepisów prawa oświatowego, procedur zachowania w sytuacjach kryzysowych i nadzwyczajnych;
  • zorganizowania spotkań z rodzicami uczniów, podczas których zostaną przedstawione procedury bezpieczeństwa obowiązujące na terenie danej placówki oraz osoby i instytucje, do których można zgłosić się o wsparcie w sytuacjach wymagających pomocy psychologiczno-pedagogicznej i wychowawczej;
  • przeprowadzenia godzin wychowawczych z uczniami na temat czynników warunkujących bezpieczeństwo w szkole, procedur zachowania w sytuacji nadzwyczajnej oraz obowiązków wynikających z poszanowania drugiego człowieka;
  • wzmocnienia współpracy pomiędzy szkołą a rodzicami, w tym przez utworzenie formuły tzw. anonimowej skrzynki na sygnały”[13].

Zalecone czynności dyrektorzy mieli zrealizować do końca maja 2019 r., a kontrole ich realizacji miały się zacząć w czerwcu tego samego roku. W naturalny sposób pojawia się pytanie, w jaki sposób i według jakich ujednoliconych procedur przeszkolić około 43 tys. szkół i przedszkoli w Polsce w ciągu dwóch tygodni. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że nawet tak błahy element jak system alarmowania o zagrożeniach w szkole nie jest ujednolicony, to jasno widać, że dokument nie miał na celu realnego podniesienia poziomu bezpieczeństwa w szkołach, a tylko zabezpieczenie się przed zarzutami medialnymi o brak reakcji.


[1] Zabójstwo na szkolnym korytarzu. Nastolatek skazany na 25 lat więzienia,TVN24”, 17.02.2021, https://tvn24.pl/tvnwarszawa/wawer/warszawa-zabojstwo-w-szkole-w-wawrze-jest-wyrok-5022321, 22.02.2021.

[2] Zabójstwo ucznia w szkole w Warszawie. Miesiąc przed śmiercią Kuba był więziony i pobity, „Wprost”, 23.05.2019, https://www.wprost.pl/kraj/10219310/zabojstwo-ucznia-w-szkole-w-warszawie-miesiac-przed-smiercia-kuba-byl-wieziony-i-pobity.html, 9.02.2020.

[3] K. Bogdańska, Warszawa. Dramat w szkole w Wawrze. Szokujące relacje uczniów, „Wp.pl”, 14.05.2019, https://wiadomosci.wp.pl/warszawa-dramat-w-szkole-w-wawrze-szokujace-relacje-uczniow-6380785515136641a, 9.02.2020.

[4] Zabójstwo w szkole w Wawrze. 15-letni Emil B. trafił do aresztu. Nie przyznał się do zadźgania kolegi, „Metrowawarszawa.gazeta.pl”, 31.10.2019, https://metrowarszawa.gazeta.pl/metrowarszawa/7,141637,25367979,zabojstwo-w-szkole-w-wawrze-15-letni-emil-b-trafil-do-aresztu.html, 5.08.2020.

[5] Zabójstwo w szkole w Wawrze. 15-letni Emil B. będzie odpowiadał jak dorosły, „Polsatnews”, 9.10.2019, https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2019-10-09/zabojstwo-w-szkole-w-wawrze-emil-b-bedzie-odpowiadal-jak-dorosly/, 5.08.2020.

[6] Zabójstwo w szkole w Wawrze. Ruszył proces w sprawie Emila B., „RDC”, 12.03.2020, https://www.rdc.pl/informacje/dzis-ruszyl-proces-przeciwko-emilowi-b-15-latek-mial-ranic-smiertelnie-kolege-w-szkole-w-wawrze/, 5.08.2020.

[7] K. Bogdańska, Warszawa. Dramat w szkole w Wawrze…

[8] Tamże.

[9] Zabójstwo na szkolnym korytarzu…

[10] Zabójstwo w szkole w Wawrze. 15-letni Emil…

[11] K. Ziółkowska, Emil B. stanie przed sądem. Co z nastolatkami, którzy mieli „podżegać do zabójstwa”?, „TVN24”, 12.03.2020, https://tvn24.pl/tvnwarszawa/wawer/warszawa-wawer-w-czwartek-proces-emila-b-co-z-pozostalymi-zatrzymanymi-4345651, 6.08.2020.

[12] Szokujący ciąg dalszy zabójstwa w Wawrze. Emil B. zadźgał Kubę w szkole. Teraz jego ojciec też zaatakował nożem przed tą szkołą!,se.pl”, 30.07.2020, https://www.se.pl/warszawa/warszawa-emil-b-zadzgal-kube-teraz-jego-ojciec-zaatakowal-nozem-aa-1WH8-tB1c-5MvV.html, 6.08.2020.[13]Komunikat do dyrektorów szkół i placówek objętych nadzorem pedagogicznym Lubuskiego Kuratora Oświaty, 14.05.2019, http://ko-gorzow.edu.pl/komunikat-do-dyrektorow-szkol-i-placowek-objetych-nadzorem-pedagogicznym-lubuskiego-kuratora-oswiaty/

Opracował: Mateusz Kabaciński, 27.02.2022 r.  

29 grudnia 2021 roku 12-letnia Kinga, uczennica VII klasy podstawowej w Smęgorzowie, popełniła samobójstwo. Decyzję o odebraniu sobie życia dziewczynka podjęła po wielokrotnych sygnałach kierowanych do osób jej najbliższych, w których informowała o swoim złym stanie psychicznym. Tragedia ta niezwykle poruszyła opinię publiczną. Pojawiły się liczne dywagacje, czy instytucje prawne aby na pewno dołożyły możliwie wszelkich starań mających na celu pomoc dziewczynce, która jawnie mówiła o swoich zamiarach samobójczych. Na zły stan psychiczny nastolatki złożyły się takie czynniki, jak: niezrozumienie jej sytuacji życiowej i emocjonalnej ze strony otoczenia, brak odpowiedniej reakcji ze strony służb porządkowych oraz sądu, a także próby wykorzystania seksualnego (molestowanie)[1]. Sprawa ta, jak się okazuje, jest bardziej skomplikowana i wielowątkowa, niż można by było się spodziewać[2].

Kinga mieszkała wraz z matką, jej konkubentem oraz kilkuletnim bratem w Dąbrowie Tarnowskiej – wsi położonej w województwie małopolskim. Pierwsze doniesienia o molestowaniu pojawiły się w czerwcu 2021 roku [3].
Dziewczynka zwierzyła się z traumatycznego przeżycia swojej nauczycielce. Sprawa natychmiast trafiła do dyrektora szkoły, który zawiadomił odpowiednie służby.

Uczennica nadchodzące wakacje, jak co roku, spędziła wraz ze swoją ciocią – kuzynką matki, mieszkającą w Środzie Śląskiej, której również opowiedziała o całym zdarzeniu. Tego czynu mieli rzekomo dopuścić się ojczym dziewczynki oraz przyjaciel rodziny, będący częstym gościem w ich domu. Krewna od razu zawiadomiła policję, a także złożyła wniosek do Środzieńskiego Sądu Rodzinnego o ustanowienie jej i męża rodziną zastępczą dla 12-latki. O sprawie powiadomiła także tamtejsze Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie. Na wieść o złożonych doniesieniach matka Kingi zażądała natychmiastowego powrotu córki do domu. Kwestia wystąpienia z wnioskiem o ustanowienie ciotki Kingi jej rodziną zastępczą na okres trwania postępowania, czyli wydania tzw. pieczy zastępczej, nie została rozstrzygnięta. Sąd w Środzie Śląskiej nie podjął się prowadzenia tej sprawy, odsyłając wniosek do sądu w Dąbrowie Tarnowskiej. Jednakże, jak się później okazało, według Ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej osoba, która go złożyła (czyli ciotka poszkodowanej), nie jest uważana za spokrewnioną. Terminem tym określa się jedynie osoby z najbliższego otoczenia dziecka – dziadków oraz rodzeństwo[4]. Rezultatem tego było zmuszenie dziewczynki na mocy prawnej do mieszkania pod jednym dachem z osobą, którą oskarżała o molestowanie[5]

Na drodze postępowania sąd zalecił wizyty kuratora sądowego, a także sędziego wizytatora[6]. Po zakończonym okresie kontrolnym ukazało się sprawozdanie, do którego Tomasz Kozioł – rzecznik tarnowskiego sądu okręgowego[7] – odniósł się następująco: „Jeśli chodzi o postępowanie przed sądem rodzinnym w Dąbrowie Tarnowskiej, to w przedstawionym sprawozdaniu sędzia wizytator stwierdził, że nie miały miejsca uchybienia przepisom regulującym postępowanie w tego rodzaju sprawach. Stwierdził też, że w tej sprawie nie można zarzucić sądowi niewłaściwego procedowania”[8]. Jak wcześniej wspomniano, prowadzona kontrola w sprawie Kingi obejmowała także wizyty kuratora. Również w tym zakresie, jak przekazuje rzecznik, nie ujawniono jakichkolwiek nieprawidłowości[9]. Dodatkowo czynności podejmowane przez kuratorów miały być wykonywane zgodnie z obowiązującymi przepisami, z należytą starannością. Co więcej, kurator nadzorujący rodzinę miał posiadać doświadczenie w tego rodzaju sprawach, adekwatne wykształcenie i wieloletnią praktykę w tym zawodzie. „Nie ma żadnych podstaw do zakwestionowania prawidłowości i rzetelności podjętych działań” – powiedział Kozioł w wywiadzie dla TVP 3 Kraków[10]

Co więc z oskarżeniami kierowanymi w stronę rodziców dziewczynki? Czy nad Kingą znęcano się? Otóż w wyniku śledztwa wyjaśniono, że w rodzinie zdarzały się awantury i kłótnie. Jednakże w dużej mierze były one spowodowane tym, że dziewczynka bardzo burzliwie przechodziła swój okres dojrzewania i sprawiała niemałe problemy wychowawcze. Wywoływała kłótnie, gdy kazano jej sprzątać swój pokój lub gdy krytykowano ją za to, że zbyt wyzywająco się ubiera i robi mocny makijaż. O tym, że nie była ofiarą przemocy, może świadczyć także ocena psychologa. Stwierdził on, że nastolatka nie nosi cech osoby zalęknionej i zestresowanej, potrafi o siebie zadbać, ma także skłonności do manipulowania otoczeniem. Biegła podkreśliła, że dziewczynka nie akceptowała żadnych reguł i była ponad wiek dorosła. W dokumentach policyjnych widnieje także notatka z zajścia, do jakiego doszło w lipcu ubiegłego roku, zaraz po powrocie dziewczynki od krewnej ze Środy Śląskiej. Nastolatka wezwała do domu mundurowych, bo – jak twierdziła – zastała nieposprzątany pokój. Ponadto zarzuciła swoim opiekunom, że w czasie jej nieobecności złośliwie go zaśmiecili[11]

Jednym z najbardziej nagłośnionych przez media wątków był fakt rzekomego molestowania Kingi przez jej ojczyma. W wyniku śledztwa prowadzonego przez Sąd Rejonowy w Dąbrowie Tarnowskiej element molestowania dziecka przez partnera matki nie został w żaden sposób potwierdzony. W czasie zeznawania przed sądem dziewczynka była przesłuchiwana w tzw. przyjaznym pokoju przesłuchań, z udziałem biegłego psychologa i pod nieobecność matki. Miało to głównie na celu zapobiec wywieraniu wpływu na treść zeznań nastolatki i pozwolić jej uniknąć skrępowania w czasie rozmowy. Dodatkowo Kinga miała kategorycznie zaprzeczyć przed sądem, jakoby była molestowana przez partnera matki[12]

Na przestrzeni września–listopada ubiegłego roku dziewczynka była aż trzykrotnie hospitalizowana w oddziałach psychiatrycznych – dwa razy w szpitalu im. św. Łukasza w Tarnowie i raz w Krakowie[13]. Jej najdłuższy pobyt trwał 11 dni[14]. Powodem wizyt miały być często nawiedzające ją myśli samobójcze. Dziewczynka została objęta opieką poradni psychologiczno-pedagogicznej w Dąbrowie oraz specjalistycznego ośrodka zajmującego się psychiatrią dziecięcą. Nadzór nad dzieckiem miał także sądowy kurator i asystent rodziny, wysłany przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej i Wsparcia Rodziny z Dąbrowy[15]. Wówczas na podstawie rozmów prowadzonych z Kingą dowiedziano się, że dziewczynka ma odmienną orientację seksualną.

Co więcej, jest zakochana w dużo starszej od siebie kobiecie. Nie została ujawniona tożsamość owej osoby, lecz ze szczegółowych analiz przeprowadzonych przez biegłego psychologa wywnioskowano, że 12-latka podchodziła do tej kwestii niezwykle poważnie, wręcz obsesyjnie. Z tą też sprawą wiązała swoje myśli samobójcze[16]. Starsza kobieta miała bowiem zdawać sobie sprawę, że jest obiektem zauroczenia nastolatki, jednakże nie chciała wchodzić z nią w tego typu relację. Można więc określić ten wątek miłosny jako kluczowy powód dla złego stanu psychicznego późniejszej samobójczyni.

Pogarszające się samopoczucie 12-letniej Kingi wiązało się także z faktem jej napastowania seksualnego. Doniesienia związane z molestowaniem dziewczynki ze strony jej ojczyma okazały się fałszywe, lecz fakt, że została zaatakowana, potwierdzono w wyniku postępowania śledczego. Sprawcą ataku był Przemysław R. – przyjaciel rodziny, wspomniany na początku częsty gość w domu rodzinnym Kingi. W połowie stycznia 2022 roku prokuratura w Dąbrowie Tarnowskiej postawiła mu zarzut dotyczący doprowadzenia małoletniej poniżej

15. roku życia do poddania się innej czynności seksualnej. Do owego zdarzenia doszło w czerwcu 2021 roku. Według śledczych mężczyzna miał dotykać dziewczynkę, a także siłą przytrzymywać ją, by ta nie mogła się uwolnić[17]. Po tym wydarzeniu Kinga zwierzyła się z traumatycznego przeżycia najpierw nauczycielce, a później ciotce. Przesłuchany w charakterze podejrzanego Przemysław R. nie przyznał się do zarzuconego mu czynu. Złożył bardzo obszerne wyjaśnienia, w których zeznał, że celem spotkania się z 12-latką było odebranie od niej listu, aby przekazać go wskazanej przez nią kobiecie – tej, w której dziewczynka była zakochana. 

Z ustaleń prokuratury wynika, że poszkodowana zawarła z Przemysławem R. „umowę”: w zamian za dostarczenie listu zgodziła się na spotkanie, w trakcie którego miała pozwolić na wykonanie przez podejrzanego względem niej pewnych czynności seksualnych. W czasie przesłuchania Kinga zeznała, że do spotkania doszło i w jego trakcie miał miejsce incydent, kiedy to oskarżony miał dotykać jej miejsc intymnych. Dziewczynka chciała szybko zakończyć spotkanie i chociaż napastnik usiłował zmusić ją do pozostania, udało jej się uciec. Mężczyzna w styczniu 2022 roku usłyszał zarzut.

Grozi mu kara pozbawienia wolności na okres trzech lat. Został też objęty dozorem policyjnym oraz otrzymał zakaz kontaktowania się z rodziną poszkodowanej[18].  

Niestety pomimo wymierzenia sprawiedliwości oprawcy spełnił się najgorszy scenariusz.      Wciąż pogarszające się zdrowie psychiczne nastolatki doprowadziło ją do targnięcia się na swoje życie. W ostatnich dniach dziewczynka była sama ze swoimi problemami. Niektórzy rówieśnicy Kingi się od niej odwrócili. Z relacji jej koleżanek i kolegów wynika, że 12-latka była bardzo przygnębiona przez ciągłe rozprawy związane z molestowaniem, a także narastający problem nieszczęśliwej miłości i odmienności seksualnej, przez którą była „wytykana” wśród rówieśników. 29 grudnia 2021 roku wracający do domu rodzice natknęli się, ku ich zdziwieniu, na zamknięte drzwi. Okazało się, że Kinga zamknęła się w domu od środka i popełniła samobójstwo, wieszając się we własnym pokoju. Jej pogrzeb odbył się w Nowy Rok[19]

W związku z tragedią, do jakiej doszło, Sąd Okręgowy w Dąbrowie Tarnowskiej zlecił przeprowadzenie kontroli w szkole podstawowej, do której uczęszczała dziewczynka, w celu skontrolowania przeprowadzonych czynności względem nastolatki. W jej toku zapewniono, że odkąd pojawiły się sygnały, iż dziewczynka może potrzebować wsparcia, objęta została pomocą psychologiczno-pedagogiczną. Jak wyjaśnił dyrektor placówki, szkolna pedagog była równocześnie wychowawczynią klasy Kingi, więc opiekunowie nastolatki na bieżąco otrzymywali informacje o jej stanie psychicznym oraz zachowaniu na zajęciach. „Jesteśmy niedużą szkołą, do której chodzi niewiele ponad setka dzieci. To, co stało się z Kingą, to dla nas wszystkich wielka tragedia” – przyznał Bogusław Marek, dyrektor szkoły [20] .


[1] W. Kazanecki, Samobójstwo 12-letniej Kingi. Prokuratura zabiera głos,„wydarzenia.interia.pl”, 30.01.2022, https://wydarzenia.interia.pl/malopolskie/news-samobojstwo-12-letniej-kingi-prokuratura-zabieraglos,nId,5801753, 12.02.2022.

[2] J. Lasota-Krawczyk, Samobójstwo 12-letniej Kingi. „Skomplikowana i wielowątkowa sprawa”,„rmf24.pl”, 30.01.2022, https://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-samobojstwo-12-letniej-kingi-skomplikowana-iwielowatkowa-sp,nId,5801850#crp_state=1, 05.02.2022.

[3] Nikt nie pomógł Kindze. 12-latka popełniła samobójstwo. Pochowali ją w Nowy Rok,„se.pl”, 5.01.2022, https://www.se.pl/tarnow/nikt-nie-pomogl-kindze-12-latka-popelnila-samobojstwo-pochowali-ja-w-nowy-rokaa-Grf5-EJtN-cPPt.html, 20.01.2022.

[4] Lasota-Krawczyk, Samobójstwo 12-letniej Kingi. „Skomplikowana i wielowątkowa sprawa”…  

[5] Nikt nie pomógł Kindze. 12-latka popełniła samobójstwo. Pochowali ją w Nowy Rok…

[6] Sędziowie wizytatorzy wykonują czynności z zakresu wewnętrznego nadzoru administracyjnego powierzone im przez Prezesa Sądu zgodnie z art. 37 § 1 ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych, w tym rozpoznają skargi obywateli, przeprowadzają wizytacje, o których mowa w art. 37c ww. ustawy, oraz dokonują ocen kwalifikacji kandydatów na sędziów przewidzianych w art. 57ah ww. ustawy i ocen asesorów sądowych, o których mowa w art. 106xa ww. ustawy. Sędziowie wizytatorzy ds. karnych wykonawczych wykonują nadto przewidziane w Kodeksie karnym wykonawczym czynności sędziów penitencjarnych, https://szczecin.so.gov.pl/sedziowie-wizytatorzy,m,mg,288,151,309, 25.02.2022.

[7] J. Lasota-Krawczyk, Samobójstwo 12-letniej Kingi. „Skomplikowana i wielowątkowa sprawa”… 8 S. Bagińska, Samobójstwo 12-letniej Kingi. Są wyniki kontroli, „wiadomości.wp.pl”, 12.01.2022, https://wiadomosci.wp.pl/samobojstwo-12-letniej-kingi-sa-wyniki-kontroli-6725652596792288a, 20.01.2022.9 M. Malinowska, Śmierć 12-letniej Kingi wstrząsnęła krajem. Żądają odwołania Rzecznika Praw Dziecka. „Ile dzieci musi jeszcze w Polsce umrzeć?”, „kobieta.pl”, 11.01.2022, https://www.kobieta.pl/artykul/sprawa-12letniej-kingi-spod-dabrowy-tarnowskiej-ktora-popelnila-samobojstwo-220111012602#12letnia+Kinga+pope%C5%82ni%C5%82a+samob%C3%B3jstwo, 15.02.2022.

[8] Kontrola w sądzie w Dąbrowie Tarnowskiej po samobójstwie 12-latki, „krakow.tvp.pl”, 12.01.2022, https://krakow.tvp.pl/57916853/kontrola-w-sadzie-w-dabrowie-tarnowskiej-po-samobojstwie-12latki, 20.02.2022.

[9] Z. Sitarz, Smęgorzów. Dlaczego 12-latka powiesiła się?,„temi.pl”, 19.01.2022, https://www.temi.pl/region/powiat-dabrowski/smegorzow-dlaczego-12-latka-powiesila-sie/2/, 10.02.2022.

[10] Ibidem.

[11] Smęgorzów po samobójczej śmierci Kingi: „Ona powinna żyć, a nie leżeć w zimnym grobie”, „se.pl”,

7.01.2022, https://www.se.pl/tarnow/smegorzow-po-samobojczej-smierci-kingi-ona-powinna-zyc-a-nie-lezec-wzimnym-grobie-aa-sLiK-UMDX-5Lcm.html, 20.01.2022.

[12] Samobójstwo 12-letniej Kingi. Dlaczego system zawiódł?, „uwaga.tvn.pl”, 7.02.2022, https://uwaga.tvn.pl/reportaze,2671,n/12-letnia-kinga-popelnila-samobojstwo-dlaczego-doszlo-dotragedii,347961.html, 23.02.2022.

[13] M. Malinowska, Śmierć 12-letniej Kingi wstrząsnęła krajem. Żądają odwołania Rzecznika Praw Dziecka… 16 J. Lasota-Krawczyk, Samobójstwo 12-letniej Kingi. „Skomplikowana i wielowątkowa sprawa”…

[14] Kinga mówiła, że była molestowana. Zrozpaczona 12-latka odebrała sobie życie. Szokujące szczegóły, „se.pl”,7.01.2022, https://www.se.pl/tarnow/kinga-mowila-ze-byla-molestowana-zrozpaczona-12-latka-odebrala-sobiezycie-szokujace-szczegoly-aa-6sgp-W9Du-ViHG.html, 15.01.2022. 20 W. Kazanecki, Samobójstwo 12-letniej Kingi. Prokuratura zabiera głos…

[15] M. Malinowska, Śmierć 12-letniej Kingi wstrząsnęła krajem. Żądają odwołania Rzecznika Praw Dziecka…

[16] J. Lasota-Krawczyk, Samobójstwo 12-letniej Kingi. „Skomplikowana i wielowątkowa sprawa”…

[17] 12-letnia Kinga wyszeptała cioci, że jest molestowana przez osobę, przed którą trudno się schować. Żaden
dorosły jej nie pomógł. Dziewczynka nie żyje, „fakt.pl”, 6.01.2022,
https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/krakow/smegorzow-12-latka-ktora-oskarzala-ojczyma-o-molestowaniepopelnila-samobojstwo/0nsq4e6, 25.01.2022.

[18] J. Lasota-Krawczyk, Samobójstwo 12-letniej Kingi. „Skomplikowana i wielowątkowa sprawa”…

[19] Kinga mówiła, że była molestowana. Zrozpaczona 12-latka odebrała sobie życie. Szokujące szczegóły, „se.pl”,
7.01.2022, https://www.se.pl/tarnow/kinga-mowila-ze-byla-molestowana-zrozpaczona-12-latka-odebrala-sobiezycie-szokujace-szczegoly-aa-6sgp-W9Du-ViHG.html, 15.01.2022.

[20] W. Kazanecki, Samobójstwo 12-letniej Kingi. Prokuratura zabiera głos…

Opracował: Mateusz Kabaciński, 30.09.2022 r.

24 maja 2022 r. w szkole podstawowej Robb Elementary School, mieszczącej się w miejscowości Uvalde (południowa części stanu Teksas – Stany Zjednoczone), doszło do strzelaniny. Wskutek masakry śmierć poniosło ponad 20 osób, w tym 19 dzieci, a 18 kolejnych zostało rannych. Sprawcą ataku okazał się Salvador Ramos[1]. Napastnik zginął na miejscu w czasie interwencji policji. Była to trzecia najkrwawsza strzelanina w szkole w historii USA, zaraz po masakrze w Virginia Tech i w Sandy Hook. Zamach w Uvalde wydarzył się niespełna 10 dni po innej masowej strzelaninie w Buffalo, w Nowym Jorku.

W toku postępowania ustalono, że w dniu ataku Salvador Ramos pokłócił się z babcią na temat porzucenia przez niego liceum. Niedługo po tym zamieścił post na swoim profilu na Facebooku[2], grożąc jej śmiercią – zamierzał ją zastrzelić. Jak się okazało, chłopak był pewny tego, co chce zrobić. Wziął karabin i strzelił w stronę babci, ciężko ją raniąc. Tej udało się uciec do sąsiadów, skąd zadzwoniła po pogotowie i służby bezpieczeństwa. Ramos po fakcie zamieścił kolejny wpis w social mediach, w których to chwalił się postrzeleniem członka rodziny. Chwilę później zamieścił ostatni wpis, w którym zapowiedział, że teraz zamierza „wystrzelać” szkołę podstawową[3].

Grafika 1. Ostatnie wiadomości, które Ramos posłał m.in. do 15-letniej Niemki poznanej w aplikacji internetowej.

Niedługo po opublikowaniu ostatniego wpisu Ramos pojechał samochodem typu SUV, należącym do jego babci, w stronę szkoły Robb Elementary School. W czasie jazdy stracił panowanie nad pojazdem, po czym wpadł w poślizg i wjechał do rowu. Po wypadku chłopak wybiegł z auta i ruszył pieszo w kierunku szkolnych zabudowań. Miał na sobie czarne odzienie – ciemną bluzkę, kamizelkę taktyczną oraz duży plecak[4]. Kiedy zmierzał do wnętrza szkolnego budynku, zauważył go funkcjonariusz policji, który próbował zapobiec jego wtargnięciu, ale został postrzelony. Mniej więcej w tym samym czasie służby odebrały telefon alarmowy 911 dotyczący rozbicia się samochodu w rowie przed szkołą, z którego miał wyjść „niebezpieczny i uzbrojony mężczyzna”[5]. Na miejsce udali się stacjonujący nieopodal funkcjonariusze straży granicznej.

Osiemnastolatek około godziny 11.30 wszedł na teren szkolny i po upływie kilku minut zaczął oddawać pierwsze strzały. Przemierzył dwa krótkie korytarze znajdujące się przy wejściu do szkoły, po czym wszedł do klasy złączonej wewnątrz z inną. Chwilę później otworzył ogień do wszystkich tam obecnych, krzycząc: „Czas umierać!”[6]. Dzięki przeprowadzonej analizie audio, pozyskanej wskutek działań policji, stwierdzono, że w ciągu pierwszych trzech minut po wejściu do sal 111 i 112 napastnik oddał 100 strzałów — od 11.33 do 11.36[7]. W trakcie zdarzenia używał karabinu szturmowego typu AR-15 oraz pistoletu ręcznego.

Zdjęcie 1. Karabinek AR-15, który w zależności od potrzeb można wyposażać w dodatkowe elementy oraz urządzenia optyczne.

Ramos rozstrzelał 21 osób znajdujących się w jednej klasie – 19 uczniów i 2 nauczycielki, następnie ranił kolejne 13. W czasie rzezi zachowywał się pogardliwie i brutalnie w stosunku do swoich ofiar, czego potwierdzeniem jest fakt, że krzyknął w stronę jednej z nauczycielek: „Dobranoc!”, zanim ją zastrzelił. Salvador przebywał w klasie przez blisko godzinę. Czas spożytkował na dobijaniu rannych oraz sianiu strachu wśród tych, którym udało się przetrwać falę strzałów, a których agresorowi nie udało się znaleźć. Jednocześnie odtwarzał głośną i depresyjnie brzmiącą muzykę z głośnika, który miał ze sobą. W tym samym czasie funkcjonariusze policji i innych służb stali przed budynkiem szkoły, nie podejmując żadnych działań, a jedynie czekając na przybycie służb specjalnych. Z biegiem czasu pod placówkę zaczęli zjeżdżać się zrozpaczeni rodzice, którzy jawnie zachęcali funkcjonariuszy do podjęcia jakichkolwiek prób reagowania. Postawa funkcjonariuszy spotkała się z powszechną krytyką i oburzeniem ze strony społeczeństwa[8].

Grafika 2. Ofiary Salvadora Ramosa.

Około godziny 12.45 kilku funkcjonariuszy stacjonujących na miejscu sforsowało szybę okna i dostało się do pomieszczania, w którym Ramos dokonywał masakry. W wyniku wymiany ognia agresor został zastrzelony przez funkcjonariusza straży granicznej. Kwadrans później na Twitterze lokalnej policji pojawiła się wiadomość, że sytuacja została opanowana, a zamachowiec unieszkodliwiony[9]. Dwie godziny po zażegnaniu zagrożenia podano potwierdzone dane dotyczące ofiar zamachowca. Zginęło łącznie 21 osób – 19 uczniów w wieku 9-11 lat oraz 2 nauczycielki w wieku 44 oraz 48 lat[10]. Po strzelaninie około 18 osób trafiło do lokalnych szpitali[11]. Ocalały z masakry dziewięciolatek przekazał policji: „Strzelał w drzwi do klasy. Otworzył je, wszedł i powiedział – Czas umierać. Kiedy strzelił, było bardzo głośno i bolało mnie ucho”. „Schowałem się razem z moim przyjacielem. Mówiłem mu, żeby nic nie mówił, bo on nas usłyszy”[12]. Około godziny 14.00 czasu lokalnego władze lokalne wydały zezwolenie na odbiór dzieci przez rodziców z lokalnego centrum obywatelskiego[13].

27 maja 2022 r. portal BBC poinformował w artykule o naturalnej śmierci męża jednej z nauczycielek zabitych w masakrze. Joe Garcia – mąż 48-letniej Irmy Garcii, przez blisko 23 lata uczącej w Robb Elementary School – kilka dni po strzelaninie doznał silnego ataku serca, którego nie udało się przeżyć[14]. Osierocił czworo dzieci[15]. Wiele mediów społecznościowych po masakrze w Uvalde zaobserwowało podobieństwa do innego makabrycznego incydentu w Sandy Hook z 2012 r. Dostrzeżono uderzające analogie w sposobie działania Ramosa do sposobu działania sprawcy zamachu w Sandy Hook – Adama Lanzy[16]. Lanzy dokonał wtedy równie krwawej masakry, zabijając ponad 25 osób, używając przy tym broni szturmowej typu AR-15 – tego samego modelu co Ramos w maju 2022 r.[17]. Potwierdzono również, że Salvador działał w pojedynkę, a udział osób trzecich jednoznacznie wykluczono[18].

Kim był zamachowiec i co sprawiło, że podjął decyzję o przeprowadzeniu zamachu na szkołę?

Salvador Ronaldo Ramos urodził się 16 maja 2004 r. W dniu dokonania rzezi miał osiemnaście lat. Był uczniem Uvalde High School i mieszkał 80 mil na zachód od San Antonio. Od czasów młodości borykał się z licznymi przeciwnościami losu – młodego chłopca wykorzystywał seksualnie ówczesny partner jego matki[19]. W dzieciństwie uczęszczał do Robb Elementary School. Ze względu na wrodzoną chorobę – prawdopodobnie nisko zaawansowane stadium autyzmu, które wpłynęło na jego sposób wyrażania – jąkał się i seplenił i z tego powodu był nierzadko wyśmiewany w szkole przez inne dzieci[20].

Kilka lat wcześniej na swoim profilu na Instagramie Ramos zamieścił zdjęcie siebie z czarnym eyelinerem, co wywołało dużą liczbę komentarzy. Chłopak jawnie utożsamiał się z młodzieżową subkulturą emogotycką, co sprawiło, że był ofiarą hejtu zarówno w życiu realnym, jak i social mediach. Nazywano go pogardliwie „gejem” i „pedałem”. Koleżanka Salvadora – Nadia Reyes – w wywiadzie dla „Washington Post” stwierdziła, że pamięta około pięć bójek z udziałem Ramosa w gimnazjum i liceum. Dodała także, że chłopak miał problemy ze znalezieniem przyjaciół oraz utrzymywaniem znajomości. Zgodnie ze słowami Nadii Salvador powiedział kiedyś swojemu koledze, który chciał wstąpić do marines, że ma tylko taki cel, bo wtedy będzie mógł bezkarnie zabijać ludzi. Ten, po usłyszeniu jego słów niezwłocznie zakończył znajomość. Zdaniem dziewczyny Ramos „potrzebował miłości, bliskości ze swoją rodziną. Potrzebował pomocy i wsparcia psychicznego…”[21]. Nastolatek na kilka dni przed atakiem nie chodził na zajęcia – może to świadczyć prawdopodobnie o jego przygotowaniach do zamachu.

Mapa 1. Umiejscowienie Uvalde na mapie Teksasu.

Ramos był pracownikiem pobliskiej restauracji typu fast food – Wendy’s, ale według relacji pracowników nie był z nimi zbyt dobrze zintegrowany i mało z kimkolwiek rozmawiał. Napastował także pracowniczki w miejscu pracy i obsesyjnie wysyłał przez internet losowym dziewczynom wiadomości o dziwnej treści – pisał m.in., że „mają nie czuć się bezpieczne” gdyż on je „dopadnie”[22]. Od dłuższego czasu mieszkał z dziadkami, wyprowadziwszy się wcześniej od rodziców z powodu notorycznych kłótni z własną matką. Jedną z nich około dwa miesiące przed atakiem nagrał, a nagranie opublikował na Instagramie. Jak później stwierdził, matka nakłaniała go do opuszczenia domu. Ich wzajemne relacje były bardzo napięte. Zdaniem sąsiada rodziny policja często interweniowała podczas kłótni matki i syna[23].

Jednym z najczęstszych przejawów znaczącego zaburzenia wśród osób młodych i dzieci, mających zaburzoną percepcję rozróżniania, co jest „dobre”, a co „złe”, jest znęcanie się nad zwierzętami. Nie inaczej było w przypadku Ramosa – regularnie dręczył on zwierzęta, w szczególności koty, czym chwalił się w przestrzeni internetowej. Chłopak szczycił się tym i ukazywał akty torturowania w czasie prowadzenia transmisji na platformie streamingowej Yubo. Wkładał zwierzęta do plastikowych worków, związywał, rzucał o ziemie, a następnie wyrzucał pod domy mieszkańców miasteczka – nierzadko właścicieli zwierząt. Publikował także filmy, podczas których wyzywał innych użytkowników, a losowym dziewczynom groził brutalnym gwałtem. Jeden z użytkowników Yubo, szesnastoletni Austin, w czasie wywiadu z dziennikarzem „The Washington Post” stwierdził, że bardzo często widywał Ramosa na platformie. Według chłopaka osiemnastolatek często wygłaszał w aplikacji agresywne i seksualne komentarze w stosunku do młodych dziewczyn oraz wysłał im groźby śmierci: „Byłem świadkiem, jak molestował dziewczyny i groził im napaścią na tle seksualnym, takim jak gwałt i porwanie. (…) To nie było jednorazowe wydarzenie. To było częste”[24]. Użytkownicy platformy skarżyli się administracji, jednakże nikt nie potraktował tej sprawy poważnie. Na kilka miesięcy przed strzelaniną Ramos zaczął publikować na Instagramie dwuznaczne treści, sugerujące, że może chcieć popełnić przestępstwo. Zamieszczał w nich też m.in. obrazy broni i magazynków.

Na drodze postępowania ujawniono krótką rozmowę osiemnastolatka z jego siostrą. Według Steve’a McCrawa, dyrektora Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego w Teksasie, we wrześniu 2021 r. chłopak poprosił ją o zakup broni. Ta kategorycznie odmówiła. Chłopak zaczekał więc do swoich osiemnastych urodzin, kiedy legalnie mógł sam to uczynić. Wtedy zakupił dwa karabiny typu AR-15 – jednego używał w czasie zamachu. Pierwszy nabył w dniu urodzin – 16 maja. Poszedł do lokalnego sklepu sportowego o nazwie „Oasis Outback” i kupił karabin półautomatyczny, a następnego dnia – 375 sztuk amunicji. 20 maja dokupił drugi karabin samopowtarzalny z tego samego sklepu. W sumie posiadał 1657 sztuk amunicji i aż 60 magazynków. W czasie strzelaniny miał przy sobie 315 nabojów, z czego 142 wystrzelił. Kolejne 922 naboje znaleziono poza szkołą. Dla porównania, według informacji z portalu „Independent”, przeciętny żołnierz amerykański w czasie walki dysponuje 210 pociskami, co równa się 7 magazynkom po 30 nabojów każdy. W Teksasie nie ma minimalnego wieku ani specjalnej licencji potrzebnej do zakupu amunicji. W czasie zakupu nie jest także wymagane okazanie żadnego dokumentu, świadczącego o przejściu odpowiedniego kursu bądź przeszkolenia w zakresie posługiwania się bronią palną[25]. Na kilka przed dokonaniem zamachu Salvador wysłał swojemu byłemu koledze z liceum zdjęcia broni palnej i torby pełnej amunicji. Na pytanie, po co mu to, odpowiedział, że ma się nie martwić. „Wyglądam zupełnie inaczej, nie poznałbyś mnie” – dodał[26].

Chłopak miał dziewczynę, która mieszkała w San Antonio. Nierzadko chwalił się przed nią swoimi planami na przyszłość. Nastolatka, określana w mediach jako Cece, stwierdziła w czasie wywiadu dla „New York Times”, że Salvador w dniu masakry wysłał jej dwie wiadomości tekstowe. „Właśnie strzeliłem babci w głowę”, a następnie po upływie kilku minut: „Idę strzelać w szkole podstawowej”. Dziewczyna powiedziała, że nie podniosła alarmu od razu, gdyż nie potraktowała tych wiadomości poważnie. Jednakże, gdy w mediach pojawił się temat masakry w szkole, poprosiła swojego kolegę, aby w jej imieniu skontaktował się ze służbami[27].

Reakcje lokalne

Po całym zdarzeniu prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden, dowiedziawszy się o masakrze w szkole, wygłosił specjalne oświadczenie. W przemówieniu złożył kondolencje rodzinom i bliskich zabitych uczniów oraz nauczycieli, a także po raz kolejny wezwał do zwiększenia kontroli dostępu do broni palnej w USA, krytykując przy tym amerykańskie lobby zbrojeniowe[28]. Mówił także o konieczności działania ze strony Kongresu i Senatu USA w tej sprawie, pytając się także retorycznie: „Kiedy, w imię Boga, będziemy gotowi, by stanąć przeciwko lobby zbrojeniowemu?”[29]. Oficjalne kondolencje złożyli także wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Kamala Harris oraz byli prezydenci USA – Bill Clinton, Barack Obama i Donald Trump[30]. W czasie przemówienia potępili atak na placówkę. Wypowiedzieli się również działacze na rzecz zwiększenia kontroli nad bronią, w tym rodzice ofiar masakr w Sandy Hook i Parkland[31].

Członek Izby Reprezentantów z Arizony, Paul Gosar, reprezentujący partię Republikanów, w reakcji na atak stwierdził, że czyn był rzekomo zainspirowany politycznie. Gosar w dniu zamachu opublikował post na platformie Twitter, za pomocą którego rozpowszechnił fałszywe twierdzenie, że podejrzany o strzelanie był „transseksualnym, lewicowym, nielegalnym cudzoziemcem”. W powyższym wpisie zamieścił także zdjęcia osoby transgender niezwiązanej z atakiem. Prawdopodobnie fotografie pochodzą z konta Reddit artysty, określającego się mianem transgender[32].


[1] M. Osborne, M. Deliso, A. Katersky, At least 19 children, 2 teachers dead after shooting at Texas elementary school,25.05.2022, https://abcnews.go.com/US/texas-elementary-school-reports-active-shooter-campus/story?id=84940951, 20.09.2022.

[2] Jego konto, zaraz po zidentyfikowaniu go jako sprawcy masakry, zostało zablokowane. Tamże.

[3] V. Albert, Texas elementary school gunman posted messages about attack right before shooting, governor said,26.05.2022, https://www.cbsnews.com/live-updates/texas-school-shooting-uvalde-facebook-messages/, 20.09.2022.

[4] M. Hennessy-Fiske, J. Jarvie, R. Winton, C. Martinez, 19 children, 2 adults killed in Texas in the deadliest school shooting since Sandy Hook,24.05.2022, https://www.latimes.com/world-nation/story/2022-05-24/texas-elementary-school-shooting, 21.09.2022.

[5] I. Chapman, D.A. Medina, N. Chavez, D. Andone and E. Wolfe, Uvalde school shooter was in school for up to an hour before law enforcement broke into room where he was barricaded and killed him,26.05.2022, https://edition.cnn.com/2022/05/25/us/uvalde-texas-elementary-school-shooting-wednesday/index.html, 20.09.2022.

[6] G. Norman, Texas school shooting: Salvador Ramos told classroom ‘it’s time to die,’ survivor says,26.05.2022, https://www.foxla.com/news/texas-school-shooting-salvador-ramos-told-classroom-its-time-to-die-survivor-says, 21.09.2022.

[7] E. Neugeboren, Uvalde officer asked permission to shoot gunman outside school but got no answer, report finds,6.07.2022, https://www.texastribune.org/2022/07/06/uvalde-school-shooting-robb-elementary-report/, 20.09.2022.

[8] V. Albert, Texas elementary school…

[9] M. Hennessy-Fiske, J. Jarvie, R. Winton, C. Martinez, 19 children, 2 adults…

[10] Remembering the lives lost in Uvalde, 25.05.2022, https://www.houstonchronicle.com/projects/2022/uvalde-shooting-victims/, 21.09.2022.

[11] 19 children, 2 teachers killed in Texas elementary school shooting, 24.05.2022, https://www.cnbc.com/2022/05/24/hospital-dead-shooting-at-uvalde-texas-elementary-school.html, 23.09.2022.

[12] G. Norman, Texas school shooting…

[13] V. Albert, Texas elementary school…

[14] B. Debusmann Jr, Texas school shooting: Husband of killed teacher 'dies of grief’, 27.05.2022, https://www.bbc.com/news/world-us-canada-61569655, 27.09.2022.

[15] A. Ura, Irma and Joe Garcia, a teacher and her heartbroken husband, are buried together in Uvalde,1.06.2022, https://www.texastribune.org/2022/06/01/garcia-funeral-uvalde-shooting/, 24.09.2022

[16] Echoes of Sandy Hook massacre in Texas primary school shooting, 25.05.2022, https://www.aljazeera.com/news/2022/5/25/echoes-of-sandy-hook-massacre-in-texas-primary-school-shooting, 21.09.2022.

[17] Tamże.

[18] M. Ballard, R. Arnold, M. Diaz, SUSPECT INFO: Here’s what we know about 18-year-old shooter who officials say killed 19 students, 2 adults at Texas elementary school,24.05.2022, https://www.click2houston.com/news/local/2022/05/24/suspect-info-heres-what-we-know-about-the-18-year-old-shooter-who-officials-say-killed-his-grandmother-14-students-and-1-teacher/, 26.09.2022.

[19] Warto mieć na uwadze, że takie wydarzenie znacząco wpływa nie tylko na ówczesną kondycję psychiczną dziecka, ale przede wszystkim na ukierunkowanie rozwoju mentalności.

[20] B. Hurley, Salvador Ramos: Everything we know about Texas school mass shooter, 1.06.2022, https://www.independent.co.uk/news/world/americas/crime/texas-school-shooter-salvador-ramos-family-b2091598.html, 20.09.2022.

[21] Tamże.

[22] A. Griffin, Y. Steinbuch, What we know so far about Salvador Ramos, the suspected Texas school shooter,24.05.2022, https://nypost.com/2022/05/24/what-we-know-so-far-about-salvador-ramos-the-suspected-texas-school-shooter/, 23.09.2022.

[23] W. Katcher, Texas shooting: Salvador Ramos posted 3 times through Facebook before massacre, officials say, writing ‘I’m going to shoot an elementary school’,27.05.2022, https://www.masslive.com/news/2022/05/texas-shooting-salvador-ramos-posted-3-times-on-facebook-in-half-hour-before-massacre-officials-say-writing-im-going-to-shoot-an-elementary-school.html, 24.09.2022.

[24] S. Foster-Frau, C. Zakrzewski, N. Nix and D. Harwell, Before massacre, Uvalde gunman frequently threatened teen girls online, 28.05.2022, https://www.washingtonpost.com/technology/2022/05/28/uvalde-texas-gunman-online-threats/, 22.09.2022.

[25] B. Hurley, Salvador Ramos: Everything we know…

[26] Tamże.

[27] J. Marcus, ‘Are you gonna shoot up the school?’: Salvador Ramos’s chilling online chats revealed as police probe contacts,27.05.2022, https://www.independent.co.uk/news/world/americas/salvador-ramos-texas-shooting-instagram-b2089145.html, 19.09.2022.

[28] A. Shalal, T. Hunnicutt, ’Stand up to the gun lobby,’ Biden urges Americans after Texas massacre,25.05.2022, https://www.reuters.com/world/us/biden-speak-texas-school-shooting-tuesday-night-2022-05-24/, 25.09.2022.

[29] L. Cathey, A. Carlson, A. Garcia, Biden addresses nation on 'horrific’ Texas school shooting: 'We have to act’,25.05.2022, https://abcnews.go.com/Politics/biden-addresses-nation-horrific-texas-school-shooting-act/story?id=84948447, 21.09.2022.

[30] C. O’Kane, „Grief overwhelms the soul”: Politicians and celebrities react to Texas elementary school mass shooting, 25.05.2022, https://www.cbsnews.com/news/texas-school-shooting-uvalde-reactions/, 22.09.2022.

[31] O. Oshin, Father of Parkland victim responds to Texas shooting: ‘I am very angry’, 24.05.2022, https://thehill.com/blogs/blog-briefing-room/3500396-father-of-parkland-victim-responds-to-texas-shooting-i-am-very-angry/, 27.09.2022.

[32] M. Loh, GOP Rep. Paul Gosar spread a baseless transphobic rumor that the Uvalde school-shooting suspect was a 'transsexual leftist illegal alien’, 25.05.2022, https://www.businessinsider.com/texas-shooting-uvalde-paul-gosar-touts-false-claim-transgender-woman-2022-5?IR=T, 25.09.2022.